Skocz do zawartości

Tesyo

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Tesyo

  1. Dzięki chłopaki za odpowiedzi. Pomogliście zrozumieć sytuacje. Teoria misia bardzo ciekawa i chyba prawdziwa. Aktualizacja, wrócił kontakt. Były dwa spotkania. Usłyszałem, ze ona nie chce tego kończyć ale nie wie co z tego wyjdzie i czuje dystans do mnie… Nie ma żadnej inicjatywy z jej strony konwersacje wyglądają jak płytkie opowiadanie co w pracy. wygladamy jak związek, planujemy majówkę, jakieś wyjścia a w powietrzu wisi, ze raczej to nie wypali. Jakas masakra. I niestety miś coralgol nie jest w stanie w taki sposób funkcjonować.
  2. Spotykaliśmy się już prawie rok ogólnie dobrze się układało i były takie plany może nie jakieś mocno poważne i bez dyskusji z nią na ten temat. Właśnie chyba mam takie wrażenie. Poszło!
  3. Tesyo

    Siema!

    Cześć wszystkim! Miło was poznać, a ja w skrócie - jak czegoś nie zj***ie to żyć nie mogę
  4. Witam wszystkich. Dołączyłem do forum bo wiadomo wśród swoich najlepiej. W sumie nie wiem dokładnie od czego zacząć, chciałbym mniej więcej przedstawić tą historię ze szczegółami aczkolwiek nie wiem czy jestem dobry w tego typu długich tekstach ale do rzeczy. Może zacznę od poprzedniego związku, który miał raczej mocny impact na moją psyche. Poznałem laskę w pracy na tym samym projekcie starsza 7 lat ja 27 ona 34 na tamten moment. Byliśmy ze sobą jakieś niecałe 2 lata. Manipulantka, oszustka i szuja. Historia była długa aczkolwiek przedstawię najważniejsze szczegóły. Laska wzięła ode mnie paredziesiąt tys. na "inwestycję kolegi", która miała się rzekomo zwrócić z plusem w 2 miesiące. Wyszło zupełnie inaczej. Pieniądze przepadły ja od innego typa z jej pracy dowiedziałem się, że też pożyczyła od niego pieniądze a wyszło, że od kilku lat ściga ją komornik. Tego samego dnia wywaliłem wszystkie rzeczy, wystawiłem walizki i podziękowałem. Strasznie mnie to zryło, straciłem wszystkie oszczędności i na dodatek się zadłużyłem "bo jak to ja nie pomogę" a budowała zaufanie pożyczając ode mnie kase niby dla matki na leki :o. Długo się po tym podnosiłem, nie mogłem laskom kompletnie zaufać. Zmieniłem pracę i zaczęły się pojawiać nowe koleżanki ale bez żadnych emocjonalnych relacji głównie fizycznie. I tak jakoś leciało. Rok temu przeprowadziłem się do stolicy za nową pracą. Jak to młody jurny singiel w stolicy no już z 30 na karku w ruch poszły aplikacje. Spotkań mnóstwo, czasami dwa a nawet trzy się zdarzyły w dzień. Jakoś problemu z nawiązywaniem kontaktu nie miałem. Wtedy też doświadczyłem pewnej rzeczy jacy ludzie są różni. I tak się turlałem ale starałem się nie myśleć kroczem zależało mi po prostu na relacji i bratniej duszy no i w końcu weszło. Poznałem ją pierwsza randka trwała 8h już na pierwszym spotkaniu czułem flow i chemię. To była pierwsza poważniejsza relacja od tamtej z przykrym finałem. I rzeczywiście zaczęło się bardzo fajnie układać. Spędzaliśmy mnóstwo czasu razem ale też starałem się to równoważyć co za dużo to niezdrowo. No i jakoś to leciało, pierwszy seks był jakoś po 2 miesiącach i od tamtej pory był cały czas i to dość przyjemny. Poznałem jej rodziców, byłem na świętach, poznałem rodzinę koleżanki czyli taki typowy przebieg związku i rzeczywiście w końcu miałem fajne motyle w brzuchu. Ogólnie wszystko się układało pięknie ładnie.Bardzo też o mnie zabiegała i ja o nią. No serio byłem mega zaangażowany, zakochany i w ogóle. Pewnego razu na naszej randce, która była zaplanowana przyjemna i ogólnie bajera spotkała kolegę, który gdzieś tam obok przechodził na którego widok bardzo się ucieszyła. Bez zdania wyskoczyła zza stolika i pobiegła do niego. Nie było problemu. Po powrocie oczywiście zaczęły się pytania z mojej strony. Okazało się, że to kolega z tindera.Niestety się podpaliłem i padła kolejna seria pytań typu jaką relacje mieliście itd itp. więc ona mi wyjaśniła, że to tylko kolega spotykali się na kawę i takie tam spacerki bez niczego więcej, jeździli razem do domu bo pochodzili z miejscowości obok siebie - trwało to kilka miesięcy.Ok... mocniej zacząłem się podpalać i w końcu zadałem pytanie po co użyli aplikacji, po to żeby chodzić na spacerki czy szukać relacji. Ona twierdziła nadal, że było to tylko koleżeństwo na co ja miałem trochę odmienne podejście i nic jej wprost nie mówiłem, tylko coś na zasadzie, że ta aplikacja służy do poznawania ludzi w celach poznania kogoś i nawiązania relacji a nie picia kawy - i tu chyba był mój błąd. Moje zdenerwowanie wynikło raczej z jej opowieści o kolegach z tindera, których było dużo - trochę mi to przeszkadzało ale przełknąłem to i nie podnosiłem tematu.I się zaczęło. Najpierw padły teksty, że uważam ją za taką co się spotyka na tym tylko na seks, później, że w nic nie wierze, z hukiem randka się skończyła i wielkim płaczem.Wiedziałem, że jest emocjonalna no ale te podpalenie mnie zjadło zwłaszcza, że cały czas gdzieś takich kolegów spotykaliśmy.No i nastała cisza brak odbieranych telefonów, brak kontaktu. Próba spotkania zakończyła się fiaskiem tylko odpowiedzią sms, że raczej nic więcej nie będzie - poprosiłem o rozmowe i czekam... 3 dni praktycznie bez kontaktu jedynie sms, że zabiłem jej wszystkie uczucia wobec mnie. Jak myślicie jest co ratować czy to skończone. Wszystko było ok przez 2 minutowe podpalenie się wszystko mogło tak runąć? Oczywiście tłumaczyłem, że nic wprost nie powiedziałem o niej, jednak ona twierdziła, że mysłałem inaczej(chociaż tak nie do końca myślałem) próbowałem to ratować ale bezskutecznie.Dajcie znać jak z waszej perspektywy to wygląda. Staram się podejść z chłodną głową, że po prostu zj**ałem ale jak już emocje opadły to związek był bardzo udany i miałem wobec niej plany, zamieszkanie razem, za jakiś czas pierścionek itd...Jak myślicie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.