Skocz do zawartości

Kangur Z Austrii

Użytkownik
  • Postów

    331
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Kangur Z Austrii

  1. 3 godziny temu, bzgqdn napisał:

    Wyremontowanie domu finalnie doprowadzi do rozwodu i wyprowadzki,

     

    3 godziny temu, bzgqdn napisał:

    Moja podświadomość robi mnie w ch..ja i to odwleka mimo że przyszłości w tym nie ma.

    Nie wygląda to na legendarną prokrastynację. Po prostu trzeba czasami pokonać bezwładność własnego mózgu, który nie lubi drastycznych zmian.

    • Like 1
  2. 26 minut temu, Adalberto napisał:

    Ostatnio czytam Do Roboty Pressfielda i The Slight Edge Jeffa Olsona.

    Co do książek to jest jeszcze książka "Cyfrowy minimalizm" Cala Newporta, jest w niej opisane m. in. jak działają aplikacje i dlaczego są takie uzależniające, jak wpływa ciągłe używanie mediów na umysł itp.

     

    14 minut temu, zychu napisał:

    Najfajniejszą zabawkę facet ma zawsze przy sobie.

    Tylko żeby tę zabawkę "zablokować" to by trzeba sobie obie ręce jednocześnie złamać 😕

    • Dzięki 1
  3. Godzinę temu, bzgqdn napisał:

    Całe popołudnia, komórka lub Netflix.

    Najlepszym rozwiązaniem jest chyba utrudnienie sobie dostępu do swoich ulubionych rozpraszaczy. Przykładowo, jeśli uważasz, że używasz jakiejś aplikacji na telefonie to ją usuń albo zainstaluj aplikację, która umożliwi jej używanie w konkretnych godzinach. Analogicznie z netflixem, możesz zainstalować coś co ograniczy dostęp do niego. Jak nie będziesz mógł się bawić swoimi zabawkami to może zaczniesz robić to co wg Ciebie powinieneś robić.

    Możesz rzucić okiem na BlockSite, jest to wtyczka do przeglądarek i aplikacja na telefon.

    Możesz też zainstalować oprogramowanie, które mierzy ile czasu poświęcasz na dane aplikacje/strony, może jak zobaczysz swoje statystyki to tak się przerazisz, że nie będziesz musiał nic blokować.

     

    Godzinę temu, bzgqdn napisał:

    Hantle leżą, rower stoi

    Jeśli chodzi to treningi itp. to wg mnie zawsze warto gdzieś wyjść. Np. jak już pójdziesz na siłownię to już coś tam poćwiczysz. Z rowerem kwestia jest prosta, jak już wyjdziesz na ulicę to już się przejedziesz.

     

    I jeszcze kilka moich spostrzeżeń:

    1. Sen, trzeba się wysypiać, jak jest się notorycznie zmęczonym to niepotrzebnie nadwyręża się swoją wolę żeby cokolwiek zrobić
    2. Nie przesadzać z kawą, kawa podbija kortyzol przez co można się czuć się zestresowanym bez powodu, a jak jesteśmy zestresowani to będziemy szukać sposobu żeby się odstresować np. poprzez zabawę komórką
    3. Robić jedną rzecz w danym momencie, przełączanie się pomiędzy kilkoma zadaniami jest po prostu męczące dla mózgu, jak zmarnujemy swoją energię na przełączanie uwagi to potem nie będziemy jej mieli żeby się zająć czymś innym
    4. W moim przypadku też dobrze się sprawdza mocne ograniczenie sprawdzania informacji, wtedy ma się głowę wolną od miliona wydarzeń ze świata i może się ona zająć czymś innym
    5. No i cukier, też warto ograniczyć, jak się człowiek naje zbyt dużo słodyczy(i pewnie nie tylko słodyczy) to potem mózg jest bardzo zadowolony, ale nie za bardzo chce mu się coś robić

    I to tyle, nie ma tutaj chyba nic odkrywczego.

