Skocz do zawartości

zimbabwe

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez zimbabwe

  1. Dzięki Mordo! To chyba energia braci, ponieważ aż mnie nosi! numer na dziś: https://www.youtube.com/watch?v=6vYnas6q3Sg Co by wiedzieli ci wtajemniczeni!
  2. Panowie update, Zaraz uderzam w balet z ziomkami. Dodatkowo miły Pan z tajemniczą substancją do nosa już do mnie jedzie
  3. Dzięki Brachu. Widzę że ty z Wawy, to może wspólny trening?
  4. Witajcie Panowie, Kolejny dzień więc kolejne wyzwania. Będę czasami wam pisał aby wyrzucić z siebie trochę emocji. Delikatna apatia dzisiaj oraz brak nastroju. Zaraz jadę do firmy aby poustawiać sobie cele na najbliższy czas. Zarówno odnoszące się do mojej osoby jak i firmy. Myślę że mam doskonałą okazję aby pracować sam ze sobą w spokoju i ciszy bez jakichkolwiek narzekań i robienia rzeczy na które nie mam ochoty (a jedynie zmuszam się ponieważ "tak trzeba w związkach, ponieważ one na tym polegają"). Chcę ukierunkować moją energię na naukę (dodatkowy język) i zrozumienie samego siebie. Rozmawiałem z rodzicami. Matka powiedziała że dobrze się stało ponieważ mogę sięgać wyżej niż kobieta z problemami psychicznymi. Wybaczcie ale aktualnie nie mam ochoty na wódę oraz inne używki. Myślę że sylwester to dopiero będzie moje nowe uderzenie w balet. Aktualnie mimo że łatwo nie jest, pozbywam się tego wszystkiego z mojej głowy. Wyszło jak wyszło, mimo iż pamiętam dobre momenty to gdy przypomnę sobie gnojenie mojej osoby oraz traktowanie mnie jak wariata - to otwieram oczy i mi wstyd za to że jako użytkownik naszego forum oraz samiec nie miałem szacunku do samego siebie. Ale jak to mówią, każdy ma swój Stalingrad
  5. Panowie, Już po wszystkim wyprowadziła się z mieszkania. Po wejściu do domu spała. Po tym jak powiedziałem że ma się wyprowadzaćpowiedziała mi że jestem największym bydlakiem jakiego zna, będzie mnie najgorzej kojarzyć i w ogóle to ja rozjebałem ten związek bo ona się starała a ja jak poprzednio przez swoje wkurwienia wszystko zepsułem. Powiem wam że po wiązankach jakich mi zaserwowała jak byłem już sam to kompletnie się rozkleiłem i lekko nie jest.
  6. Panowie jaka jazda. Napisalem jej aby sie wyprowadziła, brak odpowiedzi. Wchodzę do domu a ty burdel. Wszędzie jej ciuchy i pierdolnik. Pudła do makijażu, buty, gacie na stole, syf niemiłosierny. Pokemon nie wiedział że będę ponieważ miałem wrócić później. Coś mnie podkusiło i zobaczyłem jej FB jak się o mnie ładnie wyraża. Ma takie swoje grono psiapsiułek gdzie sobie gadają jak widzę o otwarte na komputerze. Komentarze na mój temat oczywiście negatywne w chuj, m.in. "Najgorsze jest to że jeszcze kilka dni będę u niego mieszkać. On się tu na pewno pojawi i będzie płakał i błagał abym została" ""no ale raczej z tej mąki chleba nie będzie" Do tego zaprosiła swoją siostrę na weekend w Warszawie. Co ona sobie kurwa myślała?! Ze będą razem w mieszkaniu siedzieć podczas mojej nieobecności? Jadę na spotkanie, myślę że się srogo zdziwi dzisiaj jak mnie zobaczy razem z workami na śmieci które jej rzucę aby jak najszybciej się pakowała. Chyba że jakieś lepsze pomysły?
  7. Właśnie ze sobą walczę. Czy zadzwonić i kazać jej wpierdalać czy może nie zniżać się do jej poziomu i zalatwić to jak wrócę. A nie jak ona przez telefon. Ona jednak nie miała szacunku dla naszego prawie 3 letniego związku.
