Skocz do zawartości

Stary_Niedzwiedz

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2070
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Stary_Niedzwiedz

  1. 13 godzin temu, Richard_Ramirez napisał(a):

    włosy przeszczepione raczej nie wypadną... kwestia tego, że jeśli łysiejesz agresywnie to to, co przeszczepione nie pójdzie zgodnie z postępującym łysieniem na innym częściach głowy które nie były zaczepiane przez chirurga

    Nie do końca. Łysienie androgenowe jest spowodowane czynnikami hormonalnymi (w skrócie).

    Finasteryd (w skrócie) niweluje/zmniejsza te problemy.

    Przeszczep włosów nie niweluje pierwotnej przyczyny łysienia androgenowego. Jest "leczeniem"objawowym.

    Zatem -> jest zalecenie przyjmowania finasterydu po przeszczepach, inaczej - może się nie przyjąć/znowu wyłysieć.

     

    13 godzin temu, Richard_Ramirez napisał(a):

    Jaką dawkę brałeś?

     

    Nie pamiętam. 1 mg?

     

    13 godzin temu, Richard_Ramirez napisał(a):

    Według mądrości internetowych (ja nie jestem fanem tej teorii) powinieneś jak najdłużej jechać na finie zeby sie organizm przestawił na niskie dht i w koncu bys zaczal 'normalnie' funkcjonowac, no ale skoro rok nie dał efektu.. to faktycznie dobrze ze odstawiles, wszystko wrocilo do normy po jakim czasie?

     

    +/- po roku?

    Aczkolwiek tu była też kumulacja pewnych czynników zewnętrznych. Przede wszystkim -> spore zmiany (na plus) w poukładaniu życia, świadomość negatywnego wpływu szeroko pojmowanej higieny umysłowo/cielesnej na funkcjonowanie organizmu.

    Koniec końców - proces dalej postępuje, ale (nieco) wolniej. Czekam pomału na dzień, gdy wezmę w dłoń maszynkę i zakończę bycie owłosionym 🙂 

     

    A ogólnie, ciekawe jest to moje łysienie o tyle, że w mojej rodzinie nie ma historii łysienia androgenowego. Ani po stronie matki, ani po stronie ojca. Stary ma 70+ i kudłaty (niemal) jak za młodu.

    A ja przez całe życie (do +/- 35-37 r.ż.) miałem czuprynę jak lew.

     

    Także... nadmiar ciśnień - wbrew pozorom - potrafi mocno przytyrać organizm.

     

    13 godzin temu, Richard_Ramirez napisał(a):

    Jeśli ktoś ma naprawdę słabą sytuację i ma powiedzmy 20 lat to rozumiem że podejmują ryzyko

    Życie składa się głównie z zarządzania ryzykiem.

    Patrząc na moje doświadczenia - nie warto, bo koszty nie równoważą przychodu.

     

    Mam wprawdzie dwa handicapy:
    - sensowny kształt czaszki (jak pojadę na zero będzie w miarę OK. Minus konieczność dwóch zabiegów kosmetycznych)

    - mam bujny zarost na twarzy -> mogę się zrobić na łysego drwala 😄 

     

    Tym niemniej - moim skromnym zdaniem mężczyzna ŁYSY wygląda OK. Na pewno 100x lepiej niż mocno łysiejący. Placki, zaczeski itp walka z nieuniknionym wygląda słabo.
    Było kiedyś takie stwierdzenie: Mężczyzno, łysiej z godnością. Polecam. Na pewnym etapie trzeba odprawić fryzjera i zakupić maszynkę do golenia.

    Życie 🙂

    • Like 1
  2. W dniu 2.04.2024 o 21:52, Baca1980 napisał(a):

    - przeszczep włosów.

    ...aby się utrzymał musisz (dożywotnio) przyjmować finasteryd.

    Błędne koło.

     

    Ja brałem +/- rok i... nie biorę.

    Efekty... Potężne retencje wody (skoki na wadze rzędu +/- 3 kilogramy dzień do dnia (!)). Ogólnie "niechęć do życia". Osiągi treningowe mocno w dół. Faja miękka, głowa ogólnie minus pięć. A - koniec końców - włosy jak leciały tak lecą.
    Pierdolnąłem toto w kąt, przyjmuję na klatę, że będzie czupryna coraz rzadsza. Trudno. Wolę być łysy, niż mieć minus 5 do frajdy z życia.

     

    Ogólnie - odradzam.

     

    U mnie łysienie miało podłoże stresowe. Za duże ciśnienie w życiu -> fatalny (!) sen i regeneracja -> podbicie kortyzolu -> ogólna destrukcja organizmu.