    • Like 3
  4. 1 godzinę temu, Casus Secundus napisał:

    Zakładam, że to nie koniec, ani nie ostatnie słowo.

    Ekonomiści twierdzą, że jesteśmy gdzieś w połowie procesu podnoszenia stóp(abstrahuję od faktu na ile można im ufać).

     

    1 godzinę temu, Casus Secundus napisał:

    Rozważam poważnie powrót do złotówki i przedterminową, jak najszybszą, spłatę kredytu.

    Osobiście sądzę, że jeśli ktoś chce sprzedawać obce waluty to teraz jest jeszcze na to czas z trzech powodów:

    1. Podniesiono stopy, nie jakoś drastycznie, ale mogło to skusić kogoś do zakupu jakiś obligacji za złotówki
    2. Na GPW są notowane spółki z Ukrainy i spółki mające ekspozycje na rynki rosyjski i ukraiński, które zostały mocno przecenione, zagraniczny kapitał może chcieć zakupić je do swojego portfela, a potrzebuje do tego złotówek
    3. Wygląda na to, że na Rosję nie zostaną wprowadzone sankcje na surowce, przede wszystkim Niemcy są przeciwni temu rozwiązaniu więc to też powinno uspokoić sytuację na rynku(byc może to jest właśnie ten moment na twoją zagrywkę z rublem :))
    • Like 1
  5. 9 godzin temu, Casus Secundus napisał:

    Czy jest jakaś ogólna reguła dla zwiększania ciężaru? 

    Nie wiem czy jest jakaś jeden wzór, ale są książki o tym:

    https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4898842/programowanie-treningu-silowego

    A tutaj spis treści:

    https://www.galaktyka.com.pl/media/do-pobrania/programowanie-treningu-silowego.pdf

     

    Niestety nic na temat jej treści nie napiszę bo jeszcze jej nie czytałem 😕

    • Like 1
    • Dzięki 1
  6. O ile dobrze się orientuje to przywrócenie do ustawień fabrycznych nie powoduje usunięcia wprowadzonych aktualizacji systemu. Usuwane są aplikacje, które zostały zainstalowane, zapisane pliki(np. zdjęcia), zostają przywrócone domyślne ustawienia telefonu.

    Internety mówią podobnie jak ja:

    https://www.quora.com/Will-a-factory-reset-degrade-the-Android-version-on-a-smartphone

    https://frameboxxindore.com/windows/can-i-downgrade-my-android-by-doing-a-factory-reset.html

  7. 2 godziny temu, Casus Secundus napisał:

    Korci mnie też skok na rubla - kiedyś się musi odbić.

    Sądzisz, że już byłby na taką operację czas? Nad Rosją wisi jeszcze widmo dalszych sankcji np. na ropę czy gaz(chyba na surowce nie ma póki co sankcji?).

     

    2 godziny temu, Casus Secundus napisał:

    A Wy w jakiej walucie się zakopaliście?

    Ja mam jeszcze franki, które skupywałem gdy opadała pierwsza panika covidowa, dolarów się pozbyłem jak były zamieszki na granicy z Białorusią bo myślałem, że lepszej okazji nie będzie(choć nie były to jakieś imponujące zyski).

    Generalnie nie kupowałem walut z zamysłem inwestycyjnym tylko bardziej jako zabezpieczenie, że jak coś się stanie z jedną walutą to chociaż część kapitału pozostanie ochroniona więc to był zakup na zaś.

    Wg mnie jak chce się na walutach zarabiać to trzeba iść w kontrakty terminowe albo CFD.

     

    2 godziny temu, Casus Secundus napisał:

    nie chcę przespać wjazdu na górkę i zjazdu z niej

    Tutaj nie ma dobrych rozwiązań, sprzed przed szczytem to się wkurzysz, sprzedasz za szczytem to też się wkurzysz.

     

  8. Wg mnie dwa wydarzenia mogą wyhamować spadek wartości złotówki:

    1. Kolejna podwóżyka stóp procentowych
    2. Informacja, że tzw. rozmowy pokojowe idą w kierunku zaprzestania działań zbrojnych

    Póki co chyba nic z powyższego nie zaszło.

