Skocz do zawartości

ralfal

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez ralfal

  1. 12 minut temu, Tomko napisał:

    @ralfal A co o tobie mówi i myśli twoja pierwsza dziewczyna? Bo widzisz kolego, ja przez baaardzo długo wspominałem moją pierwszą dziewczynę. Muzykę, którą razem słuchaliśmy, lody które mi robiła, koncerty na których byliśmy, zabawy różne itp pierdolety. To było takie wyjątkowe. Porozumienie. No ale jej się odwidziało w ciągu tygodnia o 180 stopni gdy powiedziałem, że nie mam zamiaru się żenić przez najbliższy rok. I taki to szacunek i czar prysnął. Z mojej strony również, przejrzałem na oczy :) 

    Widzisz, człowiekiem rządzi chemia. I to ona steruje twoim mózgiem. Ale to jest o tyle ciekawe, że ta chemia jest również zespolona z twoimi wspomnieniami. Coś jak czarna skrzynka - mózg zapisuje wszystkie parametry. To jest niesamowite. Możesz mieć piękne wspomnienia ze swoją byłą gdy leżysz w łóżku. Jest przyjemnie. A ja na przykład mógłbym mieć wspomnienia jak leżę w łóżku ze swoją i wywołują u mnie negatywne odczucia (w danej konkretnej sytuacji). To samo wydarzenie, ta sama sytuacja, cycki są, kobieta jest, zupełnie inne odczucie. 

    Myślę, że to o czym mówisz to nie lojalność i pamięć a sentyment. Masz sentyment nie tyle do tamtej kobiety, co do sytuacji, które razem przeżyliście. I teraz cię zaskoczę - z inną kobietą możesz przeżyć kompletnie inne sytuacje i tamto pozostanie tylko wspomnieniem a to co teraz - będziesz chciał spędzać z nią każdą chwilę. Chemia. A gdy cały w skowronkach przyjedziesz do niej i ona ci powie, że nie chce cię widzieć dzisiaj? Na pewno się zdenerwujesz i załamiesz. Zaczniesz rozmyślać - dlaczego. Twój organizm ze skrajnej euforii przejdzie w skrajny smutek. Po jednym zdaniu. Reakcje chemiczne :) Mało tego - ludzie wcale nie są tak wyjątkowi i niepowtarzalni. 

    http://neuropsychologia.org/tajemnice-zakochanego-mozgu

    http://ohme.pl/lifestyle/dlaczego-sie-zakochujemy-jest-12-psychologicznych-powodow/
     

     

    Może wierzysz w dotyk magicznego jednorożca, który wybiera w kim się zakochujesz, ale tym zarządza twój mózg na poziomie nieświadomym. Po prostu masz cechy swojej idealnej partnerki schowane głęboko w głowie i gdy taką napotkasz i wszystko zagra z tym obrazem, twój układ hormonalny zadba już o resztę. Motylki, drżenie rąk, ściskanie w żołądku i głupie teksty bez składu i ładu. To dlatego właśnie kręcą śmigłem do Jennifer Lopez a inni uważają, że jest przeciętna. Feromony przychodzą później w bliskim kontakcie i odpowiadają bardziej za przywiązanie. 

    http://www.newsweek.pl/wiedza/psychologia/czy-milosc-to-chemia-dlaczego-sie-zakochujemy,artykuly,377858,1.html

    No to kiepski przykład tej dziewczyny podałeś, bo mojej nie przeszkadzała nawet intercyza, a tak w ogóle to wciąż jesteśmy razem, tylko z coraz większymi problemami. 

    Co więcej, moją trzymałem na tyle krótko że prawie zawsze płaciła za siebie, a dojeżdżała do mnie głównie ona, a nie ja.

     

    Co do tego 'zaskakiwania' to mnie niczym nie zaskoczyłeś, raczej rozśmieszyłeś. W międzyczasie mojego związku z moją laską, gdy myślałem, że już nic z tego nie będzie, znalazłem inną - byliśmy razem dwa miesiące a mimo to, żadne wspólne chwile z nią, żadne spacery nie były tym samym i nic nie zastępowało mi tamtej pierwszej. Bo to jest właśnie kolego LOJALNOŚĆ i RZADKIE ZROZUMIENIE które miałem z TAMTĄ, a nie z tą. A cały w skowronkach do niej nie jeździłem, bo nigdy nie byłem naiwny i zawsze znałem się doskonale na ludziach. I co do tej drugiej zawsze wiedziałem, że to ona mnie rzuci, bo wyglądała mi na taką typową 'zmieniającą' -ale byłem z nią, żeby trochę uśmierzyć ból po separacji z tą pierwszą.

     

    W linku który dałeś sam sobie przeczysz; najpierw pisałeś, że mamy zakodowane pożądane cechy charakteru partnerki a DOPIERO POTEM zaczyna się biologia i chemia, niedługo potem wklejasz link który mówi, że 'wszystko zaczyna się od zapachu'. Zdecyduj się więc - najpierw zapachy i feromony czy chłodna analiza dopasowania cech partnerki ?:D Bo się trochę motasz przyjacielu.

     

    Pomijam już, że tak czy siak co do feromonów - na tym etapie fail i przerwałem czytanie, bo ja z moją pierwszą rozmawiałem i poznawałem się cały rok przez neta zanim w ogóle się spotkaliśmy. Przez kabelki nie czułem jej zapachu.

     

    A i jeszcze wytłumacz mi oczywiście naukowo (może tym razem Ci się uda), jak to możliwe, że moja babcia potrafiła po blisko 50 latach tulić grób męża z płaczem.

    Czekam badawczo - czyżby specjalna chemiczna mikstura odpowiedzialna za przywiązanie (coś by się to nie kleiło z wieloma związkami dzisiejszych ludzi; a może te pokolenia nie mają tej chemii, ot ewolucja potrwała 10 lat? :D)

    • Zdziwiony 1
  2. 30 minut temu, Rick napisał:

    Wiele dla dawnej miłości powiadasz... To przecież logiczne, że łatwiej wejść do rzeki, o której wiemy jak bardzo jest głęboka, niż skakać do nieznanej nam rzeki, gdzie możemy ewentualnie utonąć. Prosta matematyka. Bardziej tęsknimy za tym, co znaliśmy i lubiliśmy, a częściej się obawiamy tego, co nieznane. Przynajmniej w większości wypadków, bo oczywiście istnieją od tego wyjątki i w pewnym procencie z pewnością to co piszesz, jest zgodne z prawdą.

