Skocz do zawartości

deleteduser07

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser07

  1. We Wrocku szkolenia tego typu organizuje Nokia, zarówno dla osób chcących zostać testerami jak i programistami. http://nokiawroclaw.pl/nasze-akcje/akademia/ Rynek jest taki chłonny, że firmy muszą same szkolić sobie pracowników, bo nie ma kto pracować. Na razie nic nie zapowiada końca tego eldorado, wręcz przeciwnie - zarobki rosną bardzo szybko, coraz więcej korporacji przenosi do nas swoje centra developerskie, albo od siebie (cięcie kosztów) albo z Indii (jednak Polacy są lepszymi fachowcami oraz bliższymi kulturowo.) Zdaje mi się, że tylko jakiś globalny kryzys podobny do tego z 2008 roku mógłby to zahamować, ale na razie nic na to nie wskazuje. W wielu firmach sprawnie funkcjonuje system, gdzie za polecenie specjalisty, który potem przepracuje w firmie okres próbny można zarobić standardowo 2000zł (czasem stawka dochodzi do 8000zł). Jeśli chodzi o Ukraińców, to pracowałem z kilkoma. Ci których spotkałem, to bardzo dobrzy fachowcy. Ale oni mają bardzo dobre warunki pracy u siebie, nie muszą wyjeżdżać. Mam koleżankę w HR, ciężko ich nakłonić do przyjazdu do nas. Chyba że ich wojna wygoni. Podobnie jak polscy programiści nie muszą wyjeżdżać za granicę żeby dobrze zarobić. Od pewnego pułapu pieniądze to nie wszystko. Co do wskazówek dla chcących zacząć przygodę z programowaniem, nie zostało wspomniane jeszcze o języku angielskim, który bardzo często jest niezbędny oraz ma duży wpływ na późniejsze zarobki.
  2. Czesław ma świetne kawałki, polecam ten tekst. Życiowy, nie powiem. Z dedykacją dla wszystkich ojców. Tatuś był taki śmiesznyIdeały ciężkiej pracy nigdy mu nie przeszłyI kochał nas przez cały czasPrzez to zmiękł a mężczyzna musi być jak głazDlatego kiedy sypiał z mamąMama była smutna ranoTatuś szukał złota w mamieDługo kopał ale trafił na kamieńBrak urobku złota zdawał się wynikaćZ niskiej wydajności osoby górnikaChociaż tata żebrał poszukiwacz srebraWnet się do roboty wziąłTatuś jakby tego było małoPił za ich zdrowie żeby teraz się udałoOch tato teraz widzę to inaczejTo nie była raczej twoja zła robotaNie ma w mamie teraz srebraI nie było wtedy złota Ostatnio ten utwór mi się spodobał: W tym oceanie trafiasz jakoś na wyspę swą - Helenę Bohnam Carter.Przez jakiś czas masz tu port, jest fajnie.Później euforia wycofuje się za mgłę.Paręnaście lat wprzód macie rozwód już a ty niebieską kartęi nie wiesz kiedy stało się to. Czy to bracie nie śmieszne?Dzieci winią cię za każdą klęskę,starzy kumple gryzą ziemię, ty też chceszbo myślisz co dzień o ucieczce... stąd. I na zakończenie, trochę mniej nostalgicznie, przesłanie, żeby już przestać być białym rycerzem Mej rady wysłuchaj, mój przyjacielu,żony nie szukaj,po prostu ruchaj!
  3. Nie było jeszcze tego, że będziesz wspaniałym, cudownym, świetnym mężem, jeśli będziesz wyręczał swoją księżniczkę w opiece nad dzieckiem. Wstawaj w nocy, zmieniaj pieluchy nawet częściej niż Twoja zmęczona przecież małżonka, a zostanie Ci to wynagrodzone. Przychodź z pracy i od razu do pieluch. Dla kobiety (podświadomie oczywiście) facet staje się wtedy taką niańką, mało męską i w ogóle niepociągającą. W sumie ciężko to pogodzić, jeśli ojciec naprawdę lubi zajmować się swoim dzieckiem... I oczywiście, zostań prawdziwym facetem - bądź osobiście przy porodzie! (Lew Starowicz stanowczo odradza...)
