Skocz do zawartości

marcin831104

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

O marcin831104

  • Urodziny 08.06.2017

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia marcin831104

Kot

Kot (1/23)

7

Reputacja

  1. Przeczytałem kilka razy wpisy od szanownych kolegów i rzeczywiście jebnęło mnie po całości na jej punkcie i w bezczelny sposób moje dobre intencje wykorzystała. Zapewne jakiej się znudzi rajd po kutangach, to ponownie zapragnie „spokoju u stabilizacji” ale już nie znajdzie schronienia przy moim boku. A sam dziwie się ze dałem się w to wszystko wplątać - babę która nie jest warta zaangażowania jakie jej dałem zdecydowanie zasługuje na kogoś znacznie lepszego i wiem, że niedługo ktoś się taki w moim życiu pojawi.
  2. Witam serdecznie Bracia Samcy. Postaram się w miarę sensowny i klarowny opisać moją historię związana z pewną kobietą, samotną matką.... Historia zaczyna się ponad dwa lata temu, przewijanie profili na pewnym portalu i dopasowanie. Blond piękność, rozmowna elokwentna i w ogóle och i ach... krótka konkretna decyzja spotykamy się. Kobieta ok. 35 lat, rzeczywiście jakie zdjęcie taka na żywo, wygadana, niesamowity śmiech, spacerek i pada magiczne słowo wiesz nie jestem sama bo mam dziecko... ok początkowo mnie zamurowało, bo nie było o tym mowy ale ok nie zrażam się do tej znajomości. Kilka spotkań, namiętne pocałunki, wydaje się że wszystko idzie ku dobremu, aż tu nagle cisza ... totalny black out tak bez słowa znika... próbowałem pisać dlaczego i po co... bez odpowiedzi. Olałem laskę. Rok przerwy w kontaktach z ów Panną. W międzyczasie zaczęło się w mim życiu wiele zmieniać... kupiłem działkę i w ciągu mijającego roku postawiłem dom oczywiście wszem i wobec pokazując na portalach jak to budowa idzie - dużo rzeczy robiłem sam. Jednego razu wchodząc do sklepu minęła mi wraz z synem... znowu zaczęła zakrzątać moje myśli... zacząłem szukać kontaktu i wow odezwała się. Rozmowa chwila namysłu - przyjadę do Ciebie. Myślę ok... pierwsza wizyta, spokojna grzeczna kawka herbatka i pojechała do domu... przy kolejnej buziaczki przypominaczki i ciach lądujemy w łóżku. Kolejny miesiąc co weekend bywała u mnie - już od samego wejścia wzrokiem ściągała mi spodnie, sex sex i jeszcze raz sex, nawet nie wiedziałem, że mogę kilka razy w ciągu dnia się z nią kochać. Wow petarda ale oczywiście pełen serwis catering był po mojej stronie i w moim wykonaniu. Po miesiącu wiadomość - jednak ona nie czuje nic... rozmowa wręcz błagania i kilka miesięcy spotkań miałem przedłużone. Któregoś razu zjawia się mój dobry kolega i chce pokazać mi dziewczynę którą poznał na pewnym portalu, włącza stronę startową a tu na pierwszej propozycyji ... moja luba... bez słów przestałem się do niej odzywać, bo nawet nie chciałem słyszeć jej tłumaczeń. W tym czasie śledzę forum samców dużo mi to pomaga olewam laskę po całość. Mija kilka miesięcy podczas których pracowałem nad swoim rozwojem, a mimo to mnie coś nosi bo przypomniałem sobie o niej (nie wiem czy to brak sexu, czy tego czegoś co miała w sobie co mnie do niej ciągnęło) sprawiło, że zacząłem się do niej odzywać. początkowo foch, jednak z biegiem czasu coraz śmielej - spotkaliśmy się, sierpniowa noc, buziaki przytulaski ale następnego dnia wiadomość od niej, że ona nie chce.... mija kolejny czas ... mnie coraz bardziej nosi, poznaję jakieś dziewczyny - nawet lepsze i bardziej sensowne od niej ale wciąż mi siedzi w głowie ów luba... aż wreszczcie postanawiam ponownie zaryzkować i do niej odezwać.... wciąż ma urazę do mnie za to że odszedłem bez słowa, że myślała o mnie, kiedy szybciej się ogarnę ect... i takie tam pierdy... zbłaźniłem się wyznając jej że wciąż o niej myślę itd.... olała mnie, jednak po kilku dniach zaczyna ze mną nawiązywać kontakt, przyjeżdża do mnie i już tego samego wieczoru bzykamy się jak dwa wypłoszone króliki... Moja rodzina widząc moje