Dobry wieczór wszystkim, którzy trafili na mój wątek. Na początku opowiem Wam swoją historię, a na końcu przejdę do sedna problemu, z którym aktualnie się zmierzam. Gdy miałam 14 lat wpadłam w dość toksyczny związek z facetem, który miał ukończone 18. Oczywiście, jako dziecko miałam klapki na oczach i nie widziałam, że nadchodzi coś bardzo złego, poza tym miałam wiele problemów w domu oraz w szkole, przez co uciekałam do niego - czułam się lepiej. Z czasem doszło do momentu, w którym nie widziałam świata poza nim i pomimo tego, że nie mogłam mieć swoich znajomych ani swojego zdania nie potrafiłam go zostawić, brnęłam dalej w tym związku. Doszło do zmuszania do seksu. Dawałam się wykorzystywać seksualnie, pomimo tego, że nie chciałam.
Koniec końców zostawiłam go, a po jakimś czasie okazało się, że jestem w ciąży. Oczywiście nie ominęły mnie, jak i go sprawy sądowe, w których wypłynęło wszystko co się działo w trakcie i po związku. Miałam trzy decyzję, ale wybrałam urodzenie i wychowywanie dziecka. Tuż po porodzie rozwiązała się sprawa, która odnosiła się z jego wyrokiem - nie spodziewałam się, że dostanie tylko zawiasy, prace społeczne oraz kuratora. Ciężko było się pogodzić z tym, ale jak się okazało po prawie roku przy sprawie o alimentach był lub jest chory psychicznie, dlatego taki wyrok a nie inny. Oczywiście zaznaczałam za każdym razem, że nie zgadzałam się na stosunek, był to po prostu gwałt.
Moim aktualnym problemem jest fakt, że miesiąc temu poszłam do nauczyciela, któremu ufałam, mówiąc, że czasami nękają mnie myśli samobójcze, ale nie do tego stopnia by zostawić dziecko, które i tak nie ma ojca. Od tamtego czasu nauczyciel co lekcje potrafił rzucać we mnie bardzo nieprzyjemnymi słowami na forum klasy, doszło do tego, że nawet doczepił się posiadania dziecka w moim wieku i nie uważania na zabezpieczenie się, choć znał moją sytuację. Oczywiście nie myśląc odpowiedziałam mu również bardzo niedojrzale przez co moja mama skończyła w szkole i usłyszała, że jeśli zauważą choć jeden negatywny sygnał idą na policję, a ja sama trafię na oddział psychiatryczny. Nie wyobrażam sobie dnia bez mojego dziecka, więc co powinnam zrobić w takiej sytuacji poza załagodzeniem jej?