Skocz do zawartości

allie

Samice
  • Postów

    92
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez allie

  1. Jeśli kobieta ma problem ze zrozumieniem i brzmi on: "mężczyźni nie ufają kobietom- czy mówienie czegokolwiek ma sens?" to ja ma rozwiązać ten problem? Po prostu nie mówić? Jak w takim razie żyć, Assasyn? Komunikacja to część życia, bez niej się nie da. Czy mówić, ale nie wyobrażać sobie, że ktokolwiek słucha? Tak, możliwe, że chodzi o atencję, ale nie czystą na zasadzie "halooo, niech się mną ktoś zainteresuje!", tylko o coś na zasadzie "wiem, że możecie znać odpowiedzi, czy moglibyście mi ich udzielić?". Atencja, chęć nauki, zrozumienia. Skoro znalazłam grupę, która wie więcej, to proszę o dzielenie się zasobem, jakim w w Waszym przypadku jest wiedza. @seba33 Jakiej winy? Myślisz, że winię Was za swoją głupotę?
  2. Więc jak mam mu dać do zrozumienia żeby uwierzył tak serio, że inwestycja jest bez sensu? Wcześniej pojawiło się "daj spokój na pół roku", ale takie rzeczy miały już miejsce- potrafiliśmy w ogóle nie kontaktować się przez rok, po czym wszystko działo się tak jakbyśmy ostatni raz rozmawiali wczoraj. mac, wiem, że mam pisać argumenty, ale jeśli one się kończą, bo przyjmuje do siebie to co do mnie mówicie, to nie będę wymyślała czegokolwiek tylko po to żeby coś napisać, odbić piłeczkę i ciągnąć dyskusję.
  3. O Boże... Ale jakie ja mam wysnuwać argumenty? Mam je pisać na zasadzie "sztuka dla sztuki"? Napisałam to, bo wcześniej tego nie komunikowałam. Ilu tu było białych rycerzy, którzy również przeżywali szok dowiadując się prawd z forum i dawali upust temu, że zrzucanie zbroi wiąże się z czasową sieczką w mózgu? Tak, możliwe, że masz racje z tym "ruchaniem na legalu". Wtedy nie było nikogo innego na horyzoncie, nie chcę go też kontrolować brakiem seksu. Pisałam wcześniej [pytanie do Ryśka], że w takim razie nie wiem dlaczego to nadal trwa.
  4. Zauważcie jednak proszę, że nie chcę się wybielać, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że piszę o rzeczach, które z perspektywy czasu wydają mi się bardzo głupie i nieodpowiednie. Chcę zrozumieć. Nie piszę: jestem super, całe życie byłam wzorem, nie mam sobie nic do zarzucenia, taka ze mnie super babka, bo wiem, że robiłam głupoty, pewnie nadal robię, choć teraz nie, bo nie pakuję się w żaden związek. To forum uświadamia mi jak wiele błędów popełniam, codziennie czytam co piszecie i chcę się uczyć, bo dzięki Wam zauważyłam, że wiele złych sytuacji prowokowałam sama przez swoją lekkomyślność, brak refleksji, naciskanie na kogoś, etc. Wiem, że z jakiegoś powodu sama przyciągam ludzi, którym pozwalam się krzywdzić- i wiem, że to moja wina, bo właśnie ja na to pozwalam, a nie dlatego, ze oni są źli i niedobrzy. Staram się dowiedzieć jaka jest tego przyczyna, ogarnąć co się dzieje, dlaczego robię tak, a nie inaczej. Podobnie jest teraz. Mac napisał, że to nie przyjaciel, a orbiter, co dało mi do myślenia. Przyznaję, gubię się w tym, ale chcę to zrozumieć. Przeżywam szok za szokiem, kiedy uświadamiam sobie schematy, również te, którym sama podlegam,ale chcę je zrozumieć, chcę ich unikać. Stąd też bardzo miesza mi w głowie to, o czym napisałam w tytule wątku: nie chcę kłamać, nie zamierzam tego robić, ale czuję się zmieszana, bo z tego co piszecie, to nawet jeśli nie kłamię- i tak nikt mi nie uwierzy, bo kobietom się nie wierzy. Ja też zostałam okłamana wiele razy, ale jednak nie potrafię się przełamać i powiedzieć sobie: nie wierz nikomu, nie słuchaj, "wyobraź sobie, że mówi po chińsku". Możliwe, że faktycznie to wynika ze zróżnicowanej budowy naszych umysłów i ja po prostu kurde najzwyczajniej nie jestem w stanie tego ogarnąć...
