Dzięki wszystkim za odpowiedzi, naprawdę cieszę się że tu napisałem.
Jeśli chodzi o moją samoocenę, to szczerze mówiąc frustruje mnie to ilu jest mężczyzn ode mnie przystojniejszych i wyższych. Brzydki nie jestem, jednak do ciacha mi daleko.
Kilka kobiet powiedziało mi w przeszłości, że jestem nieatrakcyjny, nie przystojny itd.
Zdarzyło się że usłyszałem przeciwne glosy, że ładny, przystojny.
Uważam się za zwykłego gościa.
Jeśli chodzi o związki, o randki, to jestem na głodzie. Powinienem w wieku szkoły średniej i na studiach się wyszaleć. Spotykać z dziewczynami. W tamtym jednak okresie nie wychodziło mi. To trochę jak z grami komputerowymi. Jeżeli jako dzieciak widziałeś playstation u innych i też chciałeś mieć, a nie było to ci wtedy dane. Wiedziałeś, że inni mają i grają, i też chciałeś, lecz tylko w marzeniach mogłeś to mieć, potem kiedy masz pieniądze kupujesz gry i się cieszysz
Ogólnie wybierałem kobiety z jakimiś wadami, żeby mi było łatwiej.
Nie byłem rycerzem, nie dbałem o to, żeby im wzmocnić samoocenę z korzyściami dla nich, robiłem to wyłącznie na własne potrzeby. Aby się we mnie zakochały.
Nie mam z kim spędzać czasu. Z zawodu jestem informatykiem - freelancer, jakieś zlecenia na miejscu wpadają.
W ciuchy zainwestowałem mnóstwo pieniędzy. W szkole średniej nosiłem odzież po starszym kuzynie. Były to ubrania z lat 90. Kuzyn był wysoki i miał nadwagę. Ja byłem niski i szczupły. Pomyślcie, jak żałośnie wtedy wyglądałem. Nie dość że ubrania z lat 90, to jeszcze sporo za duże. Oczywiście miałem nowe ciuchy, jednak zamiast rozmiaru s kupowano mi l.
Chodziłem jak pokraka.
Teraz mi odwaliło w drugą stronę i wszystko muszę mieć dopasowane, tak aby nie było zbyt luźne, ani za ciasne. Stałem się bardzo wybredny. Żeby nadrobić kompleksy przeszłości kupuję markowe ubrania. Używam perfum za 500 złotych. Nie wiem na ile to co robię jest mądre, ale czuję że to dobrze wydane pieniądze.
W każdym razie nie mam znajomych. Kiedyś w szkole średniej mi dokuczali. Miałem jedynie kilku kolegów, z którymi kontakt się urwał. Jedni wyjechali, a inni znaleźli nowe towarzystwo.
Samotnie spędzam dni.
Co ciekawe jestem rozmowny, otwarty, lubię rozmawiać z ludźmi. Nikt nawet by nie pomyślał, że mogę nie mieć z kim gdzieś wyskoczyć.
Myślę, że z tego powodu bardzo zależy mi na stałej dziewczynie. Aby mieć z kim spędzać czas.
Poczytałem trochę forum i wyciągnąłem trochę lekcji.
Na spotkaniu z dziewczyną warto wyzwolić w niej emocje, zarówno pozytywne jak i negatywne. Niebanalny komplement, a potem przyjazne słowa skierowane pod adresem innej dziewczyny, na pewno wywołają radość i złość w kobiecie. Przykład - masz bardzo delikatne dłonie, bardzo się mi podobają, a potem - widzisz tę kobietę, ma niesamowite oczy.
Nie można do oporu siedzieć na spotkaniu, należy po godzinie powiedzieć, że było miło ale musimy już iść.
Wtedy powinno ją to zaintrygować. Zakończenie spotkania sugerujące, że mamy coś innego do roboty da kobiecie do myślenia. Kiedy zadzwonimy po paru dniach z zaproszeniem na spacer/kino cokolwiek to będzie zaskoczona i zapewne szczęśliwa. Kobiety są bardzo emocjonalne, jeśli już po pierwszym spotkaniu będzie pewna następnego spotkania to nie wzbudzi w niej to takich emocji jak scenariusz #1
Należy pamiętać o ukazywaniu zainteresowania. Spotkanie nie może opierać się wyłącznie na koleżeńskich rozmowach. Należy wykonać krok odważny i zdecydowany. Kobieta nie po to umówiła się z mężczyzną aby stał się jej przyjacielem. Poza tym oczekuje pewnego siebie chłopaka. Należy więc stale iść przed siebie.
Każda randka jest sztuką:
1. prezentacji siebie drugiej osobie;
2. eliminacji niewłaściwej kandatki / kandydata.
Nigdy nie myślałem o tym. Może powinienem stworzyć listę, czego oczekuję od dziewczyny? Typu głaskanie, przytulanie, a jeśli rozmówczyni za tym nie przepada, to mówię że muszę już wyjść i kończę znajomość. Wszystkie spotkania jakie miałem traktowałem na zasadzie, ona nie jest idealna nie odpowiada mi w niej sporo jednak to nie ma znaczenia, mogę to jakoś zaakceptować.