     

    Wiele zmian, ogarnięcie snu (tzn - świadomość, że jest to MEGAAAAA ważne, zwłaszcza dla mężczyzn) -> poprawiło się. Włosy wprawdzie nie odrosły i raczej nie odrosną, ale jakość życia w rozumieniu ogólnej satysfakcji - zuuuupełnie inny poziom.

     

    Także... Dbajcie panowie o głowę, ale bardziej od środka, niż od zewnątrz.

    Czasem trzeba coś poświęcić dla wyższego dobra.

     

    • Like 3
  3. W dniu 24.03.2024 o 17:01, Brat Jan napisał(a):

    Ale on ma dużo racji, z tym, że nie rozbijałbym gdy są dzieci. Oraz nie szedłbym w intymność poza pocałunkami i macankami dopóki nie zerwałaby z dotychczasowym.

     

    "Tyle wiemy, na ile nas sprawdzono".

     

    W dniu 24.03.2024 o 21:47, Perun82 napisał(a):

    Sprawdzam czy nie ma zawleczki :P 

    ...i czy nie widać na kamerze monitoringu 🙂

    7 godzin temu, Dworzanin.Herzoga napisał(a):

    BTW ludzie nierzadko reagują oburzeniem, gdy zacznie się ich traktować z wzajemnością. 😊

     

    "Jak śmiesz używać moich zaklęć przeciwko mnie!!!"

    Piękne jest, jak odwracasz skrypt i zaczynasz jechać pańci jej shittestami/mundrościami. Zazwyczaj "anielska cierpliwość kobiet" kończy się w połowie drugiego zdania 😄

     

     

     

    • Like 2
  4. 9 godzin temu, UncleSam napisał(a):

    Taaa i skończy się to tym, że ze względu na niską cenę i powszechność filmy będą jak tiktoki - dla userów z tik takiem zamiast mózgu.

     

    Nie żeby bieżąca produkcja filmowa była jakoś szczególnie ambitna 🙂

     

    6 godzin temu, Bullitt napisał(a):

    Już teraz wykorzystują AI w Hollywood. 

     

    Nazywa się to CGI.

    Po prostu - na pewnym etapie CGI rozwinie się w stopniu pozwalającym emulować całość filmu. A raczej - animacja stanie się filmem "rzeczywistym".

    Wystarczy porównać animacje sprzed 50, 20, 10 lat. Postęp jest niesamowity.

  5. 29 minut temu, zychu napisał(a):

     

    Poleciałeś tu jakimś kosmicznym absurdem. Co to ma wspólnego z trzymaniem się zasad i stosowaniem wobec wszystkich takich samych standardów?

    Wszystko.

    Przecież "trzymamy się standardów". Wszystkich. Nie wybranych.

     

    Jeszcze raz -> zamykasz dom? Zamykasz samochód? 🙂 

     

    To DOKŁADNIE taki sam poziom uczciwości. Btw, tzw "uczciwość", "rycerstwo" itp wartości które tak silnie wspierasz to KONSTRUKT SPOŁECZNY. Zestaw reguł, które LUDZIE wymyślili, aby społeczeństwo posuwało się naprzód. Takie - uważaj - MIŁE wartości w dobrych czasach. A wiesz, dlaczego funkcjonują w społeczeństwie?

     

    Bo są - uważaj - wymuszane. Przemocą. Przez społeczeństwo występujące pod postacią państwa (które ma monopol na przemoc). Bo te konstrukty społeczne są korzystne dla SPOŁECZEŃSTWA. Ale niekoniecznie dla jednostki. Więc jednostkę trzeba trzymać przy ryju i tłoczyć w łeb określone tzw "wartości".

    Tylko że społeczeństwo jako osobowość zbiorowa - uważaj - w piździe ma jednostkę. Gra... Na siebie! I na koniec nikt się Tobą nie przejmie.

     

    Podam Ci drugi przykład:

    Aktualnie pracuję.

    Bardzo dobra robota.

    Mój poprzednik mógł - jak ja obecnie - żyć jak pączek w maśle.

    Spierdolił robotę koncertowo.

     

    Czy powinienem:
    a) biczować się i płakać, bo koleś dobrze od ponad roku jest na bezrobociu, a ma żonę i dziecko na utrzymaniu

    b) cieszyć się swoim sukcesem, bo jego strata to mój zysk?

    c) jak w pkcie a + przekazywać mu 100% mojego uposażenia, no bo jak tak można, ZŁY CZŁOWIEK JESTEM.

