Witam wszystkich.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć ze mieszkam w USA, dlatego sprawa nie jest taka prosta.
Przez 3 lata byliśmy szczęśliwym małżeństwem ( według mnie). Może nie spędzaliśmy ze sobą duzo czasu (dziecko, praca, jak ja miałem wolne ona szła do pracy, mijaliśmy się zawsze).
Mamy 4 letnia córkę. W lutym tego roku dowiedziałem się ze ona mnie zdradziła. Wszystko byloby ok, wywaliłby ja za drzwi, już dawno gdyby nie to ze mamy córkę. Tej historii smaczku dodaje to ze zdradziła mnie z dziewczyna ( tak, lesbijski seks). Mam na to dowody w postaci ss z fb, nagrania ( nie wyprze się tego, sama się przyznała). Było to jeszcze jak mieszkaliśmy w Polsce. Od tego czasu nasze małżeństwo nie istnieje. Mieszkamy razem, ale nie sypiamy w jednym łóżku, żądło rozmawiamy. Szczerze powiedziawszy próbuje cały czas z nią porozmawiac, naprawić małżeństwo. Jestem jej w stanie to wybaczyć. Ale ona się uparła ze jest zakochana w tej dziewczynie w wzajemnością. Wszelkie próby przytulenia, pocałunku w policzek kończą się fiaskiem. Dziś mam ostateczna rozmowę z nią i postanawiamy co robimy. Czy ratujemy czy się rozwodzimy. Proszę o rady co w takiej sytuacji zrobić.
w rozmowach z tamta dziewczyna wyparła się dziecka pisząc ze nie chce być matka, sprawa w sądzie zakończy się moja wygrana, ale nie chce tego robić córce. Meczy mnie cała ta sytuacja, cały czas jak pytam czy chcemy naprawić nasze malzenstwo mówi ze nie chce teraz odpowiadać. I dziś ostatni raz poruszymy ten temat. Nie wiem co robić. Czy grać tak jak ona? Po chamsku i no excuses? Przez 4 miesiące „płaszcze” się przed nią i staram się wejść do dupy ale ona nic. Dosc tego już mam. Ehhhh