Skocz do zawartości

deleteduser170

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez deleteduser170

  1. Próbując stać się lepszą lub najlepszą wersją siebie możemy wejść w buty, które są dla nas za duże o kilka rozmiarów.

    Po czasie możemy zauważyć, że to wszystko co było wcześniej denerwujące, a co zostawiliśmy daleko za sobą zredukowało nasze życie tak bardzo, że możemy podsumować się jednym słowem "samiec" lub dwoma słowami "sam jedz".

    Wtedy zaczynamy szukać drogi do nawrócenia lub dalej w to brniemy.

    • Like 1
  2. W dniu 5.05.2023 o 19:04, mac napisał:

    Ludziom nie da się wyboru. Zrobią terapię, zniewolą i zapierdalasz 250 lat. Tak to będzie wyglądało, a nie, że w bajce sobie żyjesz i się rozwijasz. Nic z tych rzeczy. To jest jeden z kręgów piekielnych. Ludzie ludziom zgotują zawsze los gorszy od śmierci. Tak było, tak jest i tak będzie pomimo wielkiego postępu technologicznego lub medycznego. Tej choroby natury ludzkiej nic nie zwalczy. To jest pewne.

    Czyli co

    "Ludzie będą szukać śmierci, ale jej nie znajdą"?

    Ponura wizja.

  3. Tak naprawdę wszystko zaczyna się i kończy na człowieku.

    Polacy są we wszystkim pełni przejawów skrajności, tych postrzeganych jako pozytywne i negatywne.

    Ogólnie nasz kraj to przysłowiowy Burdel, a Polska istnieje aktualnie na mapie Europy, pomimo tego (a może dzięki temu), że w ciągu ostatnich stu lat wielokrotnie dała dupy.

    Generalnie nasz podstawowy problem, a jednocześnie zaleta w trudnych czasach to kombinatorka

    (z jednej strony inteligencja, z drugiej nieodpowiedzialność, przez którą wiele planów bierze w łeb pod koniec lub spala na panewce)

    Więc koniec końców mamy burdel(chociaż usprawiedliwiamy się,  że na całym świecie jest podobnie), który nazywamy domem i modlimy się do przysłowiowej Najświętszej Panienki.

     

    Tylko jak tu przestać kombinować i zacząć mądrze pracować, przecież trzebaby być idiotą...

     

    Ale to tylko moje wyobrażenie.

  4. 6 godzin temu, Anabol napisał:

    okazuje nie jestem w stanie być z taką osobą, bo buduje to we mnie frustrację nie do wytrzymania. Tak, najwygodniej byłoby spakować manatki i kazać wypie****ć, ale właśnie uważam to za objaw szacunku i namiastki empatii, by wesprzeć w tej końcowej fazie bo jest dostatecznie dla niej ciężko. Nie żebym się wybielał, wewnątrz czuję coś innego (tzn. chęć pozbycia się "problemu"), ale zachowuję pozory co działa bo dziewczyna ma pewność że wesprę ją w wyprowadzce a nie zostawiam ją na pastwę losu.

     

    Jedno pytanie, jak długo jesteś w stanie być sam z sobą nie wykonując przy okazji żadnych czynności (tj. bez telefonu, książek, pracy, ćwiczeń, spania, gotowania itd.).

    Ogarnij głowę i uświadom sobie co tam siedzi.

     

    No cóż, wyruchałeś ją w dupę bez mydła i szukasz rozgrzeszenia.

    Musiałem to napisać ;)

    • Like 1
  5. W dniu 8.06.2022 o 12:40, DOHC napisał:

    https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/kobiety-popelniaja-wiecej-bledow-gdy-graja-przeciwko-mezczyznom/

    Zawody szachowe, sprawdź ile jest mistrzów wśród kobiet i mężczyzn.

     

    Nagrody Nobla?

    wszystkie nagrody Nobla w dziedzinach naukowych zostały przyznane mężczyznom. W 2018 r. Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii przyznano Frances Arnold, a Donna Strickland została trzecią kobietą w historii, która otrzymała Nobla w dziedzinie fizyki. 97% wszystkich laureatów naukowej Nagrody Nobla to mężczyźni

     

    Tak, wszyscy jesteśmy równi, nie ma różnic między kobietą a mężczyzną, wygląd się nie liczy, tylko dobre serduszko.

    Są rzeczy które można tak określić. Ale gadanie o płci, dyskryminacji... Paradoksalnie, to pokazuje o dyskryminacji i ucisku... Mężczyzn! 

     

    Facet zarabia więcej. Facet zły bo ma niby więcej praw, gdzie ma więcej praw? Do dzieci? W małżeństwie? Emerytalne? Czy może państwo więcej promuje raka prostaty niż raka piersi?

     

    Pewne rzeczy osiągnęły poziom abstrakcji. Opłaca się najgłupsze jednostki, te nakręcają inne sobie podobne jednostki. 

     

    Gość z lewicy razem głosi, iż mieszkanie prawem nie przywilejem. Sam ma 6 mieszkań...

     

    Niestety, to jest poważny problem. I ci z lewa (LGBT, murzyni, feminizm) i ci z prawa (kościół, posłuszeństwo wobec władzy która pochodzi od boga) ciągle manipulują gojami dając iluzję wyboru. 

    Był eksperyment. Zamknęli ludzi w pomieszczeniu, powiedzieli że mogą wyjść kiedy chcą. Zamknęli drzwi, zaczęli puszczać śmierdzący gaz, hałas, sprawdzili - drzwi zamknięte a potem nie próbowali nawet otworzyć. Po ich próbie zamki się zwolniły.