  5. @Rnext Byłam wtedy młodsza, myśłałam, że jak ktoś mnie pyta "może będziemy razem" i ja odpowiem "dobrze", to już związek. Zresztą do dziś dopóki ktoś nie powie czegoś w tym stylu, to nie uważam takiej relacji za związek.
  6. Wtedy to był związek- trwał chyba niecałe 2 tygodnie, w końcu powiedziałam żeby lepiej wrócił do swojej byłej, zgodził się ze mną, to też uczynił. Wszystko odbyło się pokojowo, na zasadzie: spróbowaliśmy, w łóżku spoko, poza nim za dużo różnic- lepiej nie. Serio- nie miałam pojęcia, że to jest tak ważne. Nie ma zasady: było- minęło?
  7. Napisałam, że nie uwzględniłam go wcześniej, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest tak ważny, ale teraz rozumiem, że jest. Ok, zrozumiałam. Przyjmuję ten argument. Mea culpa, wybaczcie.
  8. Ale ja właśnie nie kłamię i nie będę kłamać, a czasami wydaje mi się, że właśnie mężczyźni traktują to co mówię na zasadzie "pie*dol, pie*dol". Niejednokrotnie zdarzało się, że mówiłam "przecież mówiłam ci co o tym myślę!" a oni byli zaskoczeni, że naprawdę powiedziałam wcześniej, to co myślałam. Właśnie relacja jest partnerska + gotowość do pomocy, np. ja proszę żeby zawiózł mnie i mojego psa do weterynarza, potem ja pomagam mu malować ściany w domu, takich przykładów jest mnóstwo, nikt nie bierze więcej. Nikt również się nie spina przy odmowie. Tak, sytuacja miała miejsce jakieś 8 lat temu, nic się nie zmieniło przez nią w tej relacji, więc nie uważam tego za coś bardzo istotnego. Jeśli uważasz, że marnuję Twój czas, to przepraszam.
  9. Rozumiem, ale jeśli ciągle pokazuje mi się, że nie jestem godna zaufania, to czy w końcu właśnie nie nauczę się, że "no dobra, jest tak, nie będę szczera, bo i tak wszyscy mają to gdzieś" i właśnie tak moim zdaniem napędza się schemat. @mac, nie potrafię zacytować Twojego posta, bo mi znika, będę wypisywała komentarze do tego co napisałeś, w kolejności od góry: 1. Ty go pakujesz do friendzone, on ci szufladek nie nakłada. - nakłada mi szufladki, sam mówi o mnie, że jestem w friendzone + spoko by było gdybym stała się "fuckfriend", jednak to człowiek, na którym mogę polegać i wzajemnie- od wielu lat, dlatego uważam go za przyjaciela. 2. myślałem, że przyjaciel od 15 lat, nie "człowiek" przyjaciel, człowiek- w mojej opinii to się nie wyklucza. 3. Zamiast okazać faktyczną przyjaźń, miło spędzić czas to od razu pomyślałaś, że będzie wielkie jebanie i on pragnie twojej cipy. Chciał wyjść z tobą na żarcie (normalna rzecz), a dostał wpierdol. Gdzie tutaj przyjaźń? Poleganie na sobie? Widać, że to szczery chłopak, jeszcze nie rozumie pewnych rzeczy. Powinien cię olać prostym i ciepłym strumieniem moczu. To nie jest twój przyjaciel, tylko zwykły orbiter, daje ci uwagę, której potrzebujesz. Chciał seksu, przyznał mi to. Później powiedział, że zawsze chciał. Raz, dawno temu dostał, pogadaliśmy wtedy o tym, uznaliśmy, że bez sensu to ciągnąć. On to jednak czasami wspomina i przyznaje, że chciałby jeszcze. + to nie chłopak, ale dojrzały mężczyzna. Znam go na tyle, że wiem kiedy chce iść coś zjeść dla samego jedzenia i spędzenia czasu, a kiedy to ma jakiś podtekst. Ale dałeś mi do myślenia tym orbiterem: wiem, że go pociągam, możliwe, że w jakiś sposób dlatego go wykorzystuję. Nie uświadomiłam sobie tego wcześniej, jednak teraz zastanawiam się jak to możliwe, że ta relacja trwa tak długo, bo z tego co piszecie: gdyby był przyjacielem i tyle, to byłabym dla niego aseksualna + jeśli wiedziałby, że nie ma szans na seks, to nie poświęcałby mi w ogóle czasu. Tu się gubię. Z mojej perspektywy to wygląda na przyjaźń, a nie tylko zabieganie o atencję, również dlatego, że kiedy on był w związkach i np. mówił mi: Kaśka, moja kobieta jest zazdrosna, kiedy wysyłasz mi smsa, a ja odpisuję. - nie miałam z tym żadnego problemu, tylko mówiłam: rozumiem, nie będę się ozywała, wolę żebyś miał spokój i żadnych jazd. Jak będziesz chciał to się odezwij, ja się wyłączam. To było dla mnie naturalne. Nie mówiłam "przyjaciele są ważniejsi" itp. 4. Nie bądź taka hej do przodu i nie wyobrażaj sobie. Cipka to wartość najniższa z najniższych, ale to trzeba ogarnąć i uwierz, nie każdy pożąda twojej cipy. Po tym wpisie, szczególnie ja Ok, cipka to najniższa z najniższych- DLA WAS, bo jesteście świadomi. Ale sami pisaliście niejednokrotnie, że to napędza mężczyzn do robienia głupot, bo znacznie powiększają jej wartość. 5. jęczysz, jak pierdolona księżniczka. Ojej, nie jęczę Po prostu ciekawi mnie ta sytuacja- dlaczego: wyjaśniłam zadając pytania. 6. Zastanawia cię ta rozmowa, bo nie rozumiesz idei przyjaźni. Mężczyzna w przyjaźni z kobietą traktuje ją jako równorzędnego partnera. Zapraszam cię gdzieś, chcę pocieszyć i to czysta intencja. Ty wyjebałaś od razu ze związkiem. Nie znam tego typa, ale dla mnie to standardowa procedura. Wy się nie przyjaźnicie. Ty z niego czerpiesz po prostu uwagę. I teraz na forum pierdolisz, jaka jesteś wyjątkowa Stawiasz się w pozycji wyższej od niego, decydujesz, na co sobie może pozwolić, na co nie. Ma nie mówić tego, nie robić tamtego. Takie kobiety, jak ty wprowadzają tylko gości w nerwicę. Ehh, podaj temu przyjacielowi link do forum, jeżeli masz chociaż odrobinę honoru. Patrz punkt 3. Brrr, znów to słowo na "w". I znów używają go mężczyźni. 7. Wierzę ci. Jesteś babą i trollem jednocześnie, chociaż sama być może tego nie dostrzegasz. Możesz pisać szczerze i być trollem. Jedno nie wyklucza drugiego. JAK? 8. HA HA HA HA HA Czyli już śpieszę z tłumaczeniem. Wy mówicie "jak jest", natomiast ja mówię "swoją prawdę". Skoro jestem wyjątkowa to wasza logika gówno znaczy w porównaniu z moją szczerością. Moja prawda byłaby 'najmojsza i jedyna', ale widzę tu jakieś luki, coś czego nie rozumiem i dlatego pytam. Znów używasz słowa na W... Zauważ, że ja ani razu nie wskazałam na swą wyjątkowość. Powiedz mi proszę w takim razie czy to, że mężczyzna kieruje do mnie pytania, np. "co o tym myślisz...?", "jakie są twoje poglądy na...?" itp. to po prostu pierdoła żeby dać mi atencję, co ma prowadzić do "doprowadzenia tej znajomości do finału"? Haha, staram się sobie wyobrazić samą siebie w sytuacji, kiedy wyobrażam sobie, że ktoś mówi do mnie po chińsku i w ogóle go nie słucham,bo z góry zakładam, że to nie ma sensu, piękne, bardzo zabawne i użyteczne! Wyżej masz opisane, że jednak jestem trochę obiektem seksualnym. Właśnie Ryśku, ja teraz, po wpisie Twoim i maca nie bardzo rozumiem o co chodzi. Skoro, w tej sytuacji sprawa jest jasna, to dlaczego relacja nie znika, lecz dalej trwa? Dlatego, że "absolutnie nie słuchamy co mówią!"? @SledgeHammer Twoja cipka jest bardzo mało warta, na wolnym rynku all exlusive jest warta około 300 za godz. max 500 zet - stać mnie. Po twoim wpisie twojej niechciałbym za darmo. Dziękuje ci jednak za to, że dzięki takim samicom jak ty, coraz więcej porządnych samców się wybudza i jesteście coraz bardziej samotne i sfrustrowane. Rozumiem i szanuję. Nie czuję się samotna ani sfrustrowana, bardziej ciekawa "o co tu chodzi", teraz to ja bardzo chciałabym się wybudzić.Jeśli jakiś mężczyzna wybudzi się przez moje wynurzenia, to również się cieszę, plus dla niego. Po to tu jesteśmy, żeby się uczyć od siebie.
  10. I czy takim postępowaniem mężczyzn, to jest brakiem zaufania, nie uczy się kobiet, że właściwie to nie warto być szczerą skoro i tak mi nie wierzycie- i schemat się kręci?