    Haj to raczej szaleństwo moim zdaniem, no ale to prawie to samo:

    "Badania wykazują, że koktajl chemicznych substancji, które serwuje nam mózg m.in. dopamina, oksytocyna i serotonina sprawią, że największy sceptyk oszaleje z miłości, a jego zachowanie zacznie przypominać zaburzenia obsesyjno-kompulsywne."

    Często padające pytanie po "haju": "co ja w nim/niej widziałem/widziałam?"

    Choć to jest zabawniejsze: "Wysoki sądzie, ja go nigdy nie kochałam, byłam z nim tylko ze względu na dobro dziecka" :D 

    Przywiązanie już się tak nie wiąże z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, gdyż wtedy facet pochodzi do związku kierując się logiką swoich działań. Często jednak wtedy staje się "nudny" w oczach swojej kobiety i efekty tego są opisane w wielu wątkach tutaj na forum.

    Dalej uważasz, że "haj" i "przywiązanie" to synonimy? 

    Ale jakie skakanie do nieznanej rzeki? Poza moją pierwszą miłością rozmawiałem z tabunami lasek i z żadną nie było tej samej zgodności muzyki, spojrzenia na świat, tej samej wrażliwości, poczucia humoru. Poza tym nawet gdyby się taka pojawiła, to nie rozumiem czemu miałbym niby zapomnieć o poprzedniej? Nie wiem jak Ty, ale ja wykazuję pewne cechy LOJALNOŚCI i PAMIĘCI dla tamtej 'największej' miłości - i taka ma u mnie nieśmiertelny szacunek, a nie wyrzucam do kosza znajduję 'nową' i jest super zabawa. Stary, my mówimy o LUDZIACH i WSPOMNIENIACH a nie jakichś paczkach papierosów do zamiany ze sklepu. Kiedyś jak się brało śluby to DO KOŃCA ŻYCIA. Mój dziadek i babcia byli ze sobą prawie 50 lat, a gdy dziadek umarł babcia jeszcze 5 lat po jego śmierci przytulała się do NAGROBKA z jego wyrytym imieniem i nazwiskiem na cmentarzu. A Ty mi tu walisz pseudonaukowe wywody o haju i chemii :D. Czytałem o kobiecie która po śmierci swojego męża na wojnie potem już nigdy z nikim się nie związała z SZACUNKU dla swojego jedynego. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach to brzmi jak naiwna bajka, ale kiedyś po prostu pewne zasady jak honor, duma, miłość, lojalność były absolutnie nieśmiertelne, a relacji z drugim człowiekiem nie traktowało się jak paczki chipsów- do śmieci i nowa albo wymiana. 

     

    Te badania które podałeś to są tylko badanie mówiące o tym co się dzieje gdy już to ZAISTNIEJE, a podaj mi badania które mówią CZEMU z tym i tym osobnikiem to w ogóle zaistniało? Ano na to nie znajdziesz żadnych badań a jedynie napiszesz mi jakieś pseudnaukowe bzdury o ewolucji, feromonach, poczuciu silnego samca, itd. 

     

    Nigdy nie pisałem, że haj i przywiązanie to to samo, pisałem natomiast, że na miłość składają się takie rzeczy jak LOJALNOŚĆ, przywiązanie, wspomnienia, głębokie i nienaruszalne zasady życiowe. Nie sztuka 'kochać' gdy jest haj hormonalny, ale trzeba być skończonym idiotą aby się 'odkochać' gdy on mija. Człowiek świadomy zakocha się trochę na wyższym poziomie niż tylko na 'haju' i nawet jak potem będzie się z nią czasem męczył i będzie mu nie raz ciężko, to będzie pamiętał kim ona jest i jak dużo znaczyło to co z nią przeżyłem, będzie próbował naprawić relację, bo miłość jest BEZINTERESOWNA.

     

    W dzisiejszych czasach o prawdziwą miłość jest niesłychanie trudno, ale wciąż wierzę, że takowa istnieje, przede wszystkim muszą to być osoby głęboko świadome siebie, inteligentne, rozumiejące swoje uczucia i generalnie 'głębiej' myślące o życiu.

  3. 13 minut temu, Rick napisał:

    Wg. mnie "miłość" to tylko reakcja chemiczna w naszych mózgach, zachęcająca ludzi do jak najszybszej reprodukcji (póki są na tym "haju"). Kopie jak ruska wóda, ale kac po niej może być dla niektórych nawet śmiertelny w skutkach. 

    Myślę, że lepszym tutaj określeniem byłoby stwierdzenie, że faceci - w przeciwieństwie do większości kobiet - czują znacznie mocniejsze przywiązanie do bliskiej osoby, z którą przebywają wspólnie przez dłuższy okres czasu. Dużą rolę też odgrywa nieco inne podejście do kwestii moralnych swoich poczynań...

    No nie wiem, ja znam wielu facetów co po wielu latach wciąż było w stanie wiele zrobić dla dawnej miłości - chyba mi nie powiesz, że to dalej haj? A jeśli napiszesz że przywiązanie - stary, tak to się możemy bawić w kotka i myszkę, bo wszystko to co spełnia kryteria miłości będziesz 'okrążał' wymieniając wszystkie inne cechy bez podania słowa 'miłość' ;). Po prostu to duże przywiązanie, oddanie i bezinteresowne poświęcenie to JEST miłość.

    Inna sprawa, że faktycznie my faceci z reguły znacznie częściej coś takiego możemy odczuć, wydaję mi się, że jest to powiązane z myśleniem abstrakcyjnym, z czymś co pozwalało Einsteinowi odkrywać teorię względności, itd. Kobiety po prostu są zbyt prymitywne na coś takiego.

    • Like 1
  4. Prawda jest taka, że autor wciąż ma jeszcze możliwość wyjścia z tej sytuacji jak facet.

    W tym momencie, po takim gnojeniu laska wprost dała sygnał do tego, że wszystkie chwyty dozwolone. Skoro tak, facet powinien udawać miłego, wszystko ok, powinien dalej udawać niegroźnego pieska a jednocześnie na boku szukać innej. Jak znajdzie- KONIECZNIE zrobić z nią jednoznaczną, wskazującą na spotkanie randkowe fotkę. 