     

    Innym razem kobieta przeprowadziła eksperyment. Były różne rzeczy, noże, broń nabita itd. Ludzie mogli robić z nią co chcieli. Obnażyli ją, przystawiali rewolwer do głowy, ona stała nieruchomo. Potem gdy zaczęła chodzić i patrzeć im w oczy, zrozumieli co zrobili.

     

    Logicznie da się wytłumaczyć, ale od strony ludzkiej nie chuja nie rozumiem jak do tego mogło dojść. Jedynie przez bierność i konformizm.

    Pytanie.

    W jaki sposób upadła Grecja, a Grecy stali się niewolnikami wśród Rzymian od których nietylko dużo więcej wiedzieli, ale i potrafili?

    Byli nauczycielami m.in. strategii, zarządcami majątków itd.

     

    Nadmiar wiedzy może być również szkodliwy dla jednostki, bo zamiast dodać 2 do 2 to zaczynasz tworzyć funkcję, w której określasz różne czynniki jako zmienne, ale znajomość zaawansowanej matmy nadal nie rozwiązuje podstawowych problemów.

     

    Do tego historie utrwalone w mitach, biblii, własnej historii.

     

    Nawet zakładając, że ktoś nie ma ducha, to może odbijać różne wartości również te dobre, a ktoś kto ma ducha (jest refleksyjny) może się gubić i wracamy do punktu wyjścia.

     

    Paradoksalnie będąc refleksyjnym możemy wszystko co dobre stracić, a ktoś bezrefleksyjny, może zachować w sobie odbicie dobra, przekazane przez innych.

    • Like 1
  6. W dniu 6.06.2022 o 10:12, Martius777 napisał:

    Nostradamus opisał ich romans oraz wielki skandal dyplomatyczny rodem z poematu Troja, napisał o śmierci jego młodego syna z powodu cegły co spadnie z dachu kościoła podczas mszy w intencji... Nostradamusa (!!!) Henryk Szczęśliwy ma znać przepowiednie Nostradamusa

    Nie czaję tego do końca, z jednej strony ma zostać potępiony bezmyślny kult świętych i obrazów, Kościół ma być Kościołem żywych, a jednocześnie Henryk postanowi złamać te zakazy z wielką pompą...

     

    Czyli z tym prawdziwym chrześcijaństwem to chyba nie do końca wyjdzie, a przynajmniej nie od razu, skoro Henryk poświęci syna modląc się za zmarłego...

    Nie rozumiem tego, dla mnie to idiotyzm.

    Kojarzy mi się z hermetyzmem i z filozofią A.Crowleya na temat ofiar - czyli z czarną magią

    Ale z drugiej strony nie doświadczyłem okrucieństwa wojny, a III ma być wyjątkowo okrutna, więc mogę to źle interpretować.

     

    Możliwe, że jesteśmy zachłyśnieci pięknie brzmiącymi hasłami, które w rzeczywistości aż tak piękne nie będą.

     

    Jak możesz to napisz coś więcej o powodzi w Polsce, to jest bardziej praktyczna informacja.

  7. Bo tak w zasadzie możemy psioczyć w sieci itd, że jest chujowo, że nigdy tak nie było, że to musi pierdolnąć itd...

     

    Cała rzecz w tym, że społeczeństwo nie jest budynkiem  (chociaż możemy je tak postrzegać), nie jest też mechanizmem (chociaż możemy je tak postrzegać), nie jest system (chociaż możemy je tak postrzegać), prawdopodobnie najbliżej mu do żywego organizmu.

    My tutaj pomiędzy Renem i Górami Kaukaz jesteśmy cholernym sercem tego pacjenta, sercem podzielonym na skłócone ze sobą, aczkolwiek bardzo od siebie uzależnione narody.

     

    Dlatego paradoks polega na tym, że jeżeli wszystko płynie (a aktualnie wszystko płynie), to wystarczy uważnie siedzieć na dupie i nie schylać się po czapkę z pawich piór(nie szpanować i nie przepierdalać wszystkiego na szpanowanie), bo wtedy z Polski robi się cholerny złoty róg obfitości.

     

    Poprzednie pokolenie było wychowane inaczej, obecne trochę się już popatrzyło i chyba zaczyna powoli rozkminiać pewne zalety oraz mechanizmy dobrego i spokojnego życia.

     

    Dlatego niech na całym świecie wojna, byle Polska wieś zaciszna, byle Polska wieś spokojna...

    Tak zajebiście proste...

     

    Pytanie brzmi, co zrobić żeby nie prowokować tego narodu do wojny i zachęcić ludzi żeby pokojowo organizowali się w lokalnych wspólnotach, tzn. przygotować się do właściwego dla nas sposobu organizacji rodzin-rodów-plemion-narodu...

     

    W całym układzie są tylko dwa elementy które trzeba rozkminić - Niemcy, które wystają poza Ren i chcą być Wielkimi Niemcami oraz Rosja, która wystaje poza Kaukaz i chce być Wielką Rosją.

     

    Aczkolwiek być może są to nowotwory jedynie według naszej percepcji...

  8. W dniu 11.07.2022 o 12:18, Martius777 napisał:

    Oprócz Zakonnika, który rozerwie jedność kościoła ma być jeszcze Chytry Lis, który wręcz pomoże w zdobycie władzy Generała Dyktatora - były lewicowy kleryk. Tutaj też zrobię osobny post.

    A jak wyglądają alternatywne opcje, bez wielkiej światowej wojny?

    Jak wygląda wtedy Polska, czy Niemcy nadal istnieją, porządek społeczny na świecie, religie Abrahamowe, zmartwychwstanie itd...

  9. W dniu 27.01.2023 o 10:02, Warszawiak napisał:

    Witam szanowne grono! 

    Zakładam ten temat ponieważ szykuje się na jedną z największych wojen w swoim życiu, w której to już na starcie znajduje się w bardzo niekorzystnym połączeniu.

