Skocz do zawartości

Coca-cola

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Coca-cola

  1. @PIGUŁKA Wiem, że miałam. Uwierz, że widzę to z perspektywy czasu i widziałam to wtedy. Dlatego sama się tak idiotycznie zachowywałam. Nie mam pojęcia co mną kierowało i jest mi wstyd? Jak pomyślę, że jeszcze ja zaproponowałam spotkanie i mnie olał to w sumie teraz aż mi się śmiać z tego chce Szybko zapominam złe rzeczy. Dopiero dzisiaj to pisząc tak w całości sobie uświadomiłam jak to też wygląda z boku.
  2. @SzatanKrieger Owszem, nie zaprzeczę, że uciekłam. Dobrze mi tak było i dobrze mi nadal jest w pracy. Przemyślę to wszystko co napisałeś i poszukam. Dziękuję. Zrozumiałam, że coś nie tak. Dobrze ujęte. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie jak coś Wam ostatni raz wkleję. Muszę to z siebie wyrzucić. Nie mam już takich długich opowieści, więc w przyszłości obiecuję, że będę pisać poprzez forum. Nawet moja najlepsza przyjaciółka o wszystkim nie wie, bo nie jest mi z tym dobrze. Jak pisałam, Łukasz zaczepił mnie na fb. Wcale nie byłam na początku miła, jednak on ciągle pisał i próbował mnie gdzieś zaprosić. Wahałam, ale z biegiem czasu fajnie nam się rozmawiało i spotkaliśmy się gdzieś w przelocie na kilka minut. Fajny facet pomyślałam i najwidoczniej ja też mu się spodobałam. Chyba dzień później zdarzyła się ta sytuacja z zaproszeniem mojej dalszej koleżanki do znajomych. Według niego zaproszenia same mu się wysłały do paru osób, on nie wie jak to możliwe. Naprawdę?! Napisałam mu kilka słów prawdy na ten temat i zablokowałam. Poczułam się strasznie. Kolejny facet działa na kilka frontów. Kilka dni nad tym myślałam. Stwierdziłam, że może faktycznie przesadziłam, odezwałam się i to był dzień w którym się umówiliśmy. Było bardzo fajne. Przeprosiłam za swoją reakcję i puściłam zdarzenie w niepamięć. Następne trzy spotkania gdzieś na mieście. Zaczęło być naprawdę bardzo miło i on sam wyglądał na zaangażowanego. Przyjechał do mnie nawet kilka razy do pracy, bez powodu, tak na chwilkę. Potem akurat wyjeżdżałam na wakacje. Nie było mnie dwa tygodnie, ale pisaliśmy z sobą codziennie. W dzień mojego powrotu też się widzieliśmy i chyba wtedy zaczęło mi zależeć. Spędziliśmy prawie cały dzień razem do późnego wieczora. Potem byliśmy w kinie, na kręglach, a potem nadeszła lawina dziwnych zdarzeń. Nigdy nie zdarzyły mi się takie rzeczy. Naprawdę nie wiedziałam jak zareagować i do dzisiaj nie mam pojęcia jaka reakcja jest prawidłowa. 1) Wysłał mi dwie fotki. Zdjęcie klaty i tyłka. Gołego. Byłam tak zaskoczona, że odpisałam, iż nie wiem jak to skomentować. 2) Pewnego wieczoru zapytał mnie co lubię robić w łóżku i że właśnie o myśli i że mnie pożąda. Znowu zaskoczenie. Widywaliśmy się miesiąc, z tego ja byłam 2 tygodnie na wakacjach i nie było między nami takiej intymności jeszcze. Zbyt bezpośrednie dla mnie. O czym mu napisałam. 3) Chciał abym mu załatwiła współpracę z moją firmą. Grzecznie mu wyjaśniłam dlaczego nie mam takiej możliwości i że to naprawdę nie wynika z niechęci. Jednak odczułam focha i jakiś rodzaj niezadowolenia ze mnie. „Karał mnie milczeniem” cały następny dzień. 4) Dzwoni do mnie dzień przed spotkaniem. Rozmawiamy o czymś tam i nagle się mnie pyta czy może moglibyśmy wynająć pokój. Z wrażenia aż zakończyłam rozmowę po kilku sekundach używając jakiejś wymówki, że nie mogę w tej chwili rozmawiać. Następnie napisałam mu, że to dla mnie za dużo i że takie rzeczy powinny być spontaniczne i że nigdy nie byłam kobietą, która biega po hotelach z mężczyznami. Żaden inny facet mi tego nie proponował. Nie sądziłam, że takie rzeczy w ogóle się dzieją. 5) Z biegiem czasu widziałam na fb ciągłe lajki, komentarze i śmieszki z koleżankami, coraz rzadsze telefony i kontakt. 