Panie, panowie, proszę o rady.
23 lata, do niedawna dziewica, partner rok starszy, bardziej doświadczony (min. 3 związki ). Pierwszy związek, pierwszy seks.
Generalnie zanim przyszło do utraty dziewictwa, 3 tyg. pieszczot manualnych i oralnych. Do obu usłyszałam od partnera kilka cennych rad i informacji o jego preferencjach, kiedy miałam okazję co dzień/ dwa sprawiać przyjemność oralnie, pokuszę się o stwierdzenie, że widać było progres.
Ale! Przyszedł czas wymuszonej abstynencji przez 1,5 tygodnia i niestety nastąpił regres. Chęci i podniecenie mówią głębiej, a gardło "nope", w konsekwencji mój partner często w takich momentach jest blisko, ale dojść przez moje ograniczenia nie może. Oczywiście doskonale sobie zdaję sprawę, że nie tylko na tym dobry lodzik polega.
Dodatkowo - uwielbiam seks oralny, on też, ale 69 mimo najszczerszych chęci nie jest dla obojga równie satysfakcjonujące. Kiedy zaczyna czynić cuda palcami i ustami, chcąc nie chcąc nie potrafię się nim zająć tak, jakbym chciała (fizycznie potrzebuję oddechu).
Pytanie, co tu robić? Dać sobie czas na naukę i cierpliwość do ograniczeń w kwestii głębokości w czasie orala?
Czy jako żółtodziób w tej dziedzinie jeszcze nie przyzwyczaiłam się do bodźców i dlatego na razie powinniśmy sobie odpuścić 69?