Skocz do zawartości

Mugen2

Użytkownik
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mugen2

  1. Jak być szczęśliwym z kimś kto nie jest ze mną szczęśliwy? Rozwiń - życie dla siebie… ? Jestem odpowiedzialny za rodzinę… za wychowanie dziecka. To ja chciałem dziecka, ja byłem ślepy na czerwone flagi. Więc ja chce żeby dziecko nie było pokrzywdzone z mojego powodu. Życie ,,dla mnie” rozumiem jako życie w pojedynkę - gdybym tego chciał, to po co zakładałbym rodzinę? Dojrzałym ludziom odpowiedzialność sprawia przyjemność. Pomaganie. Nie myślę czystko egoistycznie tylko o sobie - tak robią narcyzi. Myślę, że użyłem złego słowa. Bo dokładnie nie pamiętam. A Być może zapytałem, albo stwierdziłem, że potrzebuję tego. Ja jej wyjaśniłem, że mam takie emocje i że potrzebuję je rozładować. Ona nie bała się mnie, tylko była przerażona, zdziwiona, zszokowana, że po mnie nie było tego widać… I gdyby nie chciała to by się nie przytuliła. I zmusić też jej do tego nie zmuszam nigdy. Bo gdy ona ma takie emocje to rozładowuje je w taki sposób, że ma to negatywny wpływ na innych - krzyk, trzaskanie, rzucanie przedmiotami. Tym może się zainteresować prokurator. Tym, że ktoś nie panuje nad swoimi emocjami i rozładowuje je na innych w taki sposób, że ma to negatywny wpływ na psychikę innych - przemoc emocjonalna. Ja tego nie stosuje. Przemoc ma różne oblicza - fizyczna - widać ja. Emocjonalna - w ogóle nie widać. Ale Mózg nie rozróżnia. Dla mózgu jedna i druga przemoc ma dokładnie takie samo oddziaływanie. Fizyczna jest karalna - bo łatwo ją udowodnić i widać. Emocjonalnej nie widać. I ciężko ją udowodnić i mało którego sędziego to obchodzi. Osoba atakowana, czuję, że ma, powiedzmy… dwa wyjścia, albo atakować, albo uciekać. Moja żona nie ucieka. Ona zawsze atakuje. Więc w myśl tego co pisałeś - teraz piszesz przeciwieństwo tego. Gdybym ja wybuchł emocjonalnie na nią, albo rozładowywał emocje choćby przy niej. Ona poczułaby się atakowana. I momentalnie miałaby atak agresji silnej. Zaczęłaby krzyczeć, trzaskać drzwiami, doszłoby do jakiejś kłótni. Dziecko by przeraźliwie płakało słysząc to, budziłoby się w nocy. Miałbym dać ponieść się emocjom tylko po to, bo to, łatwa droga, kosztem dziecka, żony? Po prostu byłby horror dla dziecka. Ja taki nie jestem. Wczoraj ustaliłem, ze jak będziemy sie kłócić, albo jak ona ma unosić głos na mnie, to nie przy dziecku. Bo dziecko od jej krzyków, albo uniesionego tonu, ZATYKA USZY ! Ja jej tłumacze ze to przez to co sie dzieje miedzy nami, żebyśmy sie nie kłócili, albo zeby ona nie unosiła sie jak romawiamy. Bo dziecko sie boi do tego stopnia ze zaczęło zatykać uszy. Przeraża mnie to. A ona Twierdzi ze to nie przez nas. Kiedyś jej siostry córki (około 11 lat), widziałem jak maja Krzywe zęby. Mówiłem mojej zonie, ze jak nie zacznie sie z tym działać, to dziewczyny dorosną i mogą mieć kompleksy, zeby powiedziała siostrze, zeby podjęła jakieś kroki (skoro jako matka nie dostrzega tego). Żona na to, że one maja proste zęby. Nie rozumiem jak można samego siebie tak okłamywać. Ja tak nie potrafię. I rozmawiałem jeszcze z zona i coś powiedziała siostrze. I po pół roku córki udały się do ortodonty. Niektórzy tak uciekają przed problemem, idealizują świat, że wręcz sami siebie okłamują. Wiem, że nie. Dlatego kiedyś jej mówiłem, że jeśli nie jest ze mną szczęśliwa, skoro się do mnie tak zachowuje, to niech poszuka sobie kogoś lepszego. Na pewno jest mnóstwo ludzi lepszych ode mnie pod każdym względem. Gdyby sobie kogoś znalazła, proszę bardzo. W ogóle bym jej nie zatrzymywał. Życzyłbym jej szczęścia. Zgadzam się z tym. I wielokrotnie powtarzałem to swojej żonie, gdy się kłóciliśmy o coś, kiedy ona była zaborcza, albo kiedy ja byłem. Ale nie rozumiem, jak to się ma do cytatu ,Honoré de Balzac‘ ? Masz na myśli, że nie każdy chce mieć dziecko ? No nie.
  2. Wyjaśnię CI coś, bo uważam, że nie rozumiesz tego co ja czuję. Wyobraź sobie, że dla mnie, największym życiowym celem wręcz marzeniem, było założenie rodziny, szczęśliwej rodziny. Dać poczucie bezpieczeństwa dzieciom i żeby one były szczęśliwe. Znalazłem osobę która mi się mega spodobała i z którą się czułem fantastycznie. Zrozum, że ja się czułem wtedy jak NIGDY w życiu. Momentami jakbym miał 2000% dopaminy. Coś nieprawdopodobnego. Ona też się tak czuła - tak mówiła i to było widać. Już przed ślubem było wiele czerwonych flag. Lecz ja nie odpuszczałem. Nie chciałem znowu zaczynać od nowa i myślałem, że wszystko da się naprostować, że to minie ! Było coraz gorzej, więc dałem sobie rok czasu po ślubie. Jeśli nie rozumiesz o co chodzi, to znaczy, że nigdy nie spotkałeś na swojej drodze osobę pokroju socjopatki która robi akcje, potem jest idealna i tak w kółko, do uzyskania swoich korzyści. Jeśli ktoś wpada pod taką osobę i Nie wie z kim jest, to praktycznie zawsze otworzy oczy kiedy zostanie zraniony. A takie osoby potrafią grać na emocjach tak jak zdobywcy Oskarów !!! Może tego nie doświadczyłeś. Ja Tak. Ja zdawałem sobie sprawę, że jak to nie wyjdzie, ta relacja po ślubie nie wyjdzie na prostą, to ja w przeciągu 5 lat, może 10 lat, będę szukał odpowiedniej kandydatki, żeby założyć rodzinę. A ja nie chciałem tego czasu marnować. Wolałem dać rok szansy. Dlaczego tak się stało? Nie miałem umiejętności miękkich, społecznych. Do czasu studiów mega dużo grałem, oraz TV. Idealizowałem świat, nie sądziłem, że są ludzie na tyle źli. Że rodziny nie są szczęśliwe. Itd. Że kobiety są takie… Nie wiedziałem tego w ogóle. DLaczego tego nie wiedziałem? Skąd miałem się dowiedzieć? Ojciec miał mi tą wiedzę przekazać? Wujek ? Ja nie wiedziałem, dlaczego kobieta się tak zachowuje. Szukałem psychologa on-line tuż przed ślubem, żeby mi ktoś wyjaśnił, żebym zdobył wiedzę, o co chodzi!. ,,dla dziecka”. Chodzi o to, że ja nie znam przyszłości, nie wiem co będzie lepsze dla dziecka. Ale widząc jej rodzinę i ich wychowanie, to wyobraź sobie, że dziecko gdy trafi po rozwodzie do matki i jej domu rodzinnego, to przez moją żonę - socjopatkę i jej matkę - socjopatkę, dziecko też takie prawdopodobnie będzie. Mega duża szansa na to. Mam pozwolić na to, żeby dziecko widziało we mnie bankomat i wykorzystywało mnie tylko i wyłącznie dlatego, że mam kasę ?! I znienawidzi mnie bo matka nastawi tak dziecko? Ja się nie dziwię, że niektórzy ojcowie porzucając rodzinę porzucają dziecko. BO realnie stracili wpływ na wychowanie i realnie tym samym stracili dziecko/rodzine (mowa o tym gdy dziecko trafia do żony socjopatki i jej matki socjopatki). Z kolei nie wiem, dziecko zostając i będąc z nami razem może przez te huśtawki emocjonalne być doszczętnie zniszczone psychicznie - lęki i zaburzenia. Pomimo iż ja bym dziecko kochał i nie krzywdził i matka też- mogłaby nie mieć do dziecka aż tak złego nastawienia. ALE TO CO BY SIĘ DZIAŁO MIĘDZY NAMI MIAŁOBY WPŁYW DESTRUKCYJNY NA DZIECKO. A Ja widzę, że żona pieprzy jedno a robi drugie - wychowanie dziecka. Lecz ja mam wpływ na to, żeby jej przetłumaczyć z niektórymi rzeczami, albo zabronić. I widzę, że czasami są hardcorowe sytuacje, ale to działa. Gdyby nie ja, to dziecko by źle chodziło, nie wychodziłoby na place zabaw, itd. Itd. Ja mam duży realny wpływ na wychowanie dziecka. Ja to widzę i wiem. Choć nie wiem co będzie jak mały dorośnie i będzie czegoś chciał a zobaczy, że matka się na to godzi i mnie wyśmiewa. Czy dziecko nie zobaczy we mnie kogoś złego i czy nie będzie wtedy stać po stronie matki, bo może uzyskać to co chce… bo matka na to pozwoli i wyśmieje ojca. Jeśli do tego dojdzie. I Ja realnie będę się czuł jak wróg po drugiej strony barykady - ojciec sam - matka z dzieckiem. A nie - ojciec i matka zgodni - dziecko samo = w sensie że dziecko nie będzie szantażowało drugiego rodzica trzymając sztamę z pierwszym. To wtedy zdecyduje o odejściu. Nie będę chciał czuć się jak śmieć wykorzystywany przez dziecko i matkę jednocześnie. Bo matka będzie grać dzieckiem, a dziecko matkom, lub z matką przeciwko mnie. Wtedy będę czuł, że nie mam wpływu na wychowanie, więc odchodzę. Ale powtarzam jeszcze raz. Ja nie wiem jak będzie. Wiem jak jest tu i teraz. ,,dla dziecka”. Tak, to jest moje marzenie - dziecko. Tak, kocham go nad życie. Dlatego też tak trudno byłoby mi go zostawić. Czy boję się ? Tak boje się. Że wygranie sprawy o dziecko byłoby jak gra w totolotka. Gdybym miał wcześniejsze nagrania to myślę, ze byłoby łatwiej. Czy jestem egoistą? Uważam, że nie. Dlatego szukam rozwiązań które dla dziecka byłyby lepsze. Nie dla mnie. Dla dziecka. ,,Gdybyś był silny to w ogóle do tego ślubu by nie doszło, bo to co przeczytałem , co miało miejsce dzień przed weselem mnie osobiście katapultowałoby 100km dalej.” Może masz rację. Ale u mnie jest takiego rodzaju problem, że przez długi czas nie potrafiłem reagować na krzywdę jeśli ktoś mi wyrządzał. Nie potrafiłem stawiać granic. To jest wynikiem tego co ojciec robił podczas mojego dzieciństwa - czyli on sprawił, że nie potrafiłem się bronić, stawiać granic. Wiem kiedy i czym to sprawił. I sam do tego doszedłem. I po tym co miało miejsce dzień przed weselem i wcześniej, i później, ja nie potrafiłem się zezłościć. Ja czułem ból. Ja czułem najgorsze bóle. Ale nie potrafiłem być zdenerwowany. Wyobrażasz to sobie? Byłem zdenerwowany, ale to się przemieniało w ból. Nie potrafiłem się zezłościć. Ja miałem kiedyś tak, że nie potrafiłem się zezłościć na jakiegoś kolesia któremu silnie czułem potrzebę Dania w mordę… Czułem mega silną potrzebę zezłoszczenia się, agresji. A czułem spokój !!!! Rozumiesz to? No nie mogłem. Czułem się strasznie, że nie mogę wywołać agresji. I dokładnie to samo było dzień przed weselem i po weselu. Ale ta agresja przyszła. … mijały miesiące, i przyszła. Ja byłem na siebie wściekły, że ja tak nie zareagowałem jak piszesz. Że ja się nie katapultowałem 100km dalej. I te myśli nie dawały mi spokoju. I zamiast granic które powinienem stawiać od samego początku (parę postawiłem)… to ja wybudowałem mur nie do przebicia. A Za tym murem eksplodowały we mnie bomby atomowe. No dosłownie. Ja kładąc się do łóżka jednego dnia, widząc jak wygląda ten związek / ta rodzina, że leżymy obok siebie plecami, że zostałem tak poniżany i poniżony. Miałem eksplozje. Nie do zniesienia. Że ja musiałem wstać z łóżka pójść do drugiego pokoju i zrobić 100 pompek za jednym razem bez przerwy. W ogóle się nie zmęczyłem. Potem znowu 20 pompek w innej pozycji, potem znowu 20 w innej. Nic mi nie przeszła złość. Nic a nic. Musiałem działać, żeby to powstrzymać. Musiałem pójść do żony i jej powiedzieć. Zapytałem jej. Zgadnij jak się czuję w tym momencie. Ona odpowiedziała : … już nie pamiętam co. Chyba ze normalnie… ja jej powiedziałem. Jestem wściekły na 1000000%. Masz mnie przytulić. Ona była PRZERAŻONA. Bo ja wyglądałem normalnie, ale byłem w środku rozrywany przez atomówki. Zrobiła to i powoli mi przechodziło. Tak więc ja mam niesamowitą siłę woli - skoro ja potrafię zapanować nad swoim porwaniem emocjonalnym. Żeby kogoś nie skrzywdzić. @Kespert pisał, że raczej tego się nie da panować. Da się. Ale to jest cholernie trudne. Trzeba znać techniki, mieć dużo empatii. Ja musiałem zastosować 4 techniki do tego. Ćwiczenia fizyczne, odizolowanie się chwilowe, rozmowa, bliskość. no i złości we mnie było mega. Meeega. Po tym co się stało i jak byłem poniżany. Po prostu ta złość przyszła za późno. I ta złość nadal we mnie siedzi, do tego stopnia, że ja już nie dam się poniżać nikomu! I jak ja mam poczekać 5 lat, 12 lat, rok, parę miesięcy. To ja poczekam. I się rozwiodę. I nic tego nie zmieni. I nawet jak teraz byłoba sielanka do 60 - dziesiątych moich urodzin. 55 moich urodzin. To ja wystawiam jej walizki i mówię, że - za to, to i to, rozwód i dowidzenia ! Jeśli dziecko będzie w wieku dorosłym - że matka nie będzie miała psychicznego wpływu na nie. A Dziecko przeczyta to forum, może uwierzy, może nie. Może będzie miało to w dupie. A ją karma dopadnie. Jak pójdzie do pracy wśród ludzi. Jak dziecko zacznie się odwracać od niej i zgadzać z moim punktem widzenia. Jak ja żałuję że nie mam nagrania kiedy prosiłem ją o adresy jej rodziny , bo chciałem wysłać im zdjęcia z wesela. Ona na to: ,,nie podam Ci, nie podoba mi się to, coś knujesz”. Zebrałem adresy jej rodziny sam - wszystkich wypytałam czy mi podadzą. Gdyby Jej rodzina to usłyszała !!!! To daję rękę uciąć, że nikt by nie stanął po jej stronie. Jak można zabronić mężowi wysyłki zdjęć ślubnych. Zresztą u mnie w rodzine to tradycja ze się rozdaje i przekazuje zdjęcia rodzinie po ślubie. Gdybyś czytał uważnie, to byś wiedział, że nie ma żadnego podziału majątku. Ponieważ była spisana intercyza przed ślubem. Wczoraj albo przedwczoraj wysłała mi zdjęcie ,,oczami dżentelmena”, czy coś podobnego… coś o miłości. Śmieszy mnie to. Ona według mnie ma miłość gdzieś. I powiedziałem jej, że jak byłem mały to wierzyłem w coś takiego jak miłość. Teraz w bajki nie wierzę. Rok temu przeglądając jej tel. Widziałem jak ,,zaczepiła na fb”, 2 kolesi. Wysłała jednemu zaproszenie do grona znajomych. A drugiego polubiała zdjęcia. Tego co zaprosiła, z twarzy wyglada mega średnio, ale jest dobrze wysportowany. Ona już wtedy szukała sobie nową gałąź! Odezwał sie do niej ten Gostek na jej urodziny. A teraz coś z nim pisała w tajnej konwersacji, bo zrobiła screeny i mi pokazała dzisiaj ! O czymś musieli pisać wcześniej i ona mu odpisała, ze ma męża, rodzine i ze życzy mu szczęścia i ze on ja zaskoczył, i ze życzy mu powodzenia i ze dziękuje mu (w sensie ze jest jej miło). A on jej napisał, ,,ze gdyby sie chciała spotkać na …… wiadomo co, to ze mogą sie spotkać.”. Ja to totalnie olalem. Ją to chyba wkurwiło, że nie byłem zazdrosny, albo że nie dopytywałem, albo że mnie to średnio obchodzi, albo że nie doceniam JEJ SZCZEROŚCI… Ona do mnie, ze się nim brzydzi… Może twarzą, ale szkoda, że nie powie, jakie on ma ciało i że nie powie, ze ciało ma fajne… ja do niej na to, że na bankomat się nadaje (skoro się nim brzydzisz), nie musisz z nim uprawiać seksu, może raz na pare miesięcy, albo raz na rok. Ważne żeby kasę dawał. Koleś oczywiście w wiadomościach spuszczony na maksa, złapał przynętę. Jak pies z wywalonym jęzorem. Ona wie, że zawsze sobie znajdzie jakiegoś ,,psa” który będzie jej usługiwał. Szkoda, ze nie była szczera jak potajemnie pisała z orbiterem… Co do majątku jeszcze raz. Moim majątkiem jest CZAS. Czas spędzony z dzieckiem. Po rozwodzie, kupię czas na spędzanie go z dzieckiem? Raczej NIE. Nie wiem jak Ci to zobrazować, żebyś wczuł się w moje położenie. Żebyś to zrozumiał. Kto mówi, że jest na Świecie tylko 7 cudów, ten nigdy jeszcze nie przeżył narodzin dziecka. Kto mówi, że bogactwo jest wszystkim, jeszcze nigdy nie widział uśmiechu dziecka. Kto mówi, że tego świata nie da się uratować, zapomniał, że dzieci oznaczają nadzieję. ,Honoré de Balzac‘