  4. Ech, jakie to schematyczne - uruchomiła seks żeby Cię przekupić. W moim przypadku było podobnie - odkąd powiedziałem mojej małżonce o rozwodzie, nie straciła ochoty na seks - wręcz przeciwnie. Myślała że zmienię zdanie - lekko licząc kochaliśmy się więcej razy przez kilka miesięcy niż przez ostatnie kilka(naście?) lat. Seks oczywiście był o wiele lepszy. Dopiero po ponad pół roku, jak już powiedziałem w rodzinie o rozwodzie, zobaczyła, że jednak zdania nie zmieniam i nagle seks ustał. Czas się w końcu rozwieść
  5. Mój przypadek jest bardzo podobny do Twojego, tylko że ja od czasu dowiedzenia się o jej wirtualnym romansie jeszcze jako biały rycerz starałem się uratować małżeństwo, przemówić jej do rozsądku (hahahaha) przez dwa i pół miesiąca. Gdy byłem wciąż niezdecydowany co do rozwodu, żona dawała mi codziennie rano swoje antydepresanty, żebym zabrał do pracy. Gdy już w końcu podjąłem decyzję i powiedziałem jej że będzie rozwód na 100%, na drugi dzień powiedziała, że już nie muszę ich zabierać.
  6. Przykład z życia wzięty. Poniedziałek, wieczór. Siedzimy i oglądamy serial z prawie byłą żoną. Kończy się jeden odcinek, żona pyta: - "Może jeszcze jeden?" - "Nie". - "Dlaczego?" - "Bo ja tak powiedziałem" - "..." (cisza) Wtorek. Identyczna sytuacja, tylko że oglądamy razem z teściową. Ten sam dialog co powyżej. - "Może jeszcze jeden?" - "nie". - "Dlaczego?" - "Bo ja tak powiedziałem" - "hahaha, dobre, hehehee, bo ty tak powiedziałeś..." Centralne wyśmianie mnie przy swojej mamie. Dobrze jej życzę na przyszłość, także jej mówię: - "nie żartuj tak sobie ze swojego nowego faceta, jak już będziesz go miała." - "Dlaczego? przecież nic takiego nie powiedziałam, ale ty jesteś dziwny, w ogóle nie mogę zwrócić ci żadnej uwagi, ty taki pan idealny, nie mogę nic powiedzieć złego, żadnej krytyki nie przyjmujesz" One robią to podświadomie, zdaje mi się, że nie uważają że robią coś nie tak.
  7. Kuzyn siedzi w temacie medycyny naturalnej. Gdy mój ojciec zachorował na raka, jego kolega polecił kilka medykamentów - witaminy oraz właśnie ten kwas. Niestety dla ojca nie było ratunku. Tabletki zostały - od dwóch miesięcy łykam, nie chcę wyrzucać. Czy coś mi to dało - hmmm, ciężko powiedzieć. Na pewno nie zaszkodziło. Ale nie jest moim celem odchudzanie - chodzę na siłkę i raczej pragnę zwiększyć masę mięśniową. Więcej o tym kwasie możesz poczytać tutaj: http://www.bow1.pl/viewtopic.php?f=1&t=18
  8. Widzę, że dobrze znasz takie tematy, ponieważ tak jest - napisała mu, że myśli o nim w trakcie naszych łóżkowych igraszek. Oczywiście sama mi tego nie powiedziała, ale wyczytałem to w jednej z ich rozmów.
  9. No niestety, bardzo smutne. I tragiczne. Potraficie pojąć taką rzecz - ja, biały rycerz, wziąłem sobie za cel życiowy wyrwanie mojej niewiasty ze szponów depresji. I po kilkunastu latach udało mi się ją zawieźć na terapię. Wszystko ładnie pięknie, humor jej się zaczął poprawiać, antydepresanty zaczęły raz dwa działać. Kobita zadowolona. Byłem kurwa wniebowzięty, że w końcu mi się to udało. Cel życia spełniony, w sumie do teraz się z tego cieszę. No i jak ta moja niewiasta się odwdzięczyła? Przypadkowo po miesiącu od rozpoczęcia terapii odezwał się do niej kolega z dawnych lat. I zaczęli bajerować, pod moim nosem. Z początku żartowałem sobie, co to za kolega, o czym tak piszecie. Tylko się uśmiechała pod nosem, "a taki tam, kolega, tak sobie gadamy". Czaicie to, siedzimy razem na kanapie, a ona z telefonem w łapie i wypisuje do niego sprośne teksty? W końcu nie wytrzymałem i musiałem przeczytać, co to za rozmowy. Jak to odkryłem, byłem w takim szoku, że nie wiedziałem co ze sobą począć. Całą noc nie zmrużyłem oka. Nie powiedziałem jej tego wieczoru, co wiem, postanowiłem to przemyśleć. Ale gdy odkryła następnego ranka przez moją