6) To kłamstwo w związku z postem wstawionym przez niego. Napisałam mu wtedy, że mam dość i nie odzywałam się do niego przez tydzień. Jak widzę, że ktoś kłamie to od razu uciekam, ale jednak po tym postanowiliśmy zacząć od nowa a kilka dni później ze mną zerwał. Te incydenty były przeciągnięte w czasie. Gdy się widzieliśmy było naprawdę miło, ale całościowo rozdwojenie jaźni. Przepalone styki do potęgi. Dlaczego się źle czuję? 1. Powiedział mi, że seks jest przecież normalny i dla ludzi. Ok, owszem, ale co innego, gdy z kimś byłam i czułam się z kimś dobrze i działo się wszystko po kolei, ale tak, aby wynajmować pokój? Nie wiem, może ja jestem nienormalna. 2. Opowiedziałam mu co mi się przydarzyło po tym jak wyskoczył mi z tym pokojem. Stwierdził, że zwalam na niego całe zło jakie mnie w życiu spotkało i że nie każdy mężczyzna jest taki i że mam przestać mu przypisywać cechy swojego byłego. 3. Powiedział, że jak tak mu odpisywałam to poczuł kompletny brak szacunku i że jakbym mu w pysk dała. Miał chyba na myśli rozmowy o seksie. 4. Mam podobno drugą osobowość. Na żywo jestem fajna i miła, ale gdy piszemy to mu się wszystkiego odechciewa. 5. Zrywając ze mną powiedział, że ze mną to rollercoster, bo tu go zablokowałam, a tu zerwałam i że powinnam się nauczyć, że ponosi się konsekwencje swoich czynów i wypowiedzianych słów. 6. I że ostatecznie wolał się ze mną nie kochać, bo nie byłam gotowa na seks. Co nie przeszkadzało mu 2 miesiące później zaproponować FwB. Kilka dni po odmowie FwB zaczął mi pisać kochanie skarbie i słać buziaczki, a potem wściekł się na mnie i przestał odzywać. Nie mówię, że jestem bez winy. Wprost przeciwnie. Starałam się oddzielić przeszłość i pozbyć się nieufności, ale sytuacje w których mnie stawiał, a które były totalnie niekompatybilne z moją osobowością sprawiały że też wychodził ze mnie diabełek. Cała przeszłość zaczęła się odbijać na wszystkim. Wycofywałam się, znowu zbliżałam. Nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Też raniłam go słowami. Zachowywałam się jak wariatka i sama siebie nie poznawałam. Starałam się być szczera i prawdziwa i wyjaśniać co, jak i dlaczego, ale za każdym razem chyba było to coraz gorzej odbierane. Nigdy takich przebojów nie miałam. Postanowiłam dać sobie spokój, ale jak ostatnio pisaliśmy to sama nie wiem co mnie skłoniło do tego, że chciałam się z nim znowu umówić. Olał mnie, więc problem się rozwiązał. Koniec. Jednak zaczęłam znów myśleć i zastanawiać się z kim jest coś nie tak. I tak oto jestem.
  3. @SzatanKrieger Nie szukam. Niespecjalnie były mi w głowie związki. Bardzo skupiłam się na pracy. Powiedziałabym, że uciekłam w nią. Bardzo długo nie mogłam się podnieść po tamtym rozstaniu. Zmieniłam priorytety i zawalczyłam o siebie. Mój aktualny stan to szkoda gadać. O ile już stanęłam na nogi to to mnie przerosło. Chciałabym. Na razie widzę strach, niepewność i niską samoocenę. Bliscy mówią mi że ładna, fajna, młoda ze mnie dziewczyna i że całe życie przede mną, ale po takich sytuacjach człowiek zaczyna wątpić we wszystko. Ja to wiem i nie byłam nieszczęśliwa. Mam fajnych przyjaciół, znajomych, rodzinę, pracę. Naprawdę już mi nie było źle. Ale teraz jest. Powtórka z rozrywki otwiera jakby wszystkie rany. Nie oceniam użytkowników. Przynajmniej nie taki był mój zamiar. Czytałam sporo tutaj postów przed logowaniem się i tak jest cały przekrój. Jednak to wkurzające, jak ktoś od razu zarzuca trolling czy przypisuje z góry cechy po jednej wypowiedzi. j.w. Uwierz, że już dawno nie uważam, że jestem tak wspaniała jak myślę. Co rozumiesz przez nauki Słowian? Nie wiem nawet od czego zacząć. Postaram się. Przywitałam się przed dodaniem tematu. @Sonic Tego nigdy nie robiłam. Można mi wiele zarzucić, ale akurat nie to Ps. Jest jakiś sposób aby otworzyć to okienko na całą przegladarkę?