  8. Kurwa nie wiem po jaki chuj ja jej współczuje a nie mam w tym momencie szacunku do samego siebie. Niczym narkoman potrzebujący kolejnej działki. Coś mi pojebało pod deklem i pisze sobie pojebane rzeczy w Wordzie na ten temat. Jakieś popieprzone listy, wolę tak to wyrzucić z siebie niż miałbym to wysłać. Część mnie mówi "pojebało Cie człowieku, weź daj sobie spokój" a druga że chce doświadczyć znowu tych emocji, jebania, bliskości.
  9. Po rozmowach z wami zaczynają otwierać mi się coraz szerzej oczy że najnormalniej w świecie żyje w toksycznej znajomości. Chciałbym jeszcze raz podsumować wszystko to co pisałem do niektórych z was w wiadomościach: A. Ciągłe obwinianie mojej osoby o negatywne emocje Po przeczytaniu artykułu który podrzucił Kic-aty uderzył mnie jeden fragment: http://pokazywarka.pl/2c1vsb/ To jakby żywcem wyjęte z mojego aktualnego życia. B. Obawa przed pokazaniem słabości aby nie wywołać negatywnych emocji C. Rozmowy które doprowadzają do mojego poczucia winy, tzn. - Zwrócenie uwagi na wygląd - Pytanie o wychodzenie z domu bez makijażu wywołujące awanturę - Pytanie czy nie uważa że powinna pójść o fryzjera (kolejna awantura) - Wyjście do knajpy (vegańskiej, ponieważ ona jest veganką więc chciałem zrobić jej przyjemność). Trochę się tam wkurwiłem ponieważ jedzenie okazało się inne niż oczekiwałem, mała porcja, etc. Jak to bywa trwało to tylko chwilę i mi zaraz przeszło. Znowu oskarżenie o to że jestem nagatywny, na wszystko narzekam, nie można ze mną nigdzie wyjść. - Kwestia pewnych rzeczy które nie lubię robić (np. chodzić do teatru na dramaty ponieważ po co się tym katować. Lepiej zobaczyć komedię i się pośmiać). Wyrzuty w stylu - "w związkach ludzie robią czasami rzeczy których nie lubią/nie przepadają specjalnie aby sprawić przyjemność drugiej osobie (tak powiedziała pani psycholog). Ja cały czas takie dla ciebie robię. Nie lubię kina, ale chodzę z Tobą bo wiem że sprawia ci to przyjemność." - Odrzucenie leków od psychiatry (do momentu jak je brała to wszystko było ok) - Pytanie z mojej strony: "Widzisz, jak wróciłaś na początku to mówiłaś że akceptujesz pewne moje zachowania. Że czegoś nie lubię, a jak są jakieś rzeczy które ty preferujesz to możesz to robić ze znajomymi." - odpowiedź: "Bo na początku udawałam że mi to nie przeszkadza" MINDFUCK - - D. Zauważyłem od momentu w których przestała brać leki i to wszystko zaczęło się jebać, moja samoocena zaczęła diametralnie się obniżać. Po rozmowie z Markiem byłem mocno skoncentrowany nad pracą z samym sobą i rozwijaniu się. Później nastąpiła zmiana, odszedłem od moich wcześniej wyznaczonych celów oraz słabiej mi szło z realizacją innych. - Powiedziałem jej o tym że coś jest nie tak, że jakoś mi gorzej i szczerze powiedziawszy znacznie lepiej czułem się kiedy byłem sam. Odpowiedź - "Ty masz problemy, nie umiesz radzić sobie z odpowiedzialnością i współżyć z ludźmi. Spójrz na siebie, nie masz żadnych przyjaciół. (Szczerze to mam z 2 którzy rozjechali się po świecie. Ale często gadamy, ale jakoś nie mamy potrzeby spijać sobie z fiutów 24h na dobę). Jak byłeś sam to nie musiałeś się z nikim liczyć, ale w związku to nie to samo. Jesteś emocjonalnie na poziomie dziecka. Jeśli coś z tym nie zrobisz do końca życia będziesz sam i nieszczęśliwy." (Na poziomie dziecka to bym nie trzymał w kupie projektów które realizuje na całym świecie za solidny hajs) Ot to tyle bracia, wybaczcie jeśli się powtarzam ale chce z siebie to wyrzucić.