    Mnie też palec świerzbi żeby pozbyć się walut, ale czekam póki co.

     

    P.S.

    Waluty, złoto itd. kupujemy kiedy jest spokój, tak na zaś, na czarną godzinę. Teraz to jest spekulacja, jak ktoś się nie boi to teraz jest czas na CFD :)

    • Like 2
  9. 10 godzin temu, Mironal napisał:

    Mój angielski jest dobry by się dogadać w życiu czy w grach, obejrzeć film bez napisów też obejrzę (choć 100% słów nie zrozumiem), tylko czy to poziom wystarczający na podjęcie studiów w tym właśnie języku...

    Jak jesteś w stanie obejrzeć film bez napisów i w większości rozumiesz o co chodzi to tym bardziej ogarniesz wykłady. W filmach jest pełno mowy potocznej, której nie uczymy się. Możesz zrobić eksperyment. Wybierz sobie jakiś wykład ze Stanfordu:

    https://www.youtube.com/c/stanford/featured

     

    Albo przesłuchaj sobie czegoś od Hubermana(też jest na spotify'u, możesz sobie słuchać podczas spaceru):

    https://www.youtube.com/c/AndrewHubermanLab

     

    W tym przypadku możesz rzucić okiem na odcinek 31 lub 33, widać, że naukowcy(nawet jak ze sobą rozmawiają, ale wiedzą, że ktoś ich słucha) używają dosyć prostego angielskiego choć wiadomo, że przewija się niekiedy jakieś specjalistyczne słownictwo, ale od tego nie da się uciec niezależnie od dziedziny.

     

    Biorąc pod uwagę, że wykładowcami byliby najprawdopodbniej niemcy to nie obawiałbym się o nie zrozumienie tego co mówią, dla nich angielski też nie jest językiem ojczystym.

    • Dzięki 1
  10. Godzinę temu, Mironal napisał:

    Niemcy nawet na magazynach wymagają z czasem lepszej znajomości niemieckiego niż "guten morgen" czy "ich brauche Hilfe", są bardzo wyczuleni na punkcie swojego języka, ciężko tu znaleźć coś lepszego z samym angielskim.

    Dobrze sobie zdaję sprawę, że mieszkając w Niemczech w dłuższej perspektywie lepiej nauczyć się niemieckiego.

    Wnioskuję, że studia w języku angielskim jesteś w stanie podjąć już w październiku, dzięki temu mógłbyś zrównoleglić oba procesy- jednocześnie możesz studiować i uczyć się języka.

    Możesz też np. pierwszy stopień robić po angielsku, a dopiero drugi stopień(o ile się zdecydujesz) zrobić po niemiecku jak już będziesz znał ten język.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  11. 11 godzin temu, Mironal napisał:

    Mieszkam w pobliżu Hamburga także z uczelniami nie ma problemu, oczywiście chcę pierw nauczyć się języka niemieckiego na takim poziomie, który umożliwi mi studia bez większych problemów.

    Pytanie czy niemiecki jest niezbędny do studiowania w Niemczech(jakkolwiek dziwnie to brzmi)? Sprawdź czy nie ma kierunków prowadzonych po angielsku. W Niemczech jest pełno imigrantów, wielu nie mówi po niemiecku, może jest na uczelniach oferta dla takich osób.

    I drugie pytanie, które możesz sobie zadać to czy studia są Tobie konieczne do tego co chcesz zrobić. Jeśli potrzebujesz jakiejś konkretnej umiejętności to być może wystarczy jakiś kurs.

    • Dzięki 1
  12. 28 minut temu, elogejter napisał:

    chodzę na grupę zaawansowana/zawodnicza

    Chodziłeś ;)

     

    29 minut temu, elogejter napisał:

    tyle że ja nie potrafię trenować luźno

    Nie trenuj luźno tylko rzadziej.