  3. No właśnie jedna pisarka Niemiecka uważa tak: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tresowany_mężczyzna Tresowany mężczyzna[1][2][3](niem. Der Dressierte Mann) – książka Esther Vilar z 1971 roku. Główną ideą książki jest teza, iż kobiety nie są uciskane przez mężczyzn, ale kontrolują mężczyzn na swoją korzyść[4]. Książka próbuje dowieść, że wbrew powszechnie panującej feministycznej retoryce, kobiety w kulturach uprzemysłowionych nie są uciskane, ale raczej wykorzystują ugruntowany system manipulacji mężczyznami. Vilar napisała: Mężczyźni byli szkoleni i tresowani przez kobiety, nie inaczej niż Iwan Pawłow tresował swoje psy, by stały się ich niewolnikami. Jako rekompensatę za ich pracę mężczyźni czasami korzystają z pochwy kobiety. W książce stwierdziła, że młodzi chłopcy są zachęcani do kojarzenia swojej męskości z umiejętnością seksualnej intymności z kobietą, a kobieta może kontrolować mężczyznę, wzmacniając społecznie jego poczucie męskości. Vilar stwierdziła, że dzieje się to już od jakiegoś czasu. Autorka stwierdziła, że definicje i normy społeczne, takie jak koncepcja, że kobiety są słabe, są konstruowane przez kobiety z myślą o ich potrzebach. Vilar wyjaśnia, jak to działa: jeśli kobiety są postrzegane jako słabe, oczekuje się od nich mniej, a zatem daje się im więcej swobody w społeczeństwie niż mężczyznom. Vilar twierdzi, że kobiety są generalnie poszukiwaczkami złota(ang. gold-diggers), które próbują wydobyć pieniądze i inne zasoby materialne od mężczyzn. Jednym ze środków, za pomocą których kobiety kontrolują mężczyzn, aby dokonać tego transferu zasobów, jest pochwała. Kobiety chwalą mężczyzn tylko wtedy, gdy ich potrzeby są w jakiś sposób zaspokojone. Innym sposobem manipulacji jest kalkulowane wykorzystanie emocji. Vilar stwierdziła, że kobiety mogą kontrolować swoje reakcje emocjonalne, podczas gdy mężczyźni nie mogą, i że kobiety tworzą zbyt zdramatyzowane reakcje emocjonalne, aby zwrócić ich uwagę: „szantażują” emocjonalnie mężczyzn. Kobiety używają również seksu jako narzędzia manipulacji i kontroli, ale również tradycyjnych koncepcji miłości i romansu, które są postrzegane bardziej pozytywnie niż seks, aby kontrolować życie seksualne mężczyzn. Vilar pisze, że mężczyźni nic nie zyskują na małżeństwie i że kobiety zmuszają ich do niego pod pretekstem, że spełnia ono ich romantyczne pragnienia. Książkę zamyka Vilar stwierdzając, że trudno byłoby zmienić sytuację, odwołując się do kobiet, ponieważ kobiety są nieczułe na los mężczyzn i niechętne do rezygnacji z wygodnej pozycji w społeczeństwie. Od mężczyzn zależy, czy przejdą przez te oszustwa i szantaż emocjonalny i poddadzą go otwartej krytyce, zanim nastąpią jakiekolwiek istotne zmiany. Książka cieszyła się dużą popularnością w momencie premiery, po części ze względu na duże zainteresowanie prasy[5]. Vilar pojawiła się w The Tonight Show 21 lutego 1973 roku, aby omówić swoją książkę. W 1975 roku została zaproszona przez Westdeutscher Rundfunk na telewizyjną debatę z Alice Schwarzer, uważaną za czołową przedstawicielkę ruchu kobiecego w Niemczech[6]. Debata ta wywołała kontrowersje, w szczególności ze względu na wysoki stopień agresji. W pewnym momencie Schwarzer stwierdziła, że Vilar jest „nie tylko seksistowska, ale i faszystowska”[7] i porównała jej książkę z nazistowskim dziennikiem Der Stürmer[8]. Vilar stwierdziła, że otrzymała groźby śmierci z powodu książki: Nie wyobrażałam sobie wystarczająco szeroko izolacji, w jakiej znalazłabym się po napisaniu tej książki. Nie wyobrażałam sobie również konsekwencji, jakie miałaby ona dla późniejszego pisania, a nawet dla mojego prywatnego życia – groźby użycia przemoc nie ustały do tej pory[9]. Żyłem w Matrixie. Nie, o to nigdy nie pytała. Pytała gdzie jechałem z pracy, bo mnie widziała (podobno), bo pojechałem się przejechać, usiąść, poczytać forum. Powiedziałem jej. To twierdziła, ze ją kłamię. Ona w nic nie ufa. No i dopytuje do skutku, kiedy ja jej mówię prawdę. Albo próbuje zmienić temat, to jest nieustępliwa. Ja chcę i być i się rozejść. Oba jednocześnie. To, że odejdę to wiem na 100%. Bo nikt mnie nie krzywdził nigdy tak masakrycznie. Tylko nie wiem kiedy to nastąpi. Zauważyłem, ze kiedy ,,jestem jak skała” np. Dziś i wczoraj. I nie rusza mnie nic. To ona tego nie ogarnia. Jakby doceniała to jako moją siłę. Dodam, że podświadomie mnie głowa zaczęła boleć mocno i szum w uszach bardziej. Dziś przeszło (głowa). No i ona powiedziała mi, że ona nie ogarnia tego, w jaki sposób ja to robię, że nie ma bata na to, ŻE JA NIE daję upustu emocjom (według mnie np. Płacz, krzyk, nerwowość, złość, trzaskanie drzwiami). Odpowiedziałem jej, że rodzice mnie tego nauczyli w dzieciństwie i dzieje się to automatycznie - reguluję swoje emocje, czego ona nie potrafi i uważam, że mi zazdrości, że ja potrafię panować nad swoimi emocjami, a ona tego nie potrafi. No i uzyskałem dzisiaj info pisemnie przez komunikator, ze ona chce rozwodu. Po czym wieczorem poszliśmy na pizzę. Odpisałem jej na to: ,,okey”. Po czym wieczorem byliśmy zamówić pizzę. Pojebane to. Moim zdaniem jest dokładnie tak jak to opisuje w książce. ,,tresowany mężczyzna”. Ta książka została napisana DLA MĘŻCZYZN przez Kobietę. Pisarka została przez to pobita przez feministki i grożono jej. Logiczne byłoby to, że na zachodzie ktoś dążyłbym do tego, żeby wprowadzić i rozpowszechniać ISLAM. Użyłem złego słowa. Miałem na myśli, jak rozmawiać mniej logicznie a bardziej żeby kobieta czuła emocje w rozmowie. Tego trzeba się nauczyć? Czy po prostu to domena głupich? Przeczytałem. No dokładnie to zauważyłem, że to tworzy się na zachodzie. Obecnie też w PL. A Mój ojciec mawiał ,,za dużo jest dobrobytu, to … przez dobrobyt” - miał rację. I moim zdaniem sterowane są kobiety, bo sterując kobietami, steruje się mężczyznami.. Z kolei mój kolega powiedział, że świat jest przeludniony i ktoś dąży do tego, żeby zmniejszyć populację… Co robić? Jak wychowywać dziecko? W tym społeczeństwie, gdzie dzieciaki nie wychodzą z domów - PC , TV, Smartphony. Jak ich uczyć umiejętności społecznych? Mówiłem do żony, że wiem jakie są tego wady. Że będę chciał dziecku organizować czas wśród ludzi, wśród tych ludzi/dzieci którzy nie siedzą 24h przez PC, TV… Czy to w obecnych czasach też jest utopia? Mało konkretne. Nie rozumiem. Np? Mam wrażenie, że wszystko tu napisałem… Co masz na myśli? Napisz wprost. Nie zniechęca mnie porażka. Tylko bardziej czas, który cenię. Nie miałem na myśli wychowania. Jak to możliwe, że takie jest PRAWO ? Że prawnie tak jest? Jak do tego doszło? Skoro mężczyźni są u władzy. Nie kobiety. Feministki to wywalczyły? I jak to możliwe, że nadal prawnie tak jest. Kiedy to się skończy? Mężczyźni są ślepi? - Kiedy kobiety będą szanować mężczyzn, Czy dąży to do mysiej utopii. ??
  4. Nie mogę! Nie teraz. Dziecko jest za małe. Mam za mało dowodów. Czekam, aż dziecko dorośnie… najlepiej jakby miało z 8 lat. Albo 12. Chce mieć silną więź z dzieckiem. Chce mieć pewną wygranego rozwodu. Chce mieć dowód że mnie zdradza, zdradzała lub będzie zdradzać. Ale Adwokata muszę już chyba poszukać, żeby w razie co działać szybko… bo jak byśmy byli w PL to ona może porwać dziecko i uciec z nim do rodziców i z tamtąd nie wracać. Wtedy, jeśli ona będzie chciała tygodniami siedzieć u rodziców, a ja będę miał ją odwiedzać i dziecko.. wtedy rozwód.. Od tygodnia może 2. Super atmosfera. Do wczoraj w nocy, kiedy poprosiłem ją, żeby pokazała co robi. Przeglądała męskie perfumy na Allegro !! Nie mój zapach… nigdy mi nie proponowała takiego zapachu. Nie wiem na 100% ale chyba ten orbiter ich używa. No i nie chciała mi pokazać. Wchodziła w inne zapachy, zakładki. Wziąłem tel. Żeby cofnąć, to ona wzięła tel. I zaczęła wychodzić ze wszystkiego wstecz żebym tego nie zobaczył. Zapytałem wprost: ,,dla kogo to?”. Wymijające odpowiedzi. Zapytałem ponownie ,,dla kogo to?”. Odpowiada, że ,,aaa tak przegląda i dodaje do ulubionych”. Odwróciłem się i położyłem spać. Rano mieliśmy jechać z małym do takiego otwartego zoo… żona miła bardzo, sprzątała wszędzie (jakby miała jakieś wyrzuty sumienia). Wszystko okey. Ja powiedziałem kiedy jedziemy, kiedy wrócimy itd. Zaplanowałem wszystko. Okey. Ona miała pretensje, ze nie jedziemy nad wodę, tylko tam do zoo z myślą o dziecku.. (myśli tylko o sobie). Nagle ona eksplodowała jak chciałem żeby wzięła dziecko do łazienki, bo płakał za nią bardzo… Ja - spokój. Potem ona przebiera dziecko, a on płacze mocno, chciał jej, przytulić się, niedawno wstał. A ona widzi, że dziecko płacze i zero reakcji. Jak widzi mnie, że martwię sie małym, ona czuje, ze ja chce zeby sie pospieszyła. I go wzięła, to ona momentalnie mega wolno zaczęła go przebierać ! Wziąłem go na ręcę, żeby się uspokoił. - cały czas mój stoicki spokój. Mówię jej, że nigdzie nie jedziemy dziś ani jutro, może za tydzień. Nie chcę jazd ani kłótni. Bo jej by nie przeszło a tylko by prowokowała kłótnie jakąś. Ona wychodzi z domu… stawiam warunek - jak dziecko się uspokoi. Bo poszłaby z dzieckiem, dziecko by płakało, a ona by nie wzięła go na ręce. Dziecko po pół godziny się uspokoiło, normalnie można było je postawić na ziemi i się bawił. Ale do tej pory, żona zadzwoniła do matki wyżalić się, (nic nie mówiła o tym, że się darła i trzaskała drzwiami itd)., matka jej proponowała oczywiście, - rozwód. Straszyła policją, już chciała dzwonić - mówiłem, że ,,bardzo proszę dzwon”, mówiłem, że wypuszczę jak dziecko się uspokoi. Nie chcę żeby w dziecku zakodowało się, że podczas kłótni trzeba uciekać od taty - że tata zły. Na policję nie zadzwoniła. To powiedziała, ze kupuje bilet do PL i wyjeżdża. Powiedziałem okey, ale musimy ustalić kiedy wracasz, bo nie mogę rzucić pracy z dnia na dzień/ albo brać urlopy tygodniowe na zawołanie, zeby sie z dzieckiem widzieć, bo żona porwała dziecko. Albo bierzemy rozwód, albo musimy ustalić o chuj chodzi. Jak dziecko sie uspokoiło to nie chciała wyjść z mieszkania ! Mówiła, że wyjdzie wtedy kiedy ona chce. Mówię, że może zamówić bilety na dworze, nie musi w mieszkaniu. Nie śpieszyło się jej w ogóle z wyjściem. Być może mnie nagrywała, ale ja ją też. Powiedziała, że chce ode mnie odejść. Jak zapytałem ,,Co? W jakim sensie?” Odpowiedziała: ,,chce wyjechać do PL na jakiś czas, odpocząć”. Dzisiaj rano, po nocy, wyciągnęła z szeregu książkę którą ja kupiłem sobie i położyła na płasko, żeby było widać. Albo ona sama ją przeglądała. Albo bała się, że domyślam się, że mnie zdradzała i bała się, że ją zostawię. Albo chciała mną manipulować, żebym zwrócił na to uwagę, że jestem ważny dla syna (książka Pt.,,zdradzony przez ojca”). Takich akcji z takimi wyjazdami na wycieczki weekendowe, było mnóstwo. Zjebane wyjazdy. Dlatego nie mogłem się zgodzić i jechać. Tak jak pisałeś @Kespert przestała działać świadomie i załączył jej się schemat wzorca z domu: ,,tzipa zawsze rządzi, pantofel zawsze błądzi" Matka będzie jej już prała mózg cały czas - rozwód, rozwód. Jak i ojciec. Chciałbym, zeby - jak do tego rozwodu dojdzie kiedyś, żeby to ona płaciła alimenty, i wtedy zobaczyła:, jak dobrze jest słuchać głupiej mamuśki i tatuśka. Mega materiał. Mega. No dokładnie tak jest jak piszesz. Dzięki za filmik. Ja natomiast dzięki Twojemu materiałowi trafiłem na ten, Warto obejrzeć !!! Nie moje województwo, ale możesz dać namiar.
