Skocz do zawartości

deleteduser87

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez deleteduser87

  1. 1 minutę temu, balin napisał:

    No to inaczej rozumiemy wyrażenie status quo. 

    Co do panowania nad emocjami, wielu zdradzających na początku jest pewnych, że nad wszystkim panuje, aż do chwili, gdy stanie się i odlecą.

    Co do byłych. No fajnie, ale sama piszesz, że już nic do nich nie czujesz. A jeśli oni coś czują, co cię już bardzo nie interesuje, no to wtedy wykorzystywanie ich adoracji i uwagi jak nazwiesz?


    niczego nie wykorzystuję - nie ma żadnej adoracji ani ponadprzeciętnej uwagi. jeśli ktoś wykorzystuje świadomie to o czym mówisz - zachowuje się źle i szkodzi drugiej osobie. Zawsze to potępiam. Zauważ jednak, że faceci powinni jasno postawić sprawę - jeśli ktoś odzywa się do dziewczyny maskując swoje prawdziwe intencje - sam sobie szkodzi. Sory... faceci nie czytają w myślach, ale kobiety też. 

    panowanie nad emocjami to ciężka sztuka i wymaga regularnej pracy i zdolności przyznania się do błędu i przeproszenia za swoje zachowanie. 

  2. 3 minuty temu, balin napisał:

    Bycie robotem nie jest normalnością. Każda znajomość nas zmienia i dodaje czegoś, co nazywa się bagażem, czy doświadczeniem. Udawanie, że nic się nie zmieniło, jest przede wszystkim oszukiwaniem siebie. 


    Ale przecież ja nie mówię o udawaniu że nic się nie zmieniło, tylko o tym by umieć zapanować nad swoimi emocjami, które są cenne tylko wtedy gdy rozum potrafi nad nimi zapanować. Przecież to nie znaczy że ich nie ma. 

    Pewnie że się zmienia, i to jest piękne. Umożliwienie sobie po rozstaniu z drugą osobą na sporadyczny kontakt (wyłącznie z troski i szacunku do tego kiedyś nas łączyło) jest w mojej ocenie wyrazem człowieczeństwa. 

  3. ech blokować, nie blokować. zachowywać się normalnie i wziąć rozstanie na klatę. Ja tylko raz swoją byłą sympatię wywaliłam ze znajomych - co do reszty żywię stosunek całkowicie neutralny i czasami oni lub ja się do nich odzywam - bez nadziei na coś więcej ( przynajmniej z mojej strony, myślę że z ich też ). 


    NORMALNOŚĆ gdzie ta normalność ? 

  4. W dniu 27.11.2020 o 09:01, Mmario napisał:

    "doszło 500+"
    sądy nie biorą pod uwagę 500+ 

    jeśli twoje możliwości zarobkowe się zmniejszyły (tzn. nie tylko wynagrodzenie ale także możliwości wypracowania dochodu na poprzednim poziomie) to jest szansa na obniżenie alimentów. Obniżenie jednak możliwości zarobkowych można wykazać nadzwyczajnymi okolicznościami tzn. choroba, niepełnosprawność, czy inne n konieczna opieka nad członkiem rodziny. 

    dziecko zawsze generuje koszty - więc jeśli jest w wieku szkolnym sądy nie pójdą na to, że dziecku się wymagania zmniejszyły. 

    alimenty to nie "maksymalny wymiar kary" tylko zapewnienie bytu dziecku... może są w tym względzie jakieś patologie, ale z patologii nie czyńmy zasady. 

    jeśli się żenisz to na całe życie, jak łamiesz przysięgę to nie dość że robisz z siebie niehonorowego bubka (kobieta jeśli chce rozwodu to też) to jeszcze krzywdzisz własne dziecko. małżeństwo jest od tego żeby trwać ze sobą w miłości ( i pracować nad tym) bez możliwości zamiany na lepszy model. Jak się relacje posypały tzn. że zrobiłeś coś nie tak. (żona pewnie też), nie zmienia to faktu że rozwód jest ZAWSZE PORAŻKĄ. (ale nigdy nie jest nieodwracalna- do żony zawsze można wrócić a żona do męża - pod warunkiem że oboje nie mają już zrobionej przez dzisiejszy świat sieczki z mózgu). 