     

    Wydaje mi się, że ten problem jest nierozwiązywalny z perspektywy osoby trzeciej. Twoje pytanie można ująć następująco: "Czy wolę chodzić na siłownię o 7:00 czy na sztuki walki o 19:00?". Nikt, tym bardziej nikt kto Cię na oczy nie widział, nie jest w stanie powiedzieć co wolisz.

    • Like 2
    • Dzięki 1
  13. Wybierz aktywność, którą bardziej lubisz i tyle albo połącz obie, nie ma co filozofować.

     

    46 minut temu, elogejter napisał:

    A jak bym na siłownię się zapisał to o 7 rano robię treninf przed robota, o 17 wracam z pracy i tak naprawdę mam czas wolny

    A trening to nie jest forma spędzania wolnego czasu? 🤔

     

    40 minut temu, elogejter napisał:

    sporty walki bardzo lubię, ale tak czy siak pieniędzy z tego nie będzie...

    Z siłowni też nie.

     

    Nie musisz chodzić 3 razy w tygodniu na treningi sztuk walki, możesz chodzić 2 razy na sztuki i raz czy dwa razy w tygodniu na siłownię(albo wcale na nią nie chodzić). Kombinacji przeplatania treningów, ich ilości w tygodniu itd. masz multum.

    • Like 1
  14.   

    4 minuty temu, Barry napisał:

    Dlaczego ceny maja lecieć w dół bądź stać w miejscu skoro wszystko inne idzie do góry?

    Z nieruchomościami jest taki problem, że z jednej strony jest to dobro konsumpcyjne bo wypadałoby gdzieś mieszkać, a z drugiej strony są traktowane jak coś w stylu instrumentu finansowego i dużo ludzi używa nieruchomości do ochrony kapitału albo spekulacji więc nie do końca możemy tak to przełożyć jeden do jednego, że warzywa drożeją, prąd drożeje to mieszkania też podrożeją. Mieszkania drożały wcześniej jak wszystko inne stało mniej więcej w miejscu.

    Istnieje też ewentualność, że mieszkania podrożeją np. 5%, a inflacja będzie 10% i to już spowoduje, że ich kupno na inwestycje/spekulacje będzie nieopłacalne.

     

    10 minut temu, Barry napisał:

    Ba, uważam ze w 2022 będziemy mieli kolejne wzrosty cen nieruchomości, niekoniecznie będą to wzrosty w wawie dla największych i najdroższych lokali ale w takiej Łodzi czy Wrocławiu nie oczekuje niczego innego jak ustabilizowania się w społeczeństwie poczucia ze za mniej niż 8k to nie ma sensu wychodzić na rynek.

    Jako ciekawostkę podrzucam dzisiejsze wydanie wiadomości z Bądź na bieżąco:

    Przesłuchaj pierwszego tematu, wg nich średnia cena ofertowa za metr we Wrocławiu jest o 18% wyższa niż średnia cena transakcyjna czyli wychodzi, że już jest drobny rozjazd, zobaczymy co będzie dalej, może to tylko jakaś chwilowa anomalia.

    16 minut temu, Barry napisał:

    Po prostu będzie mniej transakcji ale nikt z ceny nie zejdzie.

    Jak ktoś jest zakredytowany pod korek to zrobi wiele żeby się pozbyć problemu, nawet zejdzie z ceny.

     

    17 minut temu, Barry napisał:

    Najmy pójdą w górę bo ludzie nie będą brali kredytów tak masowo a inwestorzy widząc to nadal będą inwestować w kawalerki bo w co innego można?

    Pytanie czy będzie taki sam popyt na wynajem jak był do tej pory, jak będzie mniej chętnych bo np. zdalne studiowanie stanie się powszechne to popyt się mocno zmniejszy co na pewno obniży ceny najmu.

     

    59 minut temu, Januszek852 napisał:

    Glapa, niczym kameleon, zmienił się nie do poznania. Z śliniącego się typa od słynnego tekstu "podnoszenie stóp procentowych to szkolny błąd" do gościa, któremu prognozowane przez rynek 4% to "mało". Wszystko w przeciągu kilku miesięcy.

