Skocz do zawartości

marian_koniuszko.1950

Użytkownik
  • Postów

    80
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez marian_koniuszko.1950

  1. Oczywiście, każda lektura w tym temacie jest na wagę złota. Z kamerą to będzie problem. Ona jest strasznie pedantyczna - zauważy każdy paproch na podłodze, więc taką kamerę to od spojrzenia na pokój . Ale nagrywam na dyktafon w telefonie. Jak w chodzę do domu to mam włączone nagrywanie. Czasami o tym zapominam i nic się nie dzieje, ale czasami to tracę "perełki". Tak jak pisałem w innym poście - mam wiele nagrań, ale nie wszystkie są "opracowane" - nie mam sił tego słuchać. Czasami są godziny nagrania, a tylko kilka czy kilkanaście minut to "treść". Jednak nie ominie mnie to. Tak, wiem. Jestem winny. Pozwalałem na takie traktowanie. To zaczęło się dawno. Tylko ja tego nie dostrzegałem bo, choć brzmi to śmiesznie (zwłaszcza teraz) to ją kochałem. Świata poza nią nie widziałem. Moja historia jest tylko potwierdzeniem całego tego mechanizmu jaki rządzi tymi relacjami.. Kurde byłeś u mnie ? Tak mieszkam u niej... Jeden z największych życiowych błędów - zgodziłem się na mieszkanie w jej domu. Wiele razy mnie straszyła. Policją, US, nawet tym że pójdzie do mnie do roboty i powie jaki ja jestem... Myślałem nawet żeby dokonać "kontrataku" i pójść na komendę u siebie i zapowiedzieć jaką mam sytuację w domu, że może tak być że moja żona przyjdzie i nagada na mnie. Ale nie wiem czy tak można? Czy to ma jakieś znaczenie? Czy przypadkiem nie będzie to odebrane odwrotnie - przylazł bo już ją napier... w domu, a tera sobie alibi robi. Dopóki ta sytuacja się nie rozwiąże, muszę jeszcze bardziej się opanować. Pilnować się i jeszcze raz pilnować.. Generalnie to chodzi mi o dzieciak. Mamy dobre relacje z sobą. Często po takich awanturach przychodzi do mnie, przytula i mówi mi że mnie kocha. Serce się kraje. Czasami to nawet mi mówi, że chciałby inną mamę - taką która nie krzyczy i nie czepia się o byle gówno. On też czasami obrywa od niej. Za nie posłuszeństwo. Fakt jest roztrzepany, nie słucha, nie skupia się na tym co się do niego mówi. Ale które dziecko takie nie jest. Kiedyś przyszedłem do domu z roboty, witam się z dzieckiem dość wylewnie (ona była w pokoju też) a ona mówi do niego: "rzuć mu się jeszcze na szyję gówniarzu" po tym jak wyszedłem z pokoju... ja tego nie słyszałem, ale jak mi to powiedział to miałem ochotę jej przypierdolić. Autentycznie chciałem jej obić pysk. Niby jest dobrą matką. Dba o niego, ale po czymś takim to straciłem dobre zdanie o niej jako matce. Potraktowała go jak wroga, bo okazał mi serdeczność i stanął w tym samym szeregu - jej wrogów. 4 z przodu... Półmetek za mną... Chyba dlatego czas najwyższy się "obudzić"..
  2. Dzisiaj znowu to zrobiła. Przy dziecku zaczęła mnie wyzywać. Używa takich słów jak: "skurwysyn, dziad, gołodupiec". Ogólnie takie szambo. Mówiąc do dziecka o mnie używa trzeciej osoby: "powiedz jemu, niech on to zrobi itp". Strasznie mnie to doprowadza do szału. Czuję, że ona specjalnie mnie prowokuje. Chyba żebym naprawdę coś zrobił. Najgorsze, że nie wiem jak reagować. Olewać (zazwyczaj tak robię) czy ostro reagować (co się kończy zazwyczaj dalszą eskalacją i powoduje stres u dziecka)?