  11. Panowie- chciałabym opisać sytuację, która miała miejsce zupełnie niedawno. Mam kilku męskich przyjaciół, chciałabym skupić się na jednym. Znam go od 15 lat, zawsze mogę na nim polegać, jest lojalny, ja również. Kiedy on potrzebuje pomocy- otrzymuje ją i odwrotnie. Czasami ja występuję w roli tamponu emocjonalnego, czasami on. Człowiek ten jest przystojny, dobrze zbudowany, ogarnięty życiowo, etc. Ogólnie rzecz biorąc: to dobra ‘partia’, lecz z racji tkwienia w friendzone, absolutnie poza moim spostrzeganiem okazji na związek. Ponieważ od niedawna jestem singielką, człowiek ten jakby trochę się aktywował. Nie ma wyraźnych zapędów białorycerskich, ale ostatnio miała miejsce taka rozmowa: x: Jak się nudzisz, to może pójdziemy gdzieś na kolację? Zapraszam. ja: Nie nudzę się, nie miej złudzeń, ok? Wiem, że byś mnie puknął gdybyś tylko mógł, ale to nie jest dobry plan. x: Jaki plan? Nawet cię jeszcze upić nie próbowałem. Ale dobrze, że wiesz. Tu nastąpił mój wywód, o mniej więcej takiej treści: Gdybym chciała się pobawić, to dałabym się zapraszać, chodziłabym z tobą na kolacje, kawki drinki, ciągnęła z ciebie ile wlezie, wydawałbyś na mnie pieniądze, przywiązywał się, zapewniałabym ci emocje etc., w końcu może bym się dała puknąć, a może nie, ale nic z tego nie będzie na dłuższą metę, bo znamy siebie i wiemy, jacy jesteśmy (tu nastąpiło kilka odwołań do cech, które mamy i które wykluczają stworzenie wspólnie normalnego związku). Konkluzja: w końcu byśmy się pokłócili, byłaby awantura, z przyjaźni zostałoby pogorzelisko. W ostatecznym rozrachunku jak chcesz poruchać, to idź na dziwki, są tańsze, pewnie lepsze, mniej stracisz, więcej zyskasz. I teraz, co mnie zdziwiło, to wyraz twarzy tego człowieka po moich słowach. Wyglądał jakby poraził go piorun. Następnie powiedział: Rozumiem, pewnie masz rację. Później kontakt nieznacznie się ograniczył, ale zauważalnie. Następnie wrócił do normalnego trybu. Od czasu do czasu słyszę różne aluzje dotyczące związku, seksu. Ucinam. Powiedzcie mi: z czego to wynika? Wiem już, że wszyscy mężczyźni chcą cipki, ok. Ale czy to, że po jasnym postawieniu sprawy przeze mnie po jakimś czasie te aluzje znów się pojawiają – nie jest trochę dziwne? Zrozumiałabym jeszcze gdyby pomiędzy moim zachowaniem, a tym, co mówię istniała dychotomia, jednak tak nie jest. Zastanawiam się czy nie jest to spowodowane właśnie tym, że mężczyźni nie wierzą kobietom, nie wierzą, że one mogą powiedzieć coś szczerze, że są przekonani, że baby mówią jedno, a myślą drugie, etc.? Że słowa kobiet nie są prawdziwe, wszystko jest manipulacją? Czy to nie jest swego rodzaju pułapka? A może to w jakimś stopniu urażona duma i jednoczesne badanie gruntu czy na pewno miałam na myśli to, co powiedziałam? Sama nie wiem, co o tym myśleć, jednak zastanawia mnie ta rozmowa. Również niejednokrotnie nie mogłam zrozumieć tego, że kiedy jakiś samiec się o mnie starał, a ja jasno mówiłam, że nic z tego nie będzie, żeby odpuścił, że absolutnie nie mam ochoty na interakcję z nim- taki adorator wydawał się nie rozumieć. Nawet wtedy, kiedy wiedział, że jestem w związku. Odkryłam magiczną funkcję w telefonie pt. „blacklist” i jej używam, ponieważ panowie jakby nie wierzyli, że mówię serio. Podobnie było na forum: pisałam szczerze, a niektórzy użytkownicy zarzucali mi trolling, ściemę, nawet to, że pewnie jestem facetem, bo chyba po prostu nie wierzyli, że baba może pisać prawdę. Jesteście przecież logiczni, ja chcę być szczera. Ktoś coś mi sugeruje/mówi/pyta, ja odpowiadam zgodnie z prawdą, ale moje słowa są traktowane nie do końca poważnie. Dlaczego? Czy tylko dlatego właśnie, że jestem kobietą?
