Skocz do zawartości

Subiektywny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    83
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Subiektywny

  1. Aras, Witaj na kolejnym, wyższym i bardziej subtelnym etapie samorozwoju. Bycie kozakiem, myślenie o sobie w kategoriach kozakach, traktowanie rzeczywistości oraz osób otaczających z perspektywy kozaka to ... piekło na ziemi. Piekło dla kozka. Cały czas na spince. Cały czas spięty, gotowy samemu do ataku i do odparcia potencjalnego ataku. Rok po roku żyjący w presji bycia naj. Od tego pali się instalacja - psychiczna i nerwowa. Aż przychodzi dzień, kiedy spotykasz tego większego kozaka od siebie (czy też kilku) i robią z tyłka jesień średniowiecza. I cały nimb, image, wypracowywana przez lata pozycja kozaka, obraz samego siebie budowany na zasadzie nie współpracy a opozycji do reszty świata - diabli biorą !!! Bo okazuje się, że tym kozaczyną się nie jest. Bo w każdym stawie jest większa rybka, na większą rybkę jest szczupak, na szczypaka rybak a na rybaka - ktoś wyżej w łańcuchu pokarmowym... Aras, paradoksalnie - jako Twój forumowy kolega cieszę się, że doświadczyłeś tego co doświadczyłeś. Dzięki temu masz szanse zacząć pewne kwestie życiowe budując je na bardziej stabilnym i solidnym fundamencie! Powodzenia! S.
  2. WPIS DZIENNIKOWY. Wczoram miałem rodzinne spotkanie - zostałem zaproszony na urodziny, spotkanie w restauracji o 17ej w zamkniętej części sali. Na urodzinach tych była daleka krewniaczka, widuję ją raz parę lat, czasem raz na rok. Atrakcyjna brunetka, wyszczekana, pewna siebie, lat 25 czyli dobre 15 młodsza ode mnie. Nigdy nie mieliśmy bliższej styczności dotychczas, ot dzień dobry/cześć/co słychać. Dalekie pokrewieństwo. Sytację uznałem za okazję do testu moich nowych ficzerów. Panowie, nie wnikając w szczegóły - to jak udało się zaczarować i oczarować, zaskoczyć, zadziwić i zaintrygować tą atrakcyjną i ineligentą dziewczynę w ciągu trzech-czterech godzin to po prostu poezja. Nie ukrywam, panna bardzo inteligentna i bystra więc w mig można było wejść z nią w tryb konwersacji polegający na zabawnych skojarzeniach, błyskawicznym łączeniu pozornie niezwiązanych ze sobą wątków i niedopowiedzeniach. Koniec końców Panowie, ta dużo młodsza ode mnie dziewczyna dała mi na pożegnanie, sama z siebie - nie proszona, swój numer telefonu dodając "wiesz co Subiektywny, będzie mi miło jak zadzwonisz od czasu do czasu". Tyle. Ostatnimi dniami zastanawiałem się kreatywnie, co można dorzucić do planu nr 2 aby zwiększyć spektrum jego działania. Dorzucić dodatkowe bodźce-elementy, czasami teoretycznie całkiem niezwiązane z tymi głownymi. Czytałem literaturę, dwie książki - jedną o sztuce retoryki a drugą o zasadach kominikacji niewerbalnej czyli mowie ciała. Dodałem do tego ciekawostki o NLP, choć mam do NLP duży dystans - za to pewne kwestie, same podstawy działania NLP, są dość ciekawe i podsuwają kilka dodatkowych rozwiązań, które można umiejętnie wpleść w ramy plany nr 2. Podstawowa, najważniejsza kwestia, wręcz aksjomat - całość ma mnie bawić! Intrygować i bawić! Proces ma być cały czas dla mnie, tak jak jest, intelektualną zabawą, szachami-sudoku-łamigłowką do rozwiązania Za-ba-wą. Zapgrejdowany o powyższe składniki plan 2 nosi teraz zabawny kryptonim operacyjny, uknuty nad kieliszkiem czy dwoma wina musującego (zwanego tudzież szampanem) i zarazem sporo mówiący o jego charakterze - Aura. Sam jestem ciekaw, które z dodatkowych składników okażą się niezwykle przydatne i warte pogłębienia, a które okażą się wyłącznie przysłowiowym kwiatkiem do kożucha, ot w zasadzie nieistotnym ozdobnikiem nie mającym wpływu na funkcjonowanie całości. To wyjdzie dopiero w przysłowiowym praniu. Jednocześnie, po chwili głebszego przemyślenia spowodowanego lekturą forum, a właściwie jego wydzielonej części - szczegóły, mechanizmy, zasady działania oraz nowe elementy składowe tudzież krakowskie poligony, na których będę całość testował i szlifował - pozostawiam w tajemnicy. Intrygującej, może nawet odrobinę wkurzającej ale tajemnicy. Nie widzę powodu, dla którego miałbym ułatwiać pracę żeńskiej sekcji Mossadu, KGB, CIA oraz MI5. if ju ną łot aj min S.