  3. Chyba tak. Muszę przyznać, że od dawna o tym myślałem. W sumie od dawna dostrzegałem jej wady. Tylko, zawsze białorycerstwo ze mnie wyłaziło. Cały ten schemat. Wierzenie, że ona jest inna. Tylko czasami jej odpierdala. Ta wieczna huśtawka - raz dobrze, raz do dupy. Na początku okresy do dupy - krótkie. Potem coraz dłuższe, aż w końcu miesiące nie gadania. Historia jak wiele. Jestem (chyba) teraz dobrze zmotywowany. Zdaję sobie sprawę, że pewnie nie raz zwątpię i może uwierzę w jej bajki o chęci zmiany, utrzymaniu małżeństwa. Ale cel mam jasno postawiony - albo będzie tak ja chcę, albo nie będzie wcale. Jedynie muszę to dobrze rozegrać. Nie ukrywam, że myśl o spokoju, takim prawdziwym, bez przypierdalania się o wszystko, bez tego ciągłego narzekania na wszystko - jest ogromnie przyjemna. I wiem, że to tylko moje "wizualizowanie" przyszłości bez niej, to jednak zasypiając myślę o tym. Mam tyle niespełnionych marzeń, których przez nią nie zrobiłem (i nie są to jakieś wielkie sprawy)... gdybym wiedział wtedy to co teraz... nawet bym na nią nie spojrzał. Ale to żadne argumenty. Dała mi wspaniałe dziecko, ale to raczej zasługa dobrego zdrowia i braku nałogów (fajki, alko itp)... nie była też przepracowana
  4. Ale to by wyszło na rozwiązywanie problemu przez teścia. Nie chcę nikogo w to wciągać. Mam wewnętrzne przekonanie, że nic nie da. Ale może nada się jako jeden z argumentów do podjęcia ostatecznej decyzji.
  5. Na razie jest jak koledzy mówili Uchyla się od rozmowy. Krzyczy, tupta i wychodzi... Ale cisnę.
  6. Ale sąd to ostateczność. Wcześniej sam muszę ją "spionizować"... chociaż spróbować to zrobić...
  7. Wiesz, kilka dni to dam radę. Kolegów na szczęście mam. Co do tematu tej drugiej to już zamknięte. Historia.
  8. Dzięki. Spokój to mój cel i jestem zdecydowany go osiągnąć. Nawet jak dojdzie do rozwodu. W sumie nic nie mam wiec nic nie stracę. Tylko na dzieciaku mi zależy... Nie chcę żeby rósł i widział obraz ojca którego mamusia zagina jak chce.
  9. Nie. Z mojej strony to mam chyba wyjebane, na to czy ona ma Marka, Grzesia, Huberta na boku.. Mi chodzi o prozaiczne powody. O kasę. Siedzi w domu na dupie, zasłania się dzieckiem, opieką i domem. Mogła by pójść zarobić jakieś pieniądze. Miałby na jakieś swoje wydatki, ale by na żarcie zarobiła. Ja ciągle się wypruwam z kasą, a ona tylko jęczy że na nic nie ma. To jest mały cel do osiągnięcia stopniowego spokoju w życiu. Powoli robić porządki.
  10. na tę chwilę nie mam. Cel jest taki, żeby szybko stanąć na nogi finansowe. Ale przy jej "bezrobociu" to będzie trwało długo... bardzo długo..
  11. Od czegoś muszę zacząć. Ale potem muszę wprowadzić jakieś czyny. Myślę o "karze"...
  12. Co masz na myśli? Sprawdź to bez jej wiedzy? Ja wiem że się boi. Boi się tego że się nie sprawdzi. Boi się oceniania, krytyki. Boi się tego że ma dziurę w CV. Ja to rozumiem. Ale nic z tego nie wynika... Nie za dużo. Wiem. Ale stawiam na konsekwencje i upór. Będę codziennie poruszał ten temat. Będzie mnie pewnie zlewać, zasłaniać się gówno argumentami, ale nie uniknie tego. W końcu będzie musiała zadeklarować - albo gadamy o tym, albo nie. Jak tak to pójdę dalej. Jak nie to... no właśnie tutaj muszę się określić, bo nie wiem jaki "kij" zastosować..
  13. No to jestem po rozmowie. Nie wiem czy dobrze to rozegrałem, ale czuje małą wygraną. Oglądała jakiś film w TV, ja przy kompie. Film się skończył, ona wychodzi. Mówię (zupełnie spokojnym głosem), że "chcę z nią porozmawiać", ona "o czym?" "o Twojej pracy". Ona jak poparzona: "nie będę z Tobą o tym rozmawiać, jak będziesz mnie tak traktował, jak chciałam rozmawiać to mnie potraktowałaś, teraz to z Tobą nie będę rozmawiać..." i generalnie miała ze dwie minuty słowotok, po to żebym nie mógł nic powiedzieć. Więc spokojnie poczekałem jak skończy (choć już się na pięcie odwróciła i zabierała dupę do sypialni) i powiedziałem: "jutro dokończymy rozmowę". Czułem, że miała wkurw. A ja cieszę się że nie dałem się sprowokować i spokojnie oznajmiłem co miałem powiedzieć. Jutro oczywiście po robocie, powrócę do tematu i będę wracał codziennie. Dostanie termin do końca wakacji. Tylko zastanawiam co jej postawić jako ultimatum. Od kasy już ją odciąłem. Przecież bić jej nie będę. Myślałem o tym, żeby postraszyć ją odejściem. Tylko to jest trochę ryzykowne, bo jak ją znam to może pójść w to i sam sobie trochę strzelę w stopę (bo kasy na żadne lokum nie mam). Z drugiej strony to kusząca myśl...