    A potem tylko czekać i obserwować dalsze posunięcia swojej samicy. Zwracać jej uwagę, żeby nie było, że nie dawał jej szans na zmianę swojego zachowania; jeśli laska się nie zmieni, w kulminacyjnym momencie wysyłka lasce fotki z inną, zaśmianie się jej w twarz i serdeczne pożegnanie.

     

    Ja tak raz zrobiłem, a po dwóch miesiącach laska mnie prosiła o powrót. Chyba jedyny błąd jaki zrobiłem to ten, że wróciłem. Wróciłem, bo oprócz gierek i 'ramy' jest (przynajmniej u nas facetów) też coś takiego jak miłość. 

  5. W dniu 7.02.2018 o 06:22, SearcherofPerfection napisał:

    Witam serdecznie drodzy Bracia! ;)

     

    Kobiety naprawdę są hipokrytkami.

    Jestem w związku z kobietą od pół roku, niedługo razem zamieszkamy (ja przeprowadzam się do niej z innego miasta, bo jej starzy kupili Nam mieszkanie, na razie ona jest u siebie, ja u siebie i widzimy się, co kilka dni).

     

    Moja kobieta na mój pomysł jakoby w lato chciałbym pojechać z kumplami sam nad morze bez niej lub jakieś moje wyjście na piwo z nimi do klubu reaguje płaczem i emocjami, mówiąc : " Kochanie, wiem, ze jak nie byłeś w związku, to robiłeś co chciałeś, ale nie uważam, by bylo w porządku, jeśli chcesz jechać z chłopakami do klubu lub wyjść z koleżanką na piwo, bo skoro jesteś w szczęśliwym zwiąZku (ona rzeczywiście się bardzo stara i ma cechy, które mi odpowiadają, a do tego jest niesamowicie zgrabna), to po co Ci takie wyjscia, trzeba znać pewien umiar i wiedzieć, co można". 

     

    No ok, to mówię, "Uwazam, że przesadzasz, ale jesli Ci tak na tym zależy, to nie będę z nimi nigdzie jechał, ewentualnie pojedziemy razem, czyli ja z Tobą, a Oni  ze swoimi kobietami".

    Przestała płakać, szlochac i doszliśmy do kompromisu.

     

    Po czym wczoraj ona mi piszę, że idzie na browara. No to ja drodzy bracia sobie mówię ok, pewnie tam opija sesję z koleżankami, bo zdała wszystko, niech idzie.

    Po czym wysyla mi filmik, że pije piwo i je kebsa i ryj jakiegoś gościa obok ( taki filmik snapchatowy, czasami sobie takie wysyłamy ), no to ja od razu piszę :" Z kim pijesz?" Ona mi odpisuje: "Pije za zdaną sesję z koleżanką i kolegą, z ktorym znam się od 6 lat, jest zajety ".

    Całą noc nic więcej nie pisała.

     

    I teraz bracia do sedna. Mnie zwraca uwagę szlocha, płacze, zebym nie wychodził z kumplami, zebym ją szanował, miał zasady w związku, wiedział, co wolno, co nie wolno.

    A tymczasem ona idzie opijac sesję z ziomalką i ziomkiem, którego ja nie znam (ja nie wiem czy zajęty (chyba slabo skoro jego laska go puszcza na piwo z 2 kolezankami, czy nie).

     

    Drodzy bracia, czy nie uważacie, ze to jest kurwa "jawna hipokryzja", jestem wkurwiony na nią.

    Ciekawe jakby zareagowała jakbym to ja sobie poszedł opijać sesję z kumpelą i kumplem i przez całą noc nic nie odpisywał (wkurwiałaby się, smsy, wiadomości na 100%, w sumie to też chcę jej tak zrobić, że sobie pójde z kumpela i ziomkiem na piwko ;p).

     

    No i skoro, mamy wiedzieć, co wolno, a czego nie w związku, to zamierzam ją opierdolić za jej zachowanie, bo nie pozwolę sobie na takie traktowanie.

     

    Co o tym myślicie i jakbyście to bracia rozegrali, żeby zrozumiała o co chodzi, a ja żebym nie wyszedł na zazdrośnika jakiegoś? 

     

    Opierdolić ją totalnie, spokojnie wytłumaczyć, że zapachniało mi jej zachowanie hipokryzją, samemu wyjść sobie z koleżanką i kumplem i zrobic tak samo ( jako kara dla niej ). Piszcie bracia, jakbyście postąpili w takiej sytuacji? ;)

     

    Pozdrawiam ;p

    Przecież ona doskonale wie 'o co chodzi'. Myślisz, że przypadkiem wysłała Ci ten filmik niedługo po tamtej akcji? To jest klasyczna gierka. Gdyby był długi odstęp czasowy pomiędzy tymi dwiema sytuacjami to co innego, a tutaj mamy sytuację następującą:

    1. Laska mówi, że skoro jesteśmy w związku to nie wolno Ci robić X.

    2. Niedługo potem laska pokazuje Ci, że WŁAŚNIE ROBI X.

    I tutaj nie ma większego znaczenia czym jest X.

    Laska po prostu ewidentnie rozpoczęła proces udupiania Cię i podporządkowywania. Co robić?

    Jesteś z nią w na tyle krótkim związku, że powinieneś mieć jaja i od razu powiedzieć jej, że po czymś takim nie chcesz się w najbliższym czasie spotykać i z Twojej strony NAJPRAWDOPODOBNIEJ (nie mów jeszcze 'na pewno') to już koniec.

     

    Pamiętam, że jak spotykałem się z jedną laską będąc w separacji ze swoją obecną długoletnią to lala raz przyszła o 15 min+ spóźniona na spotkanie. Dostała taki opierdol, że potem przychodziła PRZEDE MNĄ a to ja się spóźniałem :D.

    Mówiła, że jej poprzedni fagas potrafił czekać na nią nawet godzinę z kwiatami (:D).

     

    Powiem Ci coś o kobietach i mężczyznach. Faceci są jak psy - prosta konstrukcja, prostoduszność, jak trzeba to powarczy, ale generalnie jest luzik.