  5. Ja też sie budzilem po 2-3razy w nocy. TO sa objawy nerwicy. MYSLI... lęki, stres. Mnie wystarczyło, że obudziłem się z matrixa... Mając firmę, większość ludzi boryka się z problemem, że kończąc pracę w swojej firmie, wciąż myślami myśli o firmie, problemach, o tym jak je rozwiązać, o tym co zrobić nast. Dnia. Wielu znajomych moich rodziców którzy mają swoje firmy, mówiło i powtarzało, że mają dużo pieniędzy, ale chcieliby pracować na etacie i nie myśleć o tylu sprawach i problemach które ciągle mają prowadząc biznesy. I To uważam za najszczerszą prawdę. Ci ludzie biorą na siebie za dużo, za dużo pracują, nie potrafią przestać myśleć po zakończeniu pracy. To co zauważyłem pracując za granicą to: Szefa firmy spotykamy około 2 razy do roku na przyjęciach firmowych. Z Dyrektorami dużo częstszy kontakt. Generalnie jest tak, że każdy na każdym szczeblu stara się rozwiązać problem sam. Dopiero gdy naprawdę jest coś poważnego, idzie się z tym do dyrektora. Każdy kończąc pracę ,,chowa telefon służbowy do szuflady” i zaczyna prywatne życie. To samo tyczy się dyrektorów. Kończą pracę o 16.00 jak normalni ludzie na etacie. Nikt nie atakuje telefonami osoby wyższych szczebli Po zakończonej pracy. Po prostu, jutro jest kolejny dzień pracy... wyłączamy myślenie o pracy i wrócimy do problemu dnia następnego. Zobacz ten link: mnóstwo ludzi dotyka nerwica. Mnóstwo.. może nam się wydawać, że nie mamy lęków. Bo świadomie tego nie czujemy ! Ale podświadomie już tak ! Sam byłem w szoku kiedy zdałem sobie sprawę jak bardzo to co przeżywamy, o czym myślimy, co ma na nas wpływ działa na naszą podświadomość. Idealnie jest to pokazane w filmie : ,,depresja gangstera” z Robertem DE Niro. Bardzo fajny film - komedia. Polecam. P.S. Kiedyś ktoś mi powiedział, takie powiedzenie: ,,kobiety nie przeruchasz, roboty nie przerobisz”.
  6. Prosiłbym o umożliwienie pisania prywatnych wiadomości do innych użytkowników. Chce się skontaktować z jednym użytkownikiem. On nie może mi wysłać wiadomości na priv, ani ja jemu.

  7. TO po co ta ciągła walka? Dla kobiet zawsze musi być gra? Ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać? Bez szczerych rozmów tylko ich kompletny brak? Jeśli świat nie jest logiczny, to jak to zrozumieć? Emocje. no ja też mam emocje. Wiem jakie i wiem jak je nazwać. Jak czytałem na forach internetowych w ilu to małżeństwach nie ma sexu - czy to ze strony kobiet czy to mężczyzn. To jest dramat, wręcz horror. Ludzie nic nie naprawiają, tylko rozwalają. Jak dziecko zaśnie, żona w pokoju zajmuje się sobą, ja sobą. Totalna obojętność, to już tak będzie zawsze? Próba sił? Kto pierwszy do kogo przyjdzie? Z sexem to samo? Zero pożądania? Żona sama się zaspokaja - porno + ręcznie/wibrator. To na co mężczyznom żony... skoro tak się dzieje. Wychodzi na to, że kobiety to narcyztki i socjopatki. Niedawno zdałem sobie sprawę, że muszę się uczyć MÓWIĆ na NOWO. Żona była spragniona, ja tez, pojechałem kupić wodę. Żona usypiała małego. Uspała go jakieś 10 min temu. Przychodzę i mówię do żony: „zapomniałaś o wodzie? dlaczego nie pijesz?". Żona do mnie: „to mam już teraz pić? Nie mogę później?" Widać, że jest zła. Ja: „no możesz oczywiście. Tylko mówiłaś, że jesteś spragniona, więc dziwi mnie, że nie przyszłaś się napić", żona: ,,masz do mnie pretensję, że nie piję teraz” Ja na to: ,,wcale nie mam pretensji, dlaczego tak uważasz?” Po kilkuminutowej rozmowie ... pytam się żony: ,,co miałbym powiedzieć, żebyś nie odebrała tego jako pretensji?” Żona: ,,gdybyś powiedział: ,,CIEKAWI MNIE, dlaczego nie pijesz wody, skoro mówiłaś, że byłaś spragniona”. Dla mnie to szok, że żona ma złowrogą minę, nie patrzy na mnie w ogóle podczas rozmowy kiedy o tym rozmawiamy i ONA odebrała by to nie jako pretensja, gdybym użył słowa ,,Ciekawi mnie”. Nie wiem czy tylko wtedy gdy przestaje działać świadomie 😕 obawiam się, że nie tylko. Przykład. Przyjeżdżamy do PL do jej domu rodzinnego. Na 10 dni. A ona ma zapłonowe wyjazdy w różne miejsca - załatwianie jej spraw w różne dni. I tak mi odpala na 2 godziny przed każdym wyjazdem, że ona tam i tam chce jechać. Chamstwo. Czuje się jak taksówka. I jej pare razy powiedziałem. Albo mi powiesz przed przyjazdem do PL co i gdzie i kiedy zamierzasz, albo ja Cię nigdzie nie wożę. Bo ja też mam jakieś plany.. Nie dotarło... Ona z rzeczami dnia codziennego mówi do mnie trybem rozkazującym, nie pytającym. Ciągle rozkazujący. Stało się tak, że czasami jak rozmarzę mi coś, to ja pytam ją, żeby powtórzyła co mówiła, jeśli nadal powie trybem rozkazującym, to ja wtedy mówię, żeby powtórzyła jeszcze raz. I ona wtedy przechodzi w tryb pytający... Lecz jeśli ja zadaje jej pytanie jakieś, albo mówię twierdząco, to ona czasami nie rozróżnia tego i odbiera to jako tryb rozkazujący. Niedowierzaniem wtedy, jak można tego nie rozróżniać. No i znaczy się wtedy rozmowa i moje długie wyjaśnienia i tłumaczenia jaka to jest różnica, skoro ona tego nie dostrzega. Albo udaje totalnie głupią, albo rzeczywiście tak jest. W co nie mogę wręcz uwierzyć ! Nie, i tu się mylisz. Może podświadomie tak mam jeśli mam podejść do obcej ładnej dziewczyny, wtedy mam blokadę. Ale wcale nie uważam i stawiam kobiet na piedestale jako lepsze. Uważam je tak jak opisujesz. Czyli wychodzi totalny brak empatii ze strony kobiet/ mojej żony... czyli można wsadzić między bajki teksty o tym, żeby mówić o uczuciach, co kogo boli, jak się czuje w danej sytuacji itd. Bo zostanie to odebrane jako słabość. Przepraszanie - słabość. To jest chore. Nikogo nie uważam lepszego od innych, czy to szef, czy dyrektor, czy ktokolwiek. To tylko człowiek jak każdy. Stanowisko go niczym nie wywyższa w moich oczach. Ani ja się nie wywyższam. MEEEGA za późno. Popełniłem prawie wszystkie błędy z tego. ALE wyjaśniam. Koledzy z pracy mocno mi odradzali w ogóle ślub. Stwierdzili, że to koniec sexu.... nawet jeden mi powiedział, żebym poszedł do kolegi z pracy i zapytał go, ponieważ on wiele lat był z jedną kobietą i było im ok, lecz po ślubie, po roku zerwali ! No ślub zmienił kobietę i jej odwaliło. Rozeszli się i wzięli rozwód. Mój ojciec to samo mówił - ciesz się sexem dopóki jest. Mój kuzyn ksiądz nawet tak samo mówił, wręcz odradzał nam ślub !!! Mówił, że nie jest nam potrzebny, bo po co... SERIO ! Ale nikt nie mówił wprost od A do Z o co chodzi i jak to jest naprawdę, co się dzieje z kobietami i jakie one są. Ja chciałem sam się przekonać. Co do żony, to stwierdziłem, że nie ma idealnych ludzi. Że jak będzie nam źle to się rozwiedziemy. No i nie chciałem marnować czasu na szukanie, bo to można w latach liczyć. No i trzeba ze 2 , 3 lata chodzić, żeby po opadnięci emocji stwierdzić, czy to ta... Myślałem, że potrafię się z każdym dogadać. No i że z kobietą w razie kryzysu się zwyczajnie dogadam - Strasznie się myliłem. Rozumiem to. Czytałem też książkę ,,Czy to normalne? Seks, związki i statystyka”. I fragmenty chciałem pokazać swojej żonie, żeby odnieść do naszego związku. Mało ją to interesuje. Nudzą ją takie rzeczy. Nożami nie, ale kopanie rzucanie przedmiotami np. Moim prywatnymi, albo WÓZKA DZIECIĘCEGO (bo go przestawiłem, bo zawadzał o drzwi wejściowe i nie mogłem otworzyć, co żona odebrała za chamstwo, że robię jej nazłość. Tłumaczenia nie przynosiły skutku). CO do seksu. No właśnie NIE. I pewnego razu, kilka miesięcy po porodzie, myślałem, że po kłótni liczy na sex. Dlatego inicjowałem go częściej. Jak ona zauważyła, że inicjuję dość często seks, to ,,mi go zabrała”. Przestała dawać. A jednego razu, chciałem z nią uprawiać seks (po jakiś 2 miesiącach przerwy), inicjowałem, a ona jak ją całowałem, rzuciła tekst, ,,czy bym coś nie zrobił, w mieszkaniu, a potem seks”. Momentalnie mi się odechciało. Ona zaczęła przepraszać, bo jej wyrzuciłem, że gra, wymusza seksem coś. Brzydzę się tego. Tak jak w filmie ,,Don Jon” ze Scarlett Johansson. Twierdziła, że oglądała ten film i że go ,,rozumie”. Jak widać nie. U mnie jest reakcja taka, że jak ona przeprosi, jak przyjdzie i powie ,,przepraszam”, ale szczerze (co u niej to raczej nie występuje), to mnie staje, podniecam się. Czuję szacunek, czuję, że ktoś liczy się z moimi emocjami, uczuciami. Co u niej wyzwala pożądanie? Teraz nie wiem. Ale ostatnio mi powiedziała, jak jechałem gdzieś niedaleko (myślała, że ją jadę zdradzać), że mogę się pieprzyć. W sensie, że jak chce z kimś, to mogę. To już drugi raz mi powiedziała w ostatnim czasie (2 miesięcy jakoś tak). Nie kumam tego w ogóle ! Chciała mi dać do zrozumienia, że nie boi się zdrady? Czy fakt, że się bzykamy co 2 , 3 miesiące sprawił, że zaczęła mieć gdzieś seks ze mną i być może z powodu tego, że może mnie zdradzała i to nie raz, stwierdziła, że mi da swoje przyzwolenie na moją zdradę??? Rozumiem, Rozumiem. Zwyczajnie chciałbym mieć jakiś wpływ na to. Lecz jest coś, o czym rozmawiałem z moim sąsiadem. Mój sąsiad, miał obydwu rodziców alkoholików. Pili i spali w stodole. Bieda i nędza straszna ! Mój ojciec, dużą firmę założył, rozbudował. I bardzo, bardzo często zabierał ze sobą tego małego chłopca (naszego sąsiada), do pracy. Mój ojciec imponował temu chłopakowi. No i chłopak pół życia przepracował u mojego ojca. Sam nie pił alkoholu. Był odpowiedzialny. Założył swoją rodzinę i wybudował dom, dobrze wychowywał swoje dzieci. Przejął jakiś wzorzec po moim ojcu. Więc uważam, że im więcej dziecko zobaczy - w innych rodzinach, i będzie miało otwarty umysł, a nie ślepo naśladowało innych, to może dziecko zrozumie, co jest okey w naszej rodzinie, a co nie. Tak jak ja widziałem, co było w mojej rodzinie nie tak. Tak. Dokładnie tak. Z tym, że u niej ten gadzi mózg aktywuje się, mega często. Ona go totalnie nie kontroluje, bo nie ma empatii. Musiałbym totalnie zmienić myślenie. Problem w tym, że nie wiem co zrobić kiedy ona np. Dopytuje sie mnie o coś i mimo zmian tematu na inny ciągle się dopytuje i dopytuje, twierdząc że ją kłamie. Nie odpuszcza. Spróbuję tak: odpowiem raz. A na nast pytanie odpowiem, że już odpowiadałem. A na nast. Pytania nie będę w ogóle reagował. Czytając powtórnie Twoje posty, zrozumiałem. Lecz nadal nie wiem jak. Stąd udzieliłem się na tym forum. Decyzji nie jestem pewien, ponieważ nie wiem jak dowiedzieć się, czy ona mnie zdradziła (Pomijam fakt testu DNA, oraz zdrady na moich emocjach i zaniedbanie) chodzi o fizyczną. Przez te myśli, nie mogłem się zaangażować, i wrócić do tego, żeby się starać. Gdybym wiedział, byłoby mi łatwiej podjąć decyzję. Na forum mówią i piszą wprost - odejść. Ty też pisałeś, jakie kroki podjąć. Ja chce wiedzieć, co się działo, że tak się zachowywała przez ostatnie 2 lata, i czy to było przez zdradę. Gdybym to wiedział, (nie wiem jak się tego dowiedzieć), musiałbym się dowiedzieć co zrobić, żeby mi się zaczęło chcieć nadal inwestować w ten związek i wtedy próbowałbym zmieniać status związku na ,,moje”. W moim odczuciu nasz związek zadziwiająco podobnie (chodzi o żonę) przypomina film ,,wykolejona” z 2015 z Amy Schumer i Billem Haderem. Cenna uwaga ! Ja, żeby się o tym przekonać musiałem tego doświadczyć na własnej skórze. Czyli kobiety to bardziej zwierzęta a nie ludzie. Dlatego nie wolno okazywać kobiecie słabości nigdy. Przeczytałem cały ten wątek. Długi bardzo. Nie nie chcę tego. W moim odczuciu Autor tamtego wątku, chciał coś zmienić na co było za późno. Trzeba było od razu wziąć rozwód, bez tych akcji. Autor chwali się tym, że ,,teraz nic nie czuje”. Fajnie. Też sobie czasami myślę, czy fajnie jest być jak socjopata. Z jednej strony bardzo fajnie. Z drugiej, bardzo niefajnie. Ja się cieszę, że odczuwam dużo emocji, - nie cieszę się, że je odczuwam, bo sprawiają ból. Autor wątku cały czas żył nadzieją, że żona z nim będzie - czy to po rozwodzie, czy nie. Kolejna cenna uwaga. ,,Podświadomie chce wszystko...” stąd jest hipergamia kobiet. Więc nie liczę się ja, jako osoba.... Tylko moje zasoby. Przykre to. Jak odciąć jej pępowinę ? (Pomijam śmierć matki ze starości). Był COVID - nie wyszło .... Jak sprawić, żebym to ja był przewodnikiem stada? Żeby był szacunek? Temu z wątku powyżej w moim przekonaniu nie wyszło. Bo stado się rozpadło. Bo nie manipuluję emocjami innych. Więc nie ogarniam tego. Jak sterować kobietą poprzez jej emocje. Zrozumiała, że nie ma nade mną władzy. Właśnie zauważyłem, że to są dla niej ,,słowa” przepraszam. Tak, konflikt wzorców. Nawet nie wiesz jak trudne jest to do przeskoczenia dla niej - powiedzieć to ,,przepraszam”. Bo to dla niej oznaka słabości, oddanie władzy... Tak samo trudne jest dla mnie przyjęcie zastępczych przeprosin, bo dla mnie te ,,przeprosiny” to jak lekarstwo dla psychiki. I Dlatego teraz mi gotuje. Ostatnio ubrała ciuch który mi się podobał. Ona nie zmieni swoich wzorców. Jest na to zbyt słaba. Dlatego tak jak piszesz. Ja muszę wziąć, albo odrzucić jej wzorce. I wyjaśnić to dziecku, dlaczego tak jest w naszej rodzinie a nie inaczej. No właśnie kiedyś było inaczej, bo jak ona chciała seksu/całowania się, to nie mówiła - ale robiła. Brała swoją ręką za moje usta i mnie całowała. Co mnie się nie podobało, bo zbyt brutalnie mnie chwytała za szczękę. Było przytulanie się po seksie kiedyś. Teraz jest mechaniczny - ,,raz po seksie jak powiedziałem, chodźmy sie położyć na łóżku, - odpowiedziała ,,a po co?”.” Nie podoba mi się to. Za mało emocji. No właśnie... to jak wyjście z MATRIXA ! Mieszkam za granicą i widzę do czego to doprowadziło. Do tego, że kobiety są bardziej męskie od mężczyzn. Bardziej zdecydowane, pewne siebie, wręcz bardzo agresywne. A mężczyźni, wręcz odwrotnie. Są plusy, bo kobiety są bardziej łatwe. Ale i minusy - mało dzieci. Przeglądając jej telefon natrafiłem na listę 100 wątków/sytuacji które ona spisała ze swoim byłym, które jej się nie podobały, po których miała z nim zerwać. Dzięki temu zobaczyłem jak ona myśli w wielu sytuacjach. Czego mi nie powie - co myśli i czuje. A będąc z nią widzę dokładnie lustrzane odbicie jej zachowania wobec swojego byłego. I czytając to dokładnie rozumiem jak musiał się czuć jej były w tych sytuacjach, ponieważ ja czułbym się pewnie identycznie. Wnioski wyciągnąłem takie, wiem co może ją denerwować. Nie wiem jak przekonać ją do mówienia o emocjach i uczuciach (ona mówienie o tym odbiera jako słabość?) - najpierw chce, żebym ja mówił, pokazał, potem ona. Ja nie chce, bo ona to wykorzysta... Kim jesteś? Kim jesteś z zawodu? Psychologiem??