     

    Oczywiście - nie bronię Ci żyć złudzeniami i wyobrażeniami o "uczciwych ludziach", o "rycerstwie", "niekurestwie" itd. Też kiedyś byłem na Twoim miejscu. A potem życie dupę mi grubym kijem obiło (i nie tylko). I mi - kurwa - przeszło.

     

    Kiedyś traktowałem ludzi z szacunkiem. Teraz z wzajemnością. Życie stało się prostsze i przyjemniejsze.

     

     

     

    • Like 1
    • Dzięki 1
  6. 20 godzin temu, zychu napisał(a):

    jestem wyczulony na hipokryzję, i trochę mnie zbiera na rzygi, gdy widzę, jak byle cipa potrafi z pozornie porządnego typa zrobić zdegenerowaną szmatę pozbawioną godności

     

    Zmień planetę. Ludzkość tak działa. Po prostu.

    Powiem więcej - pilnowanie swojego interesu, zdrowy egoizm i wyjebanie na innych postawiły nas tu, gdzie jesteśmy. I dzięki temu klepiemy sobie w klawiatury, zamiast zwisać z drzewa.

    Czy to miłe? Nie. Tylko że natura w piździe ma twoją "miłość" i przyjemność. Masz przeżyć i przekazać geny dalej. Kropka.

    A jak będziesz miły, to życie zeżre Cię na przystawkę. Nice guys finish last <-- znasz to stwierdzenie?

     

    20 godzin temu, RealLife napisał(a):

    A miesiąc później w pokojach hotelowych wcielałem się w rolę łysego z Brezzers a ona w cheating wife. 

    ... a potem wjeżdżała rozmaita racjonalizacja.

    Piękne to jest, jak ludzie w sytuacjach granicznych potrafią robić mentalne szpagaty.

     

    20 godzin temu, Tornado napisał(a):

    Jej status spowszedniał/zeruje się, więc DOPALACZ mile widziany.

    No czyli jest zainteresowana zmianą. Żeby coś nowego było. 🙂 

     

     

     

    • Like 1
  7. 9 godzin temu, Turop napisał(a):

    Gdzie Ci wszyscy Red Pilowcy głoszący żeby mieć orbiterki w zasięgu ręki? 

     

    Umoralniają cię, aby przykryć swój szloch p.t. "olaboga, nie wolno zajętej, nienienie, BO MOŻE TRAFISZ NA MOJĄ MYSZKĘ i zostanę sam ze swoją dłonią".

     

    Kutas w to po same jajca. Zawsze było jest i będzie hoes before bros. Umoralniacze dużo mówią, a jak przyjdzie co do czego, to oczy pizdą zarastają i... "Wiesz, to była zupełnie inna historia, nie zrozumiesz tego (TM)".

     

    Porażająca większość związków ludzi starszych niż -naście lat jest relatywnie płynnym przejściem z gałązki A na gałązkę B z jakimś_tam overlapem. U obu płci. Odejście w nicość (w sensie zostawiłem partnera/partnerkę, drapałem się pół roku po jajcach/piczy i tera szukam) to rzadkość. Zwykle jest to inna nazwa "kopnął/kopnęła mnie w dupę na tyle niespodziewanie, że nie zdążyłem/am naruchać następcy". Także...

     

    Kisnę z tych fałszywych wzmożeń, ilekroć ten temat wjeżdża na forum. Ot, dulszczyzna.

    No ale ja już jestem stary miś i życie pozbawiło mnie złudzeń. Więc nazywam rzeczy po imieniu.

     

    11 godzin temu, giorgio napisał(a):

    Jakby jej facet był taki super, jak gada, to miałaby na ciebie wyjebane i nawet nie splunęła w twoją stronę. 

     

    Kropka.

    Makało i po makale. Zapisać w kajeciku, podkreślić wężykiem.

     

    Ona jest zainteresowana zmianą, Ty jesteś zainteresowany zmianą, oboje nie macie ciśnień i chcecie się obwąchać. Tak to wygląda. Tak działa ludzkość. Tyle.

     

     

     

    • Like 3
    • Dzięki 1
  8. 27 minut temu, tete-a-tete napisał(a):

    No dobra, śmieszki śmieszkami, ale mielibyście raczej inne podejście, gdyby nagle po co najmniej kilkunastu latach (bo nie wiem, czy wczesne dzieciństwo liczyć, czy dopiero od wieku nastoletniego) zastanawiania się, skąd się bierze cała seria dziwnych zachowań u was, nagle dostaliście olśnienia.

    Wow, jaka znakomita wymówka!
    Czyli już nie muszę nic robić ze swoimi wadami, mam kwit, mogę się położyć i leżeć!