    Kobiety to koty, co ciekawe to nie przypadek, że tak wiele kobiet uwielbia koty. Z kotem gierka rozpoczyna się od samego początku gdy tylko zaczyna się jakikolwiek kontakt. Albo szczanie do butów albo jakieś ostentacyjne zachowania. Raz jak mieszkałem chwilowo u matki która trzyma dwa koty, to wypierdoliłem je na cały tydzień z pokoju żeby móc spokojnie spać.

     

    Kobiety są jak koty- gierki, badanie terenu, szantaż, testy - prawie każda taka jest. 

     

    Dwie rzeczy jakie powinieneś zrobić: najpierw porządnie ją opierdolić i zagrozić, potem powiedzieć, że raczej to już koniec między Wami, ponadto mentalnie też tak o tym myśleć- przygotowywać się do ewakuacji

    • Like 1
  6. Ale nie bądźcie już hipokrytami Panowie. Przeszkadza Wam jak kobiety chcą ciągnąć od faceta kasę i robić go na szaro w podziale majątku czy na alimentach, ale gdy kobiety chcą nie rodzić dzieci i w domyśle być samotnymi spełnionymi podróżującymi feministkami to TEŻ WAM PRZESZKADZA. To już jest czysta hipokryzja.

    Jak dla mnie na coś takiego należy powiedzieć; ŚWIETNIE. Przynajmniej nie będą nas łupić z kasy. Fakt, że to powoduje cywilizację samotności ale z drugiej strony kobiety same muszą zarobić sobie na mieszkanie albo na kredyt na nie, docenić i zrozumieć czym są pieniądze i w takich warunkach wziąć z kobietą ślub lub być w związku to już znaczy szczere uczucie, bez chęci wykorzystania. Po prostu partnerstwo. Panowie miejcie jaja 'pozwolić' kobietom na wybór samotnego życia, bo póki co narzekacie w stylu i tak źle i tak niedobrze.

    Chcą samotności i mieszkania ze swoimi kotami i książkami to w czym problem, niech ją mają. I tak doceniam takie feministki dużo bardziej niż inne choćby za to, że same na siebie zarabiają, same zdobywają mieszkania, itd. Moje gratulacje za coś takiego

    • Like 8
  7. W dniu 6.08.2017 o 18:26, Super Lambert napisał:

    Piszę, tutaj, bo rozmawiam od pewnego czasu z dziewczyną, która nie jestem w stanie ogarnąć.

    Nie wiem, czy ona manipuluje, czy ona taka jest po prostu, ale dla mnie to jakiś ewenement.

    Nawet jeśli jest schematyczna, to ciężko mi to zauważyć, bo jej sposób rozmowy i pisania jest dla mnie czymś co wykracza poza poznane babskie zachowania.

    Może koledzy mi pomogą zrozumieć w co ona gra.

     

    To jest młoda dziewczyna, 22 letnia, studentka filozofii i fizyki.

    Jej matka pisze podręczniki dla dam, prowadzi kursy savoir-vivre, ojciec jakims tam wykładowcą, rodzina inteligencka.

    Z tego co wiem, ojciec w domu trzyma ramę, żaden pantofel.

     

    Pisałem z nią czesto na forum, 90% naszych wymian zdań to były złośliwości (choć bez "k" czy "sp"), konfrontacje poglądów, na różne tematy.

    Tak przez trzy lata dość ostro na siebie wrzucaliśmy, nikt nie chciał ustąpić, ale w końcu w tym roku gdzieś w maju w nocy zgadaliśmy sie przypadkiem na czacie, gdzie starałem sie chamować i jakoś z nią normalnie pogadać.

    Wyszło na to, że kiedyś coś jej niemiłego napisałem (nie pamiętałem tego) i potem już tak ona sie wyzłośliwiała do mnie, ja do niej.

    Nie chciało juz mi sie bawić w głupie odbijanie piłki i przeprosiłem ją, co ja bardzo zdziwiło, ale i ucieszyło.

    Zaproponowała telefon - co skwitowałem, tym, że przez trzy lata chciała mnie zabić, a teraz nagle mam jej zaufać i dzwonić, do kij wie kogo (mozę z zemsty do jakiegoś faceta mi numer poda)?

    Obiecała, że to by było poniżej jej godności i jak nie jestem boidupą to żebym zadzwonił (może to słabe, ale cholera, ciekawiło mnie jaka jest laska, z która przez tyle czasu się nie lubiłem i szłem na noże).

    Dodam, że wielu do niej zarywało, bo podobno ładna była (kiedys fotki wrzuciła, których nie widziąłem bo jeszcze mnie nie było na forym), mnie te opowieści były obojętne, bo i tak jej nie lubiłem.

    Na maksa potrafiła trollowac facetów i kobiety (wkręciła laski że jest pokorną katoliczką i seks tylko po ślubie, bo inaczej to grzech i takie kobiety sa puste - praktycznie 90% bab na forum chciało ją linczować :lol:)

    Wkrecała je, zę lubi BDSM, że seks w porcie z ciapatymi, że księdza uwodziła podczas spowiedzi.

    O facetach pisała, że czesto zmienia chłopaka, bo sie nie sprawdzają, jeden nie potrafił je wnieśc na 10 piętro, wiec postanowiła sie rozejrzeć za "przypakowanym", potem ten przypakowany okazał sie za glupi, wiec musiała znalesc jakiegos filozofa na boku.

    Ciezko wyczuć co jest prawdą, a co nie - wiec babki ją wyzywały od najgorszych szmat, a ta na luzie dalej pisze takie opowieści.

     

    Zadzowniłem w nocy rozmawiałem z nia do 5 rano, naprawdę świetnie się bawiąc, odebrała laska z bardzo miłym głosem, bardzo kulturalna. (zupełne przeciwieństwo tego czego doświadczyłem na forum przez 3 lata)

    Tak sobie do niej od maja dzwonię raz na tydzień.

     

    I tu najlepsze jeśli idzie o jej poglądy, zachowanie, stosunek do zwiazków:

    - tylko ja do niej dzwonię, ona powiedziała, że jako dama nie może tego robić (ale pisze smsy)

    Na moje pytanie czy do chłopaka tez  i , ze to świetne rozwiazanie, bo nigdy nie zawraca facetowi głowy, zastanowiła sie chwilę i odpowiedziała, że nie dzowni na etapie poznawnia nie - natomiast poźniej już tak. (sprytne heh)

    - Przez 3 miesiace ani razu nie zadzowniła, ale bardzo chce żebym ja wykonywał telefony (mam i tak darmowe połączenia wiec to nie problem) - zrobiłem eksperyment i jeden tydzień nie dzowniłem.