  4. Ok, znalazłam wreszcie czas. Uprzedzam, że znowu nie będzie formatu forum. Tym razem wklejone z worda. @Lalka Zaczynam mieć właśnie takie same zdanie o mężczyznach jak Ty. A takiego nie miałam. Po ostatniej relacji ręce mi opadły po prostu. Brak zaufania i niepewność to już chyba moje drugie imię. @tytuschrypus Być może nie mam pecha. Próbuję wychwycić co jest nie tak. Nigdy nie widzę w człowieku skurwysyna jak to nazwałeś. Raczej na wyrost przypisuję dobre cechy. Jeśli we mnie tkwi problem jak najbardziej popracuję nad tym. @Nefertiti Postawiłam na długo pauzę w związkach. Zdarzyło się raz, że z kimś umówiłam się przez ostatni rok, ale nie miałam ochoty na kontynuację znajomości. Dalej rozpamiętywałam Piotrka. Gdy poznałam Łukasza w końcu zapomniałam. Może dlatego mnie tak to właśnie boli. @Sonic Mnie przeraża co Ty piszesz. Zawsze wydawało mi się, że mężczyźni tak jak my potrzebują kogoś bliskiego. Nigdy nie sprowadzałam się do roli cipki. Tacy przepadali u mnie w przedbiegach. Czy nie odrzuciłam kiedyś całkiem fajnego faceta? Pewnie tak. Jak miałam 17 lat zakochałam się w kimś, kto mnie nie chciał. Ja za nim latałam, on kochał inną. Dwa lata odrzucałam wszystkich innych. Nie byłam w stanie spojrzeć na żadnego faceta chociażby był najlepszy na świecie. Chodziłam na randki, ale nie czułam kompletnie nic. Było mi wszystko jedno. Z żadnym nie weszłam w związek, ani nawet nie pocałowałam się w tamtym okresie, a wiem, że niektórym bardzo zależało. Nie byłam w stanie się zmusić do miłości, czy związku. Potem poznałam chłopaka o którym pisze rycerzowi76 poniżej. @rycerz76 Uważasz, że dlatego zerwałam bo "Jebana beta nie dawała mi emocji"? To był mój pierwszy chłopak, pierwsza spełniona miłość. Byliśmy ze sobą dwa lata. Kochałam go wtedy, ale drogi się rozeszły. Ja zerwałam i uszczęśliwię Cię powodem. Zaczęliśmy się coraz bardziej oddalać, kłócić, mieć do siebie pretensje o byle co. Zaczęliśmy więcej czasu spędzać oddzielnie. Któregoś dnia pocałowałam się z kimś innym. Dla mnie wtedy to był koniec. Spotkałam się z moim ówczesnym chłopakiem na drugi dzień, powiedziałam mu prawdę i że nie możemy być razem, bo skoro tak się zdarzyło to ja już nie mogę i nie potrafię z nim być. Wiem, że strasznie cierpiał. Próbował mnie odzyskać. Ja nie chciałam. Nie byłam z tym chłopakiem z którym się wtedy pocałowałam i nie chciałam. Kilka miesięcy byłam sama. Wypaliło się. Oczywiście zrobiłam świństwo, ale miałam wtedy 21 lat. Może to mnie nie tłumaczy, ale o ile mi przykro, że w ten sposób to się zakończyło i tak go zraniłam to nie żałuję, że z nim nie jestem. Po tym co zrobił swojej następnej dziewczynie kto wie, czy nie byłabym na jej miejscu. Ale może faktycznie karma wraca. Poza tym jednym razem nigdy nikomu nie wywinęłam takiego numeru, ale karma to suka, więc… @Fit Daria Też jestem przerażona tym co czytam. Według tutejszych mężczyzn kobiety to nie ludzie. @czader Czytając Twoje słowa: „Ależ kobiety świetnie rozumieją facetów. Widzi, że facet chce ją tylko wykorzystać, niby jej to nie pasuje, ale dalej ma wątpliwości. Raczej tu chodzi bardziej w ich przypadku o własne rozdarcie emocjonalne i niezdecydowanie niż niezrozumienie mężczyzn.” Uważam, że przy ostatniej znajomości to sedno mojego problemu. @Ancalagon Słowa: „Spotkanie takiego mężczyzny jest bardzo możliwe, tylko czy taki prawdziwy mężczyzna będzie chciał Cię znać?” Obawiam się, że nie. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że jestem nieufna, podejrzliwa i przewrażliwiona do potęgi. Pierwsze co mi przyszło na myśl to jaki tym razem facet mi numer mi wywinie i jak bardzo mnie zrani. Kiedyś byłam ufna jak dziecko. @Tomko Z Łukaszem seksu nie było. @ Zarzucacie mi, że szukam bad boya i takie typy wybieram. Nie sądzę. Typ bad boya zawsze mnie odrzuca. Nie umówiłabym się z mężczyzną, który ma super powodzenie i nie umie się odgonić od dziewczyn. Gdzieś podświadomie boję się zranienia i to ma przełożenie na wybór z kim się spotykam. Problem w tym, że wydaje mi się, że to normalni mężczyźni, a już drugi raz wyszło jak wyszło. Nie wiem, jestem zwykłą kobietą. Pewnie wiele mam w sobie z naszych powszechnych zachowań, których nie pochwalacie. Nie jestem ideałem. Cudowna już w jednym związku byłam. Miał być dom z białym ogródkiem, dziećmi i psem. Nic z tego nie wyszło. A ja się czuję jak zepsuta lalka. Nie napiszę, że nigdy nikogo nie odrzuciłam, nie odtrąciłam, nie zdyskwalifikowałam w przedbiegach. Bo tak się zdarzało. Czy komukolwiek z nas się nie zdarzyło? Czy któryś z przebywających tu panów nigdy żadnej kobiety nie odrzucił? Nie bądźmy śmieszni, jesteśmy dorośli. Każdy z nas miał sytuację, że biegał za nim ktoś, kto zupełnie nie pasował do naszej wizji partnera. To działa w dwie strony bez względu na płeć. Dlaczego miałby ktoś z nas umawiać się z kimś kto mu się kompletnie nie podoba, nie odpowiada pod kątem intelektualnym czy jakimkolwiek innym? Mnie na przykład odpychają stali bywalcy siłowni. Nie bawi mnie to. Nie umówiłabym się z typowym koksem. Nie umówiłabym się z kimś kto nie ma trochę oleju pod kopułą. Nie zmuszę się do czegoś czego tak naprawdę nie chcę. Gdybym tak robiła to byłby to związek z braku laku. Na otarcie łez. Plasterek na serce. Naprawdę panowie tego od nas chcecie abyśmy Wam dały szansę skoro my już na dzień dobry wiemy, że nic z tego nie będzie? @ Zastanawiam się dlaczego tu napisałam. Jesteście mężczyznami. Najlepiej siebie rozumiecie. Mam poczucie winy, co do ostatniej znajomości. Dla mnie z jednej strony ewidentnie coś było nie tak, ale czuję się winna bo wiem, że jestem tez taka jak pisałam powyżej. Nieufna, niepewna siebie, przewrażliwiona. Zastanawiam się czy już sama nie zwariowałam. Zdarzyły się rzeczy które mnie doprowadziły do rozdwojenia jaźni. Jak Wy to ładnie nazywacie: przepaliło mi styki. Nigdy w tak dziwnej relacji z nikim nie byłam. W sumie nie wiem, czy ktokolwiek chce to czytać. Sporo się rozpisałam. Najwyższa pora coś zjeść…
  5. Hmm rozpętała się dyskusja beze mnie. Dopiero wróciłam z pracy. Poza internetem mam życie ;) Jednak dzisiaj wieczorem się nigdzie nie wybieram, więc postaram się odnieść do Waszych wypowiedzi. Muszę też najpierw przeczytać o czym pisaliście. Proszę nie zarzucajcie mi z góry znikania i trollingu. Odpisuję jeśli mam tylko czas, a że w nocy z soboty na niedziele wyjeżdżam na wakacje z koleżanką musiałam w pracy spędzić trochę nadgodzin, aby domknąć pewne sprawy.