  14. Dziękuję za rady. Sam osobiście nie boję się teścia. Nie dlatego że jestem silniejszy ... bo nie jestem. Wiem, że on jest całkiem normalny, prosty facet - nie prostak. Jej gadkę zlewałem nie raz, czasami reagowałem tekstem że szanuję jej ojca, ale jego zdanie jest dla mnie w tej kwestii nieznaczące. Jej reakcja zawsze jest podobna. Albo się jeszcze bardziej nakręcała, albo wyciągała kolejną osobę z rodziny... z tym że ta osoba to już miała mnie również nienawidzić i gardzić jak moja żona. Dzisiaj będzie rozmowa na temat jej pracy. Czuję, że będzie na ostro, bo ostatnio zaczęła się spotykać z koleżanką więc pewnie się nakręciła... Napiszę jak się sprawy potoczą. Co do teścia - to nie wciągam go w to dopóki sam się nie wychyli. Jak to zrobi - to przeprowadzimy rozmowę. W innym przypadku, kiedy stara wyjedzie z nim - powiem ze stoickim spokojem - "z szacunku do Twojego ojca, nie będę wciągał go w Twoje problemy".
  15. Faktycznie zacznę od jasnego wytyczenia moich wymagań. Dam jej czas na znalezienie pracy. Teraz dobry okres. Wakacje, więc żadnych obowiązków nie ma. Od ostatniej awantury nie robi mi nawet obiadów, więc wytrąciła sobie kolejny argument z ręki. Siedzi na dupie więc na czas na szukanie. Co do gróźb, to poczekam aż jeszcze raz to powie i wyłożę jej wszystkie rozwiązania do wyboru: - Rozmowa z teściem, - Wpierdol ale w drugą stronę (oczywiście na zasadzie pytania jak to by było gdybym to ja jej tak groził). Dam znać jak się sprawy potoczą.
  16. Myślisz, że mi je zeżre ? Tak poważnie to uważasz że nie powinien tego robić?
  17. Ja jej starego to szanuje. Bo gość naprawdę jest ok. Nie mam nic przeciwko niemu i wiem że chyba by nawet dało się z nim poważnie porozmawiać. Tylko nie chcę nikogo w to mieszać. Jeżeli ona to robi to trudno. Tylko to o niej źle świadczy. Tak sobie myślę że dzisiaj na spokojnie powiem jej że ostatni raz zastraszyła mnie swoim ojcem. Następnym razem jak to zrobi to w chwili jakiej mi to powie pojadę do niego i wyłożę mu temat. Co do nagrywania to mam wiele godzin nagrań w których wszystko jest dokładnie powiedziane. Od dobrych dwóch lat systematycznie nagrywam takie awantury. Nie zawsze się udaje. Ale mam tego dużo. Mam jeszcze duże opory żeby je wszystkie dobrze opracować. Jakoś słuchanie tego nie należy do przyjemnych rzeczy.
  18. Wiem, że blefuje... ale wkurwia mnie takie zasłanianie się za czyimiś plecami. Jak ja jej mówię, że skoro jej ojciec ma takie zamiary wobec mnie, to dlaczego nie mówi mi tego sam.. zawsze widzę, strach w jej oczach, jak mówię że w końcu pójdę i to zrobię.. ale zawsze się z tym wstrzymywałem bo nie dążę do konfliktu. Może to był błąd..
  19. Trochę z ciekawości chciałem z nim o tym porozmawiać. Zwłaszcza, że on z teściową są po rozwodzie. Zawsze mnie ciekawiły jego powody do odejścia... bo przecież niedaleko pada jabłko do jabłoni...