  12. Wiem, wiem, miłość do siebie, szczęście jest we mnie. Staram się, ale pracować trzeba nieustannie i ciężko. Długa droga przede mną. Z tej całej 'fotoszopy' również zdaję sobie sprawę, wiem, że to wszystko jest tak naprawdę nieprawdziwe, dlatego tym bardziej irytuje mnie wpływ takich obrazów na moje samopoczucie. To, że się temu poddaję. Mój Elon Musk?
  13. Również uważam, że doskonalenie siebie, stawanie się lepszym i osiągnięcie sukcesu na tym polu (bo w takim znaczeniu użyłam słowa sukces- chodziło mi tu o samorozwój, nie zdobywanie zasobów) może stać się wynikiem jedynie dogłębnej autoanalizy i uświadomienia sobie swoich braków, po tym musi nastąpić praca. Piszesz, że kobietom ciężko przyznać się do swoich braków, że hołubią swoje ja jak boginie. Otóż myślę, że jest w tym sporo racji, jednak nie do końca. Wiem, że to co teraz napiszę spotka się pewnie z odpowiedzią typu "o, taka jesteś właśnie wyjątkowa, sama piszesz, że za taką się uważasz!", ale pragnę zauważyć, że nie musi tak być w przypadku wszystkich kobiet. Opisując w innym, założonym przeze mnie wątku swoje problemy, pisałam również o swoich wadach, także niedostatkach na jakie nie mam wpływu. Są rzeczy nad którymi muszę pracować. Przyznałam się do wady jaką są małe piersi- i tu, cóż, albo operacja plastyczna, albo muszę z tym żyć. Wybieram życie z tym i samoakceptację, choć równocześnie doskonale wiem, że nie mogę wymagać od wszystkich panów tego żebym się im podobała bez tych cycków. I oto wyłania się drugi problem, który wyjawiam przez napisanie poprzedniego zdania: dlaczego w ogóle pomyślałam, że dobrze by było gdybym podobała się wszystkim? To chore. Tak naprawdę celem jest chyba wzbudzanie pożądania, zachwytu (tak, to próżne, ale myślę, że Wy również chcielibyście wzbudzać zachwyt swoim ciałem u pań) u jednej, konkretnej osoby płci przeciwnej. W tym momencie jeszcze nie wiem co to za osoba, może ją poznam, a może nie. I również potrafię przebaczać. Czasami zajmuje mi to więcej czasu, czasami mniej, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma osoby, o której mogłabym powiedzieć, że jej nienawidzę. Że nie potrafię jej wybaczyć. Że nie chcę jej znać. Chciałabym również poruszyć kwestię wpływu mediów na własną samoocenę. Pisaliście tu o tym wiele, ale tak prawdziwie zdałam sobie sprawę z tego ogromnego wpływu dopiero niedawno. Zauważyłam np. spadki własnego nastroju w chwilach, gdy spędzałam więcej czasu w internecie, oglądając magazyny w poczekalniach u lekarzy, gdzie trafiałam na fotografie pięknych pań. Wszystkie są piękne. Wszystkie mają cudowne kształty. I owszem- ja lubię rzeczy piękne i lubię na nie patrzeć, jednak zaobserwowałam własne reakcje po takim bombardowaniu bodźcami i jest mniej więcej taka: "Dlaczego ja nie mam takich cycków... jestem do niczego...", "Ale ona ma piękną cerę.. a mi jakaś krostka wyskoczyła na środku czoła", "Eh, te jej włosy. Może czas w końcu zdecydować się na zafarbowanie własnych?". To jest okropne, bardzo zgubne. Stałe porównywanie się do innych kobiet, to, że w każdej potrafię znaleźć coś pięknego, czego sama nie mam, albo mam, ale inne, potrafiło znacznie obniżyć mój nastój. Póki co ograniczyłam więc możliwość bombardowania mnie bodźcami i dzięki temu te myśli mnie już nie nachodzą, jednak wiem, że to tylko maskowanie, prawdziwa praca nad sobą to o wiele więcej wysiłku. Znam ludzi- zarówno kobiety, jak i mężczyzn, którzy uważają się za absolutnie wyjątkowych, wspaniałych, mistrzów świata. Niezdolnych do przyznania się do błędu, do krytycznej refleksji na swój temat. Nie potrafiących przepraszać, bo przecież "taki jestem i to nie moja wina, że masz z tym problem". I fakt, tacy może są- i niech będą, jeśli chcą. Niech będą tak długo, dopóki nie krzywdzą innych, a tak jak napisałeś- ludzie o narcystycznym usposobieniu mają skłonność do wyrządzania krzywd zarówno sobie, jak i innym.
  14. allie

    hejho

    Dzień dobry!