  10. Właśnie to jest dziwne w tym wszystkim. Poleciłem jej dobrego psychologa który powiedział że jej problemy to terapia na kilka lat i może coś z tego będzie, ale zrezygnowała z tego. Teraz twierdzi że nie jest szczęśliwa przeze mnie i ja jestem powodem jej wszystkich smutków. Idzie na serio zwariować. Ciągłe pretensje o bezpodstawny brak optymizmu w moim kierunku, brak starania się z mojej strony. Kurwa, czasami czuje się w tym wszystkim gorzej niż koleś który napierdala swoją żonę jak się napije
  11. Widać podobny symptom jak u mojego pokemona. Tutaj zapalnikiem było dyskryminacja kobiet oraz moje poglądy prawicowe na wiele kwestii. Dosłownie furia wybuchała
  12. Nie ma co Panowie, Wracam w poniedziałek do PL i wszystko w tym temacie załatwiam. Mam nadzieje że będę trzymał gardę wysoko
  13. Podobne doświadczenia? Vincent: Nie wal posta pod postem.
  14. Kurwa masz racje, ciągłe wychwalanie a to Pani A jest taka wspaniała, a to Pani A mi tak dobrze poradziła. Jedyny facet który był psychiatrą powiedział że nie może przestawać brać leków to powiedziała że ta choroba to nie jest naukowo wyjaśniona i te leki mogą różnie działać więc z nich zrezygnowała bo przecież nie będzie się truła do końca życia. Bracie - nie wiem. Liczyłem na cud. Pomyślałem kurwa, jak człowiek mi płacze na rękach i błaga o szansę. Mówi że będzie nad sobą pracował to ja mu ufam. Z natury mam dobry stosunek do ludzi i każdy może popełnić błąd. Co to wpędzania w poczucie winy to jednak wielka racja. Teraz jak na to patrzę to ciągle coś było nie tak. A to że jestem agresywny bo głośno mówię a u niej w domu się tak nie mówiło. A to że jestem negatywnym człowiekiem bo sobie czasem ponarzekam ale za chwilę mi przechodzi. A to że moi rodzice dali mi mieszkanie (duży klawisz) i zaproponowałem aby opłacała czynsz (500 zł) co wywołało u niej wściekłość że jak to ja będę płacić a Ty nic? No nie jest fair. Na koniec powiedziała że ja powinienem udać się ze swoimi złymi emocjami do psychologa bo mam problemy i abym spojrzał na swoje życie bo jestem sam.
  15. Panowie wracam znów jak syn marnotrawny. Czemu ja ciągle pakuje się w to bagno... Wszyscy nowi użytkownicy mogą przeczytać mój pierwszy wpis. Dzisiaj wiem jak bardzo sam siebie oszukiwałem i starałem się być mądrzejszy niż wy wszyscy. A oto historia: Powoli od czasu mojego rozstania które opisałem w pierwszym wpisie mijały miesiące. Siła, witalność, chęć nauki nowych rzeczy wróciły. Rozwijałem się i szedłem do przodu. Po kilku m-cach sms od szanownej Pani. Przypomniałem sobie słowa Marka aby nigdy na coś takiego nie odpowiadać. Ale oczywiście ja mówię chuj tam, zobaczymy. Przyjechała że chciała się zabić, skoczyć z mostu i zadzwoniła do mnie bo sramto i owanto. Teraz będzie chodzić do psychologa i wierzy że się nam wszystko uda. Zaczęła opowiadać jaka to ona była zła i mnie skrzywdziła. Że nie chciała ale jest chora. Psychiatra powiedział że to CHAD. Błagała rzewnymi łzami o szansę. Powiedziałem zobaczymy.... Mijały miesiące - albo udawała albo na prawdę się zmieniała. Lekarz przepisał jej leki. wszystko było dobrze i można było powiedzieć że się rozwija w dobrym kierunku. Powiedziałem aby się wprowadziła. Pierwszy zonk pojawił się w mojej głowie kiedy przestała brać leki od lekarza (bo podobno ona czytała że może to inna choroba, a one źle wpływają na sen, czuje się ciągle senna). Zaczęły pojawiać się problemy. A to że zwrócę jej uwagę że może pójdzie do fryzjera, a to że narzekałem że jedzenie niedobre w knajpie, itd. Ostatnie