     

    Tego oczekujesz?

    • Like 3
    • Dzięki 1
    • Zdziwiony 2
  9. 20 godzin temu, DOHC napisał(a):

    Jako expat widzę, że ogólnie Polacy nie są wcale gorsi czy głupsi, wręcz przeciwnie potrafimy być bardzo kreatywni. 

     

    Dokładnie.

    Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.

     

    20 godzin temu, DOHC napisał(a):

    Tu brylują kobiety, ile byś nie zrobił - Twój obowiązek, coś się stanie - kuurła nic nie potrafisz dobrze 😉

    Prawo Briffaulta. Wszelkie "poprzednie zasługi" nie mają żadnego znaczenia. Jak w korpo i sporcie - jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz.

     

    W dniu 20.03.2024 o 18:56, bernevek napisał(a):

     

    Od lat miałem poczucie fałszu. Że Polacy to tak naprawdę bardziej są nieufni wobec siebie, podkładają sobie świnie, dorabiają mordy, grają w gierki itp.

    Zgodzicie się ze mną?

     

    To zależy.

    Gdyż:

    20 godzin temu, DOHC napisał(a):

    Niesamowita polaryzacja narodu. Spytasz kogoś z innego kraju, co sądzi o... Wiele osób powie - to zależy. A u nas albo róbta co chceta, albo zabić ale nie pozwolić. 

     

    Nie da się powiedzieć zerojedynkowo. Ekstrapolowanie zachowań jednostek do zachowań społeczności to błąd poznawczy. Stąd próby uproszczeń są niewłaściwe z punktu widzenia analizy.

    Jako ludzie szukamy uproszczeń, stąd często podnosimy poszczególne ekstrema do poziomu powszechnych standardów. Dlaczego? Bo nie widzimy "zwykłych" ludzi. Oni są tłem. Przewijają się gdzieś_tam. A te 'kolorowe ptaki' są widoczne i przez to sprawiają wrażenie, że to "standard".
    Ot, choćby julki-alternatywki. Robią z siebie małpy farbowanymi włosami i piórkiem w dupie po to, żeby zaspokoić głody atencji. I wydaje się nam, że julek są stada i stanowią problem. A w gruncie rzeczy - jest to jakiś (niewielki) fragment rzeczywistości.

     

    Stąd też nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że Polacy - en masse - są jakąś patologią.

    Są... Normalni 🙂 

     

    A to, że w Polsce w społeczeństwie funkcjonuje homo sovieticus... Nie da się wyplenić dwóch setek lat tkwienia pod butem zaborców. Muszą przelecieć ze 2 pokolenia, zanim dobijemy do standardów, które uważamy za "dobre".

    Mimo to - uważam Polaków za naród całkiem... spoko 🙂 

    • Like 3
    • Dzięki 1
  10. 5 godzin temu, Maurycy napisał(a):

    Kobieta mieszka w Warszawie, ma 32 lata i pracuje w biurze. "Nie zarabiam kokosów. Nieco ponad 4000 zł. Przy obecnych cenach wynajmu, to ledwie starczy na ciasną kawalerkę. Żyję od pierwszego do pierwszego.

     

    Załóżmy, że pani zarabia te 4k netto.

    Wynajem kawalerki (policzę po cenach z dupy) = 2k z opłatami
    Żarcie miesięcznie - 1k bardzo lekko.
    Bilet miesięczny - stówka.
    Telefon - 50
    Jakieś pierdoły typu multisport czy inne wynalazki - stówa.

    To mamy ile rozporządzalnego dochodu? 750 PLN?

    No pańcia faktycznie może zaszaleć. I mieć WYMAGAAAANIA.
    A no tak. Ona ma STUDJA. I prawo jazdy. Przy tym dochodzie rozporządzalnym to je MA. Niekoniecznie korzysta 😄 


    X.D.

    • Like 3
  11. 3 godziny temu, Albert Neri napisał(a):

     

    Co do kobiet… babki z którymi się spotykałem i wychodziło czym się zajmuję zawodowo to miały od razu mokro w majtach. Ale jak się już trochè pożyło razem to zaraz było pierdololo że dużo pracuje, że czas że tamto sramto. 

    Kobiety lubią zjeść kiełbasę. Ale nie przyjmują do wiadomości, jak się kiełbasę robi.

