Skocz do zawartości

Andy Dufresne

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Andy Dufresne

  1.  

    1 godzinę temu, TylerDurden napisał:

    "Uciekasz od wszelkiej odpowiedzialnosci. To koniec. Dluzej tego nie zniose. Mysl dalej o sobie. Dzis Twoje rzeczy beda naszykowane. Mozesz odebrac wieczorem. Zniszczyles moje zycie i Jasia. Oby sie to wszystko obrocilo przeciwko Tobie. Rozwodu Ci nie dam bo Boga i komunii swietej mi nie odbierzesz. Bedziesz zyl na kocia lape jak do tej pory i tak jest Ci wszystko jedno. Nara skurwielu."

     

    Jeśli odpowiadasz na takie sms-y to koniecznie odpowiadaj pytaniem w stylu np.

    -czy niszczyłem twoje życie wtedy jak mnie uderzyłaś niszcząc okulary ?

    Niech się wciąga potwierdzając swoje czyny.

     

    Ona zapewne archiwizuje sms i może ich użyć przeciwko Tobie w sądzie.

     

    Oczywiście nagrywaj wszystko, później ewentualnie konsultacja z prawnikiem co można użyć.

    Powinieneś powoli rozejrzeć się za adwokatem bo jeśli ona złoży pozew rozwodowy to musisz na niego szybko i dobrze odpowiedzieć (bodaj 14 dni.)

    Lepiej wtedy mieć kogoś wybranego niż tracić czas na szukanie, lub co gorsza trafić na słabego.

     

    Wszystko na spokojnie. Powodzenia.

  2. 2 godziny temu, raven napisał:

    Nowa odsłona w sprawie - żona przyznała się do wszystkiego - do romansu, który trwa niemal pół roku, do zdrady fizycznej również... Powiedziała, że się kochają i że on rozwodzi się dla niej. Pozwu jeszcze nie złożył, ale wg niej to kwestia dni... Planują wspólną przyszłość, zamieszkanie... Dla mnie szok. Odchodzi i od razu wprowadzi córce obcego faceta, nie potrafię tego ogarnąć. Nie wiem jak teraz się zachować w kwestiach rozwodowych, wspólnego mieszkania itd.

    Koniecznie nagraj jej przyznanie się. Sytuacja może się zmienić jak kochanek nie złoży pozwu i zostawi Twoją żonę. W kwestii jak się teraz zachować, proponowałbym udać się po poradę

    do adwokata. Później i tak pewnie będzie Ci potrzebny, a przynajmniej już teraz doradziłby co robić.

  3. Dnia 6.12.2016 o 08:22, nin napisał:

     

    Obecnie trwa emocjonalny Rollercoaster. Dni spokojne przeplatają się z gównianymi. W pokoju stoi karton do którego spakowałem wszystkie rzeczy. Jak się pakowałem to mi powiedziała: "tylko kiedyś nie mów, że wyrzuciłam Cię z domu" :) Nie wiem do czego ona zmierza. Wciąż jest harda i chyba wg niej najlepiej gdybym uznał, że sprawy nie było, pogłaskał po głowie i przeprosił.

     

    Chociaż moja historia jest trochę inna to jestem na podobnym etapie. Wg mnie zmierzają tylko do jednego. Abyśmy nic nie zmienili. Są przyzwyczajone do wygodnego życia i wszystkie zagrywki

    służą sprawdzeniu jak nas urobić. Przechodzę dużo testów ze strony mojej która "ćwiczy" moje słabe punkty. Główny to oczywiście dziecko.

    Trzymaj się.

  4. 17 godzin temu, mis_podpalacz napisał:

    Siema, dzięki za zainteresowanie bo skłoniło mnie to do zastanowienia nad tematem .