tygodnie to prawdziwa jazda. Dowiedziałem się iż jej Pani psycholog powiedziała że ona jest już zdrowa tylko że ja mam problem ponieważ jestem na etapie dziecka. I w ogóle jestem negatywnym człowiekiem a ona nie może z takim żyć. Mówię kurwa, postaram się to jakoś poskładać, może rzeczywiście ja mam jakiś problem? Zacząłem się starać, wyjazd do Barcelony jako niespodzianka, bilety do Tearu, na wystawę. Znów wyjechałem w delegację na tydz w pon. Od tygodnia dziwne zachowania. Mówienie do mnie półsłówkami, brak ochoty na jebanie (to już od momentu za nim wyjechałem), mówienie po imieniu (zawsze było jakoś czulej), wizyta u fryzjera, brak odpowiedzi na telefony. Sztywna gatka przez telefon. (Czyżby fagas na boku?, co bracia myślicie?) Wczoraj wybrałem o 16 zajebisty hotel na wyjazd a ona zadowolona. Po powrocie do hotelu telefon:. "Wiesz ja jednak tego nie czuje, chce odejść. Nie jestem szczęśliwa. Jesteś strasznie negatywnym człowiekiem. Nie mogę z tobą być.Szukam już mieszkania aby się wyprowadzić" No i chuj. Nigdy nie wchodź 2 razy do tej samej rzeki. Przepraszam że zwątpiłem. Wracam do domu w pon, jak mam to panowie rozegrać? Dać jej czas na wyprowadzkę czy wypierdolić od razu? WSTAW AVATAR
  16. Witam braci, Dawno mnie nie było ale ostatnio naszła mnie refleksja po rozmowach z moimi rodzicami na temat dość błahego problemu. Wracając do meritum sprawy. Często wyjeżdżam razem z zespołem budowlanym (instalacyjnym) za granicę. Wiadomą kwestią jest że pracodawca daje nam diety na bieżące wydatki. Sam osobiście staram się żywić zdrowo (wg. mojej opinii, zdrowa dieta i odpowiednio zbilansowana pozwala mi efektywniej pracować, myśleć, podejmować szybkie decyzje w przypadku problemów, które mogą narazić firmę na straty bądź sprawnie rozwiązać problem). Zauważyłem że moi pracownicy w ogóle nie jadaj, a jak już jedzą to najtańsze jedzenie (tanie szynki, konserwy całą tablicą okresową, najtańszy chleb). Nawet kiedy podróżujemy przez Niemcy, szkoda im wydać 70 ec na kibel (gdzie 50 ec to zniżka przy zakupie na stacji). Leją po krzakach przy stacji. Nawet wodę biorą z PL (co jest bez sensu ponieważ woda kosztuje mniej więcej tyle samo w EU). Widzę że kiedy sam kupuję sobie normalne jedzenie - widać żal w ich oczach. Od razu uprzedzam firma płaci dobre pieniądze, każdy ma umowy o pracę i wszystko ok. Poruszyłem ten temat z moimi rodzicami. Okazało się że oni utrzymują swoje wybranki (ich kobiety najczęściej nie pracują), teściowe, po 2-3 dzieci, itd. Powiedziałem że osobiście nie pozwolę sobie dopuścić do takiej sytuacji aby w imię płodzenia dzieci, utrzymywania kobiet musiał się zarzynać i stać się wołem pociągowym typu praca, dom, browar, sen przed tv - spać. Uważam że rodzinę powinno się zaplanować, patrzeć na możliwości finansowe, mieszkaniowe i rozważyć to wszystko pod wieloma względami aby nie miało się poczucia że człowiek poświęca swoje własne szczęście i staje się męczennikiem. Od razu nastąpił na mnie atak w stylu. " Zobaczymy jak ty sobie poradzisz i co powiesz jak dziecko będziesz miał", "na starość zostaniesz sam jak palec razem ze swoimi pieniędzmi" , "taka jest kolej życia" , "tak właśnie nasze życie przebiega", "gdyby każdy tak myślał to by w ogóle dzieci na świecie nie było" Dla mnie to niezrozumiałe. Czy na prawdę nasza rola ma sprowadzać się do zapierdalania jak woły aby utrzymać rodzinę. Czy nie możemy realizować swoich pasji, rozwijać firm a dzieci mieć kiedy będziemy sami tego chcieli. Ot takie moje refleksje, co o tym myślicie?