  8. Nie mogę na priv.: wyskakuje mi komunikat: ,,Możesz wysłać tylko 0 wiadomości na minutę. Proszę spróbować ponownie później.”
  9. Jest ktoś na forum kto wygrał sprawę opieki nad dzieckiem? Jeśli tak, proszę o info. Gdzie znajdę najlepszą adwokatkę + adwokata = adwokatkę która poprowadzi sprawę, adwokat, żeby kontrolował i pomagał adwokatce, żeby przypadkiem mnie na minę nie wjebała (solidarność kobieca).. Jak mam zweryfikować, czy ktoś jest bardzo dobry, jak mam znaleźć adwokatów którzy wygrali takie sprawy dla ojców. Jeśli ponoć z 2% spraw. Nad opieką wygrywają matki? Jak to wygląda? Jak pokażę za xx miesięcy papier na rozwód żonie, to do czasu wygranej walki o dziecko będziemy mieszkać razem/ ona wyprowadzi się do rodziców z dzieckiem a ja będę widywał dziecko kiedy??? Jak piszecie sprawy trwają nawet kilka lat - o prawa do opieki... Jak to możliwe, że prawo jest tak, że mężczyzna nie może nic kobiecie zrobić, a kobieta może psychicznie robić mężczyźnie wszystko?
  10. @Dellinger może Cię to zdziwi, ale: mnie one nie podniecają ! Serio. Raz byłem w klubie go go - na trzeźwo. Siadała na mnie prawie gołą cipką jedna. Nawet mi nie stanął. Jak mam zapłacić za seks, to na mnie to nie działa. Ona robi to dla kasy, a nie ze względu na to, że jestem dla niej atrakcyjny. Ja muszę czuć, że jestem dla kobiety atrakcyjny. Są emocje. Wtedy pożądam taką kobietę. Jak nie czuję że jestem atrakcyjny dla kobiety, jak kobieta mnie nie pożąda, to nie czuję pożądania do takiej. Jak ktoś ma mi dać dupy z łaski, to tak jakbym sobie konia zwalił. Moja żona już straciła moc tzipy... prosty powód - widzę, że mnie nie pożąda. Nie chodzi o mój wygląd. Bo uważam, że mam bardzo dobrą figurę, proporcje. Można byłoby to polepszyć oczywiście. 1 miesiąc ćwiczeń i 6-cio pak mocno zarysowany, klatka i biceps, większa. Ale ostatnio sam byłem zaskoczony. Bo obudziłem się w środku nocy. Bardzo nakręcony... i mimowolnie zacząłem się przysuwać do żony... ona - zero reakcji. Odwróciłem się i zasnąłem. Zwyczajnie już daaawno sexu nie było i mój organizm się tego domaga. 1 na 2-3 miesiące... a żonę to mega irytuje, że ja jej nie pożądam. Raz mi to właśnie powiedziała. Bo widać, że pare razy się starała - ubiorem, piżamą. Nie mam ochoty, jak co tydzień, kilka dni są sceny i BRAK SZACUNKU. No i mnie samego to męczy. Nadzieja. Ja mam mega duże pokłady nadziei, never give up (nie poddawania się), nie odpuszczania, walczenia do końca. I mnie samego przez jakiś czas, męczyło, że jej nie pożądam i nie kocham i sam nie wiedziałem co z tym zrobić. a ona mi mówiła - jak się między nami zaczęło walić.... jak ona przez tydzień mega się starała, wykazywała zainteresowanie, dzwoniła, była najlepszą żoną. Było parę takich akcji. A mnie to po prostu nie ruszało... Bo - były niezamknięte stare sprawy, brak szacunku. Nie było przeprosin, ani rozmowy. No i ona wpadała we wściekłość. - z powodu ? Jak ona to mówiła - ,,jest wściekła, bo między nami jest tak chujowo !’’. Ja do niej wtedy:. ,,okey. To wyjaśnij mi swoje zachowanie które było przez ostatnie półtora roku- dwa lata..., co to kurwa było. Co tydzień/dwa ostre kłótnie. Jebałaś się na boku? miałaś kogoś? Wyjaśnijmy sobie to i możemy iść dalej. A tak to, cofamy się.’’. Ona na to: ,,nie było kłótni co tydzień/dwa (...)”. 😮 co do tego kolegi orbitera. Raz przeglądając jej telefon widziałem w przeglądarce: ,,kurs na prawo jazdy C - w jakiejś miejscowości weekendowy”, czy coś takiego. Moje pytanie. Po jakiego chuja, ona coś takiego miała w przeglądarce ???? No pytam się. 1)albo, zeby znaleźć komuś i szukała komuś takiego kursu 2) albo wpadła na to przez przypadek - reklama 3) albo co ja bardziej obstawiam - orbiter namawiał ja zeby byli razem i zeby zrobiła sobie ten kurs i będą sobie jeździć, pracować i zwiedzać. Ja muszę sie jakoś dowiedzieć, o chuj chodzi z tym orbiterem. Nie wiem tylko jak. Jakby doszło do rozwodu - to wyłożyłbym wszystkie karty na stół, oczekując odpowiedzi. Może bym uzyskał. Moje libido leży, ale chciałbym coś wyrwać na seks. Czuje taka potrzebę. Bliskości, seksu.
  11. @Kespert tak, znam to. Najpierw sobie bym założył maskę. Uszanowanie innego człowieka? - ratowanie jego życia (najpierw siebie, potem dziecko. Pani mimo iż ona tego nie chce). ,,Szaleństwem jest podejmować cały czas te same działania, mając nadzieję że za którymś razem wynik będzie inny". - słyszałem ten tekst. Znam i stosuję tą zasadę. Ale w tym związku nie znalazłem metody działania która by była skuteczna. Mnie nauczono godzenia się, przepraszania, wytrwałości, cierpliwości, szacunku do drugiego człowieka, umiejętności słuchania. U niej w domu nie nauczono jej przepraszania. Kiedyś rozmawiałem w 4 oczy z jej matką i pytałem ją dlaczego jej córka nie przeprasza. Uzyskałem taką odpowiedz: ,,a po co przepraszać? Mnie matka też nie nauczyła przepraszać”. Czyli przekazywane z pokolenia na pokolenie !!! Jej Matka ,,ma jaja” - tak powiedziała, jej ojciec nie ma. I córka to samo chce w naszym związku. Moja żona twierdzi, że jej ojciec potrafi ,,postawić do pionu” swoją żonę - podczas gry w karty potrafi się na nią wydrzeć. Patologia. Wyznacznikiem siły w związku jest darcie mordy na drugiego partnera. 😮 żałosne. Jak powiedziałem kiedyś matce mojej żony , że żona krzyczy, teściowa odpowiedziała: ,,ja też krzyczałam na swojego męża”. 😮 😮 U nich darcie sie i krzyczenie na siebie to coś normalnego. Chyba dwa dni temu nagrało się na dyktafon - podczas rozmowy telefonicznej żony z teściową: teściowa do mojej żony: ,,drżyj się niego” odp. Mojej żony: ,,no dre się na niego”. 😮 ! Teściowa do żony: ,,dziecko, zrób paznokcie, umaluj oko, nakręć włosy, i wyjdź na miasto z dzieckiem. Ale wyjdź wtedy kiedy jego nie będzie w pracy, tak, żeby jak on przyjdzie, żeby Ciebie nie było”. Żona do matki: ,, no robiłam tak już, robiłam. No i nie było efektu”. To schit test, żebym po przyjściu z pracy panikował i wydzwaniał po żonę, i srał po gaciach gdzie ona jest. W ogóle na mnie to nie działa. Raz żona kupiła ubrania które mówiłem jej, że mi się podobają. I założyła i pytała się mnie czy mi się podobają. Specjalnie to robiła, żebym uprawiał z nią seks, albo żebym ją ,,prosił o seks..” bo nie wiem czy by mi dała. Albo zwyczajnie chciała mi się podobać.. kompletnie na mnie to nie działało. Tzn. Trochę tak, ucieszyłem się. Ale wtedy przypomniały mi się sceny i akcje i jej słowa z przeszłości, gdzie ona miała w nosie przeprosić. Pytam ją, czy to ,,dla mnie” kupiła... odp. ,,że nie dla mnie, dla niej”. I tak za każdym razem. Widzę, że umaluje usta dla mnie, albo coś założy dla mnie.. ale za cholerę nie chce się przyznać, że to dla mnie. Kiedyś tak nie reagowała, kiedyś (na początku związku), była szczera. Wracając do tematu: u nich w domu krzyczy się na siebie, kłóci, nie rozmawia o tym, a następnego dnia zapomina i przechodzi do porządku dziennego jakby nigdy nic się nie stało. Ja tak nie potrafię, mnie tego nie nauczyli... i nie chce nauczyć dziecka czegoś takiego. ,,Fakt, że mówiła to z zupełnie innych pobudek, nie wyklucza że jest to warta rozważenia rada. Nie tyle nie reagować, co reagować spokojnie? Reagować obserwacją, nie krzykami, tłumaczeniami czy wyrzutami.” Najlepiej Nie reagować w ogóle. Ja reaguje spokojnie. Mnie jest ciężko wyprowadzić z równowagi. Nie krzyczę. Tłumaczę i mam wyrzuty. Nie ma sensu reagować, jakakolwiek rozmowa to obracanie kota ogonem, gaslighting, wypieranie się wszystkiego itp. Według mnie opcja nr. 1 i 2 to założenie maski najpierw dziecku, później mnie. Opcja 3 to założenie maski mnie, by móc ratować dziecko. ,,3. Wbrew temu co Pani mówi, zaczniesz robić "co trzeba" aby zmiany dotknęły najpierw ciebie, a przez Ciebie - także zmieniły kształt związku. Alfa wyznacza drogę stada.” - mógłbyś mi to napisać innymi słowami, żebym zrozumiał? Masz na myśli ,,co trzeba” - nic nie mowić, w sytuacji gdy żona mówi, żeby przestać mówić podczas kłótni? Czy masz na myśli rozwód? Dzisiaj była akcja: przyniosłem do łóżka kanapkę dla syna. Żona na to, żebym położył talerzyk na łóżku, ja na to, że wole go trzymać w powietrzu - 15/20cm nad kołdrą. Masakrycznie zaborcza chciała na mnie wymusić położenie talerza. Zaczęła krzyczeć. Dziecko się bało, przytulali do mnie. Wstała poszła do kuchni, zrobiła sama kanapkę dla dziecka. Przyszła i położyła na talerzu na kołdrze i dawała synowi. PATOLOGICZNE !!! Zaborczość i kontrola nad związkiem lvl HARD. Nie wybielam się. Sytuacja taka jak piszę. Po takich sytuacjach jak ta przypominam sobie to co pisał @BrandyRiver. ONA nigdy się nie zmieni. To dlatego, że wcześniej pokazałem słabość? Ulegałem? Gdyby (jak na początku) widziała we mnie cechy alfy i do tej pory.. to związek miałby inny kształt? I nie byłoby dram.? @lync ,,Nawet wtedy marne szanse, bo za bardzo się pragnie tej zmiany. Na chwilę dostaje się "ochłap" gdy się człowiek bardziej zaangażuje, ale w sumie każdy taki uczynek i tak zostanie sprowadzony do shittestu. Bo jak się naprawdę sypie to już nie ma spójności, shittesty lecą i energia na ich przechodzenie nie jest tego warta. Kobiecy pierwotny (gadzi) program jest naprawdę silny.” Mogę się z tym zgodzić. ,,ochłap” jest chwilowy... Miłość się wypala, bo nie dba się o nią. Żeby dbać to naprawdę potrzeba dużego wysiłku. Trzeba się rozwijać, dbać o swój wygląd - ćwiczyć, nie tyć. Być zaangażowany. Itd. Jak jedna osoba za dużo daje, to druga sie rozleniwia. Co innego jeśli druga osoba jest leniwa z natury. Po urodzeniu dziecka całe zaangażowanie przelewa na dziecko. To powinno trwać rok, dwa - maksymalnie. myślę, że negatywne emocje trzymają, bo mózg się do nich przyzwyczaja i uzależnia, jest spokój, potem źle. Dokładnie tak. Silna potrzeba do powrotu ,,starego”. Myślę, że ja już wpadłem po części w Apatię. Mam duży żal do siebie. Na początku związku mówiłem sobie, że łatwo to zakończę. Ale w cholerę nie jest łatwo. Przez dziecko. Po ostatniej podsłuchanej jej rozmowie (przez dyktafon) z jej matką, słyszałem jak jej matka namawiała ją do tego, żeby ona wracała do Polski, zabrała dziecko itd. Opowiadała jej o sąsiadce która się rozwiodła, i ponoć teraz ,,WIE ŻE ŻYJE” - alimenty, inny facet, praca bez wysiłku - w przedszkolu. Nie wiem czego chce żona. Może chciałaby, żeby było dobrze, może chce, żebym był pod jej pantoflem. Kiedyś przez przypadek mnie podrapała - niechcący i uśmiechając się do mnie lekko śmiejąc, tak słodko , powiedziała: ,,powiedz kochance, że ja Ci to zrobiłam”. Jej obraz związku właśnie taki jest? Ja mam ją zdradzać, a ona mnie? Ona ma rządzić w związku i mną gardzić?. Nie kumam o co chodzi. Niby taki tekst powiedziała, ale z rok temu jak myłem na myjni samochód, dzwoniła do mnie przez widecall - nie odbierałem. Przyjechałem, do mieszkania, wyskoczyła na dwór do samochodu, OBWĄCHAŁA GO W ŚRODKU. Przyszła do mieszkania i uniesionym tonem z wściekłością do mnie - ,,coooo, dziwkę se znalazłeś????!!”. Rozbawiła mnie tym na maksa, mega się z tego tekstu śmiałem. Nie czaję tych zachowań... rozwiodę, się.... znajdę sobie inną dziewczynę... będzie chciała dziecko - ja nie. Koniec znajomości. A samotna matka - ... średnio to widzę - bankomat.. wychowywanie czyiś dzieci - to nie dla mnie. Inna kobieta - też będzie chciała ułożyć mnie pod siebie. Tak jak napisał @Dellinger są lepsze i gorsze, ale wszystkie działają tak samo...