    Smutna i zla była, że niby ją ignorowałem (tu ciekawe, do tego czasu czesto pisała mi smsy, potem ta czestotliwośc spadła bardzo) .

    Założyłem sie z nią, o to kto zgadnie imie pierwszy, ten drugiemu wyśle jakąś ksiazkę - zgadła moje pierwsza, wiec mówie jakąs tą książkę chce - ona, zebym coś wybrał z fizyki.

    Za kilka dni pytam ja na forum gdzie i kiedy mam wysłać - ona, że w sumie jej nie zalezy na ksiazce i żebym wysłał jej koledze.

    Dostała krótki opierdol, i mówie, że wywalam ksiazke do kosza, bo nie taka była umowa, poza tym to kwestia zakładu i honoru.

    Minute później dostaję sms z adresem do niej i "żartowałam tylko".  (typowe nie?)

     

    Z jej imieniem była w ogóle ciekawa akcja, bo wiedziałem, zę na B i mówie, pewnie Beata, bo jak ... to rodzicie cie troche skrzywdzili.

    Potem mówiła, że wysłała mi imie smsem, tylko do mnie nie dotarł, i że to szcześliwy los zadecydował.

    Długo nie chciała podac bo twierdziła, ze to nieistotne, bo i tak je możę zmienić.

    W rozmowie któregoś dnia, chciała sie pobawić w 3 pytania na które trzeba odpowiedzieć prawdą, no to mówie okej.

    Ona tam jakieś o moim zyciu pytania, a ja o to imie - mówi że ją zaskoczyłem, że jestem taki nieustępliwy, i podała to imie, bardzo rozbawiona,

    Okazało sie, ze to było, to którym napisałem, ze ja rodzice skrzywdzili.

    haha

    Pewnie jej było przykro wtedy, chociaz zaprzeczała, że wzieła to zartem.

     

    - jesli idzie o randki, ona jest zdania, zę obowiązkiem faceta jest za nią płacić, otwierać drzwi, chronić przed deszczem, odsuwać krzesło, i ustapić miejsca w autobusie.

    Pytam, a co jest obowiazkiem twoim wobec meżczyzn - ona, że wobec obcych absolutnie nic.

    A wobec chłopaka/meża?

    "Muszę byc dla niego piękna fizycznie, oraz przede wszystkim mentalnie, rozkochać go w sobie, a on bedzie podziwiał i był dumny z tego jaką ma kobietę, ktora stara sie o jego uwagę podkreślając swoje kobiece atuty. Oprócz tego wyuzdany seks i wzajemne fascynujące spojrzenia, rozmowy i chwile milczenia. A także to, gdy przechodząc, ze mną pod ramię, bedzie widział zazdrosne spojrzenia innych kobiet" (sic!)

     

    - Ona w ogóle by nie chciała pracować tylko pisać ksiazki, skakac po łące, i zgłębiać filozofie niż nieszczęśliwie siedziec 8 godzin w nudnym biurze z przygłupimi kobietami obmawiającymi ją za urodę. 

     

    - Innym razem gadam z nią do trzeciej w nocy, a ona nagle zaczyna mówić tylko "aha" i tak z parę razy powtarza, az sie pytam co ci sie stało.

    A ona, że maluje usta...

    O 3 w nocy? Po co?

    - Nie wiem, jestem kobietą, to moje irracjonalne zachowanie, które dla mnie jest oczywiste, a ciebie bedzie denerwować. (szczerze to mi sie śmiąc chciało)

     

    Sama dużo pytan zadaje, mówi długimi zdaniami, nie jak większość niuń (aha, okej, mhm), słownictwo ma wysublimowane, i to bardzo.

    Zna sie na fizyce, filozofii - tłumaczyła mi teorię strun...masakra jakaś, że laska to ogarnia.

    Myśle, dobra - jest coś na rzeczy, laska miła, inteligentna, nie owija w bambus w sprawie zwiazków, dośc bezpośrednia na tematy seksu... czyli pewnie pasztet z niej.

    Tymbardziej, że pyta mnie czy sie mi podoba.

    Ja mówie, że przeciez cie nie wiedziałem, na to ona, czy mentalnie.

    To mówie, że tak, co odebrała pozytywnie.

     

    Pokierowałem temat na ubrania, modę, co lubi nosić - a ta, że zakolanówki, i miniówke, ale na uczelni krzywo patrzą na to.

    Napisała mi cos takiego:

    Ostatnio pamiętam, że sobie szłam po schodach i machałam tyłkiem, ćwiczyłam seksowne poruszanie się, po czym oparłam nogę na jednym schodku i sznurowałam buta. Miałam spódnicę na sobie. I uwaga, taka wypięta sobie sznuruję buta, a za mną okazało się, że był mój profesor. I mówi do mnie mijając mnie- niech pani sie ubierze jak na studia, a nie dyskotekę.
    Co zrobiłam, spaliłam buraka. I wybełkotałam, zalotnie, dobrze panie profesorze.

     

    Czujecie co za laska? :D

     

    Wracając do zdjecia, że bez problemu może mi wysłać, chociaż wolałaby nie sprwodząc tych 3 lat znajomości do wysłania fotki, by zostąło troche tajmenicy - no to mówię, wyslij sylwetkę samą.

    Wysłała od razu, miniówka, zakolanówki, drobna, ale niezła figura.

    Jeszcze sie przyznała, że tańczy na rurze.

    Dziwne połączenie... filozofka/fizyczka , nie przypuszczałbym że sie tak niegrzecznie ubeirają :rolleyes:

     

    Dowiedziałem sie, że lubi jeździć na motocyklu, bo ma tam jakichs znajomych kolegów, chłopak ją woził i jej sie podobało.

    Ja tez mam wiec mówie, przyjadę, poznamy sie i poszalejemy na motocyklu.

    A ta do mnie, a czemu chce ją poznać?

    I tu w sumie wałek trudny, bo nie wiem na czym stoje, jak powiem directa może pomysli, zę chodzi mi o ruchanie, a jak bedę sie tłumaczył bzdurami to wyjde na słabego.