  17. Panowie! Dziękuje za wszystkie wypowiedzi. Po sesji z Markiem otworzyłem na dużo rzeczy głowę oraz spojrzałem na wszystko z innej perspektywy. Staram się pracować nad sobą i w pełni rozumieć procesy które zachodzą we mnie, Nigdy nie pojąłbym tego gdyby nie cała ta sytuacja,
  18. Patrzę na to i myślę WTF - pozostawiłem bez odpowiedzi. Wg mnie to chyba coś nie teges znowu z głową - jednak stare demony pod znaku problemów psychicznych znowu wróciły. Jakoś nie potrafi temu zaprzeczyć że do piątku byłam z Tobą ale w sobotę już oficialnie nie, więc mogłam pociągnąć pęto. Tym razem to nie moja bajka, niech kolega pomoże P.S. Siłka wraca do gry po nowym roku. Kumpel wprowadza się do mnie, więc razem będzie raźniej. Mam jeszcze bilety na sylwestra za gruby hajs na którym jak zobaczyłem ona będzie z koleżką od spacerów. Właśnie zastanawiam się co zrobić. Czy olać czy iść
  19. Update Panowie do mojego tematu: Dowiaduje się od jakiegoś anonima że szlajała się po parkach z jakimś typem. Mówię spoko. Napisała mi że "ja mam to natychmiast załatwić i mu napisać że już od dawna nie jesteśmy razem, bo tu chodzi o jej reputację". Myślę sobie, pięknie. Teraz najważniejsze jest aby nie wpaść w schemat dziwki. Wpadam po rzeczy, ta o tym teatrze nawija że z koleżanką była, po czym wiedziałem że to było kłamstwo od tej samej osoby. To pewne jakaś zazdrosna koleżanka albo coś. Dostaje wiadomość od nieznanego mi nr: Chłopaku żal mi Ciebie. To jest zła kobieta. Ledwo zeszła z ciebie od razu wskoczyła na kogoś innego - tyle była warta wasza miłość. Wysyłam jej to - furia. Dziś dostaje oto taką wiadomość: Przykro mi że to nie nasz zwiazek swiadczy o tym jaka jestem osobą. Tylko sms ktore ktos wypisuje. Nie mam sobie nic do zarzucenia przez caly okres trwania naszego zwiazku. teraz czuje sie zaszczyta, nie wiem o co chodzi, nikomu nie ufam, a Ty też jestes przeciwko mnie. Przykro mi, ale takie jest chyba zycie.