  6. Adams pisałam to w mailu w onecie, bo mi łatwiej było pisać punkt po punkcie i po prostu przekleiłam. Niewygodnie mi się pisze poprzez forum. A teraz wybacz, muszę wyjść.
  7. 1. 26 lat. @Piotrek. Obecnie ma 27 lat, poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Zaiskrzyło od pierwszego spotkania. Umówiliśmy się na piwo i zostaliśmy parą. @Łukasz. 29 lat, zaczepił mnie na fb i zaprosił na kawę. Na początku myślałam, że to ktoś znajomy. Okazało się, że nie, że wyświetliłam się w propozycjach. Nigdy nie umawiam się z kimś w ten sposób, ale fajnie się rozmawiało, kilka dni później miałam akurat wolne w pracy więc dałam się zaprosić na kawę. Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, że niewiele o nim wiem. Nie zdziwiłabym się, gdyby miał stałą partnerkę, albo co gorsze żonę. 2. Z wykształcenia i zawodu jestem księgową. @Piotrek pracował w Urzędzie Miasta. Normalne stanowisko. @Łukasz własna firma. Handel. 3. Właśnie się przeprowadzam do swojego mieszkania, które dawno temu kupili mi rodzice i do tej pory było wynajmowane. Jeżdzę 12-letnią astrą. @Piotrek - wtedy mieszkał z rodzicami. Miał swój samochód. @Łukasz - zmienił w międzyczasie auto, ale na jakieś normalne (nawet nie wiem co to było, nie przywiązuje do takich rzeczy uwagi). Mieszkał podobno z rodzicami, dość starszymi, ale w sumie to nie wiem. Nie poznałam, nie widziałam, nigdy u niego nie byłam. 4. Powiedzmy, że teraz nie najgorzej, ale też nie niewiadomo jakie kokosy. @Piotrek - w tamtym okresie podobnie jak ja wtedy. @Łukasz - nie mam pojęcia. Nie pytam o takie rzeczy. Na pierwszej randce płaciłam ja, bo on nie wziął portfela z auta. Nie mam problemu z płaceniem za siebie, chociaż pierwszy raz zdarzył mi się taki przypadek Ale potem już było normalnie. Raz on, raz ja i to raczej dlatego, że ja chciałam. 5. Nie jestem brzydka i gruba, ale chyba dość chłodna w pierwszych kontaktach. Często słyszałam, że niedostępna, że ktoś nawet się nie próbował ze mną umówić, bo wiedziałby, że nie ma szans, że w szkole robili zakłady, kto zdobędzie "platynową płytę" i że jestem porshe wśród maluchów. Wypadałoby powiedzieć, że jestem ładna, ale niespecjalnie to odczuwam. Rzadko zdarza się, aby ktoś był do mnie bezpośredni i się chciał ze mną umówić. Kolega z którym pracuję, a z którym razem chodziłam do LO powiedział mi ostatnio, że strasznie mu się podobałam, ale się mnie bał i że okazuje się, że nie było czego, bo jestem zwyczajną, miłą dziewczyną. @Piotrek, Łukasz - sama nie wiem. Mi się podobali. Ciężko mi ocenić. Dużo tych pytań. Na resztę postaram się odpowiedzieć później, bo muszę wyjść. Ps. Napisałam jeszcze parę zdań do Lalki i Tytusa, ale gdzieś mi uciekło. Postaram się odpowiedzieć jak wrócę i będę miała czas. Dzisiaj jestem zabiegana.