nieuwagę (techniczna pomyłka na kompie), że ja wiem, to wiecie jak zareagowała? Opieprzyła mnie telefonicznie, jak ja śmiałem czytać jej prywatną konwersację! No tak, najlepszą obroną jest atak. Co jeszcze można dodać... Gdy postawiłem ultimatum - ja albo on, to mówi - no ok, już z nim nie piszę. Jak tak chcesz to przestanę. Kłamstwo w żywe oczy, bez mrugnięcia okiem... Do dzisiaj mi mówi, że nie czuje ŻADNYCH wyrzutów sumienia. W końcu już zacząłem mówić, no jak tak się zakochałaś, to idź do niego, spotkaj się z nim na żywo, przecież na żywo to może być całkiem inaczej. Jednak nie doszło do spotkania. Trwało to kilka miesięcy, nie mogła się zdecydować którą gałąź wybrać. Ja mam zasoby, ten koleś to dobry tylko w gadce. No i przecież nie zostawi córki, nie poleci za kochasiem. W końcu przemyślałem wszystko i powiedziałem jej, rób co chcesz, ja już nie chce tak żyć, rozwodzimy się. Zacząłem od rozdzielności na moich warunkach. Teraz przede mną rozwód. Ale jako że sprawy finansowe załatwione, nie mam parcia na szybkie sfinalizowanie naszego świetnego małżeństwa. Tak jak pisałem, od momentu jak ją ten koleś zaczął ostro bajerować seksualnie, zimna ryba odpłynęła hen daleko. Antydepresanty plus niezły bajerant = ostre rżnięcie. Przez te kilka miesięcy kochaliśmy się chyba więcej razy, niż przez kilka ostatnich lat małżeństwa. Jak to kurcze wszystko wyjaśnić? Czasem czuję się jak jakiś psycholog, który ma bardzo ciekawy przypadek do zbadania.
  10. Ma założoną od całkiem niedawna wkładkę, sama wydała na to swoją kasę. Wątpię żeby ją wyjęła potajemnie. Chociaż oczywiście nie mam 100% pewności. Hmm. Co do celu, jaki może jej przyświecać chodzi mi kilka innych po głowie: To ja się wyprowadzam z mieszkania, które wspólnie u notariusza przepisaliśmy na mnie. Robię to oczywiście dla córki, żeby w tej chwili nie tracila poczucia bezpieczeństwa i została w swoim pokoju. W tym przypadku jej cel jest taki, żebym nie zmienił zdania - ona wygodna, nie chce się wyprowadzać. Poza tym chyba chce, żebym był jej "przyjacielem" - do zwierzeń, żeby miała z kim pogadać. też cche utrzymywać raczej dobre stosunki po rozwodzie. Muszę jej oddać połowę majątku - u notariusza zapisane, że oddam cokolwiek dopiero po jej wyprowadzce z mieszkania, do tego momentu nic. Jej cel - nie chce się ciągać jej po sądach i nasylać komorników, gdybym jednak nie chciał jej kasy oddać. Moim zachowaniem bardziej twardym mimo wszystko zdobyłem chyba jej szacunek. "Nigdy taki nie byleś" "nie wiedzialam, że tak potrafisz". I może jakaś część prawdy w tym jest, jak mi pisze że mnie pożąda. To że odkryla seks po raz pierwszy w życiu. Przed terapią psychiatryczną/psychologiczną i przed tym jej zauroczeniem seks mógł dla niej nie istnieć, wciąż powtarzała że jest przereklamowany. Swojemu kochasiowi pisała, że ja jestem beznadziejny w łóżku i że ona wolała by inaczej, na ostro. No to jak się o tym dowiedziałem, to zacząłem bardziej na ostro, trzymanie od tyłu mocno za biodra, ciąganie za włosy - bardzo to polubiła. Chyba jednak satysfakcję ma. Wie, że nie będzie jej łatwo znaleźć białego rycerza, albo nawet samca - trzydzieści parę lat, dziecko. Boi się, że do końca życia nie zazna seksu z innym - wciąż ma niskie poczucie wartości, jak to w depresji. Nie ukrywam, podoba mi się taki ostry częsty seks, nadrabiamy za te stracone kilkanaście lat, kiedy była zimną rybą. tłumaczy mi, że teraz całkowicie inaczej to wszystko odczuwa, spodobało jej się. Pewnie by tego nie było, gdyby jednak ten jej facet był bardziej zdecydowany na spotkanie - wtedy raczej by mnie olała. Wciąż po głowie chodzą myśli - może jeszcze przedłużyć taki stan, i nie wyprowadzać się, nie składać jeszcze papierów o rozwód. Ale wiem, że to jednak nie ma sensu - już zdecydowałem i dobrze mi z tą decyzją.