    I nie zapominajcie, że opieka nad dzieckiem to część wykonanej pracy osoby która dzieckiem się opiekuje, więc sądy nie biorą konieczności łożenia na dziecko fifty fifty, Jeśli nie chcesz płacić staraj się o opiekę naprzemienną ( coraz więcej sądów zaczyna się do niej przekonywać) lub bierz dzieciaka do siebie. 
     

     

     

  5. Dzień Dobry w ten przedświąteczny czas. 

    Myślałam, że po głębszym zapoznaniu się z tymże forum zmienię swoją pierwszą opinię co do niego. No niestety nie wyszło ;) Nie chce mi się uczestniczyć w kolejnej wojnie płci, a taką tutaj duże grono osób reprezentuje. 

    Mam krótkie i szybkie pytanie - mimo sprawdzenia ustawień na profilu - nie mogę znaleźć magicznego przycisku "usuń konto" a niestety poziom raka na tym forum przekroczył granice mojej tolerancji :P 

    Z pozdrowieniami 

    • Like 1
  6. Dajta se spokój z tym wiekiem dziewczyny. Zajmijcie się sobą i bliskimi wokół was. Rozwijajcie się duchowo i intelektualnie. Nikt wtedy nie będzie się przejmował żadnym wiekiem. 

    Wiek zresztą jest fajny jeśli wraz z nim mądrzejesz. Jeśli nie, to rzeczywiście można się zderzyć ze ścianą ;)

    PS. Jeśli dajecie sobie rady jak zachować w miarę młody wygląd i w miarę dobre zdrowie (no bo zdarzają się kontuzje kolan, śródstopia itp itd), polecam regularne bieganie - tempo przynajmniej 5:0/1km, co dwa dni 10 km. Ani kilogramy ani beznadziejna cera nie mają z tym szans :D 


    POWODZENIA. 

    I pamiętajcie - piękno jest w Was - pielęgnujcie przede wszystkim je, to wyjdzie na zewnątrz :)

    PS.PS. - Za chwilę będę miała 32 lata - oczywiście zauważam pewne zmiany, ale w sumie nie narzekam. pompeczki codziennie i piersi zostają na miejscu :)

    • Like 4
  7. 5 godzin temu, JudgeMe napisał:

    Nie lubię ich, bo to zazwyczaj hipokryci. 

    Mam bliską koleżankę katoliczkę. Irytuje mnie jej zachowanie. Gdyby była katoliczką w formie umiarkowanej, to pewnie by mnie tak nie irytowała, ale jej katolicyzm połączony jest ze skrajną hipokryzją, bycia "dobrą" na siłę. 

    Nie wiem, może nie lubię ludzi dobrych. Mam czasami wrażenie, że aspiruje do miana świętej. A "dowodami" swojej wiary zawsze oddalała mnie od przyjęcia jakiejkolwiek religii. 

    Bardzo dobrze ją znam, pamiętam, że kiedyś oświadczyłam jej, że przechodzę na katolicyzm i wierzę w Boga. 

    Była bardzo zniesmaczona. Widziałam dziwny smutek i zazdrość w jej oczach. Tak, jakby czuła się kimś lepszym z racji swej wiary i nagle jej "wielkość" została zachwiana. 

    Czuje się lepiej, kiedy może mnie nawracać, może myśli, że do tego została powołana. Ale jednak drzemie w niej cicha wściekłość na samą myśl, że miałabym się nawrócić, bo ona jest najbliżej Boga. 

    W Bogu pokłada wszystko, cały swój los. Zamiast uczyć się na egzamin, pokładała wiarę w Bogu. A potem wielki lament do Boga.

    W zasadzie cała jej rodzinka ma obsesję na punkcie swej wiary, jest toksyczna i totalnie niekatolicka, powiedziałabym, że to ortodoksja w najczystszej postaci z jednej strony, połączona z zazdrością, zawiścią i wszystkim, co najgorsze w człowieku. 

    Jest to katolicyzm na pokaz. 