  3. Zdjęcie - oczywista oczywistość, cytując klasyka, że to nie ja. Nawet kiedyś, lat temu wiele. Ale uśmiech już zbliżony. A co do tej niebezpieczności to jest to niebezpieczność pokroju tego drapieżnika: pluszowego krokodylka Wybaczcie Panie, ale to mój ostatni post w wątku. Czuje się mocno niezręcznie pisząc o sobie. Wychodzę z założenia i mam nadzieję, że zrozumiecie. S. PS. Ollu, nie przejmuj się - jestem zaimpregnowany na różne substancje, na wazelinę również. Ale propsy za harcerską czujność i kobiecą reakację
  4. Tak pokrótce nassi, nie mógłbym 'kreować' spójnego i jednolitego wizerunku gdybym faktycznie w znacznej mierze taki nie był. Dla przykładu wejście w rolę badboya, zachowywanie się w takim stylu, zarówno w zakresie ekspresji osoby jak i specyficznych relacji z osobami trzecimi - szło by mi kiepsko. Było by sztuczne, wymuszone, osiągane olbrzymim nakładem sił i woli, po prostu - męczące jak diabli. Sztuczne - a to widać. A tu robię coś, co po prostu mam w sobie. Więc idzie lekko i gładko. Żadna sztuka szczerze pisząc. Nie manipuluję poprzez próbę wywarcia wpływu na drugą osobę. Stwarzam sytuację i okoliczności, które pozwalają tej osobie poczuć wewnętrznie coś innego, coś odmiennego, coś wyjątkowego - otworzyć się, wyjść poza zwykły schemat codzienności czy kontekstu sytuacyjnego. I tyle. Decyduje o tym ta osoba Nie Saint, jeszcze nie. Kontroluje to. Choć jednym z nawyków, które błyskawicznie się zakorzeniły, jest automatyczne patrzenie głęboko w oczy rozmówczyni. Pięknie widać emocje i nastawienie. Lekkie wypłoszenie, niepewność. Później nieśmiałość, którą można subtelnie przełamać (nic tak nie cieszy serca jak widok kobiety, która przełamuje nieśmiałość i zaczyna się otwierać niczym pąk róży). Zaciekawienie, rozbawienie. Wdzięczność. Czasem powłóczyste spojrzenie na 'do widzenia'. Ale nie przejmuj się - wszystko mam pod kontrolą. Nie mam już dwudziestu lat ... Dobrze, wracam do obowiązkow. Samo się nie zrobi. Kraków dziś słoneczny, trochę białych chmur kłębi się na niebie. Wyjdę to odwiedzę, przypomnieć się, moje znajome panie z jednego lokalu. Może zagaję o bzach, które tak pięknie zaczynają kwitnąć. A na razie - obowiązki. S.