     

    • Like 6
  12. 9 godzin temu, Kowalski napisał(a):

    Wczoraj dowiedziałem się przez telefon, że przefarbowała je henną (jakaś naturalna glinka, co sprawia, że włosy są grubsze i odżywione) na kolor rudy. Dodam, że jeszcze przed tym zanim mi powiedziała, że się przefarbowała, to zapytała mnie co w sytuacji gdyby sobie zmieniła kolor włosów na rudy. Odpowiedziałem jej, że rudy to "wredne" i że lubię jak dziewczyna ma naturalny kolor włosów. Odpowiedziała, że w takim razie możemy się spotykać dopiero za 2 lata, kiedy jej zejdzie.

    To się nazywa shit test.

     

    9 godzin temu, Kowalski napisał(a):

    Powiedziała mi, że w sumie moja reakcja na jej metamorfozę była najgorszą ze wszystkich jej znajomych:d

    Pierwszą fazę zdałeś.

     

    9 godzin temu, Kowalski napisał(a):

    Widzimy się w najbliższy weekend i zastanawiam się czy powiedzieć jej prawdę, że bardziej podobała mi się w swoim naturalnym kolorze (nawet jeśli w tej też okaże się, że w tym też jest jej dobrze), czy udawać że wszystko w porządku i że jest jej w tym pięknie?

     

    Powiedzieć dokładnie tak, jak uważasz.

     

    Jeżeli jest chujowo - powiedz, że jest chujowo.

    Jeżeli wyglądała poprzednio lepiej - powiedzieć, że poprzednio lepiej.

    Jeżeli koloryzacja została zrobiona chujowo technicznie - powiedzieć jasno, że "ale ktoś to spierdolił".

    Jeżeli uznajesz, że jest OK - powiedzieć, że jest OK.

     

    Żadnych cielęcych zachwytów. Żadnych cmokań. Żadnych objaśnień i uzasadnień swojej opinii. Krótki przekaz. A już w ogóle najlepiej nawet nie zauważyć, że cokolwiek się zmieniło. Niech się styki palą.

     

    Jeżeli pani obróci się na pięcie i pójdzie -> no trudno. Nie jesteś tam aby potakiwać.

     

    Nie dostosowujemy swoich poglądów celem obłaskawienia posiadaczki norki. To jest kontrproduktywne i osuszające śluzówki.

    • Like 7
    • Dzięki 2
  13. W dniu 2.03.2024 o 16:04, Maurycy napisał(a):

    Właśnie dlatego te miejsca są wolne, ja bym na przykład nie kupił miejsca 1 oraz 3 z przedstawionego rysunku. Co sądzisz o miejscu przed ostatnim, czyli 2? 

    Nic nie sądzę, bo nie widziałem tego NA ŻYWO.
    To trzeba obejrzeć live. A najlepiej - przymierzyć się tam fizycznie samochodem.

     

    Miejsce 2 TEORETYCZNIE jest OK. Ale tylko teoretycznie.

    Dlaczego? Bo jeśli od miejsca obok (ale nie 1, tylko tego drugiego) oddziela je ściana, to dupa zbita - wjazd przodem oznacza, że masz trudności z wysiadaniem.

    Jeżeli da się tam złamać sensownie tyłem, to taka miejscówka jest lux-malina, bo masz elegancki wjazd (prostopadle wygodniej jest wjechać tyłem niż przodem) + ewentualne przeszkody masz z prawej, więc możesz zostawić więcej miejsca po wjeździe.

     

    Na tej samej zasadzie miejsce nr 3 jest "od biedy do kupienia".

    Dlaczego? Bo jak wjedziesz tam tyłem, to jest OK - prawą stroną do ściany i git-malina. Tyle, że musisz "rakiem" zapylać przez pół hali.

    Znowu -> to też jest przestrzeń do negocjacji ceny kulawego miejsca.

     

    Miejsce 1 jest bardzo ok pod - uwaga... JEDNOŚLADY!

    Na miejscu dla samochodów zmieścisz z 5 motocykli lajtowo. Jak małych to i więcej nawet.

    Ja u siebie trzymam na 1 miejscu moto + krótsze auto, więc :)

     

     

  14. 14 godzin temu, Maurycy napisał(a):

    Chodzi o to, że chętnych jest właśnie dużo, widzę to po grupie na facebooku, tylko nikt nie wziął pod uwagę, żeby po 5 latach od zakupu mieszkania zapytać dewelopera.

    Nie wiadomo.
    Może te miejsca faktycznie są tak chujowe, że nikt tego za darmo nie chce. Podejdź i obejrzyj.

    Miejsca pod ścianą, zwłaszcza te w lewo są absolutnie do utylizacji - nie możesz dojechać do ściany prawą stroną, a łamanie się w takie miejsce przodem to dramat.