  15. Jasne, że rozumiem. I oczywiście, że najlepsze grupy kontrolne, to te zróżnicowane nie tylko pod względem wieku, ale również wielu innych czynników. Nawet w prostych ankietach internetowych zadaje się pytanie np. o to jakiej wielkości miasta mieszkańcem jest ankietowany- nie bez powodu. Jeśli kiedyś trafię na szersze badania dotyczące tego samego zagadnienia, z chęcią je przytoczę.
  16. @Nomorepanic Tak, to prawda, grupa badanych jest hermetyczna, jednak mimo wszystko mam wrażenie, że maturzyści to już trochę myślący ludzie i postrzegają świat odmiennie od dzieci. Ciekawy jest natomiast fakt, że Janowski swoimi badaniami tylko potwierdził hipotezę Codola (bądź na odwrót, nie wiem kiedy Codol hipotezę stworzył, wiem jedynie, kiedy ją opublikował). Codol, będąc francuskim badaczem, prawdopodobnie nie miał kontaktu z Janowskim i myślę, że nie sformułował swojego wniosku na podstawie badań przeprowadzonych na maturzystach, miał zapewne swoje badania- w tej chwili nie wiem jaka była grupa kontrolna.
  17. Tak, zgadzam się z Tobą w 100%, dlatego też napisałam, że tekst wywołał u mnie swego rodzaju rozbawienie, sam tytuł wątku również jest ironiczny ze względu na moje przemyślenia dotyczące tychże badań. Jednak myślę, że badania dobrze ukazały fakt, że schematowi poddaje się mnóstwo ludzi, bo są przekonani o swojej wyższości. To jest tutaj tak jasno przedstawione, że aż razi. Moim zdaniem kluczem do prawdziwego sukcesu jest właśnie świadomość schematów oraz tego, nad czym należy pracować, by stawać się lepszym (+faktyczna praca).
  18. Dziś, popijając poranną kawę, natrafiłam na niby banalny fragment książki dot. psychologii*. Książka jest stara, wydana w 1986 roku, treści, które w niej znalazłam w jakiś magiczny sposób rozbawiły mnie, sprawiły, że pomyślałam o forum, o kobietach i mężczyznach ogólnie oraz o nieświadomości, głupotkach, w jakie każde ludziom wierzyć ich mózg do czasu, aż nie zdadzą sobie sprawy, jakie schematy nimi kierują. Myślę, że to, co tu napiszę jest dla użytkowników forum jasne, ale jednak to badania naukowe. Badania przeprowadzono w latach 1972-1974 Polsce, grupą badawczą byli maturzyści (934 osobników). Autorem badań jest A. Janowski. Dotyczą systematycznych błędów w samoocenie. Pozwólcie, że sparafrazuję nieco tekst zamieszczony w książce: Autor dał maturzystom listę z ok. 30 wartościami, do których dążą ludzie. Każdy badany miał wybrać z listy 5 wartości, które ceni najwyżej. Tu okazało się, że uczniowie są zgodni i najwyższą notę zdobywały cechy takie jak: „mądrość i wiedza”, „zaradność życiowa”. Najciekawsze są jednak porównania innego rodzaju, a mianowicie te, które dotyczą różnic między opiniami każdego badanego na temat wartości cenionych przez niego samego i przez kolegów. Oto jak maturzyści określali własną hierarchię wartości (wartości przedstawione są od tych najważniejszych): Dziewczęta Młodzieńcy Mądrość i wiedza Mądrość i wiedza Szczęśliwe życie rodzinne Zaradność życiowa Zaradność życiowa Wesołość Miłość Silny charakter Wesołość Miłość Silny charakter Rzetelna praca Poczucie własnej godności Przyjaźń Rzetelna praca Szczęśliwe życie rodzinne Przyjaźń Posiadanie własnych poglądów Pracowitość i obowiązkowość Poczucie własnej godności W sytuacji, kiedy maturzyści zostali poproszeni o ocenę hierarchii wartości swoich kolegów, układ ten przedstawia się następująco: Dziewczęta Młodzieńcy Wygląd zewnętrzny Wesołość Wesołość Swoboda towarzyska Powodzenie u płci przeciwnej Powodzenie u dziewcząt Miłość Posiadanie pieniędzy Zaradność życiowa Wygląd zewnętrzny Przyjaźń Mądrość i wiedza Swoboda towarzyska Ryzyko i przygoda Szczęśliwe życie rodzinne Zaradność życiowa Mądrość i wiedza Przyjaźń Posiadanie pieniędzy Niezależność od innych Porównując powyższe zestawienia, widzimy, że gdy dana osoba odpowiada