     

    Swój opis sytuacji podzielę na krótkie wprowadzenie, opis okresu w trakcie ciąży, opis okresu po narodzinach dziecka (które obecnie ma 1,5 miesiąca) i obecną sytuację. Na wstępie też chciałbym zaznaczyć że chciałbym progresywnie kontynuować i rozwijać ten temat oraz traktować go jako swój dziennik sprawy. Prosiłbym też o konkretne rady, opinie i odpowiedzi na moje ewentualne pytania do waszego grona. 

     

    Krótkie wprowadzenie:

     

    1. Jestem od ponad roku w relacji z kobietą. Po 3 miesiącach związku kobieta zaszła ze mną w ciążę. Na chwilę obecną dziecko ma 1,5 miesiąca. 

    2. Na wczesnym etapie ciąży wyszedł jej prawdziwy charakter który ukrywała i wyszło że posiadaczem zaburzeń osobowości takich jak psychopatia, makiwaleizm, skrajny narcyzm, paranoidalny stosunek do własnej osoby, obsesyjne poczucie kontroli i słoności do agresji - wszystkie te przypadłości nigdy nie były leczone. Do tego paskudny charakter sam z siebie po prostu.

    3. Jest skrajnie negatywna osoba dla której wszystko jest "podejrzane" albo "wieśniackie". Na chwilę obecną posiada praktycznie zerowa kalibrację społeczna. Jakakolwiek dłuższa interakcja z jej strony z drugim człowiekiem kończy się konfliktem nawet w najbardziej błahych sprawach. 

    4. Nie mamy ślubu. Związek nieformalny. Nie posiadamy wspólnego majątku.

    5. Z racji na dobro dziecka i swoje własne chce zakończyć ta relacje w najbardziej pokojowy sposób utrzymując możliwość relacji z dzieckiem. Już teraz wiem że to będzie trudne.

    6. Matka mojego dziecka jest córka bardzo zamożnego i wpływowego człowieka z licznymi powiązaniami który udziela jej pełnego wsparcia w jej działaniu. Jako jedyny ma na nią jakikolwiek (choć minimalny) wpływ i autorytet. W przypadku potencjalnej sprawy sądowej na linii ja-ona z wyżej wymienionego powodu będzie stała za nią jedna z najlepszych kancelarii w kraju i prawdopodobnie inne poza systemowe rozwiązania. 

    7. Jednakże ostatecznie matka mojego dziecka liczy się tylko ze swoim ego i żeby go bronić jest w stanie poświęcić wszystko (to jest połączone z w/w przypadłościami które opisałem). 

     

    Okres ciąży:

     

    1. W pierwszym trymestrze rozpoczęły się jazdy które trwały praktycznie do końca ciąży. Byłem jak w Skazanym na Shawshank - nękający wymagający strażnik, zamknięta hermetyczna przestrzeń z powodu pracy zdalnej i braku możliwości pracy z biura. Znosiłem to wszystko dla dobra przyszłego dziecka i strachu o ciąże. Ciągle jazdy o wszystko, darcie japy, rozbijanie losowych przedmiotów o ścianę/podłogę przy najmniejszych kłótniach. 

    Do tego dochodziła obsesyjna potrzeba kontrolii. Grzebanie wszędzie w moich osobistych rzeczach. Potrzeba wiedzenia o wszystkim. Regularne konfrontowanie informacji ode mnie na własną rękę z moja rodzina i znajomymi o czym dowiadywałem się później - było to robione symultanicznie więc ciężko był wyczuc ew kontaktować się ze sobą (z rodziną) w trakcie manipulacji. Założenie sieci kont m.in na Instagramie do obserwowania moich znajomych (szczególnie kobiet - nie wiem czy z nimi pisała z tych kont ale liczba osób które mnie obserwowały drastycznie spadła od początku naszego związku). Regularny gaslighting na temat rzeczy które nie miały miejsca. Wyzwanie mnie i ubliżanie na temat męskości, zarobków itp (tu akurat klasyka). 

    2. Sama przyznała że gdy się poznaliśmy to musiała udawać i ukrywać swój prawdziwy charakter i robiła to celowo "bo przecież byś mnie nie chciał hihihi" ha tfu. 

    3. Każda rzecz która sprawia/sprawiała mi przyjemność, bądź sprawia że jestem w stanie się zrelaksować była natychmiast namierzana i wyśmiewana/gnojona/celowo obrzydzana itp.

    Gry komputerowe, czytanie i leżenie, wychodzenie na dłuższe spacery samemu, czytanie for internetowych oraz wiele innych.

    Jak tylko wykonywanie takiej aktywności zostało namierzone to zaraz były podejmowane akcje typu płacz, krzyk, manipulowanie samooceną, shaming, groźby - wszystko po to żeby maksymalnie obrzydzić mi to co robię w danej chwili i zmusić mnie do ciągłego zasuwania w robocie (gdzie się nie da tyle pracować) ewentualnie działania na korzyść matki dziecka, w jej aktywnościach domowych. 

    4. Już w ciąży m.in moja mama mówiła mi żebym uważał bo dostawała od niej na komunikatorach wiadomości i zdjęcia które według niej są prowadzone w zaplanowanym oskarżycielskim tonie i wyglądały jak typowa podkładka i szykowanie się pod sprawę o ograniczenie władzy rodzicielskiej bądź alimenty.

    Zarzucane były jakieś totalne wyssane z palca rzeczy typu nękanie jej osoby, maltretowanie psychiczne w ciąży, hipochondrię na temat zdrowia ciąży/dziecka, uzależnienia od gier/komputera/alkoholu, przemoc ekonomiczną i psychiczną. Wysyłane zdjęcia były głównie robione przez nią z przyczajki od tyłu jak grałem na komputerze/ogladalem telewizor. Zrobiono mi też w podobny sposób jedno czy dwa zdjęcia jak pije piwo w domu latem po pracy. 

