Witam,
25 rok się zbliża i powoli zaczyna mnie nudzić samotność. Przez całe życie nie miałem dziewczyny przez dłuższy okres czasu, fakt, że praktycznie w ogóle na tym mi nie zależało, nawet w młodzieńczych latach zdarzało się odmiawiać pannom związków, gdy się do nich nic takiego nie czuło. Nieistotne. Obecnie nie mam żadnej koleżanki, z która utrzymuję kontakt. Nie mam z kim wyjść na spacer, nie mam kogo zaprosić na wesele. Przeprowadziłem się do większego miasta, ale jakoś wiele pod tym względem się nie zmieniło. Bardzo dobrych kumpli mam na pęczki, czy z lat dzieciństwa, czy z pracy. Ale pracuję zdalnie, więc nie mam okazji, aby spotkać kogoś podczas niej. I obecnie nie mam nawet pomysłu, co robić dalej, aby wypełnić te braki. Dobrze zarabiam, wyglądam przeciętnie, bez odchyłów, zawsze byłem grzeczny, może nawet przewidywalny, introwertyczny, trudność mi sprawia utrzymywanie kontaktu wzrokowego z nieznajomymi/uśmiechanie się do nich. Zacząłem się lepiej ubierać, chodzić na siłownię, ale poprawy tego stanu nie widać. Mam pasję, w którą uciekam i to jakoś mi pomaga przetrwać tę agonię. Zbyt regularnie marszczę freda, ale zamierzam to zmienić, aby przestać być taki wyjebany jak jestem obecnie.
Jak nawet zdarzy się kogoś poznać to włącza mi się taki biały rycerz, że aż wstyd, a potem tylko smutek jak znowu nic nie wyjdzie.
Co mógłbym zrobić, aby zmienić ten stan?