na pytanie, jakie wartości ceni najwyżej, wskazuje wartości bardziej nobliwe i zaszczytne. Natomiast, kiedy orzeka, co cenią koledzy, przypisuje im bardziej prozaiczną hierarchię wartości. Jaka jest tego przyczyna? Wyniki badań Janowskiego znajdują dobre wytłumaczenie w prawie Codola. Potoczna mądrość głosi, że człowiek jest skłonny uważać siebie za lepszego od innych, to opinia podawana bez dowodu. Codol pisał: „Poszczególne osoby należące do danego zespołu jednostek mają tendencję do stwierdzania, że pozostają w zgodzie z normami obowiązującymi w zespole (takimi, jakimi są one spostrzegane i odczuwane) w stopniu wyższym niż inni członkowie zespołu” [J.P. Codol Porównanie „ja – inni” a normy społeczne. Zjawisko P.I.P. „Studia Psychologiczne” 1977, t. XVI, z.2] Badania polskiego psychologa potwierdzają te hipotezę: człowiek oceniający siebie na tle innych wykazuje tendencję do przypisywania sobie wyższości nad ogółem członków danej grupy w spełnianiu obowiązujących wymagań. W ten sposób nauka dostarcza dowodu, że większość ludzi zalicza siebie do lepszej mniejszości w swoim kręgu społecznym. Zjawisko to jest wodą na nasz młyn napędzający samoocenę, dobre mniemanie o sobie, które są tak pomocne w żeglowaniu po burzliwych falach życia. „Urok życia polega także na tym, że każdy przeciętny człowiek jest przeświadczony o swojej nieprzeciętności.” Nasuwa się tylko pytanie: czy opisana prawidłowość w powstawaniu złudzeń nie hamuje co nieco naszego rozwoju? *Na podstawie: Z. Pietrasiński Sam sięgaj do psychologii. Warszawa, 1986
  19. @UWAGA Samica Alfa Nie wiem, czy chcesz żebym odpisała na Twoją analizę, ale to zrobię: liczę, bo tak mam, liczę też kroki i ilość wymachów rękami potrzebnych mi do przepłynięcia basenu, kiedy pływam stylem grzbietowym. Może i pisałam o szczegółach, które nie są ważne, ale dla mnie są znaczące, a staram się jak najrzetelniej opisać sytuację. Może i rządzić, ja mogę prosić i co z tego? Potrzebuję pliku, to jest w moim interesie. Jeśli on mi go nie da to dużo mojej pracy poszło na marne i będę musiała robić to od nowa. Czy uważasz, że powinnam stanąć i wykrzyczeć, że żądam natychmiastowego przesłania mi mojej własności? Hm, gdyby ktoś, na kogo miałabym "wyje*ane" tak do mnie powiedział, to olałabym i pewnie powiedziała coś w stylu "to sobie żądaj, powodzenia". Ale może mamy inny styl bycia. I nie, nie dostałam kataru, tego pewnie nawet bym nie zauważyła, a Ty gdybyś przeczytała to, co pisałam, wiedziałabyś mniej więcej co się stało. Nie chcę dawać szansy, bo wiem, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. Jeśli chodzi o to, że do Reda i Subiektywnego napisałam, że się mylą- nie chodziło mi o wszystkie ich wypowiedzi, lecz konkrety. @red, ehh, zdecydowanie wolałabym żeby to był trolling, jednak to prawda.
  20. @greturt "rzygał i płakał waląc konia" - Twoje porównania już któryś raz mnie rozśmieszają i chociaż to jest śmiech przez łzy, bo tragiczne jest to co piszesz, to choć na chwilę sprawia, że się uśmiecham. Dzięki serdeczne! @Krogulec Ja nie mam zamiaru kogoś zmienić na siłę. Nie wchodzę w związki z kimś, kto ma jakąś wadę, której nie umiem tolerować. Dlatego też np. na samym początku zaznaczyłam "nie toleruję żadnego ćpania, jarania." On: "oczywiście ja też, trochę tego było w życiu, za dużo chorych akcji przez to, dostałem nauczkę i nie chcę mieć więcej z tym nic wspólnego". Gdyby to była prawda, to byłoby super, ale okazało się, że kłamał. Gdyby na początku powiedział prawdę, to w ogóle bym w to nie brnęła. No i przyjaciel mi powiedział, że jak nowo poznany facet flirtuje dłuższy czas- jest miły, troskliwy, dobry, stara się, to że mam zapamiętać raz na zawsze, że jego celem jest moja cipka i nic więcej. To jest motyw. Nie ja jako człowiek. Trochę mnie to wbiło w ziemię, ale zapamiętam.
