Skocz do zawartości

Endrju

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Endrju

  1. Mam w sobie schemat unikania. Odwlekam w czasie trudne decyzje. Lęk jest tak silny ze czasem przeszkadza w funkcjonowaniu. 

    Mam nadmiar empatii a swoje dobro racjonalizuje jako egoizm.

    skutecznie wbijano mi do głowy, że wygląd i seks nie jest istotnym elementem związku bo to z czasem przemija.

    Jestem odbierany jako przystojny facet i tez mam podejrzenia czy przypadkiem moje Ego nie robi mi psikusa.

    Jestem idealistą i mam obawy przed popełnianiem życiowych błędów. 

    Wiem tez ze samo się nic nie naprawi a jeżeli ja nie zdecyduję to ktoś zdecyduje za mnie.

    Perspektywa przegranego życia raczej nie jest fajna.

  2. Witajcie po czasie....

    Powiem w skrócie....

    Stoję kurwa w miejscu jak słup telefoniczny - juz prawie rok...

    Cały czas przewijają mi się w głowie prawdopodobne skutki i konsekwencje mojego odejścia.

    Jak tylko pomyślę, że mam odejść ze związku to wizualizuję jej płacz, gul pojawia mi sie w gardle, pojawia mi sie lęk przed samotnością, że robię krzywdę, że zostanę sam.

    Zgłosiłem sie do psychologa bo huśtawki nastrojów mam przeogromne. Poszedłem do faceta, który przepracowuje ze mną krok po kroku co mi w głowie siedzi.

    Wiem, że to wszystko produkuje moja głowa.

    Nabyte wzorce trzymają mnie jak 100 kotwic.

    Przeczytałem ostatnio "No more mr Nice Guy" - ile tam jest prawdy o mnie...

     

    Dlaczego tak jest jak jest?

    Bo to kobieta, której naprawdę nie można za dużo zarzucić.

    Nie ma dużego apetytu na seks a ja nie reagowałem wcześniej.

    Łapię się na tym, że zaczynam niezobowiązująco flirtować z innymi kobietami - pewnie żeby podbić swoje Ego.

    U mnie nie ma po prostu haju i pożądania. Wiem, że to zawsze wygasa ale nie potrafię sobie z tym poradzić.

    Cały czas jestem w pozycji wycofanej i zachowawczej- jakby ktoś mi jajca uciął.

    Przez to jestem sfrustrowany i czuję, że nie działam na 100% w życiu.

    Mam świadomość niskiego poczucia własnej wartości i pewnie idealizowania kobiety

    Zaczynam sobie umniejszać, że jestem jakiś popierdolony, że nie mogę się zmusić do tego, żeby docenić drugą osobę, że ją w jakimś sensie oszukuję.

     

    Musiałem to z siebie wyrzucić bo uzależnienie emocjonalne niszczy mi życie.

     

    • Like 1
  3. Przeczytałem "Stosunkowo dobry".

    Jestem w trakcie lektury "Kobietopedia"

    Moja świadomość chce odejść a podświadomość każe zostać.

    Której się słuchać i która mnie oszukuje?

    Dlaczego pytam? Ponieważ w książkach Marka opisuje się podświadomość jako dobro i również jako zło - może uchronić Ciebie przed cierpieniem albo to cierpienie potęgować.

     

  4. 2 godziny temu, Arox napisał:

    Jak boisz się samotności- kup sobie, o ile sytuacja finansowa pozwala, jakaś fajną brykę albo motór!

     

    Poczuj chłodny wiatr na twarzy, jedź bez celu w stronę zachodu słońca, stań w jakimś urokliwym miejscu i zadaj sobie pytanie- "Po chuj ja to ciągnę, skoro oszukuję wszystkich, włącznie z samym sobą?!"

     

    A gdy zrozumiesz, gdy poczujesz w sercu jaka jest prawidłowa droga- wróć, pocałuj w policzek, wytłumacz dlaczego nie będziecie już razem, żadnych dyskusji i tłumaczenia, wyłącz telefon, idź na dobre piwo z kumplem i przypomnij sobie co tak naprawdę lubiłeś robić w życiu.

     

    Tak, rodzina będzie Ci suszyć głowę, będą napastować, panna nie da spokoju- ale to minie. Góra miesiąc i wszyscy zmęczą się. A Ty w między czasie trwaj w decyzji, nie dyskutuj i oddaj się pasji.

