Skocz do zawartości

Ruda

Samice
  • Postów

    130
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Ruda

Szeregowiec

Szeregowiec (2/23)

20

Reputacja

  1. Ok, może i jestem naiwna i niezbyt rozsądne jest z mojej strony, że ciągnę to tak długo. Wynika to z tego, że jest mi z nim po prostu dobrze, na swój sposób oczywiście, bo nie możemy choćby zamieszkać razem itd., czy ułożyć sobie wspólnie zycia. Właściwie to się z tym pogodziłam, więc szukam stałego partnera i w między czasie naszego romansu poznawałam różnych facetów, a na samym jego początku byłam w nieudanym związku, ale jakoś nie wychodziło, choć podobam się facetom tak generalnie, ale nie umiem na ta chwilę zbudować normalnego związku, przyznaje bez bicia, zreszta potrafię byc dość trudna osobą, mam swoje zmienne humory itd. Mam nadzieję, że w końcu do tego dojrzeję na tyle, że będę w stanie ułożyć sobie z kimś życie na stałe i być mu wierna, a z tego obecnego zrezygnować- choć to trudne bo z nikim nie było mi tak dobrze w łóżku jak z nim, poza tym chwilami pojawiały sie między nami uczucia- tak jak pisałam. No i ten mój Border pewnie też przyczynia się do wikłania się w takie toksyczne, niestabilne związki, choć i pełne namietności- jedna z charakterystycznych cech tego zaburzenia, do tego lęk przed odrzuceniem... Będę musiała się pewnie wybrać do psychologa, albo psychiatry i coś z tym zrobić bo jest to pewne zaburzenie psychiczne, które utrudnia mi życie i wprowadza dużo zmartwien w moim życiu. Co do mojego kochanka, to się odezwał i sytuacja w jego domu się załagodziła, bo juz myślałam, że miał z tego powodu jakąś aferę i byc może to koniec. Co oczywiście nie byłoby tez końcem świata, ale byłoby mi pewnie cięzko przez jakiś czas- mimo tego nie w moim stylu jest proszenie kogoś o powrót, więc bym to zaakceptowała. Ale dzięki za niektóre konstruktywne wypowiedzi, czy krytykę, za hejt niekoniecznie bo on nic nie wnosi, a ja i tak się nim nie przejmuje, więc nie ma on większego sensu. Pozdro
  2. Wczoraj się nie odezwał, choć ja raz próbowałam dzwonić w godzinie, kiedy konczył pracę, a dzisiaj nie wiem bo nawet nie patrzyłam do telefonu- (mam dwa numery) żeby się nie stresować dodatkowo w pracy... Także nawet nie wiem, trochę się obawiam co mógł mi napisać, albo że może nie odezwał się wcale... Ale kiedyś była podobna sytuacja do tej, tylko żona przeczytała mu wtedy smsa i milczał z tydzień bo był na "obserwowanym". Ale to już dawno było. Najgorsze, że nawet nie wiem co w tym smsie napisał i czy miał jakąś aferę grubszą, czy nie... Ale wiem jedno, że on z samą żoną raczej długo nie wytrzyma bo i ja jego pierwszą kochanką nie jestem- przede mną tez miał inną na dłużej. A ze mną też chciał się spotykać ostatnio nawet częściej, więc wątpię żeby tak łatwo mu przyszło zrezygnowanie ze mnie, myślę, że się mu nie znudziłam bo sam przyznał, że po paru latach "nadal mamy na siebie dziką ochotę" i że to aż dziwne.