    Mama nie odpisywała na większość tych wiadomości, a jak odpisywała w neutralnym tonie to była jechana za to że jest nieodpowiedzialna że mnie broni i że ona też to będzie brała pod uwagę w jej przyszłych kontaktach z wnuczką. Wiem że analogiczne "ustawiane" rozmowy były też z jej własną matka i znajomymi. 

    5. Bylem też regularnie nagabywany o zrzeczenie się nadania swojego nazwiska dziecku. Matka dziecka twierdziła że mam wieśniackie. Powiedziano mi też wprost że w przypadku gdy byłby to syn (na szczęście mamy córkę) to nazwisko jej ojca zostałoby mu nadane nawet kosztem mojego życia. 

    6. Wielkokrotnie zwracałem „partnerce” uwagę na totalny brak dbałości o wygląd zewnętrzny który w niektórych momentach zachaczał wręcz o menelstwo (potrafiła się cała uwalić na środku ulicy kebabem i nawet nie wytrzec sosu z kurtki czy z ust). Mówiłem że mnie to obrzydza. Każde takie zwrócenie uwagi było natychmiast zgłaszane-przekazywane tekstowo do jej matki pod pretekstem nękania, body shamingu itp.  

     

    Po narodzinach dziecka:

     

    1. Matka dziecka szybko przekonała się że dziecko samo w sobie to nie Tamagoczi z którym zrobi sobie trzy zdjęcia na social media i odłoży do spania. Pomijając fakt że jestem po dziś dzień obwiniany za wszystkie niepowodzenia związane z porodem który był trudny to dziecko samo w sobie urodziło się zdrowe choć z niewielkimi wadami do poprawy w okresie wzrastania (wczesniactwo + hipotrofia). 

    2. Typowy dzień matki dziecka wygląda tak że śpi do 15tej podczas gdy ja zajmuje się dzieckiem w trakcie pracy której nie jestem w stanie wtedy wykonywać. Dziecko ma bardzo duże potrzeby żywieniowe, bardzo silny odruch ssania i potrzebę bliskości. Matka zapewnia to dziecku raz lepiej raz gorzej. Dzieciak płacze nawet do 6-7miu godzin na dobę. Często dostaje z rana dziecko z komenda "zrób coś z nią" i matka mojego dziecka idzie spać. Biorę ja wtedy do swojego pokoju (śpimy osobno) i próbuje usypiać po czym wrócić do pracy, ale rzadko mi się to udaje z powodu płaczu. Najbardziej w tych momentach stresuje się  nie tym że coś jest dziecku, a tym że słyszę darcie japy zza ściany żeby COS Z TYM ZROBIĆ. 

    3. Zacząłem regularnie słyszeć teksty w stylu: "nie potrzebuje Ciebie, plać i nie musimy Cie oglądać" 

    "nie jesteś nam do niczego potrzebny" 

    "mój ojciec będzie nas utrzymywał, nie stawiaj się lepiej" 

    JEDNOCZEŚNIE przy takich samych słowach byłem i jestem straszony alimentami rzędu 5-7 tys miesięcznie (przy zarobkach rzędu 10 tys). Powiedziała że miesięczne utrzymanie dziecka wykalkulowała na 14 tys (xD) i ona daje połowę, a ja mam dać druga. I generalnie mam się szykować na to że te pieniądze będę przynosił w zębach. 

    Żeby było śmieszniej kilka dni później po tej rozmowie rozpisała mi na kartce miesięczny koszt rzeczy dla dziecka i wyszło 932 PLN. Mam zdjęcie tej notki. 

    4. Akcje typu krzyk, robienie scen itp są norma przy dziecku

    5. W przypływie agresji i emocji zdarzyło jej się kopnąć w wózek z dzieckiem w środku. 

    6. Codziennością są jej paranoje na temat tego że ktoś jej weźmie/porwie dziecko i COŚ z nim zrobi. A pod to COŚ podchodzi cały wachlarz rzeczy które są wręcz paradoksalne.

     

    Obecna sytuacja (ostatnie 4-5 dni):

     

    1.   Niedawno odwiedziła nas moja mama, chciała zobaczyć wnuczkę po raz pierwszy od jej narodzin. Już w pierwszej godzinie od przyjechania do naszego domu powiedziała mi że atmosfera tutaj jest dziwna i złe się czuje w tym domu. Matka dziecka nawet się z nią nie przywitała tylko powiedziała że nie ma ochoty rozmawiać i jest zajęta karmieniem. Po około dwóch godzinach pobytu w naszym domu dostala wnuczkę na ręce i zaczęła ja usypiać, w międzyczasie rozmawiała z matka dziecka o chrzcie który ona jeszcze niedawno planowała, w odpowiedzi zwrotnej dowiedziała się że już jej się odwidziało i nie będzie żadnych chrzin. Jako praktykująca katoliczka chciała ją przekonać do tego sakramentu, zaczęła prosić o argumenty…….. i matka dziecka wybuchła, odwaliło jej, próbowała ją uderzyć i wyrwać dziecko. Udało mi się załagodzić konflikt, ale później był tęgi kwas.

    2.   Wobec powyższego już dostaje groźby że dziecko będzie się wychowywało bez udziału mojej rodziny i nie będzie zgody z jej strony na kontakt ani na jakiekolwiek interacje bez jej udziału. Rzekomo straciła zaufanie. Wydaje mi się że to część planu izolacji, ukazanie tego że ja i moje otoczenie jesteśmy nienormalni. Jeśli nie chrzciny to myśle coś innego byłoby w pogotowiu. Do pełni szcześcia brakuje tylko niebieskiej karty która już i tak i tak byłem straszony.