     

    Są dwie opcje:

     

    1)ma chorobę psychiczną na co wskazują : opisywała to tak, że gdy ja wychodzę z domu podczas kłótni to ona potem płacze trzęsie się i czuje jakby się rozpadała na kawałki, chorobliwa zazdrość, wachania nastrojów zwłaszcza tydzień przed okresem ;), ciągła podejżliwość i trzymanie pod kontrolą, raz kocha raz nienawidzi, wpadanie w szał gdy jest ryzyko, że będę rozmawiał z inną kobietą, wtedy straszy, że coś sobie zrobi np.rozjebie samochodem, chciałaby być ciągle podziwiana i w centrum uwagi , a jak jej to powiem to ona : ha ha  przecież ty zawsze masz mnie w dupie, mało empatii, I TERAZ TAK wszyscy myślą, że jest ANIOŁEM potrafi być miła, czarująca stwarzać wrażanie osoby o wielkim sercu i chyba sama w to wierzy. - podręcznikowy psychopata

     

    2)po prostu takie są baby - obecnie kieruje ku tej opcji

     

     

     

    Witaj.

    Dostrzegam tu podobieństwo do mojej żony. Tak jak Ci mówią Bracia uważaj na oskarżenie o porzucenie rodziny. Moja od razu mi to powiedziała jak tylko wspomniałem, że ja się mogę wyprowadzić.

    Bądź czujny bo baby potrafią odwracać wszystko o 180 stopni w kilka sekund.

    Powodzenia.

  5. Witajcie. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

    19 godzin temu, Przemek1991 napisał:

    No bracie, na prawdę gówniana sytuacja. Twoja żona to popieprzona suka, zero taryfy ulgowej. Gdyby nie dziecko, byłoby Ci dużo łatwiej się z tego wymiksować, ale mimo wszystko uważam, że rozwód ostatecznie będzie dużo lepszy dla dalszego funkcjonowania i dorastania Waszego dzieciaka.

    Ze względu na dziecko boję się rozwodu. Jak obserwuję żonę to widzę, że rozwód nie będzie łatwy i przyjemny. Żona oczywiście będzie dążyć do orzeczenia mojej winy, bo będzie chciała alimenty. Nastolatki różnie przechodzą takie konflikty. Dziś pełno tego gówna jak dopalacze i inne narkotyki. Tego się najbardziej boję.

     

    Robi to celowo i świadomie, być może dąży nawet do tego, żebyś wykazał wobec niej agresję siłową, by później w przypadku rozwodu mieć ułatwione zadanie i zabrać Ci wszystko co najdroższe. Zapamiętaj, że choćby nie wiem jak jej odpierdalało, Ty absolutnie nie możesz jej uderzyć ani zrobić nic, przez co później będziesz miał przejebane. Wiem, że to cholernie trudne, ale zimna krew to podstawa w takich sytuacjach.

    Czasem odnoszę wrażenie, że przechodzę jakieś testy odporności psychicznej. Agresji siłowej nie używam i panuję nad tym w 100%. Tylko do krzyków mnie czasami doprowadza i muszę nad tym pracować. 

     

     

    19 godzin temu, Subiektywny napisał:

    Przyjmij dwie rzeczy i wdrukuj sobie w głowę @Andy Dufresne.

     

    Tak jak wspomniał @XYZ- nie jesteś w stanie odkręcić wielu lat własnej nieświadomości i zaniedbań w kwartał czy dwa. Wybacz, nie przeskoczysz tego.

    Więc swoją zmianę wprowadzaj powoli i drobnymi krokami.

     

    Dwa - im więcej komunikujesz kobiecie werbalnie, że będziesz się diametralnie zmieniał, tym gorzej. Przypominasz snajpera, który czai się tuż przy linii wroga ale nagle stwierdził, ze to

    mu się znudziło - więc rozpala sobie ognisko, wesoło pląsa wokół niego i na dodatek muzykę zapuścił z przenośnego radia. Aluzję pojmujesz ?