  3. Może nie jestem idealna, ale to dość logiczne, że skoro do tej pory było między nami dobrze i chciał się czesto ze mną spotykać, do czasu tej feralnej pomyłki z smsem... Nie piszę, że jest to wina jego żony, raczej jego pomyłki, wie wiadomo jeszcze co było w tym smsie... No ja nie zamiarzam się mu oczywiście narzucać, jak sprawa przycichnie i on zechce to sam się odezwie, jestem zdania, że nie przymuszając go do niczego prędzej będzie chciał dalej ten romans utrzymywać, nawet mimo jakichś tam zagrożeń, niż jakbym się mu miała narzucać. Ale jesli stwierdzi, że nie chce ryzykować dla rodziny naszej znajomości to trudno...Nic wtedy na siłę, choć bede za nim tęsknić na pewno
  4. Ale zasugerowałeś w tym zdaniu
  5. Tu nie o to chodzi, że nie może się spotkać bo gdyby nie mógł z jakiegoś zwykłego powodu to bym zrozumiała, ale że jest ryzyko, że wszystko się wydało - choć wątpię żeby sie przyznał- to już trochę gorzej bo grozi to rozpadem całej relacji... Nie pisałam tu nigdzie, że mam do niego o to jakieś pretensje, po prostu jestem zaniepokojona i tyle.. A to, że mam romans z żonatym to, wiem, że nie jest to chwalebne, ale prawdę mówiąc mam to gdzieś co inni o tym myślą, tym bardziej, że z tego co się nasłuchałam o jego żonie to za dobrego charakterku ona nie ma np. w pracy ma opinie wrednej szefowej, także nie wiem czy ona to taka biedna...Już nie mówiąc, że jej sam styl mówi sa siebie, doczepiane rzęsy, futra, tlenione włosy, długie pazury... Nie wygląda w każdym razie na skromną, poczciwą kobietę i nie ma takiej opinii. Czy się w nim zakochałam? Pewnie tak, choć też przez czas naszego romansu te uczucia tłumiłam, tak jak i on co sam przyznał. Czasami to byłam pewna, że mnie kocha, ale potem trzeba to było stopować z obu stron. Nie myslałam o nim ostatnio nawet tak często, nie miałam takiego parcia na spotkania jak on, ale teraz kiedy to może się wszystko skończyć to czuję, że mi na nim bardzo zalezy. Choć wiem, że to nie ma przyszłości, ale trudno, czy wszystko musi być logiczne i rozsądne?
  6. Być może... choć to dziwne o tyle, że ostatnio mu na mnie zależało, chciał się spotykac itd., więc nie wiem co by się takiego miało stać z dnia na dzień. Chyba, że faktycznie byl tak zirytowany moim przekładaniem spotkać, że zerwał, lub chciał mnie ukarać. Przyznam, że skutecznie jesli tak bo faktycznie teraz bardziej o nim myślę.... A jeśli to prawda, to mam tylko nadzieję, że uda mu się jakoś wybrnąć z tej sytuacji, bo już kiedyś bywały sytuacje tego typu, że np. jego żona coś podejrzewała. Choć takiej żeby pomylił smsa, który miał byc do mnie, to jeszcze nie było. Chociaż z drugiej strony nie jestem pewna czy nie ściemnia, bo to było wszystko trochę dziwne, tzn. najpierw zapytał czy dostałam smsa, z którejś tam godziny i żebym mu wysłała ostatniego, którego wysyłał bo to ważne. A przecież w telefonie się chyba wyświetla komu co wysyłał o której godzinie, więc skąd to pytanie? Chyba, żezaraz kasuje smsy po wysłaniu bo był już wtedy w domu, w sumie jedyne wytłumaczenie logiczne i go coś tknęło, że wysłał córce...
  7. Nie, bo nie byłam u psychologa, ale zaczęłam szukać w necie informacji, na temat moich różnych problemów ze sobą i trafiłam na stronę o borderline- wiele cech się u mnie zgadza jak niestabilne związki, chwiejne emocje, lęk przed odrzuceniem, niezdecydowanie do planów życiowych i jeszcze kilka innych jak pociag do zachowań ryzykownych, więc nie wiem czy mam borderline, ale wiele cech do mnie pasuje idealnie. Ale to nie on pierwszy ma ze mną "problem", z moją niesłownością, przekładaniem spotkań- choć tutaj jest to układ, ale i tak się o to obraża. Wcześniejsi faceci tez narzekali, że ich zwodzę, że ciężko ze mną wytrzymać, co prawda niektórzy mimo wszystko potrafili mnie pokochać jaką jestem, ale jednocześnie narzekali na mnie. Sama chciałabym byc lepszą wersją siebie, ale na ta chwilę nie potrafię, nie będę ściemniać, że nie z własnego wyboru, bo po prostu nie pracowałam nad sobą zbytnio i tyle. Dobra, zebrało mi się na zwierzenia bo znowu mam doła przez to wszystko.