  12. @BrandyRiver A jak zadbam o niego jeśli sąd uzna, że dziecko ma być z matką? Ona już np. Dzisiaj zaczęła unosić głos na dziecko żeby zjadło kanapkę (bo nie miał ochoty). Będąc przez jakiś czas jeszcze (aż nie zacznie chodzić do przedszkola, matka odstawi cyca i dziecko nauczy sie samo zasypiać), mogę go bronić przed krzykami matki (wziąść go na ręce, wyjść z nim z domu), nagrywać jak krzyczy na dziecko. Myślę, że bez nagrań na dyktafon jak ona krzyczy na dziecko, mogę nie wygrać sprawy. Muszę zacząć szukać prawnika. Bardzo mnie zastanowiło, to co napisałeś o szukaniu aprobaty u żony i niezamkniętej relacji z matką. I z jedną i z drugą matką nie czuję potrzeby udowadniania im czegoś ani nie mam potrzeby kontaktu. Wiem, że staram się być dobry, staram sie byc dobrym ojcem. Zgadzam się z Tobą i wiem doskonale, że ona tego nigdy nie doceni... zobaczyłem to po jej zachowaniu. Masz rację. Ona NIGDY się nie zmieni. NIGDY. Tak jak powiedziałem sobie, że daję nam czas max rok po ślubie i biorę rozwód. Od tamtego czasu było tylko gorzej. Coś się zmieniło. Ale generalnie nic się nie zmieniło. Żeby było normalnie, To ona by musiała się zmienić, i następnie JA musiałbym zmienić postrzeganie jej - a moje postrzeganie jej raczej się już nigdy nie zmieni. Po prostu nikt mnie jeszcze tak w życiu nie ,,ranił”. Powiedz mi, co jest z niezamkniętymi sprawami z mojego dzieciństwa, o czym ja bym nie wiedział. Jestem świadomy mnóstwa rzeczy do których doszedłem sam bez psychologa. 1) w wieku 20 paru lat bałem się podświadomie jak ktoś unosił głos na mnie, oblewał mnie pot na plecach. Nawet u zupełnie obcej mi osoby. Wiem, że to reakcja na to jak ojciec krzyczał... kiedy sobie to uświadomiłem, to przestało to na mnie działać - nawet jak żona krzyczy. Jestem oazą spokoju. Co nie oznacza, że to nie działa na moją psychikę podświadomie - bo to przemoc psychiczna. 2) Miałem opór przed porzucaniem kobiet - to efekt tego, że rodzice się rozeszli. Podświadomie miałem zakodowane, że nie chcę krzywdzić kobiet. Tak jak moi rodzice sami się krzywdzili nawzajem i rozeszli. Też zrozumiałem ten mechanizm. Ja od żony chce odejść, to postanowiłem. Tylko nie chcę od syna. 3) jestem perfekcjonistą, ale mając tego świadomość nie jestem radykalny i zaślepiony tym, bo wiem jakie są tego wady i zalety. Też wiem skąd to mam. Ojciec nie był wcale perfekcjonistą. Ale wymagał, żeby wiele rzeczy były dokładnie robione i musiałem poprawiać. Stąd to mam. 4) Jedna i najważniejsza rzecz uważam. To brak stawiania granic. Gdzie w dzieciństwie ojciec godzinami po alko, psychicznie odreagowywał i niszczył moje poczucie wartości i niszczył każdą moją próbę mojej obrony słownej argumentami, poprzez krzyk i totalne zlewanie moich argumentów. Nie umiałem stawiać granic prawie w ogóle. I dopiero teraz się tego nauczyłem. Parę granic na początku znajomości postawiłem żonie. I byłem w szoku jaką siłę mają te granice postawione w tamtym czasie na początku znajomości. Np. Powiedziałem, że jeśli kobieta by mnie uderzyła w twarz, to od razu bym ją zostawił. O wszystkich tych punktach i wielu innych rzeczach opowiedziałem to mojej żonie. Bo nie widziałem żadnego zagrożenia z jej strony, ani żadnego strachu i obawy przed tym, że mogłaby tego użyć przeciwko mnie. Bo na mnie to nie działa. Teraz wiem, ze to był błąd. ,,manipulacje” na które dawałem się nabierać. Teraz ja widzę już każdą manipulacje z jej strony. I ją denerwuje, że nie może mną sterować. Raz napisała do mojej mamy, bo chciała, zeby matka mną manipulowała. Matka jej odpisała, że ona nie ma kompletnie na mnie wpływu. Jeśli ona wygra w sądzie. To jaki ja będę mial potencjał wychowawczy? Żaden. Będzie wychowany na bioło rycerza, psa, sługusa mamy i jej rodziny. Nie będzie potrafił wyprowadzić sie, odciąć pępowiny, założyć rodziny itd. Tak uważam. Przejebie życie na kompie, TV, itd. Itd. Jak ja mu przekaże te wartości, ? Wytrwałość? Nie poddawanie się? Nie chodzenie na łatwiznę? Itd? Powiedz mi jak? Gdyby jej rodzina była inna. Odpowiedzialna, nie leniwa do granic możliwości, nie niemoralna - promowanie kurestwa, socjopatyzm. To bym się nie obawiał, że nawet po rozwodzie, o dziecko będą dbali... Zacząłem się zastanawiać, czy w każdym małżeństwie przypadkiem nie jest tak jak tutaj ktoś napisał w komentarzu: Cytuję: ,,Do autora - próbujesz przełożyć logikę na język emocji. To się jeszcze nikomu nie udało a relacje z kobietami są oparte tylko i wyłącznie na szarpaniu emocjami. Masz ochotę? Szarp i korzystaj ile wlezie, ale nie przykładaj do tego żadnej wagi, bo to nie ma sensu. I jeszcze jedno - to nie POLKI są takie - takie są kobiety a sposób bycia, projekcja, rodzaj Gierek i teatru zależą tylko i wyłącznie od obycia, wykształcenia, warunków w jakich dorastała. Bliskości nie dostaniesz już nigdzie bo to deficytowy towar, które nie da sie kupić nawet za siedmiocyfrową sumę. CHcesz seksu? Kup go sobie - wyjdzie Ci dużo taniej niż ten cały cyrk pod tytułem uwodzenie Chcesz bliskości? Kup sobie psa „. Zgadzasz się z tym komentarzem? Jeśli tak? To w jaki sposób funkcjonują inne rodziny? Małżeństwa?
  13. Nie uważam tego za błąd. Z tego względu, że dziecko pamięta tylko około 30% swojego dzieciństwa. Dzięki temu ona dostrzegła, że jak coś postanowię, to nie wycofuję się i nie jest w stanie mnie nagle ,,ugłaskać”... nie rzucam słów na wiatr. I powinna się liczyć z tym co mówi do mnie. Ochrona psychiki - to samo mi powtarzał jeden psycholog... Bardzo dobra odpowiedź. Dzięki za wyjaśnienie. Rozumiem to. Tylko jest jedno ALE. Jest coś takiego jak uczucia, emocje. Jeśli darzę kogoś uczuciem, to to, co druga osoba mówi do mnie nie może być dla mnie obojętne. Takie inwektywy ranią uczucia. Jeśli uczucia nie ma, to inwektywy nie ranią. Mówisz o pewności siebie, o tym, żeby znać swoją wartość. Tak, znam. Dlatego jeśli obca osoba by po mnie jechała, to by to po mnie spłynęło. Ale jeśli mówi to osoba którą kocham, to już zupełnie co innego. I nie ranią mnie słowa osoby którą darzę uczuciem np. Nie chcesz zajmować się dzieckiem, jesteś zjebem, tylko rani mnie sam fakt, że ta osoba wypowiada takie słowa po to, żeby mnie zranić. Bo nie czuję się ani zjebem, ani osobą która nie chce sie zajmować dzieckiem, ani leniem. Mogę tak reagować jak piszesz. TYLKO, że to wiążę się z tym, że ja tracę uczucia do takiej osoby. To się wypala. Dlatego ja tak zaciekle walczyłem i usiłowałem jej wyjaśniać po każdej kłótni, żeby tak nie robiła, żebyśmy się godzili, żeby przepraszała. No i dziecko widzą takie zachowania, takie reakcje, słowa uzna to za coś normalnego, a nie tego chce nauczyć dziecka, żeby nie szanowało drugiego człowieka. Jeśli z drugiej strony, tą metodę, brać jako metodę obrony przed socjopatą. Jak najbardziej. Jeszcze do tego co napisałeś. Dokładnie to samo mi mówiła, żona. Że nie powinienem reagować na to co ona do mnie mówi. W sensie krzyk, jej reakcje, wybuchy złości, inwektywy w moim kierunku. Dziecko ma na coś takiego patrzeć jak dorośnie? 😮 ? Zamieńmy rolę, ja będę się darł i mówił inwektywy, a niech po niej to spływa... Chyba nie na tym polegają związki. Zgadza się. Miej wyjebane a będzie Ci Dane. Tylko ja już nie chcę mieć dane - od osoby która mnie poniża i nie szanuje.