  20. na szczęście nie kolegów chyba też nie ... w piaskownicy bawi się sama
  21. też tak czuję.. ale jestem już po. zamknąłem ten etap. pożegnałem się z panną - choć to raczej ona mnie (choć będę pewnie jeszcze płakał z jej powodu). chyba posłuchaj żony... Rozmowy kończą się prawie zawsze tak samo... Od kilku lat próbuję jej przemówić do rozumu. Zawsze ma tysiąc argumentów dlaczego jeszcze nie może. Ostatnio użyła nawet takiego - "bo ja miałam pomysł, ale ty go nie poparłeś" i w efekcie nie robi nic w tym temacie. co do szpiegowania to jest ciężko. Ona ma ciągle telefon przy sobie. Nawet do kibla go bierze. Wiem, że używa Vibera do komunikacji. Czasami znika z telefonem na jakieś pogaduchy, ale mam wrażenie że robi to po to żeby mi pokazać że ma jakieś tajemnice. Ja to zlewam i nie robię z tym nic. Założyłem monitoring na routerze i sprawdzam na logach dns jakie strony są odwiedzane. Na razie nic podejrzanego nie znalazłem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Robotę rzuciła bo było jej ciężko wytrzymać presję - takie biurowe zagrywki itp. Wtedy to tak widziałem - po latach uświadomiłem sobie, że chyba jednak nie była w stanie "dostosować" się do ludzi. Jest nieelastyczna w kontaktach z innym. Ludzi tratuje zero jedynkowo - albo kocha, albo nie nienawidzi. Kiedyś sam jej zaproponowałem żebyśmy poszli z naszymi problemami do specjalisty. Nigdy się na to nie zgodziła kwitując - "jak masz problem to idź, ja takiego nie mam..."
  22. Witam wszystkich... Postanowiłem zmienić swoje życie i zaczynam swoją przemianę. Wiem, że muszę podzielić swoje problemy na mniejsze i jakoś zacząć je rozwiązywać. Jeden z nich jest taki, że moja żona często w awanturach używa argumentu typu: "mój ojciec zrobi Ci z dupy jesień średniowiecza" albo "mój ojciec powiedział że jak Cię dorwie to Cię zajebie" itp... Zawsze to zlewałem, bo to jest tylko takie gadanie. Czasami spotykam się z teściem i nigdy nie był wobec mnie jakoś wrogo nastawiony. Nigdy też z nim nie rozmawiałem na ten temat. Choć wiem, że jest on dość nerwowym (i przy tym dość silnym facetem), wiem że ona do niego często chodzi i mają dobre relację, więc pewnie jedzie przy nim po mnie jak po łysej kobyle. Stąd moje pytanie czy iść do niego i o tym porozmawiać? Nie wiem jaki bym uzyskał efekt? Wiem, że jak ona by się o tym dowiedziała to by ją huj strzelił i pewnie zacznę tym straszną awanturę, ale jestem już tym mocno zmęczony i strasznie mnie to wkur...
  23. Tak. Moja sytuacja finansowa jest fatalna. Żadnych oszczędności. Same długi. Nawet mieszkania nie mam. Wszystko co mam to samochód, ale i tak kupiony w małżeństwie, wiec do podziału. Z tym oszczędzaniem to na razie żadnych szans. Wszytko co mam idzie na przeżarcie. Gdyby ona pracowała to byłby łatwiej. Ale nie jest... Może ona to też czuję. Tylko w jej głowie to jest chyba coś na zasadzie - nie pójdę do roboty bo on stanie na nogach i mi spierdoli. Nie wiem sam...
  24. Czy ma bolca? W sumie to ma możliwości na coś takiego. Choć z domu raczej nie wychodzi. Rzadko. Dzieciaka podpytuje czasami co mama robi jak mnie nie ma w domu - mówi że siedzi w domy. Raczej nie mogę mu nie wierzyć. Nasze relacje są dobre. Kiedyś nawet jej sam powiedziałem że mam jej tak dosyć, że ma moje przyzwolenie na bolca - powiedziałem jej to w awanturze, ale ona jakoś nie zareagowała na to w sposób emocjonalny. Może coś na rzeczy jest...?
  25. Nie wiem co robi. Jestem cały dzień w robocie. Byłbym głupi gdybym powiedział, że jestem jej pewny.Parę razy w kłótni wchodziliśmy na temat tej/tego drugiego. Czasami coś mówiła o tym w taki sposób żeby dać mi do myślenia. Nie ciągnąłem tego tematu, żeby nie dać jej satysfakcji. Czy czeka na spłatę kredytów? Wszystkie są na mnie. Mogłaby mnie wyrzucić z domu (bo jest jej) a ja i tak bym musiał je spłacać (nawet hipotekę). W kłótniach oczywiście grozi mi żebym się szykował na alimenty na nią i na dziecko. Czy wie o drugiej... Raczej nie. Jestem ostrożny, więc nie dałem jej żadnych powodów. Ale z drugiej strony przez prawie rok nie było między nami nic (żadnego seksu z żoną), więc może coś sobie skleja. Parę razy mi wyjechała z tekstem, że ja chyba pedał jestem albo mam babę na boku. Nie drążyłem tematu, żeby nie powiedzieć czegoś za dużo w afekcie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.