    No, ale mówie, żę chce ja poznać po prostu, bo mi sie podoba - ona, że jednak za mało mi ufa.

     

    Innym razem, mówie do niej, żę skoro jak ciagle dzwonię, niby do damy, to ona powinna jako dama tez odpowiedzieć jakimś gestem, a że damy kiedyś pisały listy, to jej to sugerowałem - powiedziała, że nigdy nie pisała listów do faceta, ale to mogłoby być zabawne.

    Dzownie do niej koło 1 w nocy, a ona nie odbiera tylko napisała sms, że pisze do mnie list - mówie okej, pisz.

    Napisała, wysłała za dwa dni,  parządnie naperfumowany,  heh.

     

    Potem dzwonię i mówie, że skoro nie odebrała to powinna mi sie jakoś odwdzięczyć za to, że zadzowniłem.

    Powiedziała, żebym sobie cos wymyslił - no to mówie, że pewnie do mnie i tak nie przyjedziesz, bo bedziesz wymyślać usprawiedliwienia.

    A ona, że jakbym tak chciał, to teraz nie miałaby wyjścia i musiałaby przyjechać.

    A tak to okazałem, że nie mam odwagi, a powinienem być samcem i pokazać jej miejsce w szeregu... :rolleyes:

     

    Luknijcie troche jej postów  z forum (na nick "DeSade" - awatar z oblizująca się kobietą w sutannie)

     

    http://www.e-mlodzi.com/jak-sobie-radzicie-w-pracy-albo-jak-jej-szukacie-vt47569.htm#830486

    http://www.e-mlodzi.com/czy-wiernosc-jest-nudna-vt47409.htm#829078

    http://www.e-mlodzi.com/bielizna-vt19891,45.htm#830283

    http://www.e-mlodzi.com/moj-facet-ma-depresje-vt47095,15.htm#825253

     

    http://www.e-mlodzi.com/lozkowe-gadzety-vt27301,45.htm#829545

    To co napisała tutaj, to kompletna bzdura, sama mi przyznała, że zrobiła to dla zgrywy, a jak ja o to pytałem, w ogóle nie pamietała, że to pisała.

    Także, widzicie, co to za typ baby.

    Trudno mi ją rozpracować.

     

    ----------------(usunięte, Admin)

    Tutaj z takim drugim koleżką po filozofii dyskutują o religii, wolnej woli itp.

    Niby sie mówi, że kobiety sie niczym nie interesują, ale jestem pewien, ze jakbys zapytał o ten temat, to niewielu facetów by to kumało.

     

     

    ----------------------(usunięte, Admin)

    Albo to:
    Zwykle dbam o swój codzienny strój i szukam byle okazji, żeby pięknie się ubrać. Albowiem uwielbiam się stroić, to najlepsze w byciu kobietą !
    Sukienki, spódniczki, rajstopy, pończoszki, skórzane rękawiczki, płaszcze, czapki z futerkami, buty z wysokimi obcasami. To wszystko KOCHAM!
    Uwielbiam wysokie buty, to szczyt kobiecości. Kocham stawiać w nich powolne kroki, lekko bujając przy tym biodrami.
    Myślę, że przyciągają wzrok, zwłaszcza jeśli założy się nogę na nogę, przy jakimś mężczyźnie, jako, że jestem nieco kokieteryjna, robię to, zwłaszcza jeśli mam na sobie spódniczkę, a mam ją zazwyczaj, chyba, że jest zimno, to zakładam dżinsy z wyższym stanem i bardzo przylegające. Myślę bowiem, że moje ćwiczenia na pośladki nie mogą pójść na marne i trzeba podkreślać swoje atuty, kiedy można to czynić.
    Najbardziej jednakże lubię obcisłe sukienki, tak zwane małe czarne. Do tego aksamitka na szyi lub apaszka.
    Lubię elegancje i zwykle jestem tak ubrana.
    Uwielbiam fryzury w stylu retro, szczególnie fale, to tak pięknie komponuje się z sukienką z jakimś kwiecistym motywem.
    Ogólnie myślę, że wyglądam przy tym na snobkę.
    W każdym razie wychodzę z założenia, że szata zdobi człowieka.
    A ja sama czułabym się smutna, jeśli nie przyciągałabym wzroku (mężczyzn), albo jeśli przestaliby do mnie zagadywać.
    A nie czyniliby tego, gdybym wyglądała, jak większość dziewczyn w pikowanych kurtkach i czapkach z pomponami. Miałabym ukryte włosy pod czapką. Była w butach emu. I siedziała z miną- pierdol się. 
    (sama prawda tu jest - dop. mój :rolleyes: )
    A kiedy się wie, że wygląda się dobrze, to samopoczucie jest dobre, uśmiechamy się do ludzi i wszyscy są dla ciebie mili.
    Dobrze ubrana kobieta, to także wizytówka mężczyzny.
    Stąd nie rozumiem, czemu kobiety poniektóre nie zwracają uwagi na swój wygląd, znaczy czasami siedzę patrząc na jakąś i zastanawiam się czemu kupiła tę kurtkę w brzydkim kolorze albo takie buty bezkształtne.
    Po prostu nie rozumiem, czy mają taki fatalny gust czy nie mają czasu na chodzenie po sklepach. Czy mają to wszystko w dupie... Wraz z jakimś nieudolnie zrobionym koczkiem na czubku głowy, który nawet mija się z ideą artystycznego nieładu.
    Może nie cieszy ich bycie kobietą.
    Ale w głowie mi się nie mieści, przecież bycie kobietą jest takie fajne. Wszystko ci można, otwierają przed tobą drzwi, noszą za ciebie ciężkie rzeczy. Możesz dużo mówić, możesz płakać z byle powodu, zanosić się śmiechem. Objadać słodyczami, być trzpiotką, zapominalską i spóźnialską.
    A mężczyźni i tak będą to kochać

     

    Otwarcie sobie takie rzeczy pisze o manipulacji facetami, babskiej próżności - mało tego sama sie tym chwali.

    Nie ogarniam jej w ogóle.

     

     

    Najtrudniejsza laska z jaką pisałem/rozmawiałem - ciezko ja wyczuć.

    Znacie takie przypadki?

    Czy tylko ja trafiłem na takiego odmieńca?