    Zero komunikowania - zmiany wprowadzasz w życie powoli i konsekwentnie. Nie mówisz o nich - bo wówczas druga strona rusza to kontrataku. Tak działają kobiety - krok po kroku, metodą faktów dokonanych i 'utrwalonych zwyczajów' przesuwają rzeczywistość w kierunku swojego interesu. Naucz się tego od nich i stosuj, to skuteczna metoda. Miliony mężczyzn w Polsce pada ofiarą tego podstępnego systemu urabiania - więc czemu nie skorzystać z czegoś co już jest sprawdzone.

     

    S.

    W pełni się z Tobą zgadzam. Ciekawi mnie tylko czy stosują tą technikę podświadomie? Bo gdyby to było świadome i zaplanowane oznaczałoby mega inteligencję.

     

     

    18 godzin temu, SledgeHammer napisał:

    Coś mi się wydaje, że czeka cię ciężka batalia, czyli rozwód z "orzeczeniem" winy.

    Czyli pranie brudów, niestety.

     

    Możesz już powoli szykować sobie dobry grunt pod rozwód i np. założyć jej "niebieska kartę".

    Jak zacznie swoje jazdy, dzwonisz na Policję i niech piszą protokół.

    "Maltretuje cię psychicznie";).

    Oczywiście do założenia jej "niebieskiej karty" potrzebujesz papugi, bo gliniarze cię wyśmieją.

    Schowaj wstyd do kieszeni;), konta zabezpiecz, bardziej pieniądze.

     

    Po kilku akcjach z Policją pokazujesz jej drzwi z drugiej strony lub jak nie masz wyjścia wyprowadzasz się.

    Argument o porzuceniu rodziny wytrącasz jej z ręki  - protokoły Policji.

    Oczywiście dobry papuga oraz monitoring w domu niezbędny.

     

    I tak krok po kroku konsekwentnie.

    Rozwód za porozumieniem nie wchodzi w grę. Pani już mi to powiedziała. Ona mnie kocha i nie chce rozwodu. Tylko żebym siedział cicho i postępował zgodnie z zasadami matrixa.

    Ona czuje, że nie mam ochoty na pranie brudów i ryzyko pośredniego skrzywdzenia dziecka. Policji do domu nie chcę wciągać. Pewnie by mnie wyśmiali a do tego żonka mogłaby się

    z nimi zakolegować i wykorzystać przeciwko mnie.

     

    18 godzin temu, Dobi napisał:

    Jeśli dziecko ma 14, to można powiedzieć, że już jesteś na dobrej pozycji. Pozostało raptem 4 lata do pełnoletności, wówczas żaden sąd nie będzie mógł decydować o tym, kto ma zajmować się dzieckiem. Poza tym już teraz może ono samo wyrażać swoje zdanie, które sąd powinien brać pod uwagę.

    Ważniejsza jest tutaj kwestia majątku, bo z racji wieku dziecka, sprawa jest stosunkowo prosta.

    W przypadku kilkuletnich dzieci wywalczenie prawa do opieki przez ojca jest praktycznie niemożliwe.

     

    Bracia dobrze radzą - nie warto mówić o tym, że wprowadzasz nowe zasady. Lepiej robić wszystko stopniowo, małymi krokami, aby nie mogła się zorientować, że coś się dzieje.

    Jeśli zmiany są wprowadzane szybko, to baba zaczyna panikować i może zrobić różne dziwne rzeczy. Im mniej jej mówisz, tym lepiej.

    Tu poruszyłeś kwestię nad którą myślę. Mogę przeczekać jeszcze cztery lata i sytuacja będzie o wiele łatwiejsza. Tylko dla mnie z wiekiem 40+ te cztery lata to sporo. Mam plany biznesowe na

    które pracowałem całe życie i w końcu mogę je realizować. Niestety z żoną jako cichym wspólnikiem któremu należy się połowa zysku bez żadnego wkładu nie będę tego robił.