     

    Auto jest ale to segment klasy średniej więc raczej nie jest fajna :)

    Motór kiedyś chciałem ale kobita była przeciwna więc i prawka kat A nie robiłem a moze by sie przydało :D

    Mam ochotę wyjechać na urlop na miesiąc- nawet mam przyzwolenie w pracy na taki detox.

    Lubię robić w życiu mnóstwo rzeczy i to jest problem - żadna z nich nie jest tą jedyną najfajniejszą.

    Rodzina, ehhh...

    Tylko totalne odcięcie na min pół roku da rade.

    Największy opór to mieszkanie razem

    Mieszkanie jest moje więc to tak, jakbym ją wyrzucał na bruk

  5. @Vaeith

    Chyba dobrze, że trafiłeś na to forum bo nawet nasze "koleżanki" z innego forum zalecają jednemu użytkownikowi konsultacje z Samcami ;) :

    http://www.netkobiety.pl/t102775.html

    Cyt z tego wątku:

    Cytuj

    "Wątków prawiczków o dziewicach jest od mnóstwo na forum, jeśli nie znalazłeś tam odpowiedzi, to idź na jakieś męskie forum w stylu bracia samcy, niech prawdziwi faceci powiedzą ci jak rozmawiać z kobietami.
    Netkobiety nie lubią być traktowane jak przedmiot zdatny/niezdatny do użycia, tutaj są ciekawe i inteligentne kobiety, których wartość jest niezależna od błony dziewiczej, od faceta, od kościoła, od..."

     

    Odnośnie tematu,

    Na każdego przyjdzie czas ale nie można się nakręcać bo jak się tak nastawisz, że już musisz to przy pierwszym razie może Tobie nie stanąć sprzęt i to krótka droga do frustracji.

    Znajdź sobie jakąś łatwiejszą koleżankę, która lubi ten sport i działaj ;)

    Moim zdaniem seks nie jest przereklamowany, przynajmniej dla faceta. Ja lubię seks i wszystko z nim związane. Odpręża, poprawia nastrój, zbliża i usuwa opuchliznę z jaj :D

     

  6. 11 minut temu, Chrumkacz napisał:

    u mnie jednak to stały aparat na zęby na 3lata zadziałał ;) 

    Ja nigdy nie obgryzałem z manią paznokci ale rzeczywiście, jak założyłem aparat ortodontyczny to nie mogłem nawet skubnąć zębami małej skórki przy paznokciu -zamki aparatu nie pozwałały na to.

    Zainwestuj jakieś kilkanaście tys :)) w aparat i masz 2 korzyści:

    -Prosty zgryz i zęby

    -Oduczasz się obgryzania skórek i paznokci :)

  7. Dnia 28.02.2017 o 12:31, XYZ napisał:

    Zabierz ją na kawę i gadajcie o czymkolwiek. Ubierz się. Uśmiechaj do innych panien. Mów, że jak będziesz już milionerem to kupisz se wyspę skarbów... nieistotne, łykają wszystko, mów że planujesz zostać koszykarzem w NBA i to czarnym w dodatku! Po prostu zrób coś innego, nietypowego - zakręć jej mózgiem! A po powrocie do domu przełóż przez kolano i daj kilka klapsów - wiesz, nie na siłę, na lighcie, dla zabawy z szyderczym uśmiechem na ustach :) i tekstem, że to kara, że była "wredną suką"! I idź zajmij się sobą a jej niech się w głowie tasuje... A gdy przyjdzie prosić o więcej klapsów daj je jej w nagrodę, że jest grzeczna i prosi Cię ładnie i dołóż jeszcze palca... w dupę najlepiej.

     

    Zacznij tworzyć własne role a nie wchodzić w narzucone.

    Tak się na dłuższą metę nie da - ja będę udawał i zachowywał się inaczej i ona zacznie mieć pierdolnik w głowie.

    I wszystko tylko po to, żeby w łóżku było ok?

    Dnia 28.02.2017 o 12:04, Przemek1991 napisał:

    Za dużo myślisz, za mało działasz. Wiesz, że błądzisz, a mimo to walisz na oślep z nadzieją, że wyjdziesz na prostą. Tak do niczego nie dojdziesz. Czasami konieczne są radykalne decyzje, by coś uległo zmianie. Pomyśl o tym.

