Skocz do zawartości

Makaron

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Makaron

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Temten Pan, akurat lody stawiam wyżej nad seksem pochwowym Bezpośrednie podejście skazuje nas albo na natychmiastową porażkę, albo zwycięstwo. Problem w tym, że w większości takie podejście zakończy się - jest mi miło, ale mam chłopaka/nie jestem zainteresowana. W przypadku pośredniego dziewczyna nie zna naszych intencji, bo ją dyskwalifikujemy oraz bajerujemy pokazując mocne strony charakteru, a przy tym nie podrywamy, a przeciwnie odpychamy aby to ona do nas lgnęła. Oczywiście kiedy podobamy się dziewczynie to można śmiało od ręki zagadać bezpośrednio. Lecz większość dziewczyn nie poleci na mój wygląd tak że od razu będą zainteresowane znajomością. Spotykam się z wymianą spojrzeń i wtedy działam bezpośrednio, lecz na neutralnej pozycji znacznie lepiej wychodzi pośrednie rozpoczęcie rozmowy, gdyż wtedy ma się wolną rękę i może pokazać pewność siebie, postawę lidera, prowadzenie, poczucie humoru itp.
  2. Nie rozumiesz. Przez znajomych kobiety nie poznam. W pracy jestem swoim szefem, więc nikogo nie poznam. Na imprezy nie chodzę, nie mój klimat. Więc pozostaje ulica, parki.
  3. Może coś jest na rzeczy. Rówieśniczki wyjechały, a te które zostały powychodziły za mąż. Młodsze zaś wolą spędzać czas na facebooku.
  4. Jeżeli dziewczyny nigdzie nie siedzą to nie ma do kogo podejść. Na ulicy niekiedy mijam jakieś, ale też wielu ich nie ma. Poza tym jeśli z wyglądu się nie spodobamy nie ma sensu podchodzić bezpośrednio, a zagadanie na jakiś tam temat nie przyniesie korzyści, gdyż nie ma komfortu rozmowy, dziewczyna idzie do jakiegoś miejsca, skupia się na otoczeniu, nie ma możliwości takiego pogadania jak w przypadku gdyby siedziała. Poza tym kiedyś miałem kilkanaście podejść tygodniowo, albo więcej. Strachu przed dziewczynami nie odczuwałem, a teraz jeśli nie mam okazji do podchodzenia to i lęk wzrósł.
  5. Panowie, proszę o krótką analizę. Kiedyś byłem uwodzicielem z krwi i kości, a obecnie mam problemy w kontaktach z płcią słabszą. Zastanawiam się nad tym czy moje miasto nie jest przyczyną braku powodzenia z dziewczynami. W 2007 roku poznałem świat uwodzicieli. O ile teraz z czasem wiem, że lwia część trenerów to ściemniacze, którzy sami mają problemy ze znalezieniem dziewczyny, tak dawniej głęboko wierzyłem w ich wiedzę i umiejętności. Przejawiało się to lekturą materiałów, a następnie praktyką - wychodziłem na miasto i podrywałem. Zaczepiłem sporo dziewczyn. Reakcje zwykle były pozytywne. Zauważyłem, że jeśli podchodziłem do dziewcząt siedzących to najczęściej wracałem z nowym kontaktem w telefonie. Statystyka ukazała fakt, że idące z naprzeciwka dziewczyny zaczepiane o opinię, w przeciwieństwie do siedzących w parkach koleżanek, nie chciały się umówić. Kiedy więc podszedłem do niewiasty w centrum miasta, używając jakiegoś pytania to nawet po przejściu na inne tematy, nie była zainteresowana rozmową. W przypadku podejścia bezpośredniego, tj. takiego w którym informujesz dziewczynę wprost, że ci się podoba, odnotowałem że bez kontaktu wzrokowego i sygnałów zainteresowania, rozpoczęcie rozmowy jest pozbawione sensu. Z powyższych powodów zazwyczaj poznawałem dziewczyny w parkach. To w nich mogłem spokojnie zagadać i poruszać inne interesujące wątki, tak że zdarzało się, iż spędziłem z nieznajomymi czas nawet do paru godzin. Oczywiście w 2007 roku byłem zbyt niedoświadczony aby pociągnąć relację dalej. Kiedy dziewczyna kleiła się do mnie, nie potrafiłem tego wykorzystać. Poza tym po zdobyciu numeru niemal zawsze wierzyłem, że panna z którą niedawno nawiązałem kontakt jest tą jedyną. W 2008 roku pojawiły się pierwsze kontakty seksualne i swoją strategię rozpracowałem w taki sposób, że kiedy nawiązałem z przechodzącą pannicą kontakt wzrokowy, to atakowałem bezpośrednio. Jeśli jednak nie udało się mi to odpuszczałem. W parkach podchodziłem z pytaniem o opinię - zaznaczałem jednak że mam tylko chwilę i że sytuacja o jaką pytam wydarzyła się kilka minut temu. W 2009 miałem odpowiednio ułożoną taktykę która zapełniała kontakty w moim telefonie. Moi koledzy śmiali się że zbieram numery z niemal 100% skutecznością. Poszerzałem wiedzę z zakresu psychologii, którą potem używałem w trakcie poznawania dziewczyn, co przynosiło mi dodatkowe plusy. Oprócz tego stosowałem rzucanie wyzwań i używałem techniki niedostępności: jesteś dla mnie zbyt spokojna, z pewnością nie masz na tyle odwagi żeby, wiele próbowało lecz żadnej się nie udało, jesteś słodką blondynką interesujący kolor włosów gdyż umawiam się tylko z brunetkami, jakie masz atuty?, umiesz gotować? I