    Prędzej uwierzę panu pod sklepem, że chce złotóweczkę na bułeczkę niż Glapińskiemu. Już abstrahując od faktu, że on ma sprzeczny interes z moim interesem, to żadna jego prognoza od początku tzw. epidemii nie sprawdziła się...

     

    • Like 2
  15. 17 minut temu, lexluthor napisał:

    znam Pythona (tzn. już ponad rok nic nie programowałem) na poziomie średniozaawansowanym

    Jeśli znasz Pythona to możesz rzucić okiem na Raspberry Pi. Na takim urządzeniu masz normalnie zainstalowanego Linuksa i wtedy mógłbyś pisać skrypty w Pythonie do obsługi podłączonych rzeczy(zaczynając od diod i przycisków idąc przez silniki, a kończąc na tym co sobie wymyślisz). I taki komputerek możesz wykorzystać do wielu rzeczy jak zrobienie własnego SmartTV czy jakiejś prostej automatyki domowej(tutaj możesz spojrzeć na Domoticza- jest to oprogramowanie m. in. na RPi).

    No to już chyba wiesz jak zacząć :)

     

    17 minut temu, lexluthor napisał:

    Niestety nie udało mi się znaleźć pracy w tej branży

    No niestety, obecnie ciężko się wbić tak z marszu do tej branży, to już nie jest to co jakieś 6-7 lat temu. Dyskusje na ten temat już były na forum.

  16. Łącznie w Poznaniu spędziłem jakieś 6 lat(nie było to w jednym ciągiem) plus to w przerwach często bywałem w Poznaniu, zresztą cały czas tam bywam.

    Naprawdę sądzisz, że w innych miastach nie ma oszustów, złodziei itd.? Że pracodawcy są inni? Że ludzie są jacyś inni?

    Otóż nie, wszędzie są oszuści i złodzieje. Pracodawcy też wszędzie są tacy sami bo działają w tych samych warunkach prawnych(oczywiście na terenie RP) plus prawa ekonomii są niezmienne. Ludzie też wszędzie zachowują się z grubsza tak samo, nie widziałem żeby ludzie w poszczególnych miastach w Polsce mieli jakieś zachowania mocno odbiegające od siebie. Nie ważne czy to będzie Poznań, Wrocław, Szczecin, Kraków, Gdańsk czy Warszawa.

     

    3 godziny temu, Zmeczonyzyciem napisał:

    dużo znajomych potwierdza moje spostrzeżenia.

    Dużo to znaczy ile? 5? 10? 100? Jakąkolwiek liczbę podasz gwarantuję Tobie, że znajdę co najmniej tyle samo osób, które ma pozytywne zdanie o Poznaniu. Nie chodzi mi o dowodzenie czy to dobre czy złe miasto. Chcę tylko pokazać, że to kwestia perspektywy. Taki sam eksperyment można zrobić z każdym innym miastem.

     

    3 godziny temu, Zmeczonyzyciem napisał:

    Jasne, można odnieść wrażenie że jest miło, bo jest ale do pewnego momentu.

    Może masz preferencje, że akurat Poznań Ci nie podpadł do gustu, mi np. Wrocław średnio się podoba, a podobno jest piękny, nie wiem, nie widziałem tego piękna. Powiem więcej, znam wiele osób(choć nie powiem dokładnej liczby :P), które potwierdzą mój osąd, ale to nie znaczy, że są tam sami złodzieje, oszuści i powinniśmy wysadzić to miasto w powietrze bo mi się nie podoba. Z drugiej strony podoba mi się w wyśmiewanej Łodzi, czy to znaczy, że mieszka tam sama arystokracja, wszyscy są mili, nie ma tam złodziei i oszustów, a z kranów leci Johnie Walker(i to czarny, a nie czerwony)? Nie, jest to miasto jak każde inne, po prostu mi przypadło do gustu i tyle.