  5. Pokorna, Przeczytałem. Do kilku stwierdzeń pozwól że podejdę z lekkim dystansem oraz przymrużeniem oka ale generalnie, na Twój post odpowiem delikatnym uśmiechem. O takim: Nie jest moją intencją krzywdzenie kogokolwiek, manipulowanie czy wykorzystywanie. Kobiet w szczeczólności, z resztą pisałem w Twoim wątku o zdradzaniu jakie mam do Was podejście. Rozdaję uśmiech, rozdaje dobre samopoczucie, rozdaje pozytywne emocje. Rozdaje radość celebrowania każdego dnia życia, nawet ten zwykły i szary dzięki kilku zdaniom i uśmiechowi może rozkwitnąć kwieciem niczym jabłoń w maju. Czy jest coś nieodpowiedniego w zmianie codzienności w chwilę czegoś, choćby odrobinę, wyjątkowego? Nic.Nie.Chcę.W.Zamian. Rozdaję, nie sprzedaję. Różnicę o obu pojęciach - rozumiesz i czujesz - doskonale, nieprawdaż? Wybacz, nie mogę spełnić Twojego życzenia czy też sugestii. Proces jest procesem, trwa by szlif nabrał błysku i ostrości. Poza tym nawyki, szczególnie te pozytywne, należy utrwalać. Wiesz... ja nie robię nic złego... S.
  6. Lebowska, Dużą część będzie bolała. Wiesz czemu? Bo to element automatycznego systemu nadzoru, kontroli i represji. Mało którą kobietę stać na przejście ponad tym do porządku dziennego, szczególnie młodą. Reglamentacja dostępu do tyłeczka to metoda znana od wieków. Miś się nie stara wg panny? Grana głowa. Inne chyba mają lepiej (vide pkt.1)? Grana głowa. Może jestem za dobra i miś tego nie doceni? Grana głowa. Miś nie che tego czy owego? Grana głowa. Nie wiem czego chcę... Grana głowa (bo tak! domyśl się!) To nie kwestia obustronnej przyjemności. To kwestia utrzymywania w ryzach, nagradzania i karania. I tyle. S.
  7. Leon, Zauważyłem, że powoli robię to tak jak miało być - nawykowo. Poza tym miałem cztery dekady na zebranie doświadczeń przed ich wdrożeniem, kolejna sprawa - wrodzone cechy charakteru (zbliżone do dyplomacji) też stanowią solidny fundament. Dla mnie novum od roku jest działanie nie-wprost, drażnienie i rozbudzanie emocji, świadome kreowanie swojego wizerunku i odbioru w oczach osób trzecich - wedle własnych pożądanych założeń (oczywiście w takim zakresie w jakim mogę - cudów nie oczekuję). Kolejny poziom to będzie nabywanie elementów twardej dyplomacji, tu mam najwięcej braków i najwięcej do nadrobienia. Choć postępy są. Czyli wychodzi na to, że nawet starego psa można nauczyć nowych sztuczek S.