tak uwodziłem do 2010 roku, kiedy poznałem dziewczynę, z którą się związałem. Potem jednak dostałem kopa w dupę. Wyjechałem do innego miasta na studia. Tam sporo podrywałem, aż znalazłem dziewczynę. Później zerwała dla innego, a ja wróciłem do swojego miasta. Od 2015 roku nie mogę umówić się z dziewczyną. Wszystko przez to że w parkach nie ma kobiet do których mógłbym podejść. Najczęściej parki świecą pustkami, a jeśli ktoś w nich siedzi to zwykle dzieci z gimnazjum. W centrum miasta, na deptaku również rzadko spotykam dziewczyny. Najczęściej ławki są wolne, a chodnikiem przemieszczają się pary. Wszelkie próby uwodzenia kończyły się fiaskiem, po wyjściu na miasto do nikogo nie podszedłem z powodu braku dziewczyn. Tylko raz w tym roku podszedłem, samotnie na osiedlowej ławce siedziała 18-letnia rudowłosa. Zagadałem, a nasza rozmowa rozwinęła się w najlepsze. Problem w tym, że nie była z mojego miasta, tylko przyjechała gościnnie. Dostałem numer, lecz pożytek z niego żaden. W moim mieście jest tylko małe centrum, które przejdzie się w parę minut. Oprócz tego jest kilka parków, lecz do nich ostatnio panie nie przychodzą. W innych miastach poza głównym centrum jest wiele innych miejsc do których można się udać, a tutaj czegoś takiego nie ma. Jedno centrum handlowe również nie rozwiązuje problemu. Dziewczyny wchodzą do 1 sklepu, by po chwili wyjść i pójść do 2. Złapanie takiej na korytarzu to nic innego jak loteria, pytanie o opinie w takim przypadku nie wchodzi w grę, a bezpośrednie rozpoczęcie rozmowy jest utrudnione ze względu na pośpiech i obecność innych. Poza tym brak innych centrów handlowych nie daje alternatywy i aby kogoś poznać musiałbym często w tym jednym gościć, a to i dla mnie byłoby męczące - codziennie to samo, jak i pracujący tam ludzie mogliby odebrać mnie za walniętego. Gdyby było 5 innych takich miejsc, to nie byłoby problemu. Oprócz tego najczęściej widuję dziewczyny z chłopakami, a samych z koleżankami jest zdecydowana mniejszość. Odnoszę wrażenie, że kiedyś na mieście było więcej dziewczyn, wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy, że moje miasto jest względem uwodzenia do kitu, gdyż składa się z samych osiedli i małego centrum, które można w niecałe 5 minut przejść, bez możliwości kontynuacji spaceru w kierunku gdzie mogą być dziewczyny. Nie wiecie jaka ogarnia mnie irytacja, kiedy po wyjściu z domu idę 25 minut aby przejść deptak, gdzie nie ma żadnych dziewczyn. Kiedyś miałem sporo możliwości podchodzenia do dziewczyn. Robiłem to z dużą pewnością siebie i na sporym luzie. Teraz sama myśl podejścia wywołuje u mnie negatywne emocje. W dodatku z powodu braku podchodzenia nie wiem jakbym poradził sobie z flirtem. Kiedyś kontakt z panną równał się niemal pewnemu zbajerowaniu, a obecnie z trwogą do tego podchodzę, gdyż nie wiem czy bym sobie poradził. Spojrzałem na internet, a tu na badoo stale logujących się dziewczyn w wieku 20-26 lat jest jedna strona. Nie ma zatem wielkiego wyboru. Powiedzcie, czy to serio wina miasta?
  6. Problem dotyczy moich ukochanych, mieszkających nade mną sąsiadów. Człowiek nie może wypocząć gdyż oni ciągle rzucają coś na podłogę. Nawet w wolną sobotę do moich uszu stale wpadają odgłosy "ŁUP, ŁUBUDU, BUM, TRZASK". I tak bez przerwy. Odnoszę wrażenie, że robią to specjalnie, gdyż trudno przypuszczać aby w ciągu minuty 3 krotnie piłka golfowa przypadkowo wyleciała z rąk. Poza tym mają 5 letniego chłopca, który nie wychodzi z domu, tylko całe dni przesiaduje w domu. Rozumiem, że musi się wyszaleć, ale czy niepracujący rodzice (emerytowany 40 letni policjant i żona na utrzymaniu) nie mogą wyjść z synkiem na spacer, zwłaszcza gdy możemy cieszyć się ładą pogodą? Jakby tego było mało, mają wysuwane łóżko, które lubią otwierać o 6 rano w sobotę albo niekiedy po godzinie 22. Wysuwane części zamiast łagodnie odłożyć, to rzucają na podłogę przez co zrywają mnie z łóżka. I na domiar wszystkiego sąsiad lubi co jakiś czas budzić mnie o 2 w nocy przesuwaniem po kaflach nie oklejonego filcem stołka, lub rzucaniem o podłogę czegoś ciężkiego. Rozmawiałem z nim, ale mężczyzna wyparł się wszystkiego. Zapewniał, że o tej godzinie wszyscy u niego śpią. Ponadto oświadczył, że w domu jest wyłącznie na weekendy. Prostak ma poczucie humoru, bowiem codziennie go widziałem. Któregoś razu wyjechał z rodziną na wakacje. Przez tydzień jego nieobecności dookoła panowała cisza. Kiedy tylko wrócił pojawiły się hałasy. Co zrobić z tą gnidą?
  7. Makaron

    Siemacie

    Jestem Andrzej, zdecydowałem się na rejestrację, gdyż od jakiegoś czasu mam spore rozkminy, z którymi mam ochotę się podzielić
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.