     

    Jak Ci się podoba Warszawa, jeśli z różnych względów ciągnie Cię tam to jedź, ale sama zmiana miasta nie jest magiczną różdżką, która spowoduje, że nagle wszystko będzie dobrze. Nie przyjdzie do Ciebie żaden miliarder, który będzie chciał robić z Tobą interesy, znajomi się sami magicznie nie znajdą(nie wiem ile osób znasz w Warszawie), a pod balkonem nie będzie stało stado twoich wielbicielek.

    • Like 1
  17.   

    2 godziny temu, Zmeczonyzyciem napisał:

    1. Praca, dobra w miarę stabilna po znajomościach, nie masz szans na nic innego jeśli ktoś Ciebie nie poleci. Mentalność pracodawców zła, kobiety bardzo często na stanowiskach kierowniczych 

    2. Łatwo idzie dostać wpierdol

    3. Łatwo mogą Cię okraść 

     

    Aaa dodam że jak wynajmujesz chatę zawsze Cie na czymś oszukują, nigdy nie zobaczysz kaucji. 

    Szczytem okazała się próba oszukania mnie przez notariusza

    Serio twierdzisz, że to jest charakterystyka Poznania? Też tam spędziłem trochę czasu i z nic z powyższych rzeczy mi się nie przydarzyło. Może ze dwa razy zdarzyło mi się usłyszeć "co się gapisz" czy coś w tym stylu. Jedyne co może irytować to częste remonty ulic, ale taka jest chyba charakterystyka większych miast. Ogólnie w mojej opinii jest dosyć miło. Raczej spotykałem się z tym, że ktoś chciał ze mną tańczyć(w tym również panowie...), nikt bić mnie nie chciał.

    Co do mentalności pracodawców, wiem, że ja sam jestem skrzywiony bo jestem w IT i nie jestem miarodajny, ale moi znajomi spoza branży sobie radzą. Jedni lepiej, drudzy gorzej, raczej nie mają jakiś koneksji, znajomości.

    Co do kobiet na stanowiskach kierowniczych, nie wiem z jakiej branży jesteś, ale ich ilość zależy od branży i np. w kadrach siłą rzeczy będzie więcej kierowniczek bo to branża silnie sfeminizowana, ale np. w budownictwie już raczej jest niewiele kierowniczek. Zresztą jak ktoś jest kompetentny to płeć nie powinna mieć znaczenia wg mnie.

     

    Ale do rzeczy. Sam przerabiałem przeprowadzki się pomiędzy większymi miastami, jakieś okresy kiedy spędzałem większość czasu za granicą też się zdarzały i żadna z tych zmian nie zmieniała nic na dłuższą metę. Jeśli czujesz się zajechany psychicznie, ogólnie czujesz się źle sam ze sobą to zmiana miejsca zamieszkania prawdopodobnie nie pomoże na dłuższą metę. Sam zresztą napisałeś:

    20 godzin temu, Zmeczonyzyciem napisał:

    Od paru lat błąkam się po Polsce i zagranicy, obecnie wylądowałem w praktycznie przygranicznej miejscowości.

    I któraś z tych zmian coś pomogła na dłużej?

    Dopiero jak dałem sobie mentalnego liścia ogarniacza zaczęło się poprawiać i to bez przeprowadzki. Oczywiście przeprowadzka może być częścią takiego liścia ogarniacza, ale nie jest to jego niezbędny składnik.

  18. 1 godzinę temu, Eskel napisał:

    Przebywanie w ciszy bez skrępowania jest chyba zarezerwowane dla ludzi którzy już dobrze się znają i dobrze czują się w swoim towarzystwie.

    Wiadomix, nie będziesz siedział przez godzinę w ciszy z kimś kogo znasz od tygodnia, ale nie widzę nic złego w ciszy trwającej kilkadziesiąt sekund na zebranie myśli. Taka cisza może być też impulsem do zakończenia spotkania, które wyczerpało swoją formułę.