  8. Tak samo, popieram! Dobra, kończę offtop i proszę o niedopisywanie już niczego o Polsce, Polakach, rodakach 'zagranico', przepisach etc. Staram się nie offtopować tego dziennika Z góry dzięki
  9. Leon, doczekamy i takich czasów w Polsce. Niejako z uśmiechem dodam, że ciekawe jak długo w WB utrzyma się taki system. W końcu tylu rodaków naszych tam wyemigrowało ... Duża część naszych rodaków narzeka na nasz swojski bałagan i wzdycha z utęsknieniem np. do tego jaki porzadek panuje w Niemczech. Przy czym gdyby dostali taki sam niemiecki porządek - to po roku czy dwóch krzyczeliby, że to zamordyzm, faszyzm, neokomunizm i tak być nie może
  10. JAK DZIĘKI PUNKTOWI DRUGIEMU OSZCZĘDZIŁEM KILKASET ZŁOTYCH ... ZA MANDAT KARNOSKARBOWY Czyli ... BĄDŹCIE MILI DLA URZĘDNICZEK w stylu punktu 2 ! Wpis nietypowy. Dostałem wezwanie z Urzędu Skarbowego. Generalnie nic nie mam do skarbówki, wiem że ludzie zaiwaniają w niej jak chomiczki w kołowrotkach ale niezmiernie cieszy mnie generalnie sytuacja, gdy ja nic nie chcę od USu a US ode mnie ... Tym razem jednak chciał. Rozlicznie roczne, nie złożyłem jakiegoś dodatkowego PITu w terminie... No nie złożyłem, zapomniałem psia krew. Znaczy się będzie postępowania karnoskarbowe i jakieś 200 zł w plecy. Maszeruję do skarbówki. Wchodzę do budynku, odnajduję salę, pukam do drzwi i wchodzę: Rzut oka: spora sala przyjęć ogólnych, kilka stanowisk, przy dwóch siedzą dwie starsze babeczki i przenoszą dane z kwitów na kompy. Obok w kąciku konik na biegunach i zabawki dla dzieci, krzesełka, stoliczek i takie tam. Mówię ładnie dzień dobry, uśmiecham się i stoję. Po chwili jedna z pań prosi mnie do siebie, podchodzę ale widzę, że ma na oko z 60 lat. Znaczy się, jest szansa, że jest babcią... Podchodzę, uśmiecham się i mówię - a wie Pani, dopiero zauważyłem jakiego fajnego konika na biegunach mają panie w tym kąciku. Na ustach babeczki przegiega cień uśmiechu ale błyskawicznie wraca do postawy służbowej. Mówię po co przyszedłem. Ona szuka w kompie a ja zaczynam niby do niej, niby do siebie jaka to dzisiaj pogoda, że pada, ale to maj - więc w sumie taki miły ciepły deszczyk i fajnie mi się do skarbówki szło. I w teń deseń. Kompletnie niestandardowo - no kto opowiada jak mu się w miło i w fajnych okolicznosciach idzie do skarbówki po ukaranie ? Ano właśnie - PROCES ODRÓŻNIENIA SIĘ. Jestem INNY niż 99% waszych interesantów. Nie dąsam się, nie krzyczę, nie awanturuje, nie przychodzę wkurwiony i nabuzowany! Jestem miły, jestem wyzulowany, sprawę załatwiam jakby tak dodatkowo bo na pierszy plan wychodzi ta towarzyska pogadanka - jakbym wpadł na kawę i chwilę koleżeńskich pogaduszek. Kompletne odwrócenie roli w jakiej przyszedłem. A konik na biegunach i pytanie o niego to otwieracz-zagadywacz który sprawdził na ile pani jest skłonna się otworzyć. Uśmiechnęła się na moment - można drobnymi krokami iść dalej. Pani mówi, że muszę złożyć korektę. Ja na to, że nie mam tego dokumentu, które one mają. Trudno panie Subiektywny, musi pan zgłosić się do wystawcy o duplikat i całość skoczy się mandatem za złożenie po terminie. Nie przestając się uśmiechać roluję oczami w stylu ' o marko boska!'