    Dało do myślenia. Dzięki!

  8. 23 minuty temu, Przemek1991 napisał:

    Bardzo duży błąd. Jesteś z nią tylko dlatego, że boisz się zranić jej uczucia, a prawda jest taka, że na chwilę obecną ją oszukujesz, bo wcale tego związku nie chcesz. Tkwisz w nim na siłę, robiąc krzywdę Wam obojgu, i wiedz, że to droga donikąd.

    Dokładnie - nie chcę ranić, jednocześnie raniąc - delikatnie mówiąc paradoks.

     

    23 minuty temu, Przemek1991 napisał:

    Wykaż się egoizmem, i odpowiedz sobie na pytanie, czego tak na prawdę chcesz

    Białorycerskie wychowanie mi na to nie pozwalało i chcę zmienić schemat.

     

    24 minuty temu, Przemek1991 napisał:

    Dobrą wiadomością jest to, że nie jesteś w "ciemnej dupie", i masz okazję realnie coś z tym zrobić

    We mnie jest siła i muszę ją wyciągnąć z sentymentalnego gówna

     

    12 minut temu, Ziomisław napisał:

    Ile ze sobą jesteście? Jesteś jej pierwszym partnerem?

     

    Może ona po prostu jeszcze niewyrobiona, ma jakieś zahamowania itp

    Jesteśmy ze sobą 4 lata. Nie jestem jej pierwszym partnerem ale ona uważa, że najlepszym

    Jak długo można mieć zahamowania? Uczę ją już długo i miałem nadzieję, że to się zmieni ale jak widać nie dopasowaliśmy się pod tym względem.

     

    14 minut temu, Ziomisław napisał:

    albo za słabo ją kręcisz

    No właśnie w tym jest coś dziwnego. Ciągle gada jaki ja przystojny, ciacho itp a do czynów to już jej daleko.

  9. 30 minut temu, Ziomisław napisał:

    To akurat jeszcze spoko o ile ona, albo coś konkretnego w niej, rzeczywiście Cię kręci. Bo ja wiem, jakiś fetysz? ;) Być może ma fajne nogi, cycki albo uśmiech, coś autentycznie miłego? Co Cię przy niej trzyma?

     

    Jeśli jesteś od niej atrakcyjniejszy fizycznie, to z automatu zaspokoisz jej naturalne hipergamiczne zapędy i będzie Ci łatwej dominować w związku. Gorzej jeśli to taka pierwsza lepsza, z braku laku. W takim przypadku pamiętaj, że ze swoją pozycją nie będziesz miał problemu aby znaleźć samiczkę bardziej odpowiadającą Twoim gustom. Szkoda czasu na lipę. Twojego i jej ;)

     

    Co ma konkretnego? NA pewno piękny uśmiech. Ostatnio troszkę przytyła i zarówno cycki jak i nogi straciły na wartości.

    Co mnie trzyma? no własnie się zastanawiam ;)

    Wydaje mi się, że jestem bardziej atrakcyjny .Oceniam siebie na SMV 7-7,5 ;)
     

    30 minut temu, Ziomisław napisał:

    To znaczy, że nie uważa Cię za atrakcyjnego. Gdybyś ją rzeczywiście podniecał, to chciałaby się pieprzyć i sama by o to prosiła. To jest prawdziwy alert: ona nie leci na Ciebie, tylko na Twoje pieniądze.

    OD początku uważała się za taka cnotkę i "raczkowała" w kwestiach seksu.

    Nie jestem przekonany czy leci na pieniądze bo zarabiamy podobnie i ona wszystko kupuje sobie z własnej kasy. Raczej daję jej poczucie bezpieczeństwa w postaci mieszkania albo może ona boi się, że lepszego modela już nie znajdzie.

    30 minut temu, Ziomisław napisał:

    Dlaczego tak ją nazwałeś? Czy rzeczywiście dzieciata? A może po prostu tak bardzo nakręcona na rodzenie?

    Nazwałem ją tak bo lubi gotować, sprzątać, zajmować się cudzymi dziećmi i chce mieć własne.

