Skocz do zawartości

TylkoNaChwile

Samice
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez TylkoNaChwile

  1. Czytam wasze forum od jakiegoś czasu i chcę wtrącić swoje trzy grosze - a może inaczej, napisać z punktu widzenia kobiety, która jest w szczęśliwym związku od kilkunastu lat. Od kilku jesteśmy małżeństwem. Dlaczego się odzywam? Dlatego, żeby napisać że naprawdę "nie wszystkie są takie", co często pojawia się w wypowiedziach na forum jako prześmiewczy frazes. A w zasadzie "nie wszyscy są tacy", bo na marginesie, wiecie pewnie, że równie często generalizują skrzywdzone kobiety mówiąc "wszyscy faceci to świnie", szczególnie jeśli są któryś raz z rzędu zdradzane/rzucane itd. Czy wszyscy faceci wykorzystują kobiety? Oczywiście że nie, ale istnieją tacy, a niektóre kobiety podświadomie wybierają w kółko właśnie taki typ. A więc "nie wszystkie i nie wszyscy są tacy"! Wracając do mnie, napiszę jak wyglądała "baza" naszego związku: 1. Ja i mój mąż poznaliśmy się na początku studiów, jesteśmy w tym samym wieku i z tego samego miasta 2. Oboje pochodzimy z tzw. inteligenckich rodzin (nasi rodzice studiowali), a więc podobny "background" 3. Z pewnych względów sytuacja materialna rodziny męża jest i była znacznie gorsza niż mojej rodziny, zdarzyło się np. że fundowałam mu w pierwszych latach jakąś rzecz 4. Oboje jesteśmy bardzo atrakcyjni fizycznie, mamy podobne jak to się mówi "SMV", moje mogło być uznane za wyższe kiedy się poznaliśmy, z uwagi na dużo lepsze usytuowanie majątkowe i ekstrawertyzm - zawsze miałam duże powodzenie i wielu znajomych, mąż był introwertykiem z kilkorgiem przyjaciół 5. W chwili poznania studiowałam dużo bardziej perspektywiczny kierunek niż mąż (ja techniczny na prestiżowej polibudzie, on humanistyczny na średnim uniwerku) 6. Oboje mamy wysoką inteligencję emocjonalną, która bardzo rozwinęła się przez kolejne lata związku 7. Oboje przed poznaniem mieliśmy niezbyt pozytywne doświadczenia z płcią przeciwną (w zasadzie zostaliśmy wykorzystani przez byłych partnerów) Jak widać, biorąc pod uwagę same założenia, bazując na zasadach uznanych na forum - biorąc pod uwagę aspekt materialny, miało to małe szanse. Dlaczego więc wyszło? Po pierwsze, dla mnie zawsze najważniejsza na świecie była nauka, filozofia, kultura itd., te pasje odnalazłam też w moim mężu i fakt, że godzinami mogliśmy rozmawiać o interesujących nas sprawach był dla mnie czymś wręcz "metafizycznym". To była pierwsza osoba z którą mogłam się tak zrozumieć. Rozwój umysłu i analiza różnych zjawisk to było coś co nas łączyło, nie interesowały nas na etapie tych pierwszych lat w ogóle sprawy materialne - ja też nigdy nie byłam dziewczyną którą można było zaimponować pieniędzmi, ważne że starczało nam na bilety do kina, koncerty i na podróże po Europie z plecakiem i namiotem. Jak najwięcej rzeczy staraliśmy się robić wspólnie, chodziliśmy na kurs egzotycznego języka, wyjechaliśmy na zagraniczny staż do jednej firmy, w trakcie studiow duzo podrozowalismy po malych kosztach, a po studiach oboje pare miesięcy byliśmy bezrobotni i razem przeżywaliśmy te chwile. Poznawaliśmy jako te 20-paro letnie dzieciaki świat razem - zarówno jego złe jak i dobre strony - był moment, że ja ciężko zachorowałam, po paru latach ciężko zachorował mój mąż, wszystko skończyło się w obu przypadkach dobrze, ale świadomość tego, że była ta druga osoba i trwa przy nas mimo słabych rokowań była nieoceniona. Obecnie mamy dziecko, oboje pracujemy i zarabiamy podobnie. Poglądy na rzeczy materialne oczywiście trochę ewoluowały, nie da się mieszkać na stałe w namiocie ale nie mamy