. I dodaję - a wie pani, co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? Babka patrzy. Że specjalnie na taki dzień jak ten (pada deszcz!) kupiłem sobie super ekstra parasol - i wyciągam z teczki małą składaną parasolkę, ciągnę dalej - specjalnie polskiej produkcji, chodziłem za nią po kilku sklepach, taką małą-fikuśną i ... wiedzą panie co się okazało - tu odpowiednia pauza z mojej strony, babeczki patrzą z lekkim zaciekawieniem, i pada puenta - panie zobaczą, jest za mały - jak trzymam z przodu to mokną mi plecy, a jak z tyłu - to z przodu pada mi na buty i dół spodni - o proszę - panie zobaczą jakie mam mokre - i teatralnym gestem pokazuje na nogawki spodni od garnitury. Babki nie wytrzymują i śmieją się. Jedna woła drugą, cośtam patrzą na monitorze, patrzą na mnie, biorą druk, wypełaniją ołówkiem i mówią - pan przepisze na czysto, podpisze się i nam złoży. Tak też zrobiłem, oddałem, uśmiecham się i mówię 'to teraz mam czekać na decyzję o ukaraniu?'. Patrzą na chwilę po sobie, potem na mnie i ta starsza mówi - wie pan, uznamy że wyraził pan czynny żal. I tak pan nic nie miał do dopłaty w podatku ale na przyszłość - proszę pamiętać. Uśmiecham się promiennie, dziękuję za pomoc oraz poświęcony czas i wychodzę. Okoliczności sprzyjające - byłem sam na sali. Babeczki mogły odejść od schematu - jedynym świadkiem byłem ja, i zarazem - petentem interesantem. Przy ludziach w kolejce - mogło by już być ciężej. Pamiętajcie! Bądźcie mili i uprzejmi dla urzedników, zaskoczcie ich czymś miłym, jakąś pogawędką inną od tematu z którym przyszliście. WYRÓŻNIJCIE SIĘ !!! To też ludzie, na dodatek służbowi i burkliwi bo w większości przypadków mają do czynienia z niefajnymi sytuacjami, więc niejako z automatu - tak podchodzą do każdego kolejnego interesanta. Z dystansem. Umiejętne zagadanie, wprowadzenie bardziej miłej i familiarnej atmosfery - kruszy lody i ... pomaga Nie tylko przy zauroczaniu pań z restauracji, kawiarnii i sklepów Wasz S.
  11. 10/10 ? Cholera, napiszę Ci szczerze - cholernie dawno nie widziałem. Kiedyś, z pięć lat temu taka blondynka na stacji benzynowej. Nogi, wzrost, proporcje ciała, włosy, buzia - aż prawie przysiadłem z wrażenia. Zniknęła jak zjawa, jak się pojawiła tak odjechała swoim wozidłem. Teraz pewnie po przysiadzie z wrażenia zagadałbym mile pod byle pretekstem, ale to teraz. Jak pisałem w pierwszym poście - mogę popatrzyć i pocmokać z wrażenia. Może i nawet powizualizować sobie to i owo przez chwilę czy dwie w ramach ćwiczeń wyobraźni. Ale sięgać łapą nie muszę. Od strony stricte technicznej myk z nią czy myk z małżonką - o będzie prawie to samo. Owszem, pewnie załączyłby się dreszczyk emocji związany z konsumpcją zakazanego owocu ale ... potem czułbym się źle gapiąc się we własny ryk przy porannym goleniu. A że golę się maszynką na żyletki - to bym się pewnie pociął niechcący Nie, raczej nie. Serio Ale wiem o co Ci chodzi doskonale S.