     

     

     

     

     

    Trafiłeś na laskę inteligentną i ciekawą jako człowiek, ale nie nadającą się do związku. Jeśli laska by na starcie chciała żebym to ja dzwonił zawsze to rozważyłbym dwie opcje w zależności czego bym szukał. Jeśli laski 'na zawsze', tej 'jedynej' to od razu bym kopnął ją w dupę bo laska kompletnie nie rokuje, powiem więcej, statystycznie takie właśnie jak ona (najpewniej jakaś INTP) mają najgorsze związki. Jeśli do seksu, to chwilę bym podzwonił ale potem już nalegał na spotkanie. Nie marnuj czasu na laski takie jak ona jeśli nie chodzi o seks; ona i tak będzie miała nieszczęśliwe związki i najpewniej na końcu zostanie sama bo tak kończą takie jak ona

  8. W dniu 6.02.2018 o 11:48, Ruchawicki napisał:

    Właśnie tym fragmentem pokazałeś ze właśnie na prawie się nie znasz. W teorii co do zasady masz rację, tak wynika z definicji majątku osobistego ale kobieta może Cię podać (skutecznie) o alimenty w celu wyrównania jej standardu życia do tego jak było w małżeństwie. Jako komuś kto zna się na prawie nie musze chyba tłumaczyć ze alimenty będą proporcjonalne do dochodów i nie są zryczaltowane. No chyba ze się rozstaniecie z jej winy, to ok.

     

    Nie jej standardu życia tylko standardu życia dzieci - alimenty nie są na kobietę a na dzieci, więc nie wiem o czym Ty piszesz. Tym fragmentem kolega nie pokazał, że nie zna się na prawie, to prędzej Ty pokazałeś, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem, bo kolega nie mówił o alimentach NA DZIECI tylko o podziale majątku. 

     

    W dniu 6.02.2018 o 11:48, Ruchawicki napisał:

    Jeśli pijesz do moich słów to właśnie podkreslasz jak bardzo "nie jesteś głupi" i jak bardzo "znasz się na prawie" a więc co za tym idzie jak myslisz prostolinijnie nie zwracając uwagi na tysiące zmiennych. Ten Dima nie wypożycza jej Tobie bo jest alfonsem i każdemu wypożycza. Im nawet nie do końca musi chodzić o Twoja kasę. Najcenniejsze co mogą tu dostać to nie są te Twoje marne złocisze a unijne obywatelstwo. Przedstawię Ci schemat, który tu jest widoczny na kilometr i autoryzowany przez Dime w sytuacji z autem pod blokiem:

    1. Dimą wypożycza Ukrainke Tobie żebyście się hajtneli (sprawdził kto będzie żył przez rok-dwa z jego dupa, ona Ci nie chce dać itd, mało Ci dowodów??)

    2. Hajtacie się i z rok - dwa jesteście "szczęśliwym" małżeństwem. Czemu rok - dwa? Bo tyle trwa mniej więcej procedura przyznania obywatelstwa.

    3. Bierzecie głośny rozwód i zaczynasz płakać ze nas nie sluchales

    4. Olga (juz Polka) hajta się z Dimą, Dima zdobywa polskie obywatelstwo i szczęśliwi nowożeńcy spierdalaja do Niemiec legalnie pracować jako obywatele UE, sprowadzają rodzinkę w ramach tzw. Łączenia rodzin a Ty cieszysz się ze zostałeś pośrednikiem i jeszcze bardziej cieszysz się jak coś Ci z majątku zostanie.

     

    Tak to niestety działa wiec wysil mózgownicę, bo to czy czegoś się dorobiles czy nie, nie zwalnia Cie z myślenia.

    Czy Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Kolega wyśmiał teorię o Dimie jako alfonsie wypożyczającym dziewczynę, a nie teorię o obywatelstwie. Co więcej, bodajże sam w którymś poście pisał, że co do ożenku dla obywatelstwa to nic nowego się nie dowiedział.

    Ja nie wiem kto Tobie kolego wmówił, że jesteś 'odkrywczy', ale dla Twojej wiadomości łapanie męża na obywatelstwo jest u Ukrainek znane i całkiem przewidywalne.

    To co kolega natomiast wspominał to to, że nie włożył w laskę zbyt dużo kasy, nie dał się zrobić w jelenia ale nie jest też głupi żeby kategorycznie oceniać, że 'na pewno' ona ma tylko złe zamiary. Trzeba dać człowiekowi szansę, poza tym facet liczy na seks - taka Ukrainka to darmowy seks w dodatku bez dużych nakładów finansowych póki co- nic tylko łapać i ruchać tak długo aż laska go nie rzuci

    • Like 1
  9. Witam,

     

    Jestem tu nowy, choć forum trochę czasu już czytam. Mam pewną zagwozdkę z jedną kobietą i  piszę tutaj bo mam nadzieję, że widzicie i zobaczycie coś więcej niż ja i mi doradzicie. 

    Myślę, że tego czego mi brak to przede wszystkim obiektywizmu, w końcu ciężko go mieć patrząc na swój związek.

