Skocz do zawartości

zadar

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana zadar w dniu 17 Września 2023

Użytkownicy przyznają zadar punkty reputacji!

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Kraków

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia zadar

Kot

Kot (1/23)

21

Reputacja

  1. Cześć wszystkim. Postaram się przystępnie opisać swój kawałek życia i w miarę przybliżyć relacje z "damami". Tytułem wstępu: - 34 lata, oczywiście kawaler, bez dzieci i zobowiązań, jestem niski (173cm) i chudy (66kg), - pochodzę ze wsi, za dzieciaka było bardzo biednie, ale zawsze dobrze i z łatwością się uczyłem więc dzisiaj zbieram tego owoce, własna JDG, dobra kasa - matka - dominująca, nie szanująca ojca, zaszła w ciążę w wieku 18 lat, ale tamten jej nie chciał, więc związała się z moim ojcem. Z tego związku jestem ja i mój brat (ale wszyscy bracia utrzymujemy kontakty). Generalnie jej zachowanie potwierdza wszystko to ,co przeczytałem na tym forum. Mam to matki wiele żalu (ale to będzie osobny temat, jak matki zabijają w chłopcach męskość), ale i doceniam, że też jej było ciężko. - ojciec - typowy beciak, wycofany, byle mieć spokój, lepszy wróbel w garści i gołąb na dachu, mam z nim poprawny kontakt, ale nie jest to normalna relacja ojca z synem INTRO W zasadzie to w życiu miałem jedną dziewczynę. Miałem wtedy 19 lat i byliśmy razem 2 lata. Była na prawdę fajna i ładna, ale myślę, że była to szczeniackie zauroczeniem seksem itp. Rozstaliśmy się z mojej winy. Przestałem cokolwiek do niej czuć i nasze drogi się rozeszły. Na szczęście znalazła sobie typa i jest szczęśliwa. Dla mnie idealne rozwiązanie. W tamtym okresie miałem największy wybór jeśli chodzi o laski. Był moment, że wybierałem z czterech. Wybrałem jak wybrałem. Po rozstaniu nastąpiła totalna posucha. Nie mogłem sobie nikogo znaleźć więc, jak to nieuświadomiony młodzian, zacząłem szukać w Internecie. CZĘŚĆ GŁÓWNA Kaśkę (22l.) poznałem mając jakieś 27-28 lat na jednym z internetowych czatów. Pisało nam się świetnie. Na nic nie liczyłem, na luzaku pisaliśmy o wszystkim i o niczym, a znajomość szybko przeniosła się na gadu-gadu. Już na wstępnie powinienem mieć się na baczności. Laska weszła na czat bo jakiś starszy dużo od niej typ ją zghostował i chciała się trochę wyżyć. Dużo pisaliśmy, potem wymieniliśmy się nr telefonów i zdarzało się rozmawianie do 4 nad ranem. Była inteligentną bestią, piekielnie bystra, szybko łączyła fakty, ale... no właśnie... ale nie minęło wiele czasu, a wysyłała mi już zdjęcia w stroju kąpielowym itp. Z jednej strony inteligentna, a z drugiej płytka. Jej atrakcyjność przysłoniła mi wszystko. I teraz chyba następuje chyba najbardziej żałosna i wstydliwa część tej historii. Kaśka wyznała mi miłość (choć nigdy się nie widzieliśmy) i ja to oczywiście odwzajemniłem, byłem już urobiony (sam nie wiem jak można kochać kogoś, nie spotkawszy się wcześniej, zwykła chemia w mózgu). Zaproponowałem jej w końcu spotkanie, ale nie chciała się spotkać (zapaliła mi się lampka). No jak to? Mówisz, że kochasz, ale nie chcesz się spotkać? Wszystko zbyła brakiem czasu, sesją i pisaniem pracy inżynierskiej itp. Ale praktycznie całymi dniami albo pisaliśmy, albo gadaliśmy. Nawet gdy chciałem wysłać zaproszenie na fb to "ale po co?" (kolejna lampka). Ale już wpadłem po uszy. I ja idiota zacząłem znosić sytuacje, że ona wychodziła na imprezki, do "kolegów" na kawkę. Oczywiście przy tych wszystkich okazjach nie omieszkała wysyłać mi zdjęć z tych wypadów okraszonych komentarzami typu "Patrz jaką masz seksi dziewczynę". Było to mega wkurwiające. W międzyczasie okazało się, że wpadał do niej były, który "czeka na nią, a ona się kurwi", bo przecież królewna nie potrafiła się określić, czy są dalej czy nie - "Ja mu mówiłam, że nie jesteśmy już razem, ale on przychodzi i siedzi z