     

    14 godzin temu, Maurycy napisał(a):

    Wybierać albo negocjować cenę to można, jak są opcje do wyboru, a nie jak jesteś na coś skazany :)

    Jeszcze raz - miejsca u dewelopera OD LAT są za 35k.

    Serio, uważasz, że sprzedawcy od dewelopera są miękkim chujem robieni i nie ogarniają prostych platform do sprzedaży?

    Nawet jeśli - skoro stoi tyle lat, to znaczy, że cena > funkcjonalność. Czyli jest przestrzeń na negocjację.

     

    14 godzin temu, Maurycy napisał(a):

    Chodzi o to, że chętnych jest właśnie dużo, widzę to po grupie na facebooku,

     

    Jak zauważyłeś: od "chęci" do zakupu daleka droga.

    Tak samo jak krzyczenie "za myljon!!!!" nie oznacza, że końcowa cena transakcyjna faktycznie taka będzie.

     

    Obczaj stare ogłoszenia o sprzedaży, napisz, czy aktualne - dowiesz się, jaki jest FAKTYCZNY obrót.

    Stara zasada: widzisz przedstawienie, a nie wiesz, jak ono się ma do samej rzeczy.

    5 godzin temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

    Od miejsca postojowego płaci się czynsz?

    A nie? 🙂 

    Powiem więcej - fundusz remontowy też się płaci 🙂

     

    5 godzin temu, Sgt. Hugo Stiglitz napisał(a):

    Druga sprawa kiedyś czytałem o tym i miejsca postojowe nie są uwzględnione jako wspólnota mieszkaniowa czy coś takiego. 

    To zależy.

    Jest to tzw "lokal niemieszkalny", albo "przestrzeń wspólna z prawem do wyłącznego wykorzystania".

    I tak, podlega toto opłatom. Bo garaż to infrastruktura wymagająca nakładów i to całkiem sporych. Sprzątanie, remonty, utrzymanie (system ppoż, czujniki CO, LPG, infrastruktura wentylacyjna itd). Zgodnie z logiką -> płaci korzystający.

     

    Jestem sobie w stanie wyobrazić "bezczynszowe" miejsce postojowe w sytuacji, gdy jest ono przypisane "na sztywno" do lokalu (jest na jednej KW).

    Wtedy MOŻE BYĆ tak, że nie masz wydzielonej oddzielnej opłaty na kwicie, bo skoro każdy lokal posiada 1 miejsce postojowe, to opłaty są dzielone przez ilość lokali i fru.
    Oczywiście przy założeniu, że - co do zasady - opłaty za powierzchnie wspólne są liczone per lokal a nie per metraż lokalu.

     

     

    • Dzięki 1
  15. 50 minut temu, Maurycy napisał(a):

    Cena dość okazyjna, bo 35k :) Bralibyście pod wynajem lub inwestycje? 

     

    Brałbym jako

     

    1. Na potrzeby własne. Miejsc parkingowych "na krzywy ryj" będzie coraz mniej. Miejsc parkingowych pod blokiem NIE BĘDZIE WIĘCEJ.

    Za chwilę będziesz miał problem gdzie postawić samochód. W dzielnicy, gdzie był MEGA problem z parkowaniem już mieszkałem. Nie polecam. Nigdy więcej.

     

    2. Ze względu jak wyżej - jest to dobro rzadkie i cena będzie szła w górę. "Drogo? No to niech pan znajdzie taniej 😄"

     

    3. Stopa zwrotu jest taka sobie, ALE -> może się okazać, że na pewnym etapie mieszkanie bez miejsca postojowego będzie niesprzedawalne. Traktowałbym to więc trochę jako inwestycję podbicie wartości nieruchomości głównej.

     

    4. Jeżeli miejsce masz na wydzielonej KW i możesz nim swobodnie obracać - zawsze może się okazać, że masz jakiś kapitał do uwolnienia w razie sytuacji cięższej.

     

    W obliczeniach stopy zwrotu z wynajmu nie uwzględniono KOSZTÓW UTRZYMANIA. Od miejsca postojowego też płaci się czynsz (ja płacę c.a. 80 PLN/mc). Chcąc wziąć np 300 w gotówce trzeba odliczyć rzeczone przykładowe 80 (i jeszcze podatek).

     

    Skoro za 35k chętnych brak, to krzyknij 29,900 i patrz, jaka jest reakcja.

    • Like 5
  16. 4 godziny temu, Kespert napisał(a):

    Zwolnienia w IT to specyficzna sprawa... ile sekund potrzebuje przy stanowisku świeżo zwolniony specjalista, by narazić firmę na dziesiątki, setki milionów strat?

