Byłam z facetem długo bo prawie 4 lata. Jak dotąd bywało między nami różnie i bywało juz tak, ze bylismy na skraju zerwania, choć przez ostatnie pół roku układało się dość dobrze.
Ostatni raz spotkaliśmy się we wtorek w poprzednim tygodniu. Do tego spotkania kontaktowalismy sie codziennie, albo prawie codzienie, ale kontakt byl czesty.
Ale stało się coś dziwnego. Dzien później on napisał mi smsa o tresci: " Witaj kochanie Po wczorajszym spotkaniu muszę przyznać ze bylo tak cudownie, a wrecz z***biscie ze myslalem "lepiej byc juz nie może" ale wczorajszy wieczor mi pokazał ze jednak moze a wczoraj bylo. Nasze wczorajsze spotkanie z cala pewnoscia moge uznac za najlepsze jakie mialem. Bylo wiecej niz z***biscie. Dziekuje i prosze o wiecej takich spotkan... milego dnia". Jednak w tym dniu co go napisał nie miałam nic na koncie i odpisałam nastepnego dnia, na co już nie odpisał, aż do teraz. Nie złożył mi też wczoraj zyczeń, choć składalismy je sobie niby osobiście, ale zawsze też wysyłał mi w święta smsa z zyczeniami, dzieli nas spora odleglosc, więc umówilismy się że spotkamy sie po świętach. Dzisiaj rano ja napisałam do niego smsa z zyczeniami, ale takiego nautralnego: " Z okazji Świąt Bozego Narodzenia duzo zdrowia, szczescia , pogody ducha, samych szczesliwych dni i spelnienia marzen". I tyle, nie pytałam nawet dlaczego sie nie odzywa i dopoki on sie do mnie nie odezwie to ja tez nie mam zamiaru. Chociaż na życzenia moim zdaniem powinien odpisać, nawet jeśli chce zerwać bo nic mu złego nie zrobiłam.
Chociaż przykro mi i nie rozumiem dlaczego się tak zachował... Czy mimo tego smsa w którym dziękował mi za spotkanie mógł ze mnie zrezygnować? Nie mam pojęcia dlaczego tak zrobił, nie powiedział wprost, że to koniec... Chyba zna mnie na tyle, że jestem dość opanowana osobą i chociaż byłoby mi przykro nie robiłabym jakichś scen, powiedziałabym, że mnie na nim zależy,ale skoro tak postanowił to w porządku... A jak wy widzicie tą sytuację? Oczywiście teraz już nic nie będę pisała dopóki on nie napisze, choć nie ukrywam, że to przeżywam teraz i jest mi przykro