moimi rodzicami. Siedzą i sobie żartują, no sielanka". Lampka w głowie już waliła wszystkimi możliwymi kolorami, ale ja oczywiście dalej w to brnę. Ona tak mi zaimponowała, że wróciłem na studia i dokończyłem magisterkę, żeby jej pokazać, że jestem kimś wartościowym. Zarywane nocki, ciągłe pisanie do niej, niewyspanie i dziwne sytuacje sprawiły, że wyglądałem jak kostucha (50kg). Po kilku miesiącach udało mi się w końcu umówić na spotkanie. Nie miała już wyjścia. Spotkaliśmy się po jakichś 4 m-cach znajomości. W efekcie wyruchałem ją w aucie w lesie. Do dzisiaj pamiętam te teksty przy ruchaniu typu "mów do mnie, mów, że jestem kurwą". Po wszystkim odwiozłem ją do domu. Już na następnego dnia zaczęło się robić dziwnie. Już nie wiedziała "co czuje", nie chciała kolejnego spotkania. Dla mnie to było oczywiści jak cios, bo zinterpretowałem to jako moją słabość, nie byłem dość dobry. Stwierdziła, że ja chcę tylko seksu i "wszystko przez to pożądanie". Dla mnie to było za wiele. Ile można to znosić. Postanowiłem zerwać kontakt. W chuj mnie to kosztowało. Tygodnie próbowałem przestać myśleć o niej. Mieliśmy sporadyczny kontakt, ale na szczęście bez powrotu. Całą tą historię okupiłem psychologiem. I tak mijały miesiące, a ona tkwiła i tkwiła w mojej głowie. Co jakiś czas patrzyłem na jej media społecznościowe, żeby na nią popatrzeć. I tak po półtorej roku nie mogłem jej nigdzie już znaleźć. Pomyślałem, że zablokowała mnie gdzie tylko mogła. I znowu mijały długie miesiące i lata, aż... wpisując jej dane w neta trafiłem na ogłoszenia parafialne. "2 rocznica śmierci Katarzyny... z intencji...". Nie mogło być przypadku. Trzy razy tam jeździłem, zanim znalazłem grób. Ale faktycznie laska nie żyje. Zdjęcie na nagrobku nie pozostawiło złudzeń. Do dzisiaj nie wiem jak umarła. Ale wszystkie zmysły podpowiadają mi, że jebnęła samobója. Czuję, że sama się zagalopowała w swoim toksycznym zachowaniu i nie wytrzymała tego (plus napis na nagrobku sugerujący jej słowa jak z listu pożegnalnego). Czyli jakieś półtorej roku od zerwania kontaktu jej już nie było. Czasami zadaję sobie pytanie, czy w jakiś sposób nie przyczyniłem się do tego, że jej nie ma, ale zaraz potem przypominam sobie jak mnie traktowała, od razu mi przechodzi, wiem, że nie. Tamto doświadczenie totalnie mnie zmieniło. Czuję, że mój mózg się zmienił (fizycznie, chemicznie), moje zachowania się zmieniły, moje postrzeganie rzeczywistości totalnie się zmieniło. Zacząłem mieć wyjebane, a przede wszystkim wiem, że między bajki można sobie włożyć mit o kobietach jako istotach aniołach. Jest dokładnie odwrotnie. Wreszcie pojmuję "nie wierz nigdy kobiecie", "gdzie diabeł nie może tam babę pośle", "baba z wozu koniom lżej". Drodzy to się nie wzięło z nikąd. EPILOG Po latach trafiam na kanał "Musisz wiedzieć" i "Druga strona medalu", potem na to forum i ... OLŚNIENIE. Wszystko zaczyna się układać, każdy szczegół zaczyna mieć sens, każde zachowanie jest zinterpretowane. I ja w wieku 33-34 lat dostaję wiedzę, którą powinienem dostać na wstępie od ojca. Z jednej strony czuję żal, że tak późno, a z drugiej ulgę bo wiem, że to nie ja jestem chujowy. Wreszcie jest miejsce gdzie można opowiedzieć siebie - to forum. Życzę wszystkim wytrwałości w budowaniu silnego siebie i wyczulonego umysłu by unikać wszystkich manipulacji i dram. Bo to silny facet pcha świat do przodu. Pozdro. PS. Wiele wątków pominąłem, ale pewnie będzie okazja jeszcze je opisać komentując różne Wasze wpisy.
  2. zadar

    Cześć wszystkim

    Witajcie Panowie. Od dłuższego czasu czytam forum i znalazłem w nim całą masę wartościowych, otwierających oczy postów. Nie pozostało mi nic innego jak założyć tutaj konto i podzielić się swoją historią ku przestrodze. Myślę, że będzie to ciekawa lektura. Pozdrawiam. Zadar.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.