  20. Dzięki Panowie za odpowiedź. Nie jest łatwo, wyzbyć się tego narkotyku tak szybko. Pieprzone wspomnienia wracają. Szczególnie że czuje się wyjebany jak koń po westernie. Pieprzenie o zainteresowaniach też było bezsensowne. Powiedziałem że jeśli chcesz mieć zainteresowania, to spotykaj się ze znajomymi których nie miała. Od jakiegoś czasu czułem że za bardzo się poddałem temu wszystkiemu. Zostawiłem siłownię, moje zainteresowania aby być z nią. Do tego wieczne oskarżenia o agresje, że ona nie lubi się kłócić i ciągle się drę. Mam po prostu taki styl wyrażania siebie. U mnie w domu każdy w ten sposób głośno mówi i nie ma z tym problemu. Teraz powoli to wszystko analizuje. Jedynie co sprawia mi największy ból to potraktowanie człowieka jak śmiecia przez telefon, kiedy wiadomo że nic nie może zrobić ponieważ jest na drugiej półkuli świata. Było w planach, ale oczywiście z intercyzą Prawie to zrobiłem. O moją agresję też ciągle były problemy i awantury
  21. Witam was bracia, Oto mail który napisałem do Marka, ale postanowiłem podzielić się nim publicznie ponieważ liczę na wasze opinie: "Mistrzu, Potrzenuje couchingu, a może tylko rozmowy? Wracam do Ciebie jako syn marnotrawny który kiedyś czytał cię nałogowo i czekał na każdy nowy felieton. Później kobieta, haj związany z endorfinami i stwierdzenie "ale ten Marek pieprzył w swoich felietonach". Byłem z nią prawie 2 lata. Młodszą ode mnie o 5 lata (mam 28). Było lepiej i gorzej jak w każdym związku. Pomogłem jej wyjść z bulimii, załatwiłem psychologa,wspierałem kiedy całymi dniami patrzyła się w jeden pkt na ścianie. Dziś kiedy to pisze jest już inną osobą. Mam wrażenie że była wampirem emocjonalnym który wyssał moją wewnętrzną energię. Z miesiąca na miesiąc czułem się coraz gorzej. Uzależniłem swoje szczęście od jej osoby - dziś to już wiem. Później oskarżenia że ją osaczam, że do siebie nie pasujemy, że nie mamy wspólnych zainteresowań. Ona potrzebuje nowych kolegów i koleżanek, często wychodzić a pieniądze nie są najważniejsze w życiu tak jak mi się to wydaje. Awantura przez tel o jakiegoś faceta z którym się spotkała i rozmawia na fb o teatrze, operze i książkach ponieważ że mną nie można i nie podzielam jej zainteresowań. Rozstanie przez telefon kiedy byłem na delegacji w Ameryce Południowej. Odczułem to jak by mi ktoś zajebał młotkiem w głowę. Pomyślałem " Ty kurwo, jestem na drugiej półkuli świata, staram się aby wszystko było dobrze. A Ty traktujesz mnie jak jakiegoś śmiecia po tym jak było Ci ciężko i tyle razy prosiłaś o kolejną szansę". Wielka wojowniczka o prawa kobiet, uważająca że jesteśmy tacy sami a one są wiecznie ciemiężone. Piszę nawet pracę dyplomową o seksizmie. Obrończyni feminizmu z fiutem w buzi. Później dowiaduje się że spaceruje sobie wieczorową porą z nowym kolegom po Łazienkach i piszą sobie słodkie sms. Zapieprzam prosto z lotniska do niej po swoje graty. Ona siedzi i tępo patrzy się na mnie rzucając cytatami autorów z których czerpie swoje wzorce społeczne. "Miłości nie wolno kalać przyjaźnią. Koniec to koniec" "Nigdy żaden mężczyzna nie będzie mi mówił, co mam robić" "Kiedy się wszystko chwieje, jakiż sens miałoby budowanie czegoś, co wcześniej czy później musi się stać ruiną? Lepiej dać się unieść wodzie, niż tracić na próżno siły; są one jedyną rzeczą nie do zastąpienia. Przeżyć to wszystko, dopóki się gdzieś nie ujrzy nowego celu. Im mniej energii zużyje na to, tym lepiej: zaoszczędzi jej sobie na potem" "Właśnie byłam z Piotrkiem z teatrze a sztuka była wspaniała. To kolega, nic więcej. Zresztą to już nie twoja sprawa (...)" W tym momencie myślę czy nie przypieprzyć,. Powoli wracam do sił. Odgrzebuje stare felietony twojego autorstwa i szukam odpowiedzi czemu tak bardzo zszedłem z drogi prawdziwego samca. Mistrzu, wiem że zwątpiłem w twoje nauki. Ale wracam jak syn marnotrawny aby już kolejny raz nie zawieść.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.