  8. Nie tyle inna, co mam dość trudny charakter i w ogóle moje związki z reguły są skomplikowane i trudne- też z mojej winy bo nie mam najłatwiejszego charakteru- ale to byłby wywód na inny temat... Nawet mam wiele cech borderline, z tego co czytałam, a to wiele tłumaczy. No nie jestem łatwa kobietą w obyciu, więc i moje związki nie należą do łatwych- ale nie, nie usprawiedliwiam się przy tym bo święta nie jestem i doskonale o tym wiem. Egoistką też jestem, przyznaje, dlatego ciężko mi z tej relacji zrezygnować, nawet jeśli kiedyś będę miała męża i dzieci, to nie wiem czy z niej zrezygnuje. Trwa to już kilka lat i przywiązałam się do niego. Choć nie planuję rozbijac jego małzeństwa, jest dobrze jak jest. Po prostu nie jest to tylko dla mnie kochanek, ale i bliska mi osoba, nawet trochę czuję, że jak rodzina. Wiem, poplątane to wszystko, ale trudno. Ofiarą nie jestem i nie lubię nia być, piszę to co czuję.
  9. Z całym szacunkiem, ale czy faceci są tacy święci i nigdy nie miewają romansów z mężatkami? No własnie. Ok, nie jest to jakieś chwalebne, ale cóż...Tak wyszło. Krytykujecie mnie bo jestem kobietą, a jeśli to facet miałby romans na boku jestem pewna, że normalnie próbowalibyście mu to przetłumaczyć- wnioskując po części forum dla facetów. To nie jest tak, że mnie ciągnie do żonatych facetów bo kiedy go poznałam nawet nie wiedziałam, że jest żonaty. Tak wyszło i tyle, choc przyznaje, oboje święci nie jesteśmy, cóż. Ja to w ogóle jestem dośc skomplikowaną osobą, także jestem jaka jestem, a jeśli komuś się to nie podoba nic na to nie poradzę.
  10. Ale to nie tylko o to chodzi, nieraz było widać, że mu bardziej zalezy, nawet kiedy seks był częsty, co zresztą sam przyznawał, że zaczynał się angażować... Ja też czasem zaczynam i to w sobie tłumie, ale... pogodziłam się z tym, że formalnie razem nie będziemy i na tą chwilę jest mi z tym dobrze. Tylko martwie się żeby się to nie rozwaliło przez taką pierdołę... Wiele jest takich zakazanych romansów, nie pisze, że to dobre czy etyczne, ale... tak jak piszę, nawet jeśli będę miala męża w przyszłości to nie wiem czy nie chciałabym żeby nasz romans trwał dalej. Za mąż wychodzi się często z rozsądku zresztą, w sumie dzieci są ważniejsze.
  11. Nie chodzi mi o to żeby ona go puściła. Mi jest dobrze w tym układzie jak jest... Ale jednocześnie szkoda mi tego kończyć, bo... przywiązałam się do niego przez te lata. On zresztą do mnie też, tyle że musieliśmy to tłumic w sobie. Po prostu nie chciałabym żeby to sie rozpadło przez jednego omyłkowego smsa... A to sobie gardź, nie dbam o to i tak tu jestem anonimowa. Życie nie jest takie czarno- białe jak się może niektórym wydawać. Wiem, że romanse pozamałzeńskie nie są przez wszystkich tolerowane, ale cóż... Nie każdemu musi się to podobać. Są wolni faceci, owszem, ale nawet jeśli będę kiedyś mężatką, to nie wiem czy łatwo mi będzie z tego romansu zrezygnować. Możecie krytykować ile chcecie, tak czuję i przynajmniej jestem szczera...