    Nasze popieprzone prawo nie pozwala na wymuszenie rozdzielności majątkowej bez zgody małżonki. No chyba, że udowodnię marnotrawienie majątku wspólnego. Jedyne wyjście z tego to rozwód.

     

    16 godzin temu, zuckerfrei napisał:

    @Andy Dufresne jedna z moich ex wprost prowokowała słowami:

    -no uderz mnie!

    -dawaj mięczaku!

    Widocznie na wcześniejszych działało i potem wykorzystywało to przeciw nim i do wzbudzania winy. U mnie zobaczyła uśmiech i otwarte drzwi od mieszkania. (Mina bezcenna).

     

    Odkladaj szmal bez wiedzy najukochańszej nawet w domu u mamy, tak aby wypracować poduszkę finansowa.

    Duzo zdrowia dla Mamy! Bo czasem juz tylko je mamy!

     

    U mojej też dostrzegam próby prowokacji. Jakby testowała wytrzymałość psychiczną. Ech... popieprzone to wszystko.

    Kwestie finansowe już ogarnąłem. Nigdy nie oddawałem mojej żonie władzy nad kasą którą zarobiłem, bo wszystko by wydała.

    Teraz muszę budować poduszkę, gdyż do teraz wolne środki szły na inwestycje.

    Mama się nie poddaje. To silna kobieta. Wiele jej zawdzięczam. Walka z rakiem w sumie trwa już kilka lat. Niestety na wygraną lekarze już nie dają szans, ale walczymy o czas.

    Teraz zaczęła brać lek najnowszej generacji, tak że nadzieja umiera ostatnia.

     

    13 godzin temu, rarek2 napisał:

    Standardowe zachowania Twojej kobiety. Nie będę się 50 razy powtarzał - czytaj forum o radach w tej sytuacji - szeroko pisałem co robić i jak się przygotować i na co uważać. Poszukaj moje posty.

    Bardzo prawdopodobne, że masz już założoną niebieską kartę, idź do MOPR się zapytaj. Stąd jej akcje z rękoma - żebyś jej przylał wtedy obdukcja itp. Popytaj po znajomych czy czasem Ci nie obsmarowuje 4 liter - szykując świadków do rozwodu. Zbierz i wynieś z chaty wszystkie dokumenty - ja też miałem akcje, że ex mi zabierała różne rzeczy licząc na awanturę - nie daj się sprowokować w żaden sposób.

     

    Dbaj o kasę, ustal jakąś sumę i jej dawaj co miesiąc i nic ponad to - niech to będzie mała suma. Wtedy jej do reszty odbije i będziesz miał akcje codzienne. A na to miej przygotowaną jakąś kamerkę i dyktafon.

    Resztę pieniędzy odkładaj na ciężkie czasy, które nadejdą.

     

    Po Twoim opisie mogę stwierdzić, że już Cię wrabia. I dlatego musisz mieć zarejestrowane jej zachowanie w domu - dyktafon, kamera itp. Ty policji nigdy nie wzywaj - po co ci to, dzieciak ma na to patrzeć?

     

    Obserwuj dziecko, jaki ma stosunek do Ciebie, jak się odzywa, czy jest milczące, w połowie urywa swoje wypowiedzi. Czy nastąpiła u dziecka zmiana w szkole w ocenach, czy zamyka się u siebie w pokoju w samotności. Czy zadaje dziwne pytania. itd. Rejestruj wszelkie zmiany w zachowaniu dziecka - to będziesz wiedział czy mamusia robi dziecku wodę z mózgu. Wtedy zastanowiłbym się na wywaleniem jej z chaty - bo po prostu trzymasz wroga i żmiję w domu, która niszczy Ciebie i Wasze dziecko.