    Nawet jak ja mam ochotę coś ugotować to jest walka w kuchni bo to jej "królestwo"

    30 minut temu, Ziomisław napisał:

    Skoro z sexem nie teges, to po czym to rozpoznałeś? Czyżby dobra aktorka, ale poza łóżkiem? ;)

     

    Teraz dałeś mi do myślenia z tym aktorzeniem...

    Podobno łóżko jest papierkiem lakmusowym związku...

    Cały czas chce spędzać ze mną, bardzo często wyznaje mi swoje uczucia, chce bliskości i okazuje dużo czułości.

     

    30 minut temu, Ziomisław napisał:

    Pożądania nie da się negocjować. Nawet jak po "poważnej rozmowie" zacznie się bardziej wysilać, to i tak będzie to wszystko udawane i wymuszone, a nie autentyczne. Potrwa też raczej krótko, najwyżej do ślubu. Zapewne będzie czuła się upokorzona przez Twoje łóżkowe "zachcianki"

    Masz 100% racji.

    We mnie pożądania już prawie nie ma  - ile można się prosić? Mnie bardzo jara jak kobieta sama inicjuje.

    Ostatnio powiedziała mi na zakupach w sklepie "-mam na Ciebie ochotę".

    Wtedy sobie pomyślałem- ok, no to zobaczymy jak wyjdziemy ze sklepu:

    Wsiedliśmy do auta - nic

    Dojechaliśmy do domu - nic

    Wieczór, kolacja - nic

    Pora do łóżka - nic

    I wtedy sobie uzmysłowiłem, że ona tylko potrafi gadać w tym temacie...

    Z jedną z Ex to potrafiliśmy skręcić do lasu bo nagle jej się zachciało. Ale to dobrze wspominam!

     

    Idąc sobie ulicą, często patrzę na fajne lachony i aż mnie skręca!

  10. @qbackiOczywiście, że białorycerstwa było więcej -kwiatki, czekoladki, przeprosiny z mojej strony że mnie okłamywały, zrzucanie winy na siebie itp itd.

    Przyznaję się ;)

    @SennaRotNie jestem przekonany i chyba zadziałał u mnie instynkt samozachowawczy i projekcja tego, co mnie czeka w przyszłości jeżeli już teraz nie do końca mi się to podoba.

     

    Już nakreślam sobie plan rozwoju:

    -szlifowanie języka obcego do końca roku

    -ograniczenie używek (alkohol tylko raz w tyg i to niedużo)

    - powrót do systematycznych treningów na siłowni ( co najmniej 5)

    - spełnienie jednego z moich marzeń podróżniczych (w najbliższych 3 miesiącach) ;)

     

    Odnośnie kobiety - poruszyłem temat seksu i było wielkie oburzenie, że "przecież wszystko jest ok".

    Dla mnie nie jest ok i wezmę ja na przetrzymanie- nie będę inicjował i zobaczymy jak do tego podejdzie -zacznie się łasić i sama przejmie inicjatywę czy będzie udawać pokrzywdzoną, że się nią nie interesuję. Nie wiem czy to dobra strategia.

    Nie jestem gotowy na dziecko, na pewno nie w tej sytuacji.

    W drodze do pracy słucham wszystkich audycji Marka i zauważyłem, że zmienia się moje podejście w dobrym kierunku :)

  11. No dobra, jazda z tym koksem.

    34-latek z dużego polskiego miasta,

    Obecnie zawodowo na wyższym stanowisku,

    Nie żonaty, nie dzieciaty.

    W dzieciństwie wychowywany przez matkę bo ojciec cały czas wyjeżdżał za granicę za chlebem.

    Nie pamiętam żeby istniał w moim rozwoju emocjonalnym, nie przekazał mi żadnych zdrowych wzorców.

    Klasyka gatunku - swoje doświadczenia ze stałymi związkami zacząłem w wieku 20 lat.

     

    Związek nr 1.

    Wyjazd na Mazury z kumplem, jego kobietą i koleżanką. Pierwszy wieczór i od razu bzykanie z tą koleżanką.

    Białorycersko nie skończyłem tej znajomości po powrocie z weekendu - no przecież jak wykorzystałem to moralniak nakazywał nie porzucać bo baba się zaangażowała.