     

     

     

     

     

     

    Wyspowiadam się i wszystko będzie w porządku. 

    Moja koleżanka potrafiła chodzić do spowiedzi dwa razy w tygodniu popełniając ten sam grzech i uważając przy tym, że wszystko jest w porządku. 

    Dodam również, że ostro krytykowała poszczególne zachowania, a potem postępowała tak samo. 

     

     

     

    Niemniej mam również dobre doświadczenia z katolikami, ale nie z takimi, którzy robią coś na pokaz.



    Jeśli katolik robi coś na pokaz - to nie ma to nic wspólnego z katolicyzmem. 
    "Błogosławieni cisi .." 

    Wiesz ... nie znam sytuacji, ale myślę, że ocenianie katolicyzmu tj. wiary w Pana Boga jedynego w Trójcy Świętej - jest błędne. Tylko Święci potrafią żyć tak, by nie zniekształcić tego w co wierzą. Słabi jesteśmy, ulegamy pokusom i własnemu ego. 
    Bardzo dobrze, że się nawróciłaś. Chwała Panu :) 

     

     

  8. 22 godziny temu, spider napisał:

    Ja generalnie jestem katolikiem i czasami chodzę do kościoła. Podoba mi się to, bo podoba mi się generalnie polska tradycja. Lubię polską kuchnię, bardziej niż jakąkolwiek inną i stanowi ona większość moich posiłków, lubię polski język, uważam, że jest bardzo dźwięczny i klimatyczny, lubię też religię katolicką, bo kojarzy mi się z polskością.

     

    Ktoś powie, że może buddyzm jest lepszy, albo ateizm, być może ma rację, ale określanie siebie jako katolika i zgłębianie tych wierzeń daje mi poczucie zgodności z samym sobą, z przodkami, ze współobywatelami. Potrafię dostrzec osobliwości innych kultur i docenić ich odmienność, to czyni świat pięknym, ta cała różnorodność. Pojedziesz do Azji i widzisz trochę inny świat, to jest fajne i ciekawe, dlatego jestem za tym, żeby generalnie kultywować własne tradycje. Poznawać inne, ale utożsamiać się z własnymi.


    Bardzo dobrze być religijnym, pobożnym i kultywować tradycję. Uważam, że to bardzo potrzebne. Ale masz świadomość tego, że w katolicyzmie nie o tradycję narodową chodzi ale o relację z Panem Bogiem, której nie ma bez modlitwy, o zmienianie własnego życia według woli Pana Boga, o wiarę ... żywą wiarę i na koniec i przede wszystkim o zbawienie?

    Rozmawianie o religii ograniczając ją wyłącznie do tradycji to jak rozmawianie niewidomych o wschodzie słońca. 

    :)

  9. 21 godzin temu, Bohun napisał:

    Witam

    Ja nie wiem, albo masz 12 lat, albo masz jakieś problemy ze zrozumieniem.

    Jakim cudem eutanazja(kontrolowane samobójstwo) może być zabójstwem/morderswem skoro taka osoba sama naciska guzik ?

    Czy jeżeli kupie sobie gram heroiny i strzykawkę i sam sobie wstrzyknę, to kto będzie katem diler, pani co mi sprzedała strzykawkę, producent igieł, strzykawek, pośrednik, czy kto jeszcze ?

    Mieszasz poglądy religijne z czyimiś wyborami w życiu i je oceniasz przes swóój zakrzywiony pryzmat(Ty akurat wierzysz zapewne w tego jedynego własciwego boka, inni to majo przesrane - pójdo do piekła, ja jestem lepsza - jakież to narcystyczne i jeszcze ta misja zbawieńcza...;) Heh, lolXD).

     

    Ja jako poganin nie chciałbym aby moje wybory życiowe były oceniane przez jakiegoś pedofila/sodomitę tudzież jedno i drugie w jedym,kolesia paradującegoo w sukni czarnej co to podaje się za ojca którym być nie może z definicji(fajowa rekurencja), kapiszczi ?

     

    Jak dla mnie jesteś fanatyczką religijną i tyle, ale o tym napiszę w innym temacie...