     

    Nie miej litości - bo ona ci litości nie okaże - tego możesz być pewny i o czym się przekonało przy rozwodzie 99% facetów. Ona będzie próbowała ograbić cię tyle ile będzie mogła i ile da radę. To będzie jej jedyna okazja aby ustawić się do końca życia, bo pewnie ma zabawkową pracę za jakieś grosze - jak większość kobiet, które pasożytują na mężczyźnie. I nic ona więcej w życiu nie osiągnie - byłeś jej żywicielem na którym żerowała. Tak to wygląda - ja się o tym przekonałem po rozwodzie kiedy pozbyłem się pasożyta. Tak - pasożyta.

     

    Więc na koniec - czytaj porady w innych postów - poszukaj moje posty opisujące co robić w takich sytuacjach - przechodziłem przez podobne sprawy więc spisałem cenne rady.

     

     

     

    Forum i również Twoje posty czytam już jakiś czas. Dzięki Wszystkim za opisanie swoich historii i cenne porady. Wiem, że muszę założyć monitoring. Do tej pory mam kilka nagrań z telefonu

    jak mi grozi, że mnie zniszczy. Niebieskiej karty mi nie założyła bo ona nie ogarnia spraw urzędowych. Zresztą policja przecież by mnie wezwała na jakieś przesłuchanie czy coś.

    Chyba nie zakładają tego i nic z tym nie robią. Dokumenty już musiałem z domu wynieść bo groziła w nerwach, że zniszczy. Kilka nawet zabrała ale później oddała. Nawiasem mówiąc

    co to za życie jak z własnego domu muszę wynosić i chować rzeczy. Kwestia kasy to chyba jedyna gdzie utrzymałem ramę. Teraz tylko jeszcze bardziej docisnąłem. Wszystko na pół.

    Jak na razie się dostosowała.

    Dziecka nie buntuje przeciw mnie bo jest już za duże i wszystko rozumie. Raczej jest po mojej stronie. Ja staram się utrzymać konflikt jak najdalej od dziecka.

    Co do pracy mojej pani to trafiłeś w 10 albo jesteś jasnowidzem :).

    W kwestii świadków to raczej żona miałaby problem. Nawet teściowie (oboje) są po mojej stronie. Próbowali nawet z moją coś gadać, ale nic do niej nie dotarło. Przestała do nich chodzić

    pomimo że mieszkamy niedaleko.

     

    13 godzin temu, Horus napisał:

    Wg prawa nie możesz, bo ona tam na stałe mieszka, nawet meldunku nie musi mieć ;) (szczegółów nie podam, bo już nie pamiętam). I wtedy do gry zostanie wciągnięta Policja.

     

    U mnie akurat jest wyjątkowa sytuacja i mógłbym ją wywalić. Mam formalnie nieodebrany dom i zgodnie z prawem nie można w nim jeszcze mieszkać. W trosce o bezpieczeństwo mojej żony mogę

    ją wystawić za drzwi. Oczywiście ja i dziecko też musielibyśmy się wyprowadzić. Była taka historia w "Sprawie dla reportera" w tvp. Nawet policja wtedy pomagała usunąć panią z domu a pan później

    wprowadził się z nową narzeczoną.

    Ciekawe czy gdybym tak zrobił i wynajął mieszkanie dla mnie i dziecka to co z żoną. Czy wg prawa mogłaby siłą do nas się wprowadzić?

     

    Jeszcze raz dziękuję za cenne rady i możliwość wygadania się. Jak już pisałem nie mam z kim o tym pogadać. 

     

    • Like 1
  6. Witam Braci.

    Moja historia niewiele odbiega od schematu z którego w pełni zdałem sobie sprawę po przeczytaniu innych wątków na forum. Szkoda tylko, że tak późno.

    Kilkanaście lat temu jak przystało na dobrego białego rycerza zawarłem związek małżeński. Było pięknie, rok później zostałem ojcem. Teraz widzę, że od początku

    moja żonka realizowała program. Systematycznie i powoli odsuwała mnie od wszystkich znajomych i przyjaciół. Po kilku latach nie było już nikogo obok mnie.