  12. Ci z moich kolegów, którzy zdradzali i zdradzają swoje partnerki cierpią na swoisty kompulsywny seksoholizm. Nie potrafią inaczej, oni po prostu muszą co jakiś czas skonsumować inną kobietę. Nawet jak są teoretycznie zadowoleni w głównym związku - po prostu muszą. Takiego gościa wypuszcza się wieczorem z domu do sklepu i jest w stanie w okamgnieniu oczarować się kasjerką, panią w kiosku czy za ladą na stacji benzynowej. Dla mnie jest to rodzaj przypadłości. Jedni kradną bo są kleptomanami - podświadomie. Inni - szukają okazji do spenetrowania nowego ciała, powłoka obojętna, byle tylko spenetrować. IMHO - rodzaj defektu osobowości. @Lupele - z tymi telefonami trafiłeś w sedno! Ilość odbieranych telefonów na męskich wypadach czy wyjazdach bywa zatrważająca, akurat mnie to nie dotyczy ale kilku gości z mojego otoczenia - jak najbardziej. Najśmieszniejsze jest to, że jedna czy druga żona generalnie nie dzwoni ale na wyjeździe męża - MUSI WŁAŚNIE TERAZ przedyskutować BARDZO WAŻNE SPRAWY domowe, postępy dziecka w nauce czy zmianę koloru pokoju z burgundu na czerwień paloną Jakby podświadomie komunikowały - jestem, nie zapominaj, czuwam, sprawdzam, kontroluje, nie zapominaj się! Uroczo zabawne i tak jak napisałeś lupele - "złodziej wszędzie widzi złodzieja" @Saint Powtarzałem, powtarzam i będę powtarzał. Masz ochotę na nową kobietę? Najpierw zakończ WSZYSTKIE sprawy z poprzednią - a już musowo, jeśli jest żoną bądź macie wspólne dzieci. Niestety, często stado baranów nie potrafi tego zrozumieć ku radości adwokatów i utrapieniu sądów rodzinnych. @ReddAnthony, Ty zwierzaku !
  13. Kolega jeździ elektrykiem-hybrydą. Pełny zasięg - wyłącznie wczesną wiosną i na jesieni. Jak za zimno - baterie słabo sobie radzą. Jak za ciepło - baterie się grzeją jak cholera i duża część ich własnej mocy idzie na schłodzienie. Generalnie - technologia do znacznego dopracowania w zakresie przechowywania energii. Bo tu od lat wszystko kuleje. S.
  14. Panowie, atom miał być. Nasz własny, krajowy. Za czasów Gierka pracował nad tym WAT. Doszły słuchy gdzie trzeba - profesor pracujący nad projektem zginął w bardzo dziwnych okolicznościach. Cóż, w Układzie Warszawskim monopol na atom musiałbyć zachowany ... http://www.uwazamrze.pl/artykul/997263/bomba-atomowa-made-in-poland Pomijam radzieckie ładunki jądrowe przetrzymywane na terytorium Polski, bo o ich użyciu i tak decydowało dowództwo radzieckie. http://historia.focus.pl/polska/polskie-sklady-atomowe-1695 Co do złóż naturalnych Polski, to z tego co się mgliście orientuje - od lat nie robiono w tym zakresie solidnych badań. Coś tam majstrowano przy okazji łupków ale to kropla w morzu potrzeb. http://bogactwa.pl/bogactwa-naturalne-polski/ http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/surowce-naturalne-w-polsce-eksperci-bardzo,12,0,1732108.html S.
  15. Ukas, Jako stary spekulant giełdowy z wieloletnim doświadczeniem napiszę Ci tak - przewidzieć przyszłość jest bardzo trudno. Szczególnie to, co ma się wydarzyć Swoją drogą w necie znajdziesz przewidywania Klubu Rzymskiego z lat 60tch XXw jak będzie wyglądał świat w 2000r. - prawie nic się nie zgadza. Lektura wcześniejszych 'przewidywań' sprzed 20-30-40 lat nieodmiennie prowadzi do konkluzji, którą zawarłem w pierwszym zdaniu Ale poczytać zawsze warto, czytanie poszerza horyzonty. S.