    Kobietę moją poznałem gdzieś w listopadzie 2013 (już nawet nie pamiętam dokładnie) - rok czasu była to relacja internetowa, potem się spotkaliśmy, wielka miłość, piękne wspomnienia, itd. Wydaję mi się, że kto jak kto, ale ja to byłem prędzej antyrycerzem- nie raz ją szantażowałem rozstaniem, wyzywałem, raz nawet kazałem jej przepisywać co do niej pisałem, gdy miałem wrażenie, że nie czyta dokładnie. Miała 18 lat gdy ją poznałem. Laska dojeżdżała do mnie ze Śląska do Warszawy. Raz przyjechała do mnie i zacząłem ją wyzywać odkąd ją tylko zobaczyłem, miałem wrażenie, że ma spojrzenie 'suczyska' i coś już jej nie pasuje - generalnie nie byłem naiwnym rycerzykiem jak wielu i już wtedy mimo że miałem 23 lata wiedziałem z kim mogę mieć do czynienia. Jeśli ktoś się zna na enneagramach/MBTI, to to jest laska 4w5/INFP. Na tamte spotkanie jak się potem okazało zadłużyła się w Vivusie żeby mieć na przyjazd. Coś się w niej złamało i napisała mi potem, że to już koniec. Oczywiście bardzo to przeżyłem (pierwsza dziewczyna) - do tego mówiła, że ktoś się w jej życiu pojawił. Jak się okazało nikogo jednak nie było a ona (to wszystko jej wersja) mówiła tak specjalnie, żebym się o nią postarał. No i postarałem się, bo w sumie dużo winy też było mojej - wróciła do mnie. Któregoś razu przeglądaliśmy swoje fb i widziałem na jej fb jakiegoś fagasa który oferował jej podwózkę. Laska mu odmówiła tłumacząc się, że ma zajęcia czy coś takiego. Potem nalegałem żeby w końcu u mnie zamieszkała, itd. - żeby jakoś ten związek wszedł na wyższy poziom. Mówiła, że na razie nie może bo musi skończyć licencjat u siebie na Śląsku - i w sumie miała z tym rację, a poza tym źle ją traktuję (trochę wyzywałem). W końcu miałem tego dość i zacząłem szukać- znalazłem inną i zacząłem się z nią spotykać. Po dwóch miesiącach jednak ze mną zerwała- generalnie nie zadłużałem się nawet bo wiedziałem od początku, że to zwykła 27-letnia lewaczka uzależniona od emocji - po prostu brałem od niej cielesność i seks tak długo aż nie poczuła, że 'nie wie co czuje...". Wracając do dziewczyny ze Śląska; milczeliśmy miesiąc, jak lewaczka ze mną zerwała to odezwałem się do niej, a ona nie była wcale taka skora do powrotu, co więcej na pytanie czy mnie kocha odpowiadała, że 'nie potwierdza ani nie zaprzecza, rozstaliśmy się'. Potem zdarzyła się kłótnia na amen, nazwała mnie polaczkiem z którym żadna dziewczyna nie będzie - dosłownie- wkurwiłem się i wysłałem jej moją fotkę z lewaczką- wtedy ona oczywiście o mało co się nie zapowietrzyła, generalnie bardzo ciężka kłótnia i powiedziała mi, że ona też ma wspaniałego przyjaciela, itd. Koniec związku. Zero rozmów- mentalnie się z nią już pożegnałem- po dwóch miesiącach się odezwała i chciała powrotu. Dałem jej szanse, ale kazałem dać hasła do fb i wszelkie inne- okazało się, że tym 'przyjacielem' był facet od podwózki. Ściągnąłem całe archiwum z fb i głęboko analizowałem- w sumie wszystkie te rozmowy były albo o notatki na studia, albo gadka szmatka o głupotach- jakieś pseudożarty, nie wyglądało żeby doszło do spotkania, jednak raz napisała o mnie, że 'były się dobijał' - a w sumie nie gadaliśmy wtedy około pół miesiąca ale nie pamiętam, żebyśmy się tak 'oficjalnie' rozstali, choć teksty takie oczywiście padały - my się 'rozstawaliśmy' już 1000 razy generalnie - to tego typu relacja. 

     

        Postanowiłem, że dam jej szansę - nie widać było zdrady w tych rozmowach. A więc powrót, wspólne wakacje, piękne chwile, tym razem plany o zamieszkaniu w czerwcu tego roku po jej licencjacie, itp. Ale i ja przez te dwa miesiące choć nie wiedziałem o tym forum, to chyba sam z siebie stałem się jednym z 'samców' i zrozumiałem swoje błędy i postanowiłem trzymać laskę krótko- hasło do fb, monitoring, sztywne ramy, itd. Bywałem też czasem agresywny - ona zaczęła mnie prowokować np zabierając pilot, etc bo jak twierdziła- czuje, że jestem w stanie ją pobić. W końcu powoli zacząłem ją czasem odpychać lub delikatnie wykręcać ręce. Wiem jak patologicznie to wygląda czytając to z Waszej perspektywy, jednak uznawałem, że samiec alfa to nie tylko ten co porzuca kobietę ale i ten co ją krótko mówiąc trzyma króciutko a nawet na tyle, żeby się go bała. Któregoś razu w kłótni laska uderzyła mnie z liścia w twarz- jak mówiła dlatego, bo bała się mnie gdy ją odpychałem, itd. - oddałem jej znacznie mocniej też z liścia. Potem doszło jeszcze około 1-2 razy na innych spotkaniach, że uderzyłem ją z liścia - wtedy za pyskowanie. Nadmienię jeszcze, że laska pochodzi raczej z patologii, choć obecne mieszkanie jej rodzice mają fajne - dostali od miasta. Ojciec chleje i nie pracuje, matka utrzymuje rodzinę i generalnie nosi spodnie. Któregoś razu po takiej akcji gdy już wracała do siebie na Śląsk, ja też uznałem, że za bardzo mi pyskuje i nie byłem już pewny czy nie czas na rozstanie. Milczeliśmy około 11 dni choć raz coś napisała udając biedną i winiąc mnie. W końcu zadzwoniła z przeprosinami itd i przyznała się, że dwa dni temu założyła konto na portalu randkowym, żeby się 'podleczyć'. Nie musiałem wyciągać tego - po prostu sama to powiedziała trochę mnie zaskakując, ona czuła, że zrobiła źle, jednocześnie mówiąc, że po tym jak pisali do niej jacyś faceci tym bardziej wie, że chce tylko mnie, nikt ją nie interesuje. Usunęła konto- a to, że założyła faktycznie wtedy wiem bo podała hasło do maila na którym był link aktywacyjny konto. Od tego czasu żadnych portali itd, jednak ja sam nie wiem czy warto z  nią być po tym wszystkim. Zdaję sobie sprawę, że sam mam sporo na sumieniu, nie byłem klasycznym przykładem białego rycerzyka dlatego tym bardziej ciężka i zagmatwana to sprawa aby rozsądzić czy powinienem się z nią rozstać czy nie. Ogólnie bardzo się kochamy, seks mieliśmy zawsze wspaniały był nawet raz anal.

     

    Sam nie wiem co sądzić, ciekawi mnie co Wy o tym myślicie.

  10. Witam

     

    Forum bardzo mi się spodobało i zamierzam zostać tutaj na dłużej- myślę, że dawni mężczyźni radzili sobie dużo lepiej z kobietami właśnie dzięki męskiemu wzorcowi- oni nie musieliby w większości tego forum nawet czytać:)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.