    3.   Wyczaiłem wczoraj że oglądała mieszkania na wynajem i orientowała się ile pieniędzy może wziąć za wynajem cześci mieszkania w której obecnie mieszkam ja. (mieszkanie jest opłacanę przez jedną ze spółek jej ojca – świadomie zgodziłem się na takie rozwiązanie bo już w trakcie ciąży wiedziałem że kiedyś stąd wylecę, a że wywalenie jej w drugą stronę byłoby znacznie trudniejsze - pieniądze za swoją połowę oddaje w połowie jej ojcu w gotówce a w połowie przelewam do właściciela mieszkania w formie zaliczki na media).

     

    Podsumowując:  Chce brać aktywny udział w wychowaniu córki. Chciałbym mieć ją na oku zwłaszcza w pierwszym roku życia który teraz trwa. Jednocześnie czuje że wychowywanie jej w piekle mojego związku zaczyna być zbyt dużym ciężarem dla mnie. Do tego dochodzi fakt całego pokręcenia sprawy i możliwości jej rodziny wobec których mam małe szanse. Myslałem o wyprowadzce za 4-5 miesiecy kiedy uzbieram pieniądze na ten cel (obecnie nie mam – spłukałem się na wyprawkę, straciłem na inwestycjach i oddawanie długów) przy jednoczesnym podpisaniu czegoś ala umowy mediacyjnej do czasu sprawy o alimenty która zapewnie założy matka dziecka. Proszę o wasze porady i działania w tej sprawie. Myśle że ona wykonała już kilka solidnych ruchów na tej szachownicy i straciłem kilka pionków. Musze obmyslić jakąś strategię działania. Mam jedynie kilka screenów i opis swoich przeżyć w formie pamiętnika na jednym forum. Czuje się że jestem w proszku. W rozsypce. Rozmontowany. Wypalony. Śmiertelenie zmęczony tą chorą sytuacją. Po prostu chciałem mieć rodzinę.

     

     

     

    Mleko się rozlało, a więc trzeba teraz to powycierać.

    Po pierwsze, po polsku nie da się obejść problemu

    (problem można co najwyżej okrażyć, a więc wróci on w następnym pokoleniu, bo tak to niestety działa, że póki świat trwa to te historie się powtarzają, jeśli się ich nie przepracuje)

    Poczytaj Karierę Nikosia Dyzmy i zastanów się nad tym co bohater zrobił pod koniec książki.

    Masz córkę, jesteś chyba katolikiem.

    Wziąłeś sobie zajebisty krzyż.

    Gadaj z Bogiem Ojcem na temat jego córki i jego wnuczki.

    Bo dziadek będzie chciał dla wnuczki dobrze, ojciec będzie chciał dla córki dobrze i chyba już wyciągnął jakieś wnioski...

    A jak córka podrośnie to pomóż jej znaleźć sobie życiowego partnera zgodnego z jej charakterem, bo to jest zajebiście ważna sprawa i sprawia, że człowiekowi lepiej iść przez życie.

    Karm to dziecko piersią, spędzaj z nim czas, kup wiszącą kołyskę i dobrze oraz konsekwentnie je wychowuj.

    Bo Ty jak widać jesteś letni, a rodzina i dziecko to jest poważna sprawa.

    Kładź sobie dziecko na plecach lub na klatce jak podrośnie to będzie prawdopodobnie lepiej spało.

    Córka jest z reguły bardziej za swoim ojcem, niż za matką, więc możesz jej coś przekazać.

  10. Oj ludzie, ludzie...

    Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

    Za Koheletem:

    17 I postanowiłem sobie poznać

    mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę.

    Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem,

    18 bo w wielkiej mądrości - wiele utrapienia,

    a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień

     

     

    Ludzie dzielą się na dwa rodzaje, tych którzy wyciągają wnioski z błędów i tych, którzy tego nie robią.

    Nie podpisuj papierów, albo takie, które będą dla ciebie korzystne jeśli chcesz mieć dzieci.

     

     

  11. W dniu 23.03.2022 o 14:19, Martius777 napisał:

    Rzym będzie stolicą Talibanu

    Ciekawe, że choć teoretycznie przez Londyn przebiega południk 0, to najbliżej osi symetrii naszych europejskich map świata jest Rzym.

    I gdzie to upatrzone przez wszystkich centrum naszego świata, w Rzymie? w Jerozolimie?

    Wszyscy pchają się do Rzymu...

  12. W dniu 8.09.2021 o 00:07, Inside napisał:

    Hejtowali też świecowanie uszów, co to jest, scam, zniszczy słuch i w ogóle. A w wieku ok. 10 lat stwierdzili, że problem jest na tyle poważny z moim słuchem, nosem, że jeśli nie zdecyduję się na wycięcie migdałków, to nic nie będę słyszał.

    Masz pozytywne doświadczenie ze świecowaniem uszu?

  13. 2 godziny temu, Ego napisał:

    I o to własnie chodzi, żeby tak się dopasować, żeby ta zwykłość cieszyła. Jest to możliwe, ale trudne.

    Z kobietą, która uważa się za lepszą od mężczyzny jest to trudne.

    Starożytni mieli tekst o pierwszej żonie Adama - Lilith, która nie chciała zwykłego życia, zamiast tego wolała wolność, podróże i próbę dominacji.

    Więc ostatecznie skończyła z Samaelem - podczas pobytu w Babilonie zamienionym na anioła śmierci.

    Lilith, która chciał więcej bodźców ostatecznie skończyła z gościem dającym najwięcej emocji i orgazmów (orgazm zmienia środowisko pochwy na zasadowe, w którym giną plemniki "X"-owe), tzn. gościem skrajnie uzależnionym od adrenaliny, a jak wiadomo najwięcej adrenaliny dawała rywalizacja w formie skrajnej tj. wojna i podbój, stąd Anioł śmierci.