  8. Przy ostatniej relacji przyznam, że byłam naiwna. Dziwna była ta znajomość. Jednak święta tez nie byłam. Więcej napiszę na pewno wraz z późniejszymi komentarzami. Jednak przy Piotrku tak nie mogłabym powiedzieć. To był mężczyzna, który zawsze był taki jak powinien. Spędzaliśmy z sobą bardzo dużo czasu. Po mojej obronie mieliśmy w planach razem zamieszkać, planowaliśmy ślub w przyszłości, nadawaliśmy imiona naszym przyszłym dzieciom, znaliśmy swoje rodziny, przyjaciół, wyjeżdżaliśmy na weekendy i byliśmy razem na wakacjach. Cokolwiek by się nie działo w moim życiu zawsze był. Gdy zmieniałam pracę mnie wspierał, gdy miałam egzaminy potrafił ze mną siedzieć pół nocy i przepytywać, abym zdała, potrafił wstać rano i zawieźć mnie do pracy, gdy zepsuł mi się samochód, czy przywieźć mi bez powodu śniadanie. I działało to w dwie strony. Sama dałam mu wszystko, co było najlepsze we mnie. Jego "związek" z mężatką zaczął się dużo wcześniej niż my się poznaliśmy. 5 lat od niego starsza. Podobno miał jak chciał i co chciał i tylko w pracy. Ze mną miał zwykły seks i przynajmniej nic mi nie wiadomo, aby mu coś brakowało w tej kwestii. Mój brat kiedyś skwitował krótko, że ten... miał kompleks dziwki i madonny. Chyba dalej nie mogę tego zrozumieć.
  9. Drodzy mężczyźni pomóżcie mi Was zrozumieć. Naprawdę lubię Wasz męski ród. Potraficie być fantastycznymi kolegami i partnerami, ale ja od 3 lat to chyba mam jakiegoś pecha albo mam jakieś złe wzorce w sobie i źle wybieram albo coś jest ze mną nie w porządku. 1) Trzy lata temu poznałam Piotrka. Zakochanie, szalona, cudowna miłość. Prawie rok takiej sielanki, że sama sobie zazdrościłam. W jeden dzień prysło wszystko. Zdradzał mnie z koleżanką z pracy - mężatką z którą regularnie sypiał od kilku lat. Gdy się wydało (dowiedziałam się od jej męża) napisał mi tylko smsa, że przeprasza i tyle go widziałam. W trakcie związku żyłam chyba tak jak Wy to piszecie w jakimś matrixie. Nic nie widziałam, nic się nie domyślałam. Do tej pory ciężko mi zrozumieć jak ktoś tak może udawać miłość, zdradzać, a na końcu praktycznie bez żadnego słowa zniknąć. Zbierałam się z tego rok. Długo analizowałam, co takiego przegapiłam, ale poza tym, że raz (kilka dni przed tym zdarzeniem) powiedział mi, że dobra ze mnie dziewczyna i że strasznie namieszał mi w życiu nic nie znalazłam. To powinna być dla mnie wtedy lampka ostrzegawcza, ale zdarzenie było jednorazowe. Niespecjalnie przywiązałam do tego wagę. Poza tym zawsze według niego byłam cudowna, idealna, piękna, inteligentna, jedyna, po prostu najlepsza z najlepszych. Jak widać tak nie było. Pogodziłam się w końcu z tym. Długo nie mogłam i nie chciałam się z nikim umawiać. Nie byłam na to gotowa, aż poznałam Łukasza. 2) Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenie byłam ostrożna. Na początku bardzo zdystansowana, ale dałam się w końcu zaprosić na jedną randkę i kolejną i kolejną. On od początku bardzo zaangażowany, ja coraz bardziej z każdym spotkaniem. Zaczęłam się cieszyć, że poznałam wreszcie kogoś, do kogo jestem w stanie coś poczuć i nagle koniec. Wyczulona już na pewne rzeczy zaczęło mi się coś nie podobać. Daleka koleżanka napisała do mnie czy tego mężczyznę znam, bo ciągle jej wysyła zaproszenia na fb. Innym razem przyłapałam go na kłamstwie (wstawił post nieswojego autorstwa podając jako własny, gdy go zapytałam czy to jego okłamał również i mnie). Ciągle lajki i komentarze pod zdjęciami koleżanek. Reaguję na takie rzeczy. Początek znajomości powinien przecież być idealny, a tu wszystko mi w pewnym momencie zaczęło podpowiadać, że coś jest nie tak. Rozmawiałam z nim. Niczego nie pomijałam, ale wychodziłam w jego oczach raczej na czepialską (a podobno mamy mówić wprost co nam leży na sercu). Oczywiście za każdym razem mnie ugłaskiwał. Jednak z dnia na dzień widziałam, że jego zaangażowanie mija. Coraz mniej spotkań, telefonów, kontaktu. Zerwałam