    Pozdro

     

     


    xd

    tyle ad personam jeszcze nie widziałam - szanujmy się, ja się powstrzymuje od tego typu komentarzy (a mogłabym ich użyć wielu), jeśli ty nie - nie mamy o czym rozmawiać 

    słowo zabójstwo nie padła w moim ostatnim poście - a odebranie komuś życia - jeśli ktoś odbiera komuś życie przez odłączenie go od aparatury tzn. że ODBIERA MU ŻYCIE. Nic więcej nic mniej.

    "Czy jeżeli kupie sobie gram heroiny i strzykawkę i sam sobie wstrzyknę, to kto będzie katem diler, pani co mi sprzedała strzykawkę, producent igieł, strzykawek, pośrednik, czy kto jeszcze ?" - jeśli się zabijesz - to popełnisz samobójstwo. Diler sprzedaje Ci truciznę bez intencji zabicia ciebie (to dla niego tylko biznes) zresztą trucizna ta niekoniecznie musi ciebie zabić. Ty ją przyjmujesz w takiej ilości by się zabić. To jest SAMOBÓJSTWO. 

    Eutanazja dlatego nie jest nazywana samobójstwem ponieważ - w wygaszeniu czyjegoś życia są włączone osoby trzecie w intencji odebrania życia. Eutanazja dzieli się na czynną i bierną. Można po prostu nie ratować komuś życia (np przestać go karmić) - i to jest eutanazja bierna - można też odebrać komuś życie aktywnie - np. podać mu odpowiedni środek.  I jedna eutanazja i druga są w niektórych krajach legalne. 

    Rozumiesz już teraz  ? Jeśli nie ... no to albo musisz przeczytać jeszcze raz, albo próżne moje wysiłki;)

    Twoje wybory i zachowania ZAWSZE będą oceniane przez wszystkich którzy je będą mieli szczęście lub nieszczęście obserwować i od tego nie uciekniesz drogi chłopcze. Warto jednak odróżniać ocenę zachowania od oceny człowieka. Katolicy nie mogą oceniać drugiego człowieka, mogą natomiast i powinni oceniać jego zachowania (przede wszystkim jeśli ten ktoś jest katolikiem). Jeśli nim nie jesteś Twoja strata - mogę tylko Tobie współczuć, że nie odnalazłeś Boga i ewentualnie pomodlić się w Twojej intencji. ;) 

    Twoja niechęć do religii jest bardzo ciekawa.
    Dyskusja o eutanazji nie ma NIC WSPÓLNEGO z poglądami religijnymi podobnie jak dyskusja o ABORCJI i wszelkie inne dyskusje dotyczące ludzkiego życia. 

     

     

    • Like 1
  10. Hej. Jestem ciekawa jak dużo katolików - wierzących, praktykujących, dbających o relację z Panem Bogiem jest na tym forum. 
    Dzisiaj (także wśród moich rówieśników) praktykujący katolik to eksponat raczej muzealny albo mityczna postać. Jest to oczywiście (dla mnie przynajmniej jest to oczywiste) wynikiem dzisiejszych działań super obiektywnych i dbających o prawdę mediów, a także konsumpcyjnego stylu życia i rewolucji seksualnej.  Dlatego ciekawa jestem jak dużo tutaj ( na pierwszy rzut oka na forum - młodych mężczyzn - którzy raczej od Boga są daleko ) jest praktykujących katolików. 

    Do pozostałych - czy uważacie katolików za foliarzy? a może naiwnych, ciemnogród nie znający życia?;)

     

  11. 18 godzin temu, Bohun napisał:

    Ty chyba nie rozumiesz pojęcia Eutanazji, my tu nie mówimy o odebraniu komuś życia.

    Jeżeli załóżmy ktoś ma raka cierpi i nie ma rodziny i chce się wylogować to gdzie tu miłosierdzie, miłość, czy zabójstwo jeżeli w pełni władz umysłowych sam sobie je odbierze w kulturalnych warunkach.