    Nie będę opisywał szczegółowo wszystkiego, ale przeszedłem standardowe etapy (coraz mniej sexu, wkręcanie poczucia winy itp.)

     

    Jakiś czas temu zachorowała moja matka (nowotwór). Musiałem jej poświęcić trochę więcej czasu na wyjazdy po lekarzach i leczenie. W domu zaczęły się awantury,

    że za dużo przebywam z matką. Właśnie w tym momencie przejrzałem jak wiele "pola" oddałem żonie. Zrobiłem sobie krótki bilans z mojego życia.

    Wyszło mi, że zrezygnowałem ze wszystkich moich marzeń, hobby z młodych lat też porzuciłem. Najlepsze jest to, że mimo tego wszystkiego co odpuściłem to

    w oczach żony jestem niedobrym mężem. Za mało czasu dla niej, dla dziecka, mało romantyzmu, przytulania i cała gama znanych wyrzutów jakie mają księżniczki.

     

    Resztki mojego ego podpowiadały mi, że przecież nie mogę być aż tak zły. Nie piję, nie biję, zarabiam i dbam o dom. Postanowiłem odzyskać trochę przestrzeni życiowej.

    No i zaczęła się  "jazda". Wywaliłem jej wszystkie żale i zapowiedziałem gruntowne zmiany mojej postawy. Oczywiście festiwal fochów i awantur.

    Z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej. Zapowiedziałem, że się nie cofnę nawet jeśli ma skończyć się rozwodem.

    Zastanawiam się nawet czy nie mam za żonę kobiety typu "borderline". Widzę jak próbuje złamać moje postanowienie.

     

    I tak krótko to przerobiłem już:

    - super sex jak z czasów początku małżeństwa (włącznie z lodzikiem którego już prawie nie pamiętałem).

    - następnie wyrzuty tego sexu, (że ona tak się stara a ja nie chcę odpuścić i się porozumieć).

    - wkręcanie poczucia winy (jak mogę się kłócić, przecież mamy dziecko któremu robię wielka krzywdę)

    - szantaże różnego typu (włącznie z samobójstwem)

    - kilka prób startowania z "łapami" (zakończone adekwatną obroną konieczną)

     

    Najgorsze jest to, że za każdym razem posuwa się coraz dalej. Potrafiła mi już zapierdolić i schować różne dokumenty albo klucze od samochodu. Nie wiem czy myślała,               

    że posunę się do rękoczynów? Prowadzę małą działalność, więc wyobraźcie sobie jak mi to rujnuje życie. Nie raz musiałem przekładać robotę i się tłumaczyć z opóźnień.

    Na dłuższą metę tak nie dam rady.

     

    I tu mam kilka poważnych dylematów do rozwiązania. Na poprawę żony już raczej nie liczę, więc kierunek rozwód. Chciałem teraz u notariusza zrobić rozdzielność ale nic z tego.

    Pani używa wspólnoty majątkowej do swoich gierek. Mieszkamy w domu który zacząłem budować sam przed ślubem, tak że zaproponowałem uczciwą spłatę połowy nakładów

    które ponieśliśmy po ślubie. Żona nie chce się wyprowadzić, nie chce też rozwodu więc sytuacja patowa. Mogę ją wywalić za drzwi i zmienić zamki, ale wtedy do gry wciągnie dziecko.

    Że niby chcę ich oboje pozbawić dachu nad głową. Nie wiem co dalej robić. Jak ja się wyprowadzę to mnie oskarży o porzucenie rodziny, już to wyczytała w necie.

    Może doświadczeni bracia coś podpowiedzą.

     

    Dla wszystkich młodych potwierdzam jeden przekaz - jeżeli już idziecie do ołtarza to tylko z intercyzą i rozdzielnością majątkową.

     

     

     

     

    • Like 4
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.