  14. Odpowiadam na pierwsze pytanie. Była taka akcja, ze ona nazywała mnie pizdą, zjebem, pojebem itd. Itp... mówiła, że żałuje ślubu (kiedyś jej opowiedziałem historię mojej rodziny, to ona powiedziała, że ,,nie dziwi się mojej matce biologicznej, że zostawiła i że zdradzała mojego ojca) przemoc psychiczna meeega. No i powiedziała ze dwa razy, że nie chce ze mną świąt Bożego Narodzenia spędzać. Okey, ona zrobiła walizkę prezentów dla mojej rodziny (żeby się wkupić). Ja jej powiedziałem, że ja od niej nic nie chce - żadnych prezentów. No i wracaliśmy do PL. Zawiozłem ja na samolot. (Zeby mały nie siedział w samochodzie tyle godzin tylko w samolocie mniej). No i zawijałem sie i na maksa jechałem samochodem do PL. Zdążyłem przyjechać zanim ona wyładowała (miała 1 przesiadkę 1 godz. Czekania). Zawiozłem ja do jej domu rodzinnego, przespałem sie, no i rano oznajmilem ze jadę do swojego domu rodzinnego. Spędzić święta i ze wrócę za tydzień. Ona w szoku, jak to? Powiedziałem jej ze przecież chciałaś zebym z Tobą świat nie spędzał. NO I WlASNIE. PO TAKICH JAK I KAŻDYCH KŁÓTNIACH, nie ma godzenia sie, nie ma rozmowy, nie ma zgody, nie ma nic. Po prostu ona uważa ze jakby nigdy nic sie nie stało. A właśnie ze sie stało. I powiedziałem jej, ze tak ona powiedziała, tak chciała, nic nie rozmawiała, nie przepraszała wiec nie będzie ze mną spędzać świat Bożego narodzenia skoro nie chciała. a ona w panikę ( Bo co powie rodzinie i jak przed rodzina wypadnie), i mnie na sile chce zawracać, żebym został. No ale po chwili jak to ona wkurwila sie (bo nie jest po jej myśli ) i mówi:,,jak chcesz to jedz”. No i pojechałem do swojego domu rodzinnego spędzić święta. Pierwsze święta Bożego Narodzenia Mój syn spędził beze mnie. Nic nie pisałem do niej. Ona nawet życzeń mi nie napisała na święta chyba. Albo napisała: wszystkiego dobrego. Już nie pamietam. No i mną manipulowała, pisząc ,,nawet nie zainteresujesz sie co u dziecka?”. Albo pisała manipulując: ..Twój ojciec mawiał: ,,zgoda buduje a niezgoda rujnuje”. Nic nie odpisałem. Bo prawda jest taka, ze ona już zrujnowała.... No i przyjechałem jak zapowiedziałem. Nad ranem około 6 rano zanim synek sie obudził. Stałem pod drzwiami z 15 min !!!! Bo jej chuj ojciec nie chciał otworzyć (napewno za karę), dzwoniłem dzwonkiem, waliłem w drzwi, dzwoniłem na ich komórkę. Masakra co za skurwysyny. W końcu otworzył i mówi: ,,ooo syn marnotrawny wrócił”. SZOK. Skrajnie patologiczny biały rycerz. Gardzę tym facetem. Synek był tak mocno ucieszony, tak mocno tulił. Tak się uśmiechał.. spędziłem tam chyba ze 2 dni i wracałem za granice do pracy (bo musiałem odbyć 10dniowa kwarantannę). Żona mogła ze mną jechać, ale ona wolała jeszcze zrobić test na COVIDA. Stwierdziłem ze do tej pory jak była nie zrobiła to nie zrobi i teraz. Myślała zeby ze mną wracać (samolotem a ja samochodem), ale tylko tak gadała... bo wolała zostać. Wyszło na to, ze ja wróciłem za granice, odbyłem 10 dni kwarantanny (SAM), Sylwestra spędziłem SAM. A ona z synem i swoją rodzina, a testu na COVID nie zrobiła. W tym czasie jak przyjechałem do zony po Bożym Narodzeniu, ten orbiter kolega sie zaręczył, było widać na fb. Jak zapytałem mojej zony, dlaczego ona sie nie cieszy z tego ze on sie zaręczył, w końcu to nasz znajomy. Ona stwierdziła, ze to nie nasz znajomy, tylko MÓJ znajomy. MEEEEGA DZIWNE jej zachowanie i dziwna reakcja na brak zadowolenia z ich zaręczyn. Pytałem sie zony, dlaczego kolega sie nie kontaktuje z TOBĄ, dlaczego nie chce sie spotkać. Ona odpowiedziała, ze nie wie. Ze przecież my do niego sie dawno nie dożywaliśmy. Ja będąc za granica już, ona miała dużo bagażu którego by nie zabrała i pytała sie mnie przez telefon, czy moze by ten kumpel zabrał jej rzeczy/paczki. Ja na to, że okey, jak ona sobie chce. Wolałbym nie. Ale jak sobie chce. No i pojechała do niego (był u swojej dziewczyny), ——opowiadała mi: on zszedł na dół i ona z nim rozmawiała i JA UWAŻAM, ZE ONA MU WTEDY WSZYSTKO POWIEDZIAŁA, i ustalili razem wersje, ze ja jestem zazdrosny i on przez to sie nie odzywa i zrywa znajomość ze mną. Gdzie wcześniej pare miesięcy temu nie mówił o zrywaniu znajomosci jak i przywiózł mi coś z zagranicy, normalnie rozmawialiśmy.. a teraz nagle zrywanie znajomosci ... ! Żona przyleciała mówiła kiedy przylatuje, ale nie powiedziała o której godzinie będzie na lotnisku. UWAGA ! - specjalnie nie wypytywałem o to, zeby zobaczyć co sie wydarzy. Żona przyleciała i wyładowała. Wyszła i mnie nie ma czekającego na nią. Dzwoni. Ja odbieram i pytam sie o co chodzi. Ona wyładowała i gdzie ja jestem. No ja w mieszkaniu, bo nie poinformowała mnie o której będzie lądować. Ona jest tak zafiksowana na tym punkcie ze to każdy ma sie z nią kontaktować i ja informować, a z jej strony NIC, ze zapomniała i nie poinformowała mnie. I potem były pretensje do mnie ze to ja powinienem ja pytać o której przyleci ze to moja wina.... nast. Dnia orbiter przywiózł paczkę. Żona specjalnie na łóżku położyła telefon miedzy nami na widoku, zeby było widać, ze on dzwoni rano do niej. Wieczorem mnie poinformowała ze przyjedzie on. On do niej napisał, ze przyjechał, ona odpisała ze ja zejdę. Zszedłem. Odebrałem paczkę. I pytam o co chodzi z zerwaniem znajomosci. On mówi, ze tak sie nie traktuje przyjaciół (przyjacielem moim nie jest), i ze ja wiem o co kaman.. ja mu powiedziałem, ze ja wiem doskonale ze on sie kontaktował za moimi plecami z moja żona. On wzdychał głęboko wtedy. Tak samo jak mówił o zerwaniu znajomosci, tez wzdychał. Powiedziałem mu ze mam dowód na to ze sie kontaktował z żona i ze sie kiedyś spotkamy i mu to udowodnię ! On powiedział, ze okey. Jechalem na niego do zony, bo niepodobaly mi sie jego akcje, a żona na 10000% przekazywała mu info.. stad jego tekst (ze tak sie nie robi). Zona mu podziękowała za przewiezienie paczki, a on odpisał i zona była zasmucona ze tak krótko odpisał, widziałem jej emocje i to jak mówiła o tym.. To tak wyglądała sprawa ze świetami. Nauki przedmałżeńskie: chciałem zrobić u mojego kuzyna. Jest księdzem. Byliśmy, a on nam odradzał ślub !!! Potem powiedział, ze do nauk zna bardziej kompetentne miejsce. Pojechaliśmy - kilkaset km. W pewne miejsce. Ładne bardzo, nad Dunajcem. Robią tam nauki przedmałżeńskie 2-3 dniowe. Ksiądz tam był prowadził, jedna rodzina prowadziła tez te nauki, i jeden gościu.. pokoje oddzielnie dla mężczyzn + pokoje oddzielne dla kobiet. Dużo ludzi było bardzo dobre nauki. Bardzo. Żona chciała jechać. Już wtedy były problemy miedzy nami. I na naukach było o symbolach miłości o rozmowach w małżeństwie i o wszystkim co istotne w prawidłowym funkcjonowaniu zwiazku. Na tych naukach mieliśmy książeczkę i na bierząco ja wypełnaliśmy, robiliśmy sobie testy, rozmawialiśmy itd itd. No, żona wzorowo. Wzorowo. Oczywiście to co wypisywała w książeczce a to co ona w rzeczywiści pokazuje i robi - np. Po kłótniach to się totalnie mija !!! Fakt był taki. Widziałem problem w jej regulacji emocji złości. Chciała nad tym pracować, pytała się tych ludzi prowadzących jak to zrobić, zeby panować... itd. Jak oni sobie z tym radzą.. było tez na rekolekcjach o tym jak liczyć cykl zeby mieć dni płodne i jak robić zeby mieć dziecko - bez żartów, wartościowa wiedza, dużo ludzi ma z tym problem i źle to robią totalnie źle. Co to jej złości. Namówiłem ją nawet na terapie w sprawie panowania nad złością. Była chętna. Ale jak przyszło co do czego to odmówiła, wycofała się. Z wieloma rzeczami deklaruje a nie dotrzymuje obietnic. To jest norma !. No i raz po kłótni, już po ślubie, może miesiąc, może dwa, może parę miesięcy. Kłócimy się. Ja normalnie rozmawiam, bez unoszenia w ogóle. Przynoszę jej tą książeczkę z rekolekcji i mówię do niej, że powinniśmy rozmawiać o emocjach a tego nie robimy, zeby ona zajrzała do tej książki z nauk przedmałżeńskich. Wiecie co ona zrobiła? ona wzięła tą książeczkę, PODARŁA JĄ CAŁĄ, rzuciła do góry pod sufit podarte kartki. + chyba podczas tamtej kłótni wzięła kubek z resztką herbaty i rzuciła przez połowę kuchni i ścianę płytek w kuchni i rozwaliła cały kubek z herbatą krzycząc przy tym. Po tej akcji, albo dwóch, już nie pamiętam czy były razem czy osobno. Nie mogłem dojść do siebie jak uświadomiłem sobie z kim ja tak naprawdę jestem. Oczywiście nie przeprosiła sama z siebie. Dopiero kiedy ja do niej przyszedłem i dopytywałem czy przeprosi. Chyba za pierwszym razem mówiła, ze nie. Po prostu nie ogarniam tych reakcji, tego zachowania !. O chuj chodzi. 1) tak 2) Już doszedłem do tego, żeby kompletnie być głuchym na słowa tylko patrzeć na czyny.
  15. Zrobię badania. Ja już jej kiedyś w kłótni o tym powiedziałem, że rozmawiałem z adwokatem. Nagrywam kłótnie. Obecnie jest ich mało. Ostatnio żeby się przymilić to wyszukała film, jakiś dramat i mi opowiada, że w tym filmie to jest dużo pokazane jaki wpływ ma złe wychowanie na dziecko i na późniejsze życie dziecka w dorosłości. I że to fajny film. Ja pierdole. Jeszcze bym w to uwierzył gdybym był głupi. Przytakiwałem jej i powiedziałem jej wprost: że przecież ona takich filmów nie ogląda. Nie lubi, są nudne dla niej. Filmów z morałem, albo takich które czegoś uczą. Dramaty są wartościowe. Albo zaczęłaby oglądać ze mną, nie dokończylibyśmy i już ona by nie dokończyła oglądać - tak już było wiele razy. Chciałem jej powiedzieć:,, lepsze od tego filmu byłoby gdybyś się nie darła na mnie przy dziecku, albo w ogóle nie unosiła głosy”. Ale stwierdziłem ze nie ma sensu. No i poleciłem jej jakiś film z seksem w fabule. Raz byłem przerażony, bo dziecko zaczęło zatykać uszy !!! Łapką zatykał jedno ucho, a potem dwoma oboje. Jakby pokazywał że nie chce żeby ktoś mówił podniesionym głosem. Czytałem, że to nadwrażliwość na dźwięki może być - przez jej darcie. ONA SIE TEGO WYPIERA I INNE WYTŁUMACZENIE SOBIE ZNALAZŁA. Od tamtego czasu przestałem z nią rozmawiać, dopóki dziecko nie przestało rączką zatykać uszy. Zatykał w różych sytuacjach sporadycznie. Tu jest jeszcze gorzej. Jeszcze bardziej sfeminizowany kraj. Może by nam obojgu dziecko zabrali - bo uważam, że do tego się kwalifikuje/kwalifikowała ta/tamta sytuacja. Choć jedno jest lepsze. Jak piszą inni. W PL mogłaby uciec z dzieckiem i żyć u rodziców z dzieckiem. Tutaj za granicą gdyby to zrobiła, to ja mam duży procent na to, że mam wygrany rozwód i dziecko jest przy mnie. Więc boję się wracać do PL. Ona chyba też. już jestem jak skała. Bo mam wyjebane na ten związek. Masz rację. Grając w grę przegram. Zbyt późno to zrozumiałem. Tylko co robić jak mnie poniża? Mówi poniżające inwektywy?? Kompletnie nic nie mówić? Czy odpowiadać, żeby tak nie mówiła, bo to jest nudne ? Byłem u prawnika na tydzień przed ślubem i godzinę siedziałem i rozmawiałem z nim wszystkie możliwe opcje zabezpieczenia majątku. Mam intercyzę i nie może ona tego podważyć. Zresztą mam screena z wiadomości sprzed ślubu jak piszemy o intercyzie. Więc jak moze to podważyć? Nie da sie. Prawnik mi wtedy po konsultacji powiedział, ,,współczuję”. Myślałem nad prawnikiem mężczyzną, a teraz zastanawiam się nad mężczyzną i kobietą ! Co myślisz/myślicie o tym: ?? https://tatasos.pl/jak-wygralem-walke-o-opieke-nad-dzieckiem-list-do-redakcji/
  16. Tak, to jest 100% prawda co napisałem. To jest prawda. Ostatnie nagranie odsłuchiwałem. Rozmawiała ze swoją matką: !!! Matka jej powiedziała przez telefon tak! Nie uwierzysz! Ona: ,,On myśli, że go z xxx zdradziłam, on mi się nie podoba (fizycznie)” Matka: ,,przestań, a co to xxx” - w znaczeniu - przestań a co to xxx (np. Nowak), można mu dać dupy !!!! Matka jest kurwą !!!! I uczy córkę się kurwić !!!! Matka ma jakieś 60 lat i ze dwa lata temu ją widywałem w spódniczce do ud !! Gdzie podczas świąt jak sie nachylała nad stołem to prawie dupe jej było widać. Powtarzam - wiek około 60 lat. Zwróciłem mojej żonie na to uwagę i Matka przestała się tak ubierać ! Zgadzam się z Twoim postem. Dokładnie tak myślę jak Ty. Tak, ona DOKŁADNIE PRZYPOMINA MI MOJĄ BIOLOGICZNĄ MATKĘ ! Rok temu spotkałem się z nią ! Bardzo ładna ! Bardzo. Nawet po tylu latach - figura nastolatki (w ubraniu) i wygląd okey. Zdradzała ojca z jego pracownikami ! Ojciec rozwiódł się. Walczył jak LEW, żeby mieć nas przy sobie. Siostra - socjopatka, zerwałem kontakt. Na mnie sie odbiło mocno, ojciec pił, wyżywał stres na mnie, osiągnął sukces, chciał dobrze dla rodziny, związał się z drugą kobietą. Miał w chuj problemów, papierosy, alkohol, pracoholizm, i jakieś zaburzenia osobowości. Jemu zależało na rodzinie, tak myślę. Zakochał się, potem, bo nie był szczęśliwy z druga kobieta. Kochanka odeszła do innego, on chciał popełnić samobójstwo. No i skończyło sie na tym, ze problemy psychiczne, stres spowodowały ze wyszło to na zdrowiu fizycznym. Zmarł ! A była - druga żona zamiast odejść, to uważam ze przyczyniła sie (z zemsty), do tego. Stąd od ojca nauczyłem sie nie odpuszczać, tego, że dane mi było doświadczyć, że pieniądze szczęścia nie dają i nie są celem. Ojciec żył w chuj skromnie nikt by nie uwierzył. po 27 latach nie widzenia biologicznej matki, spotkałem się z nią! Wiedziałem gdzie mieszka, dowiedziałem się. I zadałem jej konkretne pytania, na które chciałem znać odpowiedź. Tak, matka nie radziła sobie ze złością, agresją. Po rozwodzie długo chodziła do lekarza, sam lekarz już nie wytrzymywał chciał odpuścić. Ona po prostu nie umiała sobie radzić ze złością. Nie znam jej, nie mogę oceniać po 2-3 godzinach rozmowy, ale uważam że jest