  12. Tak jak, pewnie pamiętacie z moich poprzednich postów jestem w układzie bez zobowiązań- ostatni temat założyłam o tym, że mój kochanek zaczął się angażować i obrażać na mnie kiedy nie mogłam się spotkać. Ale dzisiaj mieliśmy się spotkać, po długiej przerwie ( z mojej winy bo wcześniej byłam zajęta) i stało się coś niepokojącego. Byliśmy już umówieni, on napisał, że nie może się już doczekać i bardzo się cieszy na nasze spotkanie, plus kilka bardziej mocnych zdań i ja mu odpisałam, umówiliśmy się na dziś wieczór. Aż tu nagle dostaje wiadomość żebym wysłała mu ostatniego smsa, którego dostałam od niego bo to ważne. Wysłałam zgodnie z prośbą i zapytałam czy coś się stało. Na co co odpisał, że tak bo przez przypadek wysłał tą wiadomość do swojej córki, z kilkoma na szczęscie w miare delikatnymi zdaniami i że będzie u mnie wieczorem. Napisał, że w tej sytuacji nie możemy się spotkać i żebym do niego dzisiaj nie pisała bo będzie musiał zostac w domu i udawać, że to był żart, na końcu napisał "wybacz". A ja na to, że ok, rozumiem, że już myślałam, że przeczytała to jego żona, ale w takim razie żeby dał znać jutro czy wszystko się wyjaśniło. I teraz cisza... Wiem, że to tylko romans, układ, czy jak zwał tak zwał, ale martwie się bo zależy mi na nim na swój sposób, choć wiem, że ta relacja jest tylko układem- pomimo, że czasem wymykało się to nam spod kontroli bo zaczeliśmy to traktować inaczej, ale musieliśmy to w sobie tłumić... Napiszcie jak to widzicie bo nie ukrywam, że mnie to trochę zdołowało, po pierwsze za nim tęskniłam i nie wiem kiedy teraz się zobaczymy, a po drugie, nie wiem czy to nie przekreśli całej naszej relacji jeśli zrobi sie z tego afera ...Chodzi mi o to, czy facet potrafi wybrać z takich rzeczy, czy raczej jeśli córka powie matce o tych nawet "w miare delikatnych zdaniach" -a nie wiem co było w tej wiadomości, to on się wystraszy i pozamiatane? Myślę, że zależy mu na naszej relacji, nawet ostatnio zaangażował się znowu trochę bardziej bo się obrażał, że nie mam dla niego czasu tyle co on by chciał...
  13. Już tak próbowałam. Dotychczas takie coś działało, ale tym razem na próbę "ugłaskania" go takimi smsami nie odpisał specjalnie mi nic...Powiedział mi żebym do niego zadzwoniła kiedy będę go naprawdę pragnęła i on już nie będzie się nakręcał. Przy tym był dość oschły, nawet nie pytał za bardzo jak w mojej nowej pracy, ale powiedział, że ma nadzieję, że będę z niej zadowolona, czy coś w tym stylu- też takim dość oschłym tonem- czyli ewidentny foch. Trochę mnie to martwi bo kiedyś miałam do czynienia z facetem, który strzelał podobne fochy i źle się to skończyło- rozstaniem, choć tamten związek był z założenia na stałe, a w dodatku ten mój kochanek nigdy za bardzo fosiasty nie był, nawet jeśli nie widzieliśmy sie bardzo długo bo tak bywało, teraz od jakiegoś czasu nalega na częstsze spotkania, a jeśli do nich nie dochodzi obraża się. Poza tym wie, że ktoś potencjalny pojawił się w moim życiu, ale na razie to tylko kolega i nie spałam z nim nawet. Jednak mój kochanek sam przyznał, że czułby się zazdrosny, że sypiam z innym facetem, ale jeśli będzie trzeba to to zaakceptuje. Ja natomiast postanowiłam, że jak tym razem kogoś poznam, z kim będę chciała zbudować przyszłość już nie będę tego ciągnęła na dwa fronty jak kiedyś. Robiłam tak przez pewien czas, ale tamten związek był toksyczny i były sam mnie zdradzał, więc nie miałam zbytnio wyrzutów sumienia, poza tym dołował mnie i cieszę się, że mam już ten związek za sobą bo to było wszystko chore- niestety czasem zakochuje się w niestabilnych osobach i nie wiem z czego się to bierze, ale takie przyciągają często jak magnes, cóż długa historia, nie będę się rozpisywać. Sama mam wiele cech Borderline i nie mam na to zbytnio wpływu. Ma aktualną, ja też w między czasie kogoś tam miałam, co mu trochę przeszkadzało i jakoś tym sposobem przetrwało kilka lat. Tylko, że z małymi przerwami np. pół roczną, więc może dlatego tyle to trwa... Ja w tym układzie już nie cierpię, w między czasie szukam stałego związku, a kiedy znajdę kogoś w kimś się zakocham, to planuję go zakończyć po prostu, więc mnie na tą chwilę jest on na rękę. Bywało, że pojawiały się między nami uczucia, co sami przyznawaliśmy, wtedy było nam trudno, teraz od jakiegoś czasu się z tym całkiem pogodziłam i myślałam, że on tak samo. Ale widać u niego takie dziwne huśtawki nadal, czasem jest bardzo czuły, niedawno powiedział do mnie, kiedy sie zobaczylismy po długim czasie, że " czuje się szczęśliwy", chwile potem mówi mi, że nie możemy sobie pozwolić na więcej niż na miłość fizyczną- choć ja o innej nawet nie wspominam. Jest mi z nim lepiej w łóżku niż z kimkolwiek kiedykolwiek, poza tym podoba mi się niesamowicie i mnie pociąga, więc dlatego tyle to trwa, ale czasem się zastanawiam czy ta relacja na dłuższą metę go nie krzywdzi, bo pewnego dnia może być tak, że będę chciała sobie znaleźć kogoś na stałe i wtedy pewnie odejdę. Tylko pytanie jak on to wtedy zniesie.