     

    39 minut temu, Bullitt napisał:

    Jasne, szukaj znajomych z ciekawym zajęciem i pasją, ale NIE TYLKO takich.

    Pewnie, warto mieć dużo i różnych znajomości. Dobrze znać miejscowego dresa. miejscowego hydraulika i miejscowego lekarza i z wszystkimi mieć dobre kontakty :) Problem się pojawia gdy sam siebie sabotujesz i ograniczasz się do jakiś konkretnych osób z bliżej nieokreślonych powodów. Chyba o to też chodziło autorowi, że ograniczył się do kontaktów, które nie są dla niego obecnie atrakcyjne.

    • Like 1
  19. 49 minut temu, krzy_siek napisał:

    Otóż tak jest. Kastraci żyją dłużej. Androgeny przyspieszają procesy starzenia. Niżej cytat z angielskiej wikipedii pod hasłem "eunuch"

    Porównywanie długości życia średniowiecznych kastratów do reszty populacji ówczesnych mężczyzn ma w ogóle sens? Z tego co mi wiadomo takie osoby żyły w specjalnych warunkach bo śpiewali w chórach kościelnych. Nie brali udziału w wojnach, nie pracowali na roli, przypuszczam, że żyli w stosunkowo dobrych warunkach jak na tamte czasy.

    No i wysoki poziom testosteronu będzie często szedł w parze z podejmowaniem bardziej ryzykownych zachowań co też ma wpływ na średnią długość życia w populacji.

    Są jakieś badania, że normalne poziomy testosteronu negatywnie wpływają na odporność itd.? Bo ja o tym tylko słyszałem, ale nigdy nie widziałem żeby ktoś się podpierał jakąś publikacją.

     

    A wracając do kanału to pan doktór wydaje się kompetentny.

    • Like 1
  20. 21 godzin temu, maroon napisał:

    Po latach kontynuowania takich znajomości nagle odkrywasz, że inni mają z kim wyskoczyć na moto, na żagle, na rajd konny, narty, rower, spotkać się na biwak, czy spacer z psami, a twoi znajomi szczyt możliwości to grill z browarem w weekend.

    Wydaje mi się, że takie kontynuowanie znajomości wynika z źle rozumianej jakiejś lojalności czy czegoś w tym stylu, no bo jak to tak zerwać kontakt z ziomkiem, przecież znamy się od podstawówki, a to, że nie ma wspólnych tematów i człowiek ogólnie źle się czuje przy danej osobie schodzi na dalszy plan. I pewnie jeszcze dochodzi lęk przed tym, że nie znajdziemy nowego towarzystwa.

    A niektórych znajomości nie trzeba nawet gwałtownie zrywać, wystarczy dać im wygasnąć i w między czasie nawiązywać nowe znajomości w miarę możliwości. Ogólnie raczej powinniśmy zaakceptować, że nasz krąg towarzyski będzie ewoluował i nie trzymać się kurczowo konkretnych znajomości.

     

    21 godzin temu, maroon napisał:

     

    Ergo na znajomych wybieraj zawsze takich ludzi, którzy się czymś pasjonują.

    Tutaj jeszcze dodajmy, że jeśli chce się mieć takie towarzystwo to samemu trzeba być taką osobą żeby być atrakcyjnym towarzystwem dla takich ludzi.

     

    20 godzin temu, DOHC napisał:

    Dodam, iż znajomych warto poznawać w swoim kręgu zainteresowań, na strzelnicy, na zlotach motocyklowych itd.

    W ogólności tak, jest to sensowne podejście jednak nie jest to przepis na stuprocentowy sukces. Z większością ludzi tak poznanych prawdopodobnie będziesz miał jedno wspólne zainteresowanie. Niemniej jest to dobry początek.

     

    17 godzin temu, Eskel napisał:

    Nie oceniałbym ludzi tak ostro, myślę że wielu z tych o których myślimy że nie mają hobby mogliby nas zdziwić. Często w domowym zaciszu robią rzeczy, o które byśmy ich nie posądzali.