  16. Pokorna, Odpowiem niereprezentacyjnie. Dodatkowo - absolutnie subiektywnie i niemetodologicznie. Bo na własnym zasmarkanym przykładzie czyli ... w zasadzie na niczym. Do dnia dzisiejszego nie zdradziłem. Nie zanosi się również na to, bym miał zdradzić - bo ewentualne sygnały wewnętrzne bym był w stanie rozpoznać i poprawnie zidentyfikować. Z Uroczą Małżonka znamy się ... kilkanaście lat, od 6 jesteśmy małżeństwem. Jest ode mnie 8 lat młodsza, to też istotne, bo jest atrakcyjna cały czas w moich oczach. Czy celebruję piękno kobiet, które widuję codziennie? Ależ oczywiście! Wręcz napawam się nim ! Fizyczne piękno kobiety, na którą mogę przez chwilę czy dwie skierować swoje ciemnobrązowe oczy jest niczym dar natury. Cząstka boskiego natchnienia, element doskonałości zaklęty w zwiewnych proporcjach kobiecego ciała, cudownej harmonii urody i ubioru czy nawet symfonii piękna stawianych kroków i czarującego chodu. Złotych refleksów słońca odbitych od jasnych niczym łany dojrzałgo zboża, długich włosów. Pięknie opalizującym ciemnym błekitem brunetek. Szafirową czystością przejrzystych, błekitnych oczu okolonych falującymi rzęsami. Także tymi ciemnymi niczym bezgwiezdna noc. Harmonia twarzy, piękny układ okalających brwii, miękkości rys i delikatność. I uśmiech. Kropla czaru i słodyczy, tak wiele rzeczy i emocji można zamknąć w uśmiechu. Tak oczywistych i tych jakże niedopowiedzianych. Kończących jak i otwierajacych się na nowe doznania. Czar głosu niczym szept niespełnionej, pachnącej kwitnącym jaśminem obietnicy... Kocham kobiety. Stanowicie istotny składnik mojego życia i egzystencji na tym pełnym łez padole. Niczym ciepły ognik potraficie ocieplić moje chłodne, analityczne serce. Czy kochając Was wyciągam rękę po nie swoje? Nigdy! Zapytasz czemu? Bo to oznacza przyjecie na siebie ogromu konsekwencji, nawet jeśli tylko mi znanych. Nie, zdecydowanie nie jest to warte. Gdybym był sam Pokorna, nie miał zobowiązań - wręcz kąpałbym się w Was i sycił każdy milimetr ciała Waszą obecnością w pełnym spektrum relacji, zarówno na płaszczyźnie emocjonalnej jak i cielesnej. Wyciskał niczym dojrzałą pomarańczę i rozkoszował słodko-kwaśnym smakiem świeżego soku spływającego mi do ust z brzegu szklanki. Pod.Jednym.Zasadniczym.Warunkim. Że takie postępowanie nie niosłoby nikomu krzywdy. A będąc z kimś - wyrządząłbym krzywdę. Sobie. Partnerce. Tej Drugiej, i Trzeciej. O dzieciach, gwiazdach w moich oczach i kwintesencji mego istnienia - nie muszę dodawać. Nie Pokorna, o nie I domyślasz się do-sko-na-le o czym piszę... Mogę sycić się Waszym pięknem, napawać pewną ulotną, subtelną i esencjonalną fizyczną doskonałością, którą emanujecie - ale nie sięgnę po Was dłonią. Jesteście jak piękny, egzotyczny kwiat którego urok mogę podziwiać, wonią - napawać zmysły - ale zrywać go, nie - zdecydowanie nie zamierzam. To tak na szybko. S. PS. Zachwyt nad Waszym pięknem, ze względu na doświadczenie życiowe, potrafię oddzielić od kwestii związanych z codziennym byciem z Wami. Bo to dwa różne, zaledwie częściowo przenikajace się światy.
  17. Saint, 100% ! Poczytuję Malvinę, pisze ciekawym stylem choć to kompletnie nie moja bajka ideologiczna. I też jakbym zauważał, że jej teksty mając w sobie coraz więcej emocji i depresji przejrzałej singielki. Niby takie och-ach nowoczesne, niezależne, samowystarczalne a z co drugiego tekstu wyje nieposkromiona żądza oparcia na ramieniu jakiegoś gościa, który raczy zostać na stałe. I w tym momencie, wybaczcie wulgaryzm bo ich nie używam, chuj strzela bombki manifestowanego mirażu zadowolenia własną pseudoniezależnością. Poza tym z Malviną mam na pieńku - często nie publikuje moich komentów z Disqusa. Pisze kulturalnie, grzecznie, w miarę składnie - tak jak staram się tutaj - ale nie gładzę ją jak część czytelników (Malvinka, ju mejd maj dej, bicz! Cmok!Cmok!Cmok!) tylko pukt po punkcie, z lekka ironicznie pointuje jej egzaltacje starej panny. No i dziewczę ewidentnie blokuje moje komentarze, byłyby jak rysa na jej wypielęgnowanym wizerunku. S.