  14. Kiedy np. nie mogę się z nim spotkać, jeśli on tego by chciał? Jestem w takim układzie i spotykamy się co 2, 3 tygodnie z racji odległości. Obojgu nam to pasuje, a przynajmniej tak było do tej pory. Oboje mamy swoje życia i to akceptujemy. Jednak od jakiegoś czasu mój kochanek zaczął się na mnie obrażać, a raczej strzelać fochy, kiedy nie mogę się z nim spotkać, kiedy przekładam spotkanie. Sądziłam, że nie ma z tym żadnego problemu. Kilka razy w czasie naszej relacji- która z przerwami trwa już bardzo długo, kilka lat, przyznał, że zaczął czuć coś więcej do mnie, ale musiał to w sobie stłumić. Ja miałam podobnie, ale pogodziłam się z tym, że jak sam powiedział " łączy nas tylko miłość fizyczna bo na inną nie możemy sobie pozwolić". Choć z drugiej strony raz, już dawno temu, powiedział, że mnie kocha. Co jakiś czas staje się bardzo czuły dla mnie, nazywa "swoim kochaniem", "swoim marzeniem", tuli się do mnie mocno... I to wszystko jest miłe, ale sama czasem nie wiem co mam o tym myśleć. A ostatnio zaczął się dodatkowo obrażać. Niestety z pewnych przyczyn nie możemy być razem, poza tym to byłoby dla mnie zbyt trudne bo on ma już dzieci, pogodziłam się z tym układem co mamy i nim cieszyłam, choć też nie zawsze było mi łatwo. Teraz znów sądziłam, że on to traktuje luźno, ale zaczął się obrażać na mnie, nalegać wręcz na częstsze spotkania.. Waszym zdaniem lepiej to zakończyć żeby go nie ranić skoro i tak nie możemy być razem, czy to raczej takie zwykłe męskie fochy bo nie może dostać czego chce, czyli seksu, kiedy akurat sobie wymyśli? Z tym, że kiedyś takich fochów nie miewał nawet jeśli nie widzieliśmy się bardzo długo przez miesiąc, czy dwa, a tu raptem minęło ze 2 tygodnie, czyli taka nasza norma. Proszę o szczere odpowiedzi bo nie chcę go ranić, ale też zależy mi na nim jako na kochanku i nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć... A może nawet w takim luźnym układzie z założenia, to normalne żeby obrażać się o mój brak czasu na niego? Napiszcie mi bo naprawdę mam mętlik w głowie. Myślałam żeby z nim o tym pogadać, ale on raczej do wylewnych osób nie należy i mogłoby byc ciężko coś od niego wyciągnąć. A wy? Obrażalibyście się na kobietę w takim luźnym układzie o to, że nie może się spotykać tak często jak wy byście chcieli?
  15. Tak jak obiecał odezwał się. Choc nadal był na mnie obrażony jakby... Powiedział, że zadzwonimy się jak wróci z pewnego wyjazdu. Teraz moja kolej zadzwonić, ale pewnie zrobię to dzisiaj mimo tego co powiedział. Myślicie, że tak mu się nie narzucę zbytnio jeśli odezwę sie do niego na tym wyjeździe i jeśli zadzwonił, to jednak trochę mu zależy na mnie? Może @kiepura ma troche racji w tym co pisał, choc prosić go nie zamierzam o nic, bo nic na siłę, ale chyba jak pokażę, że mi trochę zależy, to źle nie zadziała?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.