parcia, żeby cisnąć 12 godzin na dobę w robocie. Czy mieliśmy przez te lata ciezkie chwile? Oczywiście, zawsze jednak bylismy sobie wierni. Oboje mamy np. świadomość tego, że mozemy spotkac gdzies kogos, kto wywola u nas stan zauroczenia. Ale oboje rowniez wiemy, ze w tym momencie nalezy momentalnie odciac sie od takiej osoby, bo jest taka mądra zasada: nie mamy wpływu na to co czujemy, ale mamy wpływ na to, co z tym uczuciem zrobimy. Co ciekawe, ludzie nam czasem mówili, że kompletnie do siebie nie pasujemy, to było błędne, bo widzieli tylko na nasze "zewnętrzne" cechy - tzn. ja ekstrawertyk, którego wszędzie pełno i mój mąż, spokojny introwertyk. A jednak, te "zewnętrzne" przeciwieństwa nas do siebie zawsze przyciągały, natomiast nasze wnętrza były jakby z jednego materiału i to myślę jest sekretem udanej relacji. Fascynowaliśmy siebie nawzajem, a jednak zawsze rozumieliśmy i tak jest do dzisiaj. Bardzo szanuję mojego męża i uważam, że jest mądrym i wspaniałym człowiekiem, może się to wydawać wyświechtanym frazesem, ale naprawdę cieszę się każdym dniem z nim. Chciałam to napisać, żeby dodać otuchy wszystkim "szukającym". Jeśli jest się takim idealistą z głową w chmurach jak ja czy mój mąż są dwie możliwości, albo dostaniesz strasznie po dupie, albo spotkasz osobę o takim samym usposobieniu i wydarzy się magia. Czasami dostanie się po dupie wieeeele razy i mogę sobie wyobrazić, że wiele takich "idealistycznych" osób już nigdy nie jest w stanie zaufać i przechodzi w postawę cynika i hedonisty. Pamiętam jak w wieku 19 lat myślałam już, że nigdy nie zaufam żadnemu facetowi, bo jedyne o co im chodzi to pompowanie własnego ego kosztem mnie. Jak wspomniałam, byłam/jestem atrakcyjną kobietą i przed poznaniem męża, miałam wrażenie, że mężczyźni zbliżają się do mnie tylko po to, żeby uznać to za trofeum - w ogóle nie interesowała ich moja osobowość. Na szczęście byłam na tyle mądra żeby nie dopuścić ich "za blisko", if u know what I mean ;). W każdym razie, naprawdę są osoby OBU płci, które rozumieją samego siebie, potrafią kontrolować emocje i EGO, są na wysokim poziomie rozwoju i można z nimi stworzyć wspaniały związek. Ale żeby tak było, my też musimy taką energią, "wysokiego rozwoju" emanować. Oczywiście moje doświadczenia są z pewnej określonej perspektywy - byliśmy młodzi jak się poznaliśmy, nie mieliśmy za sobą byłych żon czy mężów bądź dzieci na karku, mimo wszystko wciąż mieliśmy tą nastoletnią nadzieję na prawdziwą miłość, nie kalkulowaliśmy. Ludziom obarczonym trudnymi, wieloletnimi związkami/dziećmi jest dużo trudniej, zarówno znaleźć jak i zaufać, bo to wymaga ogromnej energii żeby odciąć się od przeszłości. Ale kurczę, myślę że się da. Nie skreślajcie więc od razu wszyskich, których poznacie, perełki istnieją Nie wszystkie kobiety kierują się zasobnością portfela i są emocjonalnymi histeryczkami i manipulantkami, tak jak nie wszyscy faceci chcą tylko zaliczyć i mieć wyrąbane na partnerkę. Może niekoniecznie należy ich szukac na tinderze czy w klubie, ale np. na spotkaniu klubu podróżników, szansa jest! Pozdrawiam i życzę duuużo wytrwałości! Naprawdę warto. Żeby nie było, przeczytałam wiele historii z np. "Świeżakowni" i włos się jerzy na głowie, współczuję strasznie takich doświadczeń. Niestety, idzie to też w drugą stronę, są kobiety (szczególnie bardzo uległe), które przyciągają zaburzonych tyranów, gdzie historie są podobne, tylko płcie się odwracają. Takie osoby trzeba oczywiście szerokim łukiem omijać jakkolwiek nie interesowałyby się głęboko sztuką, kulturą i filozofią
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.