  11. Tak, dokładnie. Jako że znam ten herb od dzieciństwa, i chcę przestać byc już białym rycerzem, wpadłem na taki pomysł. Muszę przeszukać forum pod kątem tego typu tematów - jak utrzymywać dobry kontakt z dzieckiem po rozwodzie, jak przekazywać dobre wartości, jak ją nauczyć życia. Z Kobietopedii zapisałem sobie między innymi taką sentencję: " Ludzkie poczucie szczęścia bądź rozpaczy nie zależy od sytuacji zewnętrznej, stanu posiadania i nawet zdrowia. Jest tylko i wyłącznie nawykiem, który, jeśli nie został w nas wytrenowany przez rodziców (w większości nie został, rzadko który rodzic o tym wie), trzeba go samemu wyćwiczyć, co nazywa się rozwojem osobistym. " Chciałbym właśnie nauczyć się, jak wytrenować u dziecka nawyk poczucia szczęścia.
  12. Wiesz, gdyby nie było dziecka, to pewnie bym tak zrobił. A tak, chcę jednak żyć z moją byłą żoną w dobrych stosunkach, z uwagi na dziecko. Cóż, zakochała się, zdarza się, życzę jej szczęścia na nowej drodze, ale beze mnie. Teraz z perspektywy ładnych paru miesięcy inaczej na to patrzę. Już nie walczymy, mam wyjebane. Ona mnie teraz traktuje jako bliską psiapsiółkę, bo nie ma z kim pogadać. Ja już jej nie ufam, nie wierzę bezgranicznie tak jak kiedyś w to co mówi. No i, co chyba też ważne, od momentu wykrycia jej romansu przestała być zimną rybą i pieprzymy się niesamowicie. Ten kochaś podziałał na jej zmysły, pobudził ją seksualnie i ona teraz pieprzy się ostro ze mną. Jej wirtualna znajomość z kolesiem zaczęła się krótko po tym, jak zaczęła brać antydepresanty z uwagi na zdiagnozowaną depresję. Czyli dwa czynniki zadziałały w ten sposób, że prawie każdego dnia ma ochotę na seks. Czasem dopytuje, czy po rozwodzie też będę wpadał na rżnięcie. Z kolesiem się nie spotkała do tej pory, on sobie znalazł inną, hehe. Nieźle to wszystko pokręcone.
  13. Dowody oczywiście posiadam, ale mam nadzieję, że nie będę musiał ich wyciągać. Zresztą, nie zależy mi na rozwodzie z orzekaniem o winie, (chyba) nic mi to nie da poza publicznym wyciąganiem brudów i przedłużoną sprawą rozwodową. I tak nie ma to w ogóle wpływu na podział majątku, jedynie na ewentualne alimenty na byłą żonkę. Ech, jak to Marek mówi w swoich audycjach, intercyza powinna być domyślnie. Zdaje mi się że już jestem prawie na vici, ale to się chyba okaże za jakiś czas. Obecnie mieszkam sam, i jest mi zajebiście.
  14. deleteduser07

    Czołem

    Cześć, Czytam forum od jakiegoś czasu, teraz postanowiłem dodać coś od siebie. Jestem po lekturze książek Marka, teraz zgłębiam wiedzę tutaj. Szkoda że nie miałem takiej wiedzy kilkanaście lat temu, jak miałem dwadzieścia lat Kilka słów o mnie: w związku z jedną kobietą od kilkunastu lat, (czyli prawie całe dorosłe życie) od ponad siedmiu małżeństwo. (bez intercyzy oczywiście). Jedno dziecko. Typowy schemat (po lekturze książek i forum wiem że typowy)- żonka baaardzo nieszczęśliwa, no i zakochała się w innym. Kręciła z nim przez internet pod moim nosem przez kilka miesięcy, nie mogła się zdecydować, jak to baba. Z uwagi na odległość i ich wzajemne niezdecydowanie nie doszło nawet do spotkania. Jako że już nie mogłem dłużej znosić takiego traktowania, postanowiłem się rozwieść. Obecnie jesteśmy po rozdzielności majątkowej u notariusza, szykuję się do rozwodu. Najbardziej szkoda mi dziecka oczywiście, gdyby nie ono, to bym dawno olał niewiastę. Może kiedyś opiszę historię ze szczegółami. Czego tu szukam - chciałbym się wyzwolić całkowicie z białorycerstwa, i zacząć nowe życie. Lektura książek Marka już mi baaardzo pomogła
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.