    Jak jesteś na wojnach, to nie ma cię w domu, więc kolejny syn wychowywany przez kobiety wpada w błędne koło próby zabłyśnięcia, spełnienia kobiecych oczekiwań i dawania im emocji - a najlepiej orgazmów...

  14. 8 godzin temu, Johnny1 napisał:

    Mojej kobiecie coś się poprzestawiało w głowie, z początku związku było normalnie z seksem ja inicjowałem, częściej ona a od kilku tygodni spada ilość zbliżeń. Często ma jakieś dziwne humorki, potrafi się cieszyć, za chwilę jest wkurzona, później płacz i potrafi znowu cieszyć. Mówi że jest zmęczona, nie ma siły, jak pytam o co chodzi nie potrafi tego racjonalnie wyjaśnić mówi że nie myśli seksie jakby zrobiła się aseksualna, libido jej spadło niemal do zera. Ona studentka, praktycznie nie ma życia studenckiego poza wyjściami z przyjaciółkami raz na kilka tygodni, masa projektów, kolokwiów i prac do zrobienia nad którymi siedzi po nocach i się nie wysypia, pije ciągle kawę i energetyki kartonami. 

     

    Wcześniej seks niemal codziennie, po kilka razy albo pół nocy z przerwami, czasami miała po kilka orgazmów jeden za drugim, aż sama nalegała na seks kiedy już nie wyrabiałem. Dla przykładu wczoraj mówię że mam ochotkę, zaczynam rozbierać a ona że nie ma siły, mówię żeby zrobiła lodzika mówi nie da rady, odwróciłem się i próbowałem zasnąć, ona zaczęła mówić że nie widzi sensu życia, jest przytłoczona wszystkim a najbardziej studiami.

     

    Zaczynam się zastanawiać czy mówić jej żeby poszła do jakiegoś specjalisty nie wygląda to za dobrze

    Za dużo na głowie, stres, fatalne odżywienia.

    Czlowiek to nie robot.

    Generalnie promowany dzisiaj kult zapierdolu nie wpływa korzystnie ani na psychikę, ani na ciało.

    Masa projektów itd. podbija jedynie ego i oczekiwania względem życia.

    Tak na prawdę gratyfikacja jest przez to tak bardzo odsuwane, że czasem nie wystarcza czasu, aby cieszyć się życiem i doceniać to co nas otacza.

    Ten system szatkuje wiele kobiet, a one nawet nie są tego świadome.

    Pozdrawiam 

    • Like 1
    • Dzięki 1
  15. 7 minut temu, Druid napisał:

    Byłby inny wynalazca, tylko, że później.

    Wynalazcy byli i są nadal, ale często albo mają problem z przebiciem, albo pracują dla korpo.

    Patologią jest właściwie cały nasz system polityczny oparty na kukiełkach opłacanych z naszych podatków, te kulkiełki odpowiadają następnie za strategiczne decyzję i błędne koło się zamyka.

    • Like 1
  16. 8 minut temu, Druid napisał:

    Ale jak popatrzysz na wiele budowli, sposób budowy jest taki sam, skąd ludzie oddaleni tysiące kilometrów od siebie bez komunikowania się ze sobą budowali podobne budowle np. piramidy w Ameryce, Egipcie w wielu miejscach na świecie.

    Znów wracamy do hipotezy dawnej cywilizacji.

    Tak naprawdę to co mamy teraz rozwinęliśmy w ciągu kilkuset lat, często dzięki przypadkowi i samozaparciu jednostek.

    Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie taki uparty i niepokorny człowiek jak Tesla?

    Poza tym hamujemy sztucznie rozwój technologii, często pozwalamy sobie na większe rozprężenie ze względu na dostępne technologie i jednocześnie nie przeprowadzamy spójnej ewolucji systemu społecznego.

    To co mnie boli najbardziej to brak spójnego i przejrzystego wdrażania młodych chłopaków w aspekty infrastruktury która nas otacza, technologię napraw, szacunku do pracy, szacunku do swojego zdrowia i właściwego dbania o to zdrowie, szacunku do drugiego człowieka i szacunku do samego siebie.

    Generalnie jak mamy ogarniętą podstawę techniczną i podstawę społeczną to wtedy mamy warunki, żeby spokojnie i przemyślanie działać...

    • Like 2
  17. 37 minut temu, vodkas85 napisał:

    Ci ludzie sugerują, że dawno temu ludzie mieli bardziej rozwinięte cywilizacje niż my obecnie. I nagle wszystko poszło w pizdu i zaczynaliśmy od zera.

    Co o tym sądzicie?

    Mamy tę historię w mitach wielu starożytnych nacji oraz w Biblii.

    Opowieść o wieży Babel jest maksymalnie skondensowana, bo pierwotnie przekazywano ją ustnie.

    Ale generalnie opowiada o wysoko rozwiniętej cywilizacji, która budowała bardzo wysoki budynek - być może wyższy niż Burj Khalifa i nagle Bóg pomieszał im języki (tak najlepiej zwalić na Boga) tzn. zaczęto kwestionować podstawowe pojęcia i fundament społeczeństwa uległ erozji.

    Ludzie przestali jednoznacznie odbierać podstawowe pojęcia, być może też sprzeczali się o to kto jest kobietą, kto jest mężczyzną, czym jest rodzina, na czym powinno polegać małżeństwo itp.

    Tym sposobem wszystko szlag trafił i nie było komu tego odbudowywać, a Ci którzy byli w stanie to zrobić być może uznali to za bezsensowne i docenili proste, ale jednocześnie satysfakcjonujące życie, ale na wszelki wypadek zostawili po sobie trochę wiedzy m.in.