odpały z ów panną jest stanowczo przeciwna, zwłaszcza moja matka, dochodzi między mną a matką do dużej wymiany zdań i robię mega głupotę życiową - tnę sobie żyłę .... tak przy matce, nie wiem do tej pory mnie do tego skłoniło, bo przed poznaniem ów panny byłem spokojnym zrównoważonym człowiekiem - dodam, że mam na koncie skończone cztery kierunki studiów, materialnie nie narzekam i stale się doskonalę. Oczywiście poszyty, ręka leki niedowład kciuka a ja dalej brnę w znajomość z ów panną... przeprowadzam się do niej... iiii po raz pierwszy poznaję jej syna... niby chroniła dziecko przed kolejnymi tatusiami ale ja jestem wyjątkowy. Oczywiście Panna przez ten rok rozłąki zdążyła się zmienić, przytyła i to sporo, narobiła sobie problemów... ogólnie stan taki zastasny po wprowadzeniu do jej mieszkania: gospodyni w emocjonalnej rozsypce, mieszkanie w ciemnej dupie z remontem, syf brud, auto jeżdżąca trumna. Cztery miesiące wspólnego mieszkania - sytuacja się zmienia, dom ogarnięty, remont zbliża się ku końcowi, bo sam wykonuję i finansuję większość spraw, dziecko dopilnowane, auto zaczyna jeździć jak trzeba... a sytuacja między nami sielanka, obiadki, szacunek, czułe słówka. jej rodzina bardzo mnie polubiła, zaakceptował mnie od razu jej syn (dodam, że sam dzieci mieć nie mogę)... ostatnie trzy tygodnie to chłodzenie znajomości, coraz mniej czułości, unikanie sexu, bo przemęczona i w ogóle nie dotykaj mnie... po pracy papierosek i przewijanie neta... sprawdza mi telefon, więc i ja postanowiłem zrobić to jej a tu zonk .... kolega chce ją po dupie poklepać... oj bo to kolega i on tak żartuje... ok nie będę zazdrosny luzuję... prosząc aby zakończyła taką "znajomość"... jednak nie słucha i odpisuje ... a koleś w skrócie ... przed 50 łysy kark, bez domu, praca też "coś tam " jest ogónie podstażały napinacz dyskotekowy... stanowczo zarządałem od aby zakończyła ów znajomość ... nie słuchała, więc sam usunąłem go z grona jej znajomych ... oczywiście zostałem tym najgorszym a ona stwierdziła, że i tak on wróci.... no i tu już moje wielkie pokłady cierpliwości się skończyły... wybieraj albo ja albo napinacz ... odpowiedź kochającej kobiety, że jej znajomych nie wybierać i mam "robić co uważam za stosowne" ..... spakowałem się i wyprowadziłem z jej domu... ona nie próbowała mnie zatrzymać. Dodam, że za mną stała jej cała rodzina, matka, ciotka brak iiiii syn.... nic panny nie rusza. Bo to tylko kolega, zna granice, tylko piszą iiii obecnie są na kawę umówieni. Myślę ok tyle włożyłem w remonty więc tak dla zasady i zobaczenia jej reakcji niech mi panna zwróci, bo nowy przyjdzie na gotowe... była zdziwiona ile tego było, początkowo chciała "honorowo" się rozliczyć, zmniejszając coraz bardziej zobowiązania, po czym stwierdziła, że mam sobie wszystko "zdemontować" bo ona się o to nie prosiła.... potrafiłą zerwać listwy przypodłogowe, które montowałem .... wysyłając mi zdjęcia... więc tuuu bazzoka dla panny ... chciałem tobie tylko pokazać ile tak naprawdę dla ciebie zrobiłem, włożyłem pieniędzy i czasu, żebyś może "przemyślała" swoje zachowanie (byłem gotów dać szansę) a zwotów żadnych nie chcę (jestem ciekaw jak furiatka widąc demolkę którą zrobiła przeczytała wiadomość, że po prostu chciałem jej coś uświadomić a tu nagle zdemolowała swoje świeżo wyremontowane mieszkanie). Konkluzja tej historii jest taka, że panna mnie opluwa coraz nowszymi epitetami, jej rodzina próbuje jakoś na nią wpłynąć a po środku całej tej sytuacji jest jj syn, który tęskni za mną... a mnie z tego powodu łamie się serce. nie mniej jednak powiedziałem sobie dość tego, ucinam z nią całkowicie kontakt... w myślach się śmieję jak sama sobie zdemolowała ów mieszkanie ... a całą tą historię będzie przypominała mi rana na nadgarstku... ale tak jak i ona zabliźni się historia o ów pannie... nigdy nie ufaj kobiecie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.