    Wydaje mi się, że jest to wyniesione z lat szkolnych. Dzieciaki generalnie trochę nabijają się z innych dzieciaków, które chodzą na jakieś kółko matematyczne albo szachowe. Właściwie to niewyśmiewanymi zajęciami dodatkowymi były tylko tzw. SKSy. I w późniejszym wieku nie afiszujemy się jakoś bardzo z naszymi zainteresowaniami żeby uniknąć gadania innych w stylu: "chyba Ci się nudzi w domu" czy jakiegoś drobnego wyśmiewania w szczególności jak ktoś ma bardzo niszowe hobby albo hobby postrzegane jak niepasujące do danej osoby.

     

    11 godzin temu, Barry napisał:

    A ja mam poczucie ze właśnie antyszczeoionkowcy to najgorsza grupa ludzi do dyskusji. Całkowity brak argumentów logicznych, zero wiedzy poza tezami na temat inwigilacji państwa. Taki wesoły chłopczyk dumny ze swojej inności, niczym student prawa który marzy żeby komuś powiedzieć o tym ze to prawo studiuje. 

    Ogólnie ludzie, którzy się narzucają ze swoim światopoglądem są męczący. Niezależnie jaki ten światopogląd jest. Tacy co muszą się cały czas chwalić czymś- tak jak właśnie studenci prawa- też są męczący.

     

    5 godzin temu, zychu napisał:

    Nie chodzi o to, aby być na bierząco ze światem literatury/teatru, prenumerować Science, brać udział w debatach historyków i jeszcze mieć czas na kurs pilotażu. Nie, chodzi tylko o to, aby komentarza na temat rzeczywistości nie zamykać w zdaniu: "no chujnia jest, szwagier, ale takie życie. Napijmy się.". Ale żeby tak było, należy się trochę interesować światem, wyjść poza swoją bańkę.

    Tutaj chyba problemem nie jest brak wiedzy, inteligencji czy wykształcenia tylko brak zdolności do przebywania w ciszy. Z jakiś dziwnych powodów boimy się przebywać z kimś w ciszy i jak ta owa "niezręczna cisza" zapada to często zaczynamy gadać jakieś pierdoły w stylu "no popatrz, już 16 i jest ciemno"(co jest niespodzianką w grudniu), albo padają klasyczne pytania takie jak "a w domu wszyscy zdrowi?"(nieważne, że ten ktoś nie zna nikogo z twojej rodziny). A czasami dobrze jest się zamknąć jak się nie ma nic do powiedzenia w danej chwili.

    • Like 2
  21. 2 godziny temu, Libertyn napisał:

    @Kangur Z Austrii na n + 1 cv posłanych, tylko z referalli się odezwali. Plecy sprawiają że pierwszy etap rekrutacji masz z głowy. Wiele firm szuka pracowników za pośrednictwem obecnych pracowników. I z otwartej rekrutacji rezygnują.

    Już pisałem o mechanizmie referencji wcześniej, nie neguję tego, że warto mieć jakieś znajomości w branży, a nawet zachęcam autora wątku żeby takie znajomości w miarę możliwości nawiązał. Tak, to prawda, że zanim zostanie wystawiona oferta często pada pytanie "czy ktoś zna kogoś", a jak firma jest duża to się najpierw patrzy czy da się przenieść kogoś na inne stanowisko. Ciężko to jednak nazwać "plecami", nawet jak zostaniesz polecony, a jesteś umysłową amebą to nic z tego nie wyjdzie. Jest wiele nisz w których system rekomendacji niewiele daje. Takie systemy wg mnie najlepiej się sprawdzają wśród programistów Javy czy tzw. webdeveloperów bo jest ich po prostu dużo na tle innych specjalności.

    Nie ma się co na ten mechanizm obrażać, tak działa świat. Przecież polecamy sobie filmy, restauracje, hydraulików czy mechaników. Czemu inaczej miałoby być w sferze zawodowej?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.