    Poniżej minuty...

     

    To nawet nie jest kwestia IT.


    Co do zasady: utrata pracy to NAPRAWDĘ stresująca sprawa.

    Ludzie działają bardzo, BARDZO różnie. Niestety - ze względów zawodowych mam do czynienia z ludźmi "na wyjściu". I akcje zdarzają się... różne. Przywłaszczenia majątku, próby "zemsty", czy choćby szlochy w mankiet. To są trudne chwile.

    Stąd - chociaż mam pełną świadomość tego, jakim bezdusznym tworem jest korporacja - ROZUMIEM, dlaczego robi się to tak, a nie inaczej.

     

    Analogicznie - jak relegujesz niunię ze swojego życia, to raczej zaczynasz od odłączenia jej od rachunku bankowego, rekwirujesz klucze od chaty, zmieniasz hasła itd (zakładam, że miała takowe dostępy bo... cokolwiek), a nie liczysz na "rycerskie zachowanie".

    • Like 1
    • Dzięki 1
  17. W dniu 21.02.2024 o 07:16, Lucky Luke napisał(a):

    Przy zatrudnieniu 5500 normalne że może pojawić się potrzeba redukcji, wszystko jest kwestia jak to zostanie załatwione czy z ludzka twarzą z zachowaniem jakiejś godności.

     

    Tak dzikie ssanie, jak i redukcje są normalne.

     

    Jak zauważono - to są naturalne cykle koniunkturalne. I nie ma co się zastanawiać, że "łolaboha ajti pogonili".

    "Za moich czasów" było DZIKIE ssanie na absolwentów kierunków ekonomicznych. Do tego język zachodnioeuropejski (EN lub DE) i byłeś królem życia i "programistą fafdziesiąt ka". Faktyczne kompetencje miały czwartorzędowe znaczenie. Oddycha, da się porozumieć w bardziej globalnym narzeczu, żarzy podstawy ekonomii niesocjalistycznej -> nadaje się. A potem rynek to weryfikował. Ja się już nie załapałem - jakieś 5-7 lat wcześniej jakbym się urodził, to bym się wstrzelił. Życie 🙂

     

    Dziś odpowiednikiem tego jest IT pojmowane jako programowanie/bazy danych. Bo już hardware/network to niekoniecznie. Tam stawki potrafią być żałosne.

     

    A że - wracając do tematu Aptiv - zrobiono to tak a nie inaczej? No zrobiono. Bo można było. Było to zgodne z prawem (!). I - co do zasady - korporacje tak robią.

     

    Że mało empatyczne? No mało. Każde zwolnienie człowieka jest nieempatyczne. Polecam obejrzeć film Up in the air z Clooney'em. Znakomicie pokazany proces "ludzkiego" (w rozumieniu korporacji) zwalniania ludzi vs pomysł na "usprawnienie tego procesu".

    Plus jest troszkę smaczków z pogranicza redpill 🙂

     

     

     

     

    • Like 4
  18. W dniu 24.01.2024 o 12:56, Tyrion napisał(a):

    kanał yt pozwala zdjąć z siebie część poprawności politycznej i uderzać w tematy, gdzie wielu ludzi myśli to samo, ale nie znajdą tego w regularnej telewizji.

    O jakże bardzo, bardzo, BARDZO się mylisz.

    100% jutjuberów chodzi na BARDZO krótkiej smyczy monopolisty. Jeden klik i są pozamiatani.

    Wbrew pozorom jest to MEGA ryzykowny biznes, oparty na straszliwie kruchych podstawach. W całości oparty na relacji podległości podmiotowi mającemu możliwość utopić średniej wielkości państwo, a co dopiero jakiegoś 'łonabi-influłensera'.

     

    W dniu 24.01.2024 o 13:46, Redbad napisał(a):

    To już był festiwal pogardy trochę i za dużo, dziewucha żyje w swoim świecie i doi frajerów, można to pokazać, obśmiać, ale dać jej żyć.

    Ale czemu?
    Bo niunia ma urodę na poziomie 8/10? A, no tak. Ma pochwę, więc ma alibi na wszystko.

    Postaw na jej miejscu otyłego chłopa-Zdzicha usiądź i zobacz, jak Ci się perspektywa zmienia.

    Biczplis. Spunktował do spodu oszustwo. I frajerstwo tzw "profesjonalistów", którzy kosmiczny szmalec biorą za to, co robią, a - jak widać - chuja robią.

     

    W dniu 24.01.2024 o 15:10, mac napisał(a):

    Lepiej moi kochani przeczytajcie książkę zamiast karmić się tymi bzdurami i aferkami.