  18. Heh, Vincent - zważywszy na deklarowane przez Ciebie poglądy - jakoś mnie ten wynik nie dziwi Pani Ogórek - cóż, ogłoszę herezję i prawie schizmę - marzy mi się MĄDRA, ŁADNA I REPREZENTACYJNA KOBIETA jako prezydent Polski. Pani Ogórek ma w miarę prezencję, niestety gdy otwiera te kusząco duże usta - cały bonus za prezencję Boruta z Rokitą w diabły biorą. Pomijam kwestie ideologiczne. Polityką gardzę. Po alkoholu jak ktoś zaczyna próbować ze mną dyskutować o polityce to dostaje w reakcji zwrotnej ode mnie minę nr 3 Defekującego Kota z Zatwardzeniem i tyle, jak jest upierdliwie niekumaty - również stosowny przekaz werbalny. Dość się napatrzyłem moich Szacownych Protoplastów w Linii Męskiej namiętnie i żarliwie kłócących się z telewizorem Żal zdrowia, nerwów i boskiej cząstki w nas zwanej potocznie energią. S.
  19. Sprawdziłem się poglądami na http://www.latarnikwyborczy.pl/ - fajna sprawa. I wyszło mi, że w 73% mam identyczne poglądy jak Kukiz. Najmniej bo po 44% - Bronisław Komorowski i Andrzej Duda. Miałem nie iść na wybory - tradycyjnie, ale chyba ruszę z posad bryłę świata i ... pójdę. Choć to i tak nic nie zmieni... S.
  20. Subiektywny

    Cześć :D

    Czołem, Tak bez kobiet? Oh ... Komu wówczas patrzyłbym w te piękne, roziskrzone oczy i rozgrzewał serce widokiem rzucanych zalotnie spojrzeń...* S. * - no dobra, własnemu psiakowi też mogę patrzeć w madre oczy
  21. Brzytwa, nie tak ostro, nie tak ostro Powoli. Drobnymi łykami by się nam Kolega Maciej nie zadławił wiedzą. Zrozumie - ale wiedzę trzeba wdrażać po kawałku, łyczek za łyczkiem. Za jakiś czas sam się będzie uśmiechał na myśl jakie miał podejście. Ona na razie jedzie na prawach damskomęskiego Matrixa po całości, jest jak Neo przez pierwsze 15 minut filmu Zrozumie. Przyjdzie czas to zrozumie. My możemy co najwyżej skrócić okres tego czasu potrzebny do przebudzenia. S.
  22. Witaj, Nikt Cię nie objedzie. Co najwyżej czasami możesz zostać potraktowana szorstkim, męskim koleżeństwem. Trochę tak jakbyś co wieczór, zamiast kremem czy balsamem, tarła się papierem ściernym. Gruboziarnistym. Miłe toto może i nie jest ale z czasem idzie przywyknąć... I owszem, dużo tu wiedzy. O nas. Frustracji, słabych punktów, mocnych punktów, jeszcze więcej - czego szukamy w układzie 1:1 a co doprowadza nas do przysłowiowej szewskiej pasji. Mądra i oblatana życiowo kobieta wykorzysta i wdroży, pretensjonalna smarkula - zaneguje dla zasady. Lebowska? W takim razie zobacz, kto tam sobie radośnie tkwi w środku mojego awatara Owocnego czytania (doskonale wiesz, co mam na myśli, nieprawdaż ...) S.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.