    1. przykazanie - jesteście wszyscy braćmi i siostrami, więc nie czyńcie sobie żadnego znaku.

    Jak to będzie z naszą cywilizacją - czas pokaże.

    • Like 2
    • Dzięki 1
  18. Raczej nie.

    Mam problem z tymi dwoma przykazaniami "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego."

     

    Drugie zaczynamy łamać często w dzieciństwie i nieświadomie, bo nawet jeśli rodzic/rodzice odbierają dziecku poczucie własnej wartości to dziecko przestaje kochać samo siebie, ale nadal potrafi kochać innych tylko, że kocha ich bardziej od siebie.

    To powoduje stawianie drugiego człowieka w miejscu należnym Bogu.

    Niestety przejechałem się już na tym wielokrotnie i ciężko mi coś z tym zrobić, bo ostatecznie po dłuższym czasie wychodzi moja natura, która stawia innych wyżej niż samego siebie co jest zachowaniem patologicznym zwłaszcza w długotrwałym związku.

    Ta natura drobnego męczennika-niewolnika jest również szkodliwa dla społeczeństwa, bo bierzesz na siebie odpowiedzialność, którą ktoś inny powinien na siebie wziąć.

    Ale staram się z tym walczyć, w końcu w życiu jest tyle życzy do roboty, że każdy może się wykazać i nie trzeba brać zbyt wiele na swoje barki.

  19. Zawsze jest gdzieś haczyk, chcemy patriarchat to musimy mieć raz na jakiś czas wojny, bo biologicznie mamy nadwyżkę samców w społeczeństwie - zgodnie ze starą żydowską mądrością - synowie Lilith będą ginąć tysiącami.

     

    Co jakiś czas jest reset, im dłużej odwlekany tym brutalniejszy.

     

    Ludzie przez wieki próbowali ten problem rozwiązać na różne, według nas wręcz Barbarzyńskie metody, ale świat jest jaki jest.

     

    Albo zabijamy nadwyżkę chłopców - Kartagina i kult Bala.

    Albo wysyłamy nadmiar mężczyzn na wojny, a tych którzy się poddadzą sprzedajemy w niewolę - Rzym.

    Ewentualnie prowadzimy kontrolowaną selekcję kobiet i mężczyzn, którzy mają częściej córki i nie wysyłamy ich na wojny, nadwyżkę mężczyzn odosobniamy np. w klasztorach - średniowiecze i podział na stany.

    Katoliccy księża, którzy nie mogą mieć żon, ale raz w miesiącu mają dyspense od biskupa i mogą odwiedzić burdel, jeśli mają taką potrzebę.

     

    Nie wiem czy to pocieszające, ale wszystkich na świecie to czeka, bo patriarchat osiągnął gdzieniegdzie takie granice absurdu, że dziewczynki się zabija - Indie, Chiny itp.

     

    Każdy z tych systemów upadał, więc wracamy do najstarszego jaki znają ludy osiedłe - toczymy wojny.

     

    Mógłby też panować matriarchat i dzielenie się żonami lub czasowa rotacja kobiet (stan nieco podobny do obecnego), jednakże pasuje to raczej do plemion koczowniczych, w przypadku ludów osiadłych(większe bezpieczeństwo) w tych systemach z czasem również następuje zbyt duża nadwyżka samców, którzy opuszczają społeczność i muszą dostosować się do obcych dla nich warunków powszechnego patriarchatu.

     

    Także Panowie możemy się powoli szykować.

    A to, że władza nas sprzeda to oczywiste, w końcu to stary słowiański zwyczaj sprzedawania swoich dalszych pobratymców jako niewolników.

     

    Jak ktoś znajdziecie haczyk i reguły, które wprowadzą równowagę między płuciami na wiele pokoleń poprzez odpowiedni dobór w pary mężczyzn i kobiet to według mnie zasługuje na znacznie więcej niż Nobla.

    Ale to znów wymagałoby dostosowywania się do systemu, a pewnie wolelibyśmy mieć coś lepszego od naszego optimum i zaczęłoby się łamanie reguł.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  20. Są to próby uporządkowania chaosu, w tym momencie chyba ciężko o inną metodę niż złapanie wszystkiego za mordę, bo już nie będzie odwrotu.

    Chociaż prawdopodobnie wąż zaczął już zjadać własny ogon, a Ci którzy byliby w stanie to ogarnąć zaspali lub gonili za ułudą, stąd przyszłe wojny.

    Tak naprawdę chaos jest w samych ludziach, jeśli nie uporządkujemy chaosu w sobie, to porządek na zewnątrz nic nie da.

    Sam nasz umysł jest światłem i chaosem, bo możemy z jego pomocą cofać się w czasie i wybiegać w przyszłość oraz myśleć nad różnymi wariantami zdarzeń.

    Jesteśmy: solą i światłością.

    Światło ma spektrum, ciemność składa się z cząstek.

    Występuje dualizm korpuskularno falowy.

    Cząstki mogą stawać się falami, a fale cząstkami.

    Istnieje życie, ale wraz z nim istnieje śmierć.

    Skoro ma nastąpić życie wieczne to musi zostać pokonana śmierć, a wtedy ten świat musi przestać istnieć.

    Duże nagromadzenie cząstek zakrzywia nawet światło, ma to pewną konsekwencję, kwadrat można wykrzywić i zrobić z niego okrąg/koło o większej powierzni, to samo dotyczy sześcianu i kuli o większej objętości przy tym samym polu powierzchni co sześcian.

    L○=2r*pi

    P●=r^2*pi

     

    L□=4*y=2r*pi =>y=r*pi/2

    P■=y^2= r^2*pi^2/4 

     

    P●/P■= pi/(pi^2/4)>1

     

    Ciekawa jest też sama liczba Pi, bo weryfikuje ją tylko rzeczywistość.

    Starożytnym wychodziła inna wartość niż nam, pytanie czy faktycznie byli mniej dokładni, czy świat się nieco zmienił, a może ona również jest nieco zależna od obserwatora, być może nasze błędy pomiarowe i wykonawcze też wynikają z dualizmu korpuskularno falowego.

     

    Ciekawi mnie temat stwórcy ludzkości, skoro podtrzyma on ten świat na 1000 lat po pokonaniu śmierci, to albo on albo książę (co z królem?) piekieł będzie musiał przez 1000 lat porządkować chaos, skoro nie będzie śmierci.

    Dodatkowo da on ludziom wehikuł czasu, a więc kolejną możliwość do złamania zasad.

    Potem mamy odejść z tego świata, do innego w którym ma panować równa miłość i chierarchia jednocześnie (a więc paradoks niemożliwy w naszym świecie), ale cząstka światła tu chyba mimo wszystko pozostanie, więc cykl prawdopodobnie, znów rozpocznie się od nowa, ale będzie jeszcze trudniejszy dla światła lub wręcz niemożliwy do ponownego zakończenia sukcesem.

    W zasadzie znów dochodzimy do kwestii tego, że bez istnienia innego świata cały nasz pęd ku doskonałości czyli idealnej prostocie i porządkowaniu chaosu nie ma sensu.

    I ta sprzeczność istnieje w religiach od zawsze, chociaż kapłani starają się prostować te zawiłości.

    W końcu gdyby coś było proste, to nie wymagałoby tak wielu tłumaczeń.

    Możliwe, że Islam chciałby podtrzymać ten świat dłużej, ale znów pozostaje kwestia tzw. Upiorów, a może Upranych, którzy chyba woleliby dłużej podtrzymać ten świat.

    Tak wiele zawiłości...

     

    Strona była przez moment niedostępna i zamiast edycji pojawiły się dwa posty, proszę moderatora, o usunięcie pierwszego.

  21. Są to próby uporządkowania chaosu, w tym momencie chyba ciężko o inną metodę niż złapanie wszystkiego za mordę, bo już nie będzie odwrotu.

    Chociaż prawdopodobnie wąż zaczął już zjadać własny ogon, a Ci którzy byliby w stanie to ogarnąć zaspali lub gonili za ułudą, stąd przyszłe wojny.

    Tak naprawdę chaos jest w samych ludziach, jeśli nie uporządkujemy chaosu w sobie, to porządek na zewnątrz nic nie da.

    Sam nasz umysł jest światłem i chaosem, bo możemy z jego pomocą cofać się w czasie i wybiegać w przyszłość oraz myśleć nad różnymi wariantami zdarzeń.

    Jesteśmy: solą i światłością.

    Światło ma spektrum, ciemność składa się z cząstek.

    Występuje dualizm korpuskularno falowy.

    Cząstki mogą stawać się falami, a fale cząstkami.

    Istnieje życie, ale wraz z nim istnieje śmierć.

    Skoro ma nastąpić życie wieczne to musi zostać pokonana śmierć, a wtedy ten świat musi przestać istnieć.

    Duże nagromadzenie cząstek zakrzywia nawet światło, ma to pewną konsekwencję, kwadrat można wykrzywić i zrobić z niego okrąg o większej powierzni, to samo dotyczy sześcianu i kuli o większej objętości przy tym samym polu powierzchni co sześcian.

    Ciekawi mnie temat stwórcy ludzkości, skoro podtrzyma on ten świat na 1000 lat po pokonaniu śmierci, to albo on albo książę (co z królem?) piekieł będzie musiał przez 1000 lat porządkować chaos, skoro nie będzie śmierci.

    Dodatkowo da on ludziom wehikuł czasu, a więc kolejną możliwość do złamania zasad.

    Potem mamy odejść z tego świata, do innego w którym ma panować równa miłość i chierarchia jednocześnie (a więc paradoks niemożliwy w naszym świecie), ale cząstka światła tu chyba mimo wszystko pozostanie, więc cykl prawdopodobnie, znów rozpocznie się od nowa, ale będzie jeszcze trudniejszy dla światła lub wręcz niemożliwy do ponownego zakończenia sukcesem.

    W zasadzie znów dochodzimy do kwestii tego, że bez istnienia innego świata cały nasz pęd ku doskonałości czyli idealnej prostocie i porządkowaniu chaosu nie ma sensu.

    I ta sprzeczność istnieje w religiach od zawsze, chociaż kapłani starają się prostować te zawiłości.

    W końcu gdyby coś było proste, to nie wymagałoby tak wielu tłumaczeń.

    Możliwe, że Islam chciałby podtrzymać ten świat dłużej, ale znów pozostaje kwestia tzw. Upiorów, a może Upranych, którzy chyba woleliby dłużej podtrzymać ten świat.

    Tak wiele zawiłości...

  22. 3 godziny temu, Miszka napisał:

    Samica, która się podkłada z poczucia obowiązku nie będzie reagować na zaangażowanie samca w jej stronę.

    Nie znam autora osobiście, więc nie wysuwam daleko posuniętych wniosków.

    Szczerze, według mnie Babka może być zabużona, po jakiś doświadczeniach, więc spróbowałbym jeszcze przynajmniej kilku rzeczy.

    A temu co mówi kobieta nigdy do końca nie ufam, tego nauczyły mnie poprzednie związki.

    Hipergamia to tylko jedna strona medalu o silnym podłożu biologicznym, bo jednak każdy facet zostawia piętno, a babka zbliża się do ściany.

    Ale ja jestem staroświecki i lubię pofilozofować też w praktyce, więc popróbowałbym nawet z ciekawości.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.