    Związek się rozwijał a samica dawała mi dupki na wszystkie sposoby - byłem w siódmym niebie! Ale haczyk był, który zbagatelizowałem -dowiedziałem się, że relację z EX zakończyła kilka dni przed tym, jak poznała mnie (czerwona lampka się kurwa nie zaświeciła). Ex dzwonił do niej i któregoś pięknego dnia udało mi się z nim porozmawiać. Zapamiętałem jego jedno zdanie:

    - "Uważaj na nią żeby nie załatwiła Ciebie emocjonalnie tak, jak mnie. Prędzej czy później Ciebie zostawi"

    Oczywiście Pluszowy Rycerzyk w postaci mojej skromnej osoby nie uwierzył. Byłem na każde zawołanie, już w myślach budowałem nasz domek z psem i biegającym labradorkiem.

    Po 4 latach kopnęła mnie w dupę uciekając z kierownikiem robót budowlanych domu jej rodziców.

    Powinienem rozstać się z nią zdecydowanie wcześniej bo były sygnały ale oczy mi pizdą zarosły.

    Chorowałem rok i myślałem, że już się wyleczyłem i władowałem się w kolejny związek na 3 lata.

     

    Związek nr 2.

    Młodsza o kilka lat, szczupła, z dużym biustem. Na początku miło ale jednak czegoś brakowało. Poprzednia karmiła mnie takim rollercoasterem emocjonalnym, że już mnie nic nie cieszyło.

    Bujaliśmy się 3 lata. W momencie, kiedy na wyjazdowej imprezie firmowej, gorąca 35-latka osuszała mi jajca dobrym lodem z połykiem, uświadomiłem sobie, że mój związek już nie istnieje.

    Chciałem to skończyć ale mnie uprzedziła bo coś czuła, że się oddaliłem.

     

    Związek nr 3 ( w trakcie):

    No i się nie nauczyłem - robiąc na złość kolejnej byłej wszedłem znowu w  związek z matką- polką. Młoda dziewczyna o przeciętnej urodzie (SMV ok 5) która zabujała się we mnie od pierwszego wejrzenia, nie chciała wypuszczać mnie z rąk ( ostrzeżenie!) a ja zadowolony, że mogę wzbudzać takie emocje u kobiety. Przymykałem oko na to, że nie do końca jest w moim typie - "no przecież nikt nie jest idealny".

    Gotuje, sprząta, wszystko mam pod nos aż do urzygu. Seks taki sobie, zawsze ja inicjuję. Mówi, że anal tylko po ślubie (sic!)

    Zaszczepiła w sobie moją żyłkę podróżnika i chęci aktywności sportowych ( alert!) bo nie miała swoich pasji.

    Do czego zmierzam... oczywiście ja już po 30 a ona kilka lat przed tą magiczną liczbą i oczywiście obie rodziny najeżdzają na mnie jak polska kawaleria na niemieckie czołgi żebym zgodził się na ślub i zaraz potem oczekują małego bobasa.

    Mi się do tego w ogóle nie śpieszy. Czuję, że znowu powielam schemat i coś spierdoliłem w rozumowaniu i nie poświęciłem pomiędzy związkami odpowiednio dużo czasu na poukładanie czego chcę, nie nauczyłem się na błędach.

    To forum otworzyło mi trochę oczy i posuwam się powoli do przodu.

    Próbuję wybić sobie ze łba poczucie winy, że ona taka dobra a ja skurwysyn bo ona daje mi "wszystko" - to mnie jeszcze trzyma.

    Szantażuje mnie płaczem przy każdej próbie rozmowy i wkurwia mnie moja słabość do tego.

    Zdiagnozowałem u siebie lęk przed samotnością więc szukam porady jak się od tego uwolnić.

    Znalazłem to forum i widzę w sobie nadzieję.

    Jak ja się uchowałem bez bagażu w postaci ex-żony i dzieciaków? to się sobie dziwię.

    Czytam i odbudowuję siebie. Zaczynam widzieć schematy wśród znajomych. Rodzina już wie, że nie wymusi na mnie spełniania ich pragnień – stawiam się.

    Wiem, że wartościowy ze mnie człowiek i chcę pokochać siebie.

    Jak macie jakieś pomocne strony, linki, książki w tym zakresie to poproszę bo nie wiem od czego zacząć i na czym to polega…

     

    Pozdro!

     

     

     

     

     

     

    • Like 4
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.