Skocz do zawartości

Mack

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Mack

  1. Mack

    Cześć !

    W święta jak będę miał nieco wolnego to coś napiszę. Dzięki za miłe przyjęcie.
  2. Czołem wszystkim, przywitałem się mam wrażenie zgodnie z zasadami, więc nieco wzburzony kolejną porcją lewackiej papki feministycznej zakładam temat o artykule z "Wysokich obcasów" który ukazał się w dniu dzisiejszym. Wklejam go tutaj w całości : To nie fair, że tylko mężczyźni idą do wojska? Jako feministka się zgadzam i mam propozycję 20.12.2022 Jeśli chcecie, żebyśmy ramię w ramię z wami ginęły na frontach, musicie najpierw zburzyć porządek, przez który sami wepchnęliście siebie do okopów, a nas do domów. Do boju, panowie! Od początku wojny w Ukrainie podnoszą się głosy mężczyzn wzywających feministki - które wszak walczą o równouprawnienie - by broniły mężczyzn przed nierównym traktowaniem: nie może przecież tak być, że mężczyzna musi walczyć, a kobieta nie. Teraz – gdy na Polaków padł blady strach przed powołaniem na ćwiczenia wojskowe – te głosy są jeszcze bardziej liczne i silniejsze: "No, dawajcie, kobitki, do wojska, jak tak wołacie o równość". Cieszę się z tych głosów, bo dobitnie pokazują, że mężczyźni zaczęli rozumieć to, co my, feministki, od lat powtarzamy: że patriarchat krzywdzi też mężczyzn. Wtedy, gdy mówi im tę wyświechtaną "prawdę", że trzeba zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna, bo sprowadza ich do roli Boba Budowniczego, ogrodnika i buhaja. Gdy zabrania im płakać, gdy wmawia, że bycie "tylko" ojcem jest niemęskie, podobnie jak zarabianie mniej niż kobieta. I wtedy, gdy nie pozwala im decydować o własnym życiu, tylko bierze w kamasze i każe je narażać. Zupełnie tak samo jak wówczas, gdy nam, kobietom, każe się rodzić, kiedy tego nie chcemy, również gdy poród oznacza koniec normalnego życia, bo wiąże się z dożywotnią opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem. Cieszę się, że do świadomości mężczyzn docierają pewne analogie i że wzbiera w nich bunt. Czy obowiązkowy pobór tylko wśród mężczyzn jest sprawiedliwy? Oczywiście, że nie. Nie wiem, czy najlepszym wyjściem jest też obowiązek służby dla kobiet, czy też zawodowa armia złożona z kobiet i mężczyzn i do obu tych płci pod każdym względem dostosowana. Zapewne są kraje, na które możemy spojrzeć i spróbować zaczerpnąć dobre wzorce. Z pewnością w nowoczesnym wojsku jest też dużo więcej pracy, do której nie potrzeba nieludzkiej fizycznej siły. Jest też jakiś odsetek kobiet, których kondycja przewyższa tę u przeciętnego mężczyzny. Przykład Ukrainy pokazuje, że w stanie najwyższej konieczności jest wiele kobiet, która chcą walczyć. Po wybuchu wojny do armii zgłosiło się tak wiele Ukrainek, że zabrakło kobiecych mundurów. W tej chwili jest ich 50 tysięcy. Przede wszystkim jednak potrzebujemy publicznej debaty na ten temat. I to nieco dojrzalszej niż na ogół podszyte mizoginią wezwania feministek, żeby się zaciągały, jak takie mądre. Pierwsze pytanie, jakie należy zadać, brzmi: kto zostanie z dziećmi? Ze starymi i schorowanymi ludźmi? Dotychczasowy podział był taki, że mężczyźni zarzucają karabin na ramię, a kobiety zostają pilnować domu, chronić dzieci, by ich nie zabito, karmić stare matki. Jeśli mają iść walczyć, zostać muszą mężczyźni. Sęk w tym, że badania na całym świecie - w jednych krajach bardziej, w innych mniej, ale zjawisko jest ogólnoświatowe - dzieci i domy są sprawą kobiet. W Polsce od lat badania CBOS pokazują, że w większości gospodarstw 80 proc. obowiązków domowych spoczywa głównie na kobietach. To one sprzątają, piorą i odrabiają lekcje z dziećmi. Jeśli więc miałyby w przyszłości być żołnierkami, należałoby mocno te proporcje zmienić. Najlepiej zacząć już dziś, bo jeśli będzie wojna, będzie za późno. Sprawa druga to kwestia tego, na ile armia jest gotowa na przyjęcie kobiet. I nie chodzi mi o miejsca dla nich, ale o to, jak wojsko funkcjonuje. Z badań i świadectw wynika, że kobieta w wojsku narażona jest na przemoc i molestowanie, nawet na gwałty ze strony kolegów. Że jeśli nie jest równie twarda co mężczyzna, ma przechlapane. A w równouprawnieniu chodzi nie o to, że kobiety mają stać się takie jak mężczyźni (ani odwrotnie), tylko żeby obie płcie mogły normalnie funkcjonować. Sorry, ale dla nas, kobiet, wybieranie między byciem zgwałconą jako cywilka przez wrogich żołnierzy a byciem zgwałconą czy notorycznie macaną przez kolegów z koszar to żaden deal. W Polsce zgwałconej kobiecie mówi się, że sama chciała, skoro poszła do klubu w obcisłej sukience i rozmawiała przy barze z nieznajomym facetem. Czy żołnierka, która nie będzie godziła się na seksualną przemoc, też będzie słyszała: "Heloł, przecież wiedziała, gdzie idzie!"? Jeśli w nowoczesnej armii mają być kobiety, to ta armia musi przestać być oparta na toksycznej męskości, którą od wieków stoi. Kwestia trzecia to zapłata za robotę i ścieżka zawodowa. Luka płacowa wszędzie na Zachodzie wynosi około 17 proc. I jeśli podobnie miałoby być w wojsku, to dzięki, ale nie. Nierówność płac wszędzie razi, ale gdy mówimy o ryzykowaniu życia, to chyba nie będziemy wyceniać życia kobiet niżej, prawda? Niestety, dziś nie ma żadnego powodu uważać, że tak by nie było. Za sprawą pieniędzy łączy się zagadnienie ścieżki zawodowej i awansu. Wszyscy wiemy, że na uniwersytetach jest więcej kobiet, ale im wyżej, tym więcej dziekanów i rektorów płci męskiej. To samo jest w zarządach wielkich korporacji, w szpitalach i urzędach. Na ile żołnierze są gotowi na to, że to kobieta będzie podejmowała decyzje o strategicznych ruchach? Że to kobieta będzie im rozkazywała? Stawiając wszystkie te pytania, chcę powiedzieć, że mężczyźni nie mają podstaw, by winić kobiety za to, że nie walczyły na tych wszystkich frontach, które znamy z historii, i że dziś nie pchają się na nowe (choć Ukraina temu przeczy). Stoi za tym patriarchalne umeblowanie świata, które było wam, panowie, na rękę przez wieki. To wy uważaliście, że jesteśmy "słabą płcią", choć to my rodzimy dzieci, menstruujemy co miesiąc, potrafimy za pomocą piersi utrzymać dziecko przy życiu i znosimy całe miesiące, a niekiedy lata na minimalnej ilości snu. To mężczyźni przez całe epoki uznawali, że kobiety są zbyt głupie nie tylko na to, by rządzić, ale nawet na to, by się uczyć czy mieć własne pieniądze. To wy, kiedy dziedzina, do której nas dopuściliście, stawała się dochodowa – jak informatyka czy ginekologia - wypychaliście nas z niej łokciami. Wreszcie to wy wymyśliliście czołgi, ciężkie karabiny i działa, by prowadzić swoje wojny. Nie twierdzę, że świat rządzony przez kobiety byłby ich pozbawiony, pewnie umiemy wam dorównać gniewem i mściwością. Ale nie wiemy, jak wyglądałby świat i konflikty, gdybyście wszystkie te klocki układali z nami, a nie tak, jak było wygodnie dla was. Jednym słowem: to wy przez stulecia wskazywaliście nam dom jako nasze miejsce do życia. I wciąż jeszcze wieloma mechanizmami próbujecie nas tam trzymać. W kodeksach i konstytucjach wszystko wygląda pięknie, ale jak zrobić zoom, to nadal kobiecy portfel jest szczuplejszy, podbite damskie oko to "pranie brudów w rodzinie", a dziecięcego tyłka nikt tak dobrze nie podetrze jak mamusia. Dlatego jeśli chcecie, żebyśmy ramię w ramię z wami ginęły na frontach, musicie najpierw poprzestawiać klocki, przez które sami wepchnęliście się do okopów. Chętnie wam w tym pomożemy, skoro już widzicie, że patriarchat to ślepa uliczka dla nas wszystkich. Zacznijcie swój bunt, służymy brykami, jak się organizować, robić demonstracje, pisać projekty ustaw, zakładać pisma, lobbować i sieciować. Możecie też zacząć bardziej kameralnie, np. od pytania w pracy o równość płac, reagowania na seksistowskie uwagi kolegów pod adresem koleżanek, od urlopów ojcowskich, mycia łazienki i opieki nad starzejącymi się rodzicami. Do boju, panowie! " koniec artykułu. Nie bardzo mam teraz czas odnosić się do przeinaczonych argumentów, poza może tym że teza iż generalnie "kobiety opiekują się dziećmi i starymi rodzicami" , coraz bardziej jest wzięta z dupy w dzisiejszym świecie, w którym samice opiekują się głownie sobą i swoimi zachciankami, to w komentarzach wyłapałem taką oto perełkę od Pani autorki Natalii Waloch : " natalia_waloch20.12.2022, 20:22 @nerwiczny Kobiety tez wykonują brudne i ciężkie prace: pielęgniarki przekładają pacjentów, również bezwładnych mężczyzn, opiekunki w DPS-ach to samo plus zmienianie pampersow, salowe jeżdżą na szmatach po szpitalnych salach, większość kibli w biurach i urzędach szorują kobiety. Mam juz dość tych idiotycznych argumentów o tym, że kobiety nie wykonują ciężkich prac. Ciekawe ilu mężczyzn przewalających worki z cementem wolałoby podniecić ciała chorych w szpitalu, żeby im podetknąć kaczkę." Odpukać, jestem raczej zdrowy i nikt mi kaczki nigdy nie podtykał , ale konieczność "podniecania ciała" aby to wykonać brzmi co najmniej dziwnie. Mam nieśmiałe wrażenie że u Pani Natalii jej niestandardowe fantazje dość mocno wpływają na jej twórczość..
  3. Mack

    Cześć !

    Witam wszystkich. Czytam forum z zainteresowaniem, i uznałem że to właściwy czas aby dołączyć aktywnie, nie tylko jako obserwator. Im dłużej was czytam tym większe mam przekonanie że robicie świetną robotę edukując i uświadamiając facetów. W skrócie o mnie : 42l, żonaty , dzieciaty, ze sporym bagażem rozmaitych doświadczeń życiowych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.