Zaczne od tego ze z moja zona, a moze juz tylko matka moich dzieci, jestesmy razem od prawie dziesieciu lat. Poznalismy sie na wyspach i caly czas tu mieszkamy.Mamy dwoch synow w wieku 9 i 5 lat.
Przez ten czas udalo nam sie uniknac wiekszych problemow, bywaly wzloty i upadki, ale z perspektywy czasu moge powiedziec ze bylismy udanym małżenstwem.
Kiedy dzisiaj o tym myśle to problemy, których wcześniej niezauważałem, zaczęły się jakoś na początku roku. Drobne sprzeczki o nic, głupoty rozdmuchiwane do rangi problemów. Na początku miałem to kompletnie w dupie, potem wzmagająca się irytacja stopniowo przechodząca we wściekłość. Czasami myślałem że jej nawet nie lubie.W domu muzeum, odkurzanie po 20 razy dziennie, jak wychodzilem z kibla zaraz leciała ze ścierką bo zachlapane, taka nerwica natręctw. Zaczęliśmy się stopniowo od siebie oddalać. Wtedy myślałem że tak to już jest w małżeństwie, że z czasem tak się po prostu dzieje, wszyscy nasi znajomi mieli czasami jakieś problemy. Przyzwyczaiłem się do tego, z dnia na dzień nie byłem w stanie tego zauważyć zajmowałem sobie czas dziećmi, grzebałem przy samochodach,w domu zawsze bylo coś do zrobienia. Momentami dłuższe z nią obcowanie działało mi na nerwy, kłótnie stawały się ostrzejsze. Oczywiście na spotkaniach ze znajomymi wszystko bylo pomiędzy nami ok, nawet czasami po powrocie z imprezy był sex. Ale to sporadycznie, poza tym dupy nie widziałem od wieków.
Sytuacja uegła drastycznej zmianie kiedy zdała wymarzone prawko. Udało się jej namówić mnie na zakup wyśnionego kabrioleta. I wtedy się zaczęło.....poszło jak lawina, tonery, brązery, dieta......mało......siłownia, sztuczne rzęsy, TK Maxxy. Misiu a wyglądam szczupło, a podobam ci się, a wiesz oglądają się za mną w mieście i tak w kółko cały kurwa dzień. Zawsze jej mówiłem że nie ożeniłem się z nią bo była fajną dupencją, ale głównie dlatego że nie była jedną z tych lasek co sens ich życia napędza wstawienie kolejnego selfie ,czy jak to się tam pisze, na facebooka. Razem się z tego nabijaliśmy, teraz sama zaczęła to robić. Coraz rzadziej były w domu pyszne obiadki, bałagan już tak nie przeszkadzał. Wolne chwile zajmowały przejażdżki sportowym autem. Ale zmiana ta miała jedną zaletę, mianowicie relacje pomiędzy nami uległy poprawie.
Parę tygodni temu odnowiła dawno zaniedbaną przyjażń, nawet się ucieszyłem bo bardzo lubiłem Ewkę. Typ dziewczyny kumpla na imprezach niezastąpiona do zabawy i picia. Niestety moja radość nie trwała zbyt długo. Ewa była na etapie gruntownej zmiany w swoim życiu, poznała w pracy faceta i zastanawiała się czy swojego męża zostawić już teraz czy trochę póżniej. Oczywiście moja żona była na każde zawołanie bo przecież Ewa strasznie cierpi i potrzebuje wsparcia no i wygadać się musi.
Tydzień temu pojechaliśmy na popiątek do Francji ze znajomymi z Rumunii, z dzieciakami do Disneylandu, na wieżę eiffla. Było fajnie. Uspokoiło mnie to troche.
Po powrocie wyjścia coraz częstsze i dłuższe. Ja w domu z dziećmi, lekcje itp. Chyba dwa dni temu pytającym tonem oznajmiła że przyjaciółka Ewa musi to wszystko przemyśleć i chce Ją zabrać na babski wypad, tylko dwa dni gdzieś do spa. Myśle......nigdy wcześniej nie spędziła nocy poza domem beze mnie,no ale faceci jeżdżą na ryby na mecze. Następnego dnia przychodzi list ze szpitala, młodszy synek ma wizytę w trakcie jej wyjazdu. To weżmiesz sobie dzień wolny prosiła. To dziwne bo nigdy nie zaniedbywała dzieci, okazywała im dużo czułości, ostatnio tylko na nich wrzeszczy. Zero przytulania.
Potem moją uwagę przykuł telefon.Ona nawet z nim śpi. Kurwa sprawa jest jasna babie odjebało, bo co innego mogło się stać. Ma kogoś.
Pracuje w elektronice, różne rzeczy można zrobić. NIe mam zamiaru się tłumaczyć, to nie dla mnie, chodzi mi o dzieci,muszę mieć pewność. Jeszcze dzień wcześniej pytała mnie czy Ją kocham i wciąż jest moją Kasiulką, więc jak tak gra to pytanie Jej o to czy kogoś ma nie ma sensu-i tak mi nie powie prawdy. Dostaje się przez iCloud do jej telefonu......... kurwaaa......są esemesy.
Nie będę się rozpisywał co tam jest bo jak to pisze to je właśnie przeglądam...... kurwa gostek z pracy co go zwolnili z 2 tygodnie temu.......no nie.... on ma 22 lata a ona prawie 40
co to kryzys wieku średniego jakiś kurwa.
Ja to ja, ale my mamy dzieci
Mam jej powiedzieć że wiem i ją od razu wyjebać z domu czy strategicznie jakoś to rozegrać