    Chyba trochę religijnie ktoś Ci wyprał szare komórki :( 

    Pozdro



    po pierwsze nie wiem skąd to założenie - że "religijnie ktoś mi wyprał szare komórki" ani razu nie wspomniałam w mojej wypowiedzi o religii, 
    po drugie eutanazja - to odebranie komuś życia, to że jest za zgodą tego komu się odbiera to życie - nie ma absolutnie żadnego znaczenia i nie zmienia to rzeczywistości - rzeczywistość jest taka że się ODBIERA KOMUŻ ŻYCIE. nie wiem jak Ci to jaśniej wytłumaczyć. 
    po trzecie jeśli ktoś ma raka, cierpi i nie ma rodziny - to należy mu zapewnić wsparcie i miłość a nie pomóc mu się zabić (najłatwiej co? problem z głowy ;)
    po czwarte - samobójstwo a eutanazja to dwie różne rzeczy - mam wrażenie że mylisz pojęcia, eutanazja to działanie osób trzecich w procederze odbierania komuś (nie sobie) życia, samobójstwo to zakończenie własnego życia. 

    pomoc przy samobójstwie to fałszywe miłosierdzie. 



     

    EDIT:

    zalegalizowanie eutanazji zresztą wprowadza niebezpieczny wyłom, który ZAWSZE (bo taka jest ludzka natura) się pogłębia. Aborcja została wprowadzona w 1920 roku (oczywiście przez ateistycznych bolszewików) , co było ewenementem. Dziś postępowcy dyskutują o możliwości aborcji postnatalnej. 
    W Belgii eutanazja możliwa jest także w stosunku do małoletnich ( jak 9 letnie dziecko jest w stanie wyrazić świadomą decyzję o zakończeniu swojego życia - rozumiecie absurd?) oraz w stosunku do osób z zaburzeniami psychicznymi ( kolejny absurd - jak osoba z zaburzeniami psychicznymi może wyrazić świadomą zgodę o zakończeniu swojego życia). Nie widzicie dokąd to zmierza? Do całkowitej degradacji wartości ludzkiego życia a przy okazji redukcji rozwoju medycyny, która zacznie się specjalizować w uśmiercaniu a nie leczeniu. Jak chcecie żyć w takim świecie - to pozdro ;)

  12. Odpowiedź na pytanie w temacie jest prosta. Eutanazja to zabójstwo. Miłosierdzie nigdy nie polega na unicestwieniu czyjegoś życia. Miłość to chęć do zachowania czyjegoś istnienia, to decyzja, że tego istnienia będzie się bronić, kochać to tak robić, żeby drugiej osobie chciało się przy nas żyć. Miłosierdzie może polegać natomiast na próbach uśmierzenia bólu - psychicznego i fizycznego - NIGDY na odebraniu życia. 

    Możliwość odebrania życia niewinnemu człowiekowi nie może być legalna w żadnym przypadku. 

  13. Mam 31 lat, jestem kobietą, katoliczką, wierzę w miłość i relację opartą na tym fundamencie. Wierzę także, że seks powinien być jedynie dodatkiem do pełnej i opartej na wzajemnym szacunku relacji. Nigdy nie powinien być celem samym w sobie, jeśli tak jest uważam że jest wynaturzeniem. W końcu fizyczne zjednoczenie ma być ukoronowaniem miłości do drugiej osoby i nastawione powinno być właśnie na nią a nie na zaspokojenie własnych potrzeb. Po pobieżnym przeanalizowaniu forum, stwierdzam, że mamy tutaj do czynienia z maskulinizmem - feminizmem tylko w wydaniu męskim.  Wojna płci pełną parą. Ale z wielką uwagą i zaciekawieniem przyglądam się Waszym opiniom, pozwolę sobie czasem się wtrącić, ale spokojnie nie będę się wymądrzać, respektuje że to męskie forum. :)

    PS. Uważam że zrobienie z faceta pantofla to nie tylko zrobienie krzywdy mężczyźnie, ale też zrobienie krzywdy samej sobie. Panowie nie traćcie męskiej energii, kobiety ją kochają i podziwiają, choć mają ciągoty do wzięcia partnera pod but - nie jesteśmy doskonałe. Nie dajcie się ! :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.