     

    Mówisz?

    Pewnie masz rację.

    NiEcZyTaSzKsIoNsZkInIeIdEmStObOmDoÓsZkA

    0_1_118685_Ksiazki_przez_pluszowymis.jpg

     

     

     

    W dniu 24.01.2024 o 15:01, Spokojnie napisał(a):

    na minus na pewno pisowski kundel w postaci sprzedajnego nieobiektywnego mazurka.

    Kszysio po tych samych pieniądzach. Podpowiedź: legia z siedzibą w warszawie.

     

     

     

     

     

    • Like 1
    • Dzięki 1
  19. W dniu 15.01.2024 o 11:25, robert_m napisał(a):

    W przypadku najmu długoterminowego masz natomiast AC w racie, tak więc ta kwestia Cię za bardzo nie obchodzi

    Nnnnope.

     

    W przypadku leasingu (nawet, jak nazwiesz go "najmem") nie jesteś właścicielem pojazdu.

    A to oznacza, że jako KORZYSTAJĄCY możesz mieć różne ograniczenia w rozporządzaniu przedmiotem leasingu.

     

    Jeżeli chcesz podnajmować przedmiot leasingu, to możesz się spotkać z:

     

    a) odmową (zakaz podnajmu/użyczania przedmiotu leasingu często jest stricte wyrażony w umowie)*

    b) odpowiednio wyższą stawką (bo - ojej - nie robią tam ludzie miękkim ch... robieni i wiedzą, że to wyższe ryzyko i zużycie pojazdu, ergo musi być bonus to pokrywający).

     

    "lekką" zwyżką bym tego nie nazwał. Prędzej potencjalnie zaporową stawką. Hint - w większości samochody w wypożyczalniach NIE są ubezpieczane w zakresie AC (captive). Dlaczego? Bo ryzyko. Nie opłaci się.

     

    Dlatego -> trzeba się DOWIEDZIEĆ, jak potencjalny finansujący zapatruje się na taki "byzmesplan". I mieć taką zgodę ZAPISANĄ W UMOWIE.

    Opcja, że "eeetam, przypalę w kule, nikt się nie dowie!" to pomysł słaby - można w razie "w" spotkać się z odmową wypłaty odszkodowania i/lub karami umownymi.

     

    * swego czasu miałem dość spore zgrzyty, bo leasing strasznie zajeżył się na pomysł "podnajmu" (de facto - użyczenie + refaktura kosztu) w ramach grupy kapitałowej spółek. Wrzuciłem to (na szczęście!!!) na etapie przed podpisaniem umowy, a że im zależało, to po mocnym spoceniu się wyrazili zgodę na użyczenia/podnajmy w ramach GK. Dla mnie to był warunek no-go, bo sprzęt drogi i miał robić "na wszystkich/u wszystkich". Podkreślam - nie chodziło tu o czerpanie pożytków z najmu odpłatnego per se, tylko o użytkowanie jednego sprzętu przez kilka spółek + posiadanie pod to podkładki formalnej.

    • Like 1
  20. W dniu 5.01.2024 o 16:56, jol napisał(a):

    Można by tu było dodać list intencyjny + zawarte obostrzenia finansowe w razie gdy któraś ze stron się "rozmyśli", mam tu na myśli sytuację w której jesteś zdecydowany odejść a chcesz mieć dupochron aby nowa firma czegoś nie od*ebała.

    Niestety, to tak nie_do_końca działa.

    Pojęcie "listu intencyjnego" nie bardzo znajduje umocowanie w prawie. Niby teoretycznie, jakbyś miał zapis, że "jak nie zatrudnimy to zapłacimy 100k", tylko że w praniu będzie to nieegzekwowalne. A na pewno - nieegzekwowalne bez batalii sądowej.

    Tylko że w międzyczasie trzeba mieć za co żyć.

     

    Na linii zwarcia pracodawca <-> pracownik to ten drugi z zasady jest słabszy. Trzeba mieć to zawsze (!) z tyłu głowy. I szacować indywidualnie swoje ryzyka.

    Każda zmiana wiąże się z ryzykiem. Począwszy od ryzyka bycia wychujanym na wstępie, poprzez wdepnięcie w jakieś szambo (memy z cyklu "rekrutacja vs życie" nie biorą się z niczego...), po - najzwyklejsze - rozminięcie się z oczekiwaniami obu stron.

    Nie na wszystko mamy wpływ. Co nie znaczy, że nie warto ryzykować 🙂 Po prostu - trzeba robić to tak, żeby ewentualny fuckup nas nie zabił.

    • Like 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.