narcystką/socjopatką. I uważam, że dokładnie taką, żonę jak moja biologiczna matka mam ja !! I czytałem, że gdzieś w genach jest zakodowane, że podświadomie trafia się na kobietę taka jak biologiczna matka. Po prostu nie wiem jaką drogę obrać. Nie chcę żeby historia zatoczyła koło ! Jest o Tyle źle, że z byłą, żoną mojego ojca (moją macochą) nie chce utrzymywać kontaktu. Mój ojciec był w chuj skromny, ubrań sobie nie chciał nowych kupować, gadżetów, żadnych, jedyne co, to z samochodu drogiego się cieszył. Macocha natomiast przepalały chajs i paplą się strasznym. Całe moje dzieciństwo - zero kontaktu ze mną, praktycznie zero rozmów. Wyśmiewała mnie przy rodzinie i wszystkich. Nawet przy mojej żonie ! Powiedziałem, że ja chce kupić wózek, to chciała się wkupić i pokazać jaka ona jest dobra w oczach żony i dała 5 tyś na wózek. ! Nie wytrzymałem. Potem powiedziałem, że chce kupić coś jeszcze dla małego, to ona znowu dała w kopercie przy jakiejś okazji kasę !! Nie wytrzymałem wtedy i stwierdziłem, że muszę ją nauczyć. Wyciągnąłem 2 600 zł z koperty i przy macosze podarłam to i wyrzuciłem do kosza ! Aż podskoczyła i zatrzęsła się ! Żal mi osób co jedyne co mają do zaoferowania to chajs !. Dałem jej znać, że jak jeszcze raz coś da, to zrobię to samo. Podrę i wyrzucę. Jak mam w oczach żony, później dziecka wyglądać, jak mam dostawać co jakiś czas na tacy coś. Sam obrałem tą drogę i sam zarabiam. Gorszą, ale przynoszącej więcej satysfakcji. Mega, mega zaborcza Macocha. Ale to jest jedyny język który zrozumiała. No i odcięcie kontaktu. Dziecko mnie trzyma w tej relacji. Tylko dziecko. I to, że żona normalnieje im mniej z nią przebywam, rozmawiam. I to, że deklarowałem szukanie działki/budowę, kupno mieszkania. I niewiedza, jak sie życie potoczy (dla dziecka). Fakt jest taki, że: żeby dziecko było ze mną, to ja muszę mieć mieszkanie/dom w PL na mnie + pracę, +dziecko nie może być tak małe jak teraz. No i nie wyobrażam sobie że moja żona nie mając nic (prawie zero na koncie), żadnych dóbr materialnych, nie wypracowanej żadnej emerytury, dostaje rozwód, dziecko ze mną a ona ma płacić alimenty przez kolejne 20-25 lat na dziecko. To byłby wyrok dla żony do końca życia (chciałbym tego). Ale przeżyła swoje, wydupczyła się na maxa. Więc teraz przyszłaby odpowiedzialność i zapierdalanie. Ja się nie wyszalałem. Boję się też tego, że gdybym to jakimś cudem ja wygrał, to, że żona mściłaby się na dziecku non stop, rozpuszczając je, nagadując, że by rozjebało jego psychikę. Bo rozwód nie niszczy dzieci tak mocno. Mega mocno niszczą relacje jakie są między rodzicami po rozwodzie, albo w związku. Wiem to doskonale, bo znam przykład z mojej rodziny, gdzie córka była w takim małżeństwie i ma meeeega problemy psychiczne. Tylko z tego powodu, że rodzice sie nie rozwiedli i mieli jazdy i kłótnie non stop w domu. Ja nie przewidzę tego jak moja żona może się zachować gdy przyszedłbym do niej z rozwodem i walczył o syna w sądzie. Przedstawił nagrania i wszystkie brudy. Rozumiesz? Po tym co widziałem co robiła podczas kłótni tych najgorszych to ja nie wiem do czego ona jest zdolna. Mogę wygrać rozwód i dziecko - ale przegrać wychowanie go. Mogę wygrać bitwę ale przegrać wojnę. O TO CHODZI. I się zastanawiałem czy nie lepiej byłoby gdyby dziecko nie było z nią. Może ona to robiła bo chciała żebym z nią wziął rozwód. Chuj wie.. taka ciekawostka. Powiedziała mi to żona gdzieś na początku znajomości. Nie uwierzysz. Jak moja żona była z ex, to on kupował sobie mieszkanie. Żona była z ex, bez żadnych zaręczyn ani ślubów. I Matka mojej, żony miała za złe temu kolesiowi, że kupując mieszkanie nie wpisał jej. W Sensie, że nie przypisał mieszkania na nich oboje, tylko na siebie (tylko on płacił za kupno mieszkania. Moja żona tylko meble kuchenne jak robili remont). Byłem w szoku jak to usłyszałem. Kupiłem zmywarkę nową, bo stara sie popsuła, mega drogą kupiłem meeega. Żona wcale się nie ucieszylat. Wcale a wcale. Tylko powiedziała, że jest moja, a nie jej. W sensie, że nie jest na nią ! Powiedziałem jej, nie zabraniam Ci zapracować na to i zapłacić z własnych pieniędzy. Zapracuj na coś kup. Tylko że jak ona coś kupi to, szanuje przedmiot bardziej niż człowieka ! Tak jak w scenie z ,,American Beauty”, gdzie Kevin Spacey chciał uprawiać seks z Carolyn na kanapie i ta się bardziej przejmowała że wino się rozleje na kanapę niż cieszyła z tego seksu... Nie da rady ! A tajne konwersacje są raz na parę miesięcy. Telefon ma przyklejony. Do tego to nie android, tylko iPhone (iOS). Rozmawiałem już z detektywem w tym temacie. Mnie nie chodzi o nagranie. Mnie chodzi o samą wiedzę dla mnie. Ja chcę to dla siebie wiedzieć. Bo od czasu kiedy były te akcje i kiedy ja sobie zacząłem układać wszystko w całość, to przestało mi zależeć totalnie na tym związku. No dokładnie , on by jej napisał i bym to widział w tajnej wiadomości, bo jeśli z nim pisała, i porównałbym klucze z rozmów, to mógłbym postawić znak równości, że w takiej sytuacji to oznacza, że zdradziła ( być może pisze w tajnej konwersacji z kimś innym). o tym, że znalazła kamerę, to ona mi to opowiedziała, w okresie zakochania była ze mną mega szczera. Mega szczera, to było coś co najbardziej mi się podobało. Ona chyba mi pokazała nawet część tego nagrania z tej ukrytej kamery. Tak zajrzy pod lodówkę, widzę jak sprząta i co robi w domu. Musiałbym za lodówką schować (dyktafon). Nagrywam i inny sposób... Masz rację. Po prostu się zakochałem. Miałem głód tego zakochania się, utopiłem się w tym. A ona mi dała wszystko czego chciałem. Była idealna/grała idealną. Myślałem, że jestem w stanie to wszystko naprawić, zmienić ją. A dlatego miałem dużą wiarę w to, bo udało mi się, przekonać ją do zerwania kontaktu z jej (jedyną koleżanką z którą utrzymywała kontakt) i z którą chodziła na imprezy non stop. Ta koleżanka to kurwa, która potrafiła mieć faceta a za ścianą lizać się z przyjacielem swojego faceta ! Wiem to bo to powiedziała mojej żonie, a żona mi. I spotykaliśmy się z żoną potem kilka razy z jej koleżanką. Która też miała wcześniej chłopaka który był ścigany przez policję listem gończym za granicą ! Po prostu to była zła koleżanka - kurwa. Która miała zły wpływ na moją żonę. Zaplanowała ta koleżanka wieczór panieński mojej zonie i nie przyjechała i nie przekazała dalej komuś realizacji tego. Dlatego inne dziewczyny tez mocno zanegowaly to i dzieki temu ona zakończyła znajomość z nią. (Zeby nie było. Moja żona próbowała już 2 razy wcześniej zakańczane z nią znajomość). No i fakt ze na weselu chciała wywrócić moją żonę i założyła białą sukienkę. ( z zazdrości).
  17. To jest osoba mega inteligentna. Bo jak trzeba to wszystko wraca na normalne tory. Ostatnie 4-5 miesięcy są spokojne. Ale przed tym to około 2 lata to były co weekend kłótnie, akcje pojebane. Ja mam z nią dużo zdjęć, filmów itd. Ona została po prostu źle wychowana na maxa. Ona robi masakrę, drze sie, itd. Gdy nie jest tak jak ona chce. Musi być tak: 1) Ona musi rządzić w związku. Facet to pies. Ale musi być pies z kasą. Nie można podważyć jej decyzji. 2) jest niecierpliwa. Nie ma za grosz cierpliwości. Tyczy sie wszystkiego, jeśli nie ma już, to wybucha. 3) perfekcjonistka, jeśli nie jest perfekcyjnie (w domu, w zwiazku, itd), to eksploduje. 4) tylko ty masz o nią zabiegać - rozmawiać, dawać uwagę, itd. Ona od siebie da tylko wtedy kiedy Ty dasz 5) ona zrobi wszystko to co Ty zrobisz - jeśli zrobisz coś ,,dobrego”, to będzie oddawać, jeśli złego (nawet jeśli nie robisz, ale według niej robisz coś złego, to nie przetłumaczysz) to będzie Cię niszczyła. 6) zazdrość - nie widziałem kogoś tak patologicznie zazdrosnego 7) według niej nie ma czegoś takiego jak przemoc psychiczna. 8 ) kłótnia - ona widzi to tak - ma Cię zjebać, Twoja wina, nie wracacie do tematu i nie rozmawiacie o nim. Przez pewien czas zacząłem sie obawiać weekendów, bo co weekend było coś... ona najwyraźniej poprzez to ma kontrole nad związkiem (jak jej mama) i musi mieć tą kontrolę za wszelką cenę. Po prostu tak została nauczona. Ma 36 lat. Przejebała na kutasach do tej pory (jej koleżanka mi powiedziała przy niej !, że ona mega lodów obrobiła). Czego moja sie wypierała. Przejebala cala kasę na ciuchy. Pracowała bez ubezpieczenia u ojca i za granica na czarno. Emerytury nie będzie miała w ogóle (tak myśle). Myślała ze złapała Pana Boga za nogi. I Że mnie będzie urabiać i ze będzie miała jak celebrytki z milionerami z Instagram. Nie wyszło, to atakuje i niszczy, i jak widzi, ze opadam z sił, to jest milutka DO CZASU KIEDY JA ZACZYNAM DAWAĆ JEJ UWAGĘ I ZACZOWYWAC SIE NORMALNIE W ZWIAZKU. Musi mnie wtedy dobić psychicznie... . Jak ona chce zeby było dobrze, to wie co zrobić. Pociąga za sznurki, wie co lubię, i jaki jest dla mnie idealny związek. Wtedy tak sie zachowuje. Ja sie w niej zakochałem. Bo ona była moim ideałem i zachowywała sie jak ideał. Seks - jak na pornolu, ile chce, jak chce i gdzie chce. Ideał! Wygląd, prawie ideał. Ubiór - gust - ideał. Dba o wizerunek - ideał. Zachowanie - Gra aktorska - ideał. Jeśli chce to robi się idealna, jeśli chce to robi idealny horror. Przykład kasy - ja jej powiedziałem, ze ja sie brzydzę jak ktos jest ze mną dla kasy. Jak nic nie daje od siebie. Że mam wstręt. Że nie uprawiam z takimi kobietami seksu które mnie traktują jak sponsora/bankomat. Pare razy zrobiłem jej esej na ten temat. Wyjechałem wszystko. ZAŁAPAŁA. Robi od siebie sama zakupy co jakiś czas. Chodzi po chleb. Zapłaci od czasu do czasu w kawiarni. Nie wiem jaki ma ku temu motyw, ale robi. I w ten sposób myśli ze mi przyjdzie ochota na seks i będzie dobrze. No właśnie problem w tym ze nie! Bo tyle razy mnie poniżała i tyle razy próbowałem jej wyjaśnić co robi dobrze a co złe w związku, ze obrzydziła mi swoją osobę. Swoim zachowaniem tylko i wyłącznie. A tego sie nie da po prostu cofnąć. Po prostu za późno. Ona nie ma zielonego pojęcia jak bardzo zabiła ten związek. Dlaczego? Bo nie ma empatii !!!!!!! Dlatego. Ona w ogóle nic nie chce czytać i sie rozwijać. Raz jak jej puściłem mega znanego psychologa wykład na YouTube, do czego prowadzi krzyk i ze to nie działa. To dotarło do niej ! Serio. Było widać zmianę. Ale na tydzień moze 2 tygodnie. Ciężko u niej na trwałą zmianę. Po prostu zapomina. Ona np. Chce ze mną obejrzeć film. Ok. Oglądamy - taki jak ja lubię. Obejrzymy polowe. Udaje mega zainteresowanie. Ale potem nast. Dnia i kolejnych dni, kompletnie zapomina zeby przyjść i dokończyć oglądanie. Po prostu ona zajmuje sie sobą i zapomina. To jest sztuczne, udawane. Myśli tylko o sobie. Sztuczny związek - mnie to odpycha. Ona myśli ze poddaje trochę zainteresowanie i ja będę podjarany 2 miesiące. Socjopatia potrafią udawać w sposób perfekcyjny - nawet emocje. Dlatego ja w związku to widzę. I tak po trochę ponad roku bycia razem dostrzegłem jej sztuczne (UDAWANĄ), radość na mój powrót z pracy do mieszkania. Jej sztuczny uśmiech. Ktoś głupi by tego nie dostrzegł - tak mi sie wydaje. Ona była zszokowana i wypytywała mnie - jak to zauważyłeś. Nie zaprzeczała, że nie uśmiecha się sztucznie. Pytała tylko - jak Ty to dostrzegłeś. Więc każdego oszuka ! Że jest dobrą i miłą osobą i nie potrafi krzywdzić innych. W moją rodzinę też się wkupiła - kupując ostatnio walizkę prezentów (serio). Jak dziecko dorośnie i zostanie z matką, to będzie je niszczyła - jeśli nie będzie w jej oczach idealne i posłuszne. A nie będzie, bo nie ma dzieci idealnych. A jak zostanie to przesiąknięty tym gównem z jej domu rodzinnego. ,,Chieny, modliszki, czarne wdowy” - czytałem o tym i słuchałem na YouTube. Terapeuty - jednego już byłem - narcystyczny. Nie podpasował mi, mega drogo ! Druga - powiedziałem co i jak, była stała cena, mialem sie umówić, podniosła o 40zł za godzine. Odmówiłem za takie coś. Kolejna osoba 400zł za godzine ! Zrezygnowałem jak po mojej historii odpowiedziała - ,,dlaczego miałaby byc złą matką”... 😮 już z 5 tyś zł przepaliłem na to. no i rozmawiałem kilka razy z fajną parą od mediacji. Lecz chyba nie wiedzą jak źle było. Zamierzam z nimi porozmawiać jeszcze i wyjaśnić ze nie mogę w tym tkwić ze względu na to, ze to co sie dzieje w mojej psychice wyraźnie i dobitnie odbija sie na moim zdrowiu fizycznym. zamierzam sie przejść do jednego psychiatry, mam upatrzonego jednego... No dokładnie - kwiatek na mój grób ! Wiem o pogrywaniu po rozwodzie. Jest taka książka o prawdziwym obliczu kobiet po rozwodach. Chyba jakiś sędzia ja napisał. Są tam statystyki ile % kobiet i w jakich sytuacjach utrudnia. Np. Nagadywanie dziecku źle na ojca, zeby dziecko zapomniało o ojcu, zeby matka mogła sobie na nowo ułożyć życie z nowym fagasem...jest tam opisane dokładnie wyjaśnione dlaczego kobiety tak postępują ! Ja chce spierdalać. Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale najwyraźniej mam mega lęk przed tym, żeby dziecku nie spierdolić życia. Mam zakodowane, żeby dziecko miało rodzinę. Więc jeśli okazałoby się, że mnie zdradziła, albo zdradzi i miałbym dowód, to byłby to dla mnie impuls do tego, żeby to zakończyć. Dlatego, że wydaje mi się, że to ona by chciała, żebym ja ją zdradził, żeby miała czarno na białym przed rodziną ! Bo ja już myślałem o zdradzie i to dawno... z mojej strony, bo wybroniłbym się z tego w sądzie na 100% - mam nagrane, jak mówi, że mogę ją zdradzić. 2 - mam screeny jak piszę o seksie z nią i ona nie przyjmuje propozycji pójścia do seksuologa. + inne screeny z rozmów...
  18. To nie jest borderka. Tak myślałem, bo nie wiedziałem jak wytłumaczyć te półgodzinne/godzinne akcje płaczu. Borderka po takich akcjach ciągłaby mnie do siebie mega mocno. A u niej tego nie było. To po prostu była jej reakcja, na to, że ,,nie jest tak jak ona chce, że nie można mną manipulować i tak jak ona sobie to wyobrażała”. W tamtych sytuacjach, raz udało mi się ją złapać i mówić jej, że ją kocham kilkanaście razy. Przeszło jej jakimś cudem. Bo jak powtarzałem, że chce nie chce zeby płakała, że chce ją przytulić, żeby sie uspokoiła, to nie dawało nic. Dotarły do niej złe emocje z którymi ona nie daje sobie rady i nie mogła ich wytrzymać. Ona nie ma w sobie żadnych mechanizmów samoregulacji emocji. Wpada w porwanie emocjonalne i nie działa u niej wtedy w ogóle mózg logiczny, tylko gadzi - uciekać, albo walczyć. Ona ma tylko reakcje walki. Wtedy najwyraźniej w tych 3,4 (tych najgorszych możliwych) sytuacjach były reakcje ucieczki. To były moje błędy. Z nią się nie można kłócić.. rozmawiałem z detektywem. W grę wchodzi tylko dyktafon który stosuje, żaden inny. W długopisie? Coś Ty. Ona by go znalazła ! Ona wszystkie rzeczy rusza w mieszkaniu, nawet na półkach. Nawet długopis by obczaiła. To tylko kwestia czasu. Serio. Uwierz. To jest perfekcjonistka. Poza tym detektyw mi powiedział, przez taki dyktafon z długopisu nic sie nie usłyszy zbyt dobrze. Co do świadka to myślałem o jednej osobie. O jej byłym ostatnim - Policjancie ! Jeżeli mógłby zeznawać i chciał i to by pomogło, to on by powiedział jak ona go traktowała - rzucanie garnkami ze złości. Ja już sobie strzeliłem w stopę raz, bo w jednej sytuacji kłótni, ona mnie uderzała, jak trzymając dziecko. Wtedy trzymając dziecko jedną ręką, drugą ręką za szyję ją przygwoździło do podłogi mówiąc, żeby zobaczyła co robi, że krzywdzi dziecko, że on płacze, żebyśmy razem go przytulili, uspokoili. Nie mogłem znieść tego, że to dziecko jest krzywdzone, że ono boi się jej emocji. Ona wtedy w łazience porobiła sobie zdjęcia... Do niej dopiero następnego dnia dotarło co się wydarzyło i jak to dziecko tamtego dnia cierpiało. Ja się z nią kłócę normalnie rozmawiając. Kompletnie się nie unosząc. Ja jestem oazą spokoju. Nie sądziłem, że ktoś obudzi we mnie takie emocje. Ta rodzina (syn) jest dla mnie najważniejsza, bo to przeze mnie jest w tym gównie. Ja już jej powiedziałem dawno, że ja załatwię mu w szkole kurs inteligencji emocjonalnej. Sprowadzę i opłacę nauczyciela dla całej klasy. I będę go edukował co jest normalne a co nie. W odpowiednim wieku będę podsuwał książki... tak żeby to on w wieku dorosłym sam zrozumiał (bez podpowiedzi), kto jest normalny, a kto nie. O ile mnie nie znienawidzi w przyszłości.
  19. Gdybym ja się rozwiódł to tak jak Ty. Zero kontaktu, tylko to co trzeba odnośnie spraw dziecka. I żadnych złych rzeczy nagadywał na matkę przy dziecku. Dopiero jak skończy ze 25 lat bym wyjaśnił dziecku co i jak. I co myśle o matce. Ale chciałbym wychować tak zeby sam to dostrzegł co z nią jest nie tak. Ja p*erdole co za szambo 😕 Nie wyobrażam sobie zostawić dzieciaka. Serce mi się złamie. Moja matka powiedziała mi na tą sytuacje: kup jej kwiatka i powiedz, że ją kochasz i się ułoży. Jeszcze 2 osoby to samo mi powiedziały. Chyba mocno zalany, ja bym tego w życiu nie zrobił... No nie ułoży się. Po tych tekstach, akcjach i braku szacunku. Nie ma opcji na kamery w ogóle . Ona była pare lat z policjantem. Zainstalował kamerę szpiegowską. Ona ją zauważyła, znalazła ! Dyktafon tez odpada. Ona zajrzy wszędzie, serio i znajdzie przypadkiem. Mam jedną metodę którą nagrywam jak na razie. Cud że wpadłem na ten pomysł i mamy małe mieszkanie z wystawionymi wszystkimi drzwiami przeze mnie przez trzaskanie i to działa jak na razie. No właśnie dzisiaj jest ideałem żony... - urabianie. Gdzie znajdę dobrego terapeutę? Myśle ze to wywalanie szmalu w błoto...
  20. Całkowite odcięcie kasy już jest dawno... maraton wyprzedażowy? Nie kumam. Po co? Kolego, ja mam 1mln PLN na koncie. Ja nie potrzebuje kasy. Ona mnie nie jara, nie daje mi szczęścia. Żyję skromnie. niema i nie było małżeństwa. No właśnie z tym się zgodzę. Zdjęcia ślubne - kosztowały kosmos. 2 podejścia z mojej inicjatywy były abyśmy wybrali zdjęcia i mieli album ślubny. 3 podejścia nie proponowałem z mojej inicjatywy. Czekałem do pierwszej rocznicy. Po pierwszej rocznicy, zrezygnowałem i olałem album. W duuupie ma album i zdjęcia. Totalna masakra. Nie znam kobiety której nie zależałoby na albumie ślubnym. Poza tym. Na pierwszej rocznicy nic kompletnie nie było. Zwykły dzień bez życzeń, NIC. Druga rocznica - to samo ! Nie ma albumu - nie zależy jej, to ja mam w dupie rocznice. Ona nawet nie była tym przejęta (rocznicą). I najlepsza bomba - przed ślubem dojebała w jednej z kłótni - ,,to tylko kwestia czasu kiedy się rozejdziemy/rozwiedziony”. Raz byłem tak wkuriony, że rzuciłem jej obrączką. Ona mnie (na klatce schodowej), potem ja jej o ścianę. Komedia. Te lata to powinny być nasze miodowe lata. SIELANKA !!! A jest PIEKŁO. I czekać aż inflacja zje wszystko? 😮
  21. Miałeś dziecko? Wywalczyłeś opiekę? Myślę, że ja już mam PTSD Będę sprawdzał. Najśmieszniejsza akcja była taka: po ślubie 2 tygodnie spotykamy się na imprezie we trójkę. Kumpel do mojej panny proponuje alkohol. Ja mówię, że nie ma alkoholu, bo bzykalismy sie bez gumy i moze byc w ciąży. Kumpel na to: ,,chyba urojonej ciąży”, żona się śmieje i powtarza za kumplem ,,urojona ciąża”... a okazało się, że właśnie w tym czasie zaszła i dobrze, że nic nie Piła ! No ale fakt że z nim trzymała, mnie rozjebał... Przez cały czas żyłem nadzieją, że będzie lepiej, że się ułoży. Że odzyskam szacunek !! Po prostu nie dopuszczałem takich myśli, że pójdzie to w inną stronę. Do czasu małego. Jak dojść do tego czy mnie zdradziła? Jak udowodnić coś co było? Iść do tego kolesia i z nim pogadać, żeby się przyznał? Po prostu nie daje mi to spokoju. Ona się nie przyzna nie ma bata na to. Być może on. Choć też nie wiadomo, jest zaręczony i może się bać, że jemu spierdolę dobre wżenienie się.... aż myślałem o tym, żeby mu zapłacić za to, żeby się przyznał. Żona mówiła, że nigdy nie oddałaby dziecka. Choć wątpię. Dziecko podrośnie, to matka zacznie swoje życie i coraz mnie interesować się dzieciakiem. Tak jak mną. Totalna Olewka. Dziecko będzie zaniedbywane. Kiedyś rzuciła taki tekst ,,mały teraz będziemy szczęśliwi”. W sensie urodziła dziecko, tzn. Urodziła swoje szczęście. Całkowite odcięcie kasy już jest dawno... maraton wyprzedażowy? Nie kumam. Po co? Kolego, ja mam 1mln PLN na koncie. Ja nie potrzebuje kasy. Ona mnie nie jara, nie daje mi szczęścia. Żyję skromnie.
  22. Tak, chciałem się sprawdzić w roli ojca. Chciałem, żeby dziecko miało szczęśliwą rodzinę. To był mój cel. Potrafię się cieszyć i być wdzięczny. A pieniądze mi szczęścia nie dają, bo w mojej rodzinie było w brud pieniędzy, a nie dało to nam szczęścia. Wiem jakie wartości się liczą. teraz kobieta młoda to mina ! Żadna młoda nie chce mieć dzieci w tym wieku. Czas wyszaleć się. Kariery itd. A nie siedzenia w pieluchach. Moja żona miała wyglądała właśnie na wiek 26 lat. Zdrowa i to jak... z energią. Tyle że leniwa - co wyniosła z domu. Co ma wiek do chorób psychicznych? Bo jeśli chodzi np. O zaburzenia osobowości to biorą się z dzieciństwa. A jeśli syn będzie z matką która go będzie olewać i zaniedbywać? Będzie miał przykład rodziców mojej żony gdzie ojciec jest psem na posyłki. I będzie wychowany na posłusznego psa. Roztyty i rozpuszczony, bez ambicji i dyscypliny. Ja od ojca nauczyłem się wiele. Nie przez to co mówił, ale przez to co robił. Dzieci nie uczą się przez to co im mówimy co mają robić. Dzieci uczą się naśladując. Co z tego, że będziemy mieć stos książek w domu? Jak nie będziemy ich czytać, to dziecko też nie będzie. Jeśli nie wygram sprawy, to nic nie wychowam. Jeśli żona będzie mnie poniżać i nie szanować a ja nic z tym nie zrobię - czyli rozwód. To też dam zły przykład dziecku. Zgadzam się z Tobą. Dla mnie jej czar już dawno prysnął. Przez jej zachowanie. Ale co do sławnej ściany to liczę na to, żeby po przekroczeniu jej nie miała z innym bobasa. Nie zgadzam się w tym temacie odbijania piłeczki... jak ona rzuciła moim przedmiotem, to ja powiedziałem, że rzucę jej. No i ona wywaliła mi z szafy koszulę, ja jej 2. Ona mi 10 rzeczy, ja jej 20. I zaczynała drzeć się w niebogłosy i trzaskać drzwiami. Ty wiesz co to znaczy być w czymś takim dla 1,5 rocznego dziecka? Albo, ona mnie obraża, a ja ją i to nie ma końca... ona musi mieć ostatnie słowo. A jak nie ma to próbuje mnie przekrzyczeć. Według książki ,,jak skutecznie bronić się przed socjopatami” Marta Stout, należy olewać, być nudnym, nie reagować tak jak tego chce socjopata który karmi się naszymi emocjami... i dokładnie to samo powiedziała mi kiedyś jej matka która chciała mi pomóc: mówiła mi: ,,olewaj ją”. I od jakiegoś czasu olewam ją dość dobrze. No i przestałem ją kochać. Przestało mi totalnie zależeć na relacji. Wczoraj usypiała małego chciała nosić na rękach poziomo, płakał mocno, zasugerowałem, żeby pionowo. Prawie rzuciła nim we mnie mówiąc, ze masz i rób. I zatrzaskując się w łazience. Malutki zaczął się odwracać za mamusią i płakać, bo go ,,porzuciła, zostawiła”. Ja pukam do łazienki, mały płacze. Ona nie wychodzi. Po chwili wyszła i wzięła go na ręce. Mały od razu uspokoił sie. Powiedziałem jej, ze jest chora ze tak postępuje z dzieckiem. Ona do mnie, zebym poszedł sobie walić konia i spierdalal. Zaczęła go nosić pionowo. Mały przestał płakać. Zasnął. Dzisiaj żona udaje najlepsza żonę. Interesuje sie mną. Znalazła jakiś Film z kategorii których ona w ogóle nie ogląda. Odgrywa sceny. No, masakra co tu sie dzieje, rollercoaster. Już nie dyskutuje na temat dnia wczorajszego, na temat tego ze udaje i odgrywa sceny najlepszej zony, udaje zainteresowanie (pewnie jednodniowe). Olewam. Po 12 roku życia dziecko może samo zdecydować z kim chce mieszkać. Myślałem tez o tej opcji. 1. Jak tego dokonali? Szczęście> ?
  23. Średnio to widzę. Policja przyjedzie, karetka też. A ona uśmiechnięta wesoła pyta się o co chodzi i wszystkiemu zaprzecza i się ze mnie śmieję. Tak by to wyglądało, wyśmieją mnie wszyscy. Poza tym po tej akcji ucieklaby do rodziców i już sie nie pojawiała więcej u mnie do rozprawy sadowej. Jakby była w PL. Rozwód a pozbawienie praw rodzicielskich to dwa różne osobne tematy. Już rozmawiałem raz z prawnikiem jak mały mial około 5 miesięcy... (200zł godzina rozmowy). ale jak nie wygram sprawy to jestem przegrany.... najlepsze jest to, że jak do mnie sie tak zachowuje, to do małego tez tak będzie. A będąc razem mogę go bronić przed jej reakcjami, przytulić, wyjść z nim z domu. Mówić, zeby sie nie bal mamy jak krzyczy, ze nie ma prawa krzyczeć. Nie wiem co będzie jak on trochę podrośnie jak zacznie mówić. Ja chce z nim byc codziennie. Widywać go, bawić sie z nim śmiać sie. Spędzać czas, uczyć. Wychowywać. Po rozwodzie, jakbym przegrał, to tego nie będzie. Po rozwodzie napewno nie będzie mial normalnego rozwoju. Statystyki dla rozwiedzionych dzieci są zabójcze... co do kasy masz racje. Raz są, raz ich nie ma... Dlaczego terapeuta mężczyzna?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.