  21. @Krogulec Cóż, to możliwe, że napastowałam rozmowami, ale chciałam pomóc nam, mówiłam o nas, nie o jego problemie, drążyłam, bo wydawało mi się, że coś ustaliliśmy, ale to nie działało i nie wiedziałam dlaczego. Potem się dowiedziałam, że ustalenia nie były szczere, tylko 'dla świętego spokoju', niezgodne z tym, co on naprawdę myśli, nie chciał mi powiedzieć prawdy. Mówiłam np. że ja mam problem z tym, że on to ogląda i proszę żeby pomógł mi zrozumieć dlaczego. Znam komunikat typu ja, posługuję się nim i nie zarzucam ludzi oskarżeniami. Nie oczekuję uwielbienia, podziękowań i tego wszystkiego. Nie mówiłam też nigdy jaka jestem biedna, bo tak się staram- wiedziałam, że nie ma co narzekać, bo jak ja słyszę, że ktoś mi mówi jaki jest biedny, bo go ograniczam, to mówię: jeśli ci źle to przecież nikt nie trzyma cię na siłę. Po co się męczysz? Nie czekam na wdzięczność i jej dowody, naprawdę. To ja raczej jestem wdzięczna, że ktoś próbuje coś robić. Nie chcę się dalej bawić w tą relację, ale nie jestem pewna czy mam na tyle siły żeby to znieść. Dziękuję w każdym razie.
  22. Okazywało się, że praktycznie wszystko było na odpi*erdol. Kłamał cały czas dla świętego spokoju, nie chciał się dogadać. Póki co poczekam jeszcze, nie będę się odzywać, może sam wyśle ten plik. Czy powinnam go zablokować w telefonie? Nie wiem czy będę miała wystarczająco siły żeby czytać takie wiadomości bez mrugnięcia okiem... Dziękuję! Może i masz rację, nie wiem, może jestem taka sama. Hm, czyli powinnam w ogóle wyzbyć się pragnienia "bycia potrzebną swojemu mężczyźnie"? To dziwna sprawa dla mnie, ale przemyślę.
  23. Rozumiem co do mnie piszesz, że nie wierzysz, bo słowa, słowa, słowa. Ja dużo razy powtarzałam, że nie po to na samym początku coś mówiłam, żeby to nie miało sensu i było tylko mową-trawą. Wiem do czego służą słowa i nie strzępię niepotrzebnie języka, potrafię milczeć godzinami przebywając z kimś jeśli nie mam nic do powiedzenia i czuję się pewnie przy jakiejś osobie na tyle, że nie czuję się skrępowana milczeniem. Słowa służą mi do komunikacji. Komunikuję wtedy, jeśli mam co. Jeśli uważam, że coś jest ważne, to mówię. Oczywiście super jest móc z kimś prowadzić rozmowy na ciekawe tematy, wymieniać się poglądami, ale to już traktuję jako rozrywkę- dobra rozmowa to super sprawa i cenię to, jeśli ktoś potrafi mówić o ciekawych rzeczach, można się wtedy dużo nauczyć. Ja lubię się czuć potrzebna. Może dlatego wikłam się w jakieś dziwne historie. Dziękuję uprzejmie za pozwolenie przeskoczenia na gałąź, jednak równie uprzejmie muszę odmówić, bo nie chcę teraz żadnych związków, spotkań, seksu, zauroczeń, etc. Muszę sama ze sobą dojść do porozumienia, w tej chwili jestem strzępem, a nie kimś kto jest w stanie coś stworzyć. Hmm trochę to zagmatwane: "I faktycznie. Dobre osoby zawsze są kopane, ponieważ mają zbyt duże oczekiwania, ale to też dowód że opinią się przejmują i chcą jak najlepiej wypaść, jak najmocniej pomóc,a zamiast wdzięczności przychodzi chamstwo. Tu jesteś niespójna." Nie rozumiem do końca, zbyt duże oczekiwania? Przejmują się opinią? Ja przejmuje się jedynie opinią tej osoby i swoją. Nie chcę żeby ktoś ćpał, bo niszczy tym swoje zdrowie i życie, a nie dlatego, że boję się co powie na to mama. Nie chcę żeby oglądał porno, bo to źle wpływa na współżycie, poza tym- krzywdzi mnie, zaniża moją samoocenę. Nie dlatego, że koleżanka powie mi, że jak ktoś to robi, to mnie nie szanuje. Chodzi o mnie i o tą osobę. Ale fakt, jeśli ktoś nie widzi problemu, to nie zrozumie, że kieruje mną troska- mimo, że dokładnie tłumaczę co i dlaczego. Będzie myślał, że chcę go ustawić. Jest dużo racji w tym, co piszesz, że zbyt podobne osoby mogą być maksymalnie przyjaciółmi. Ale ja uważam też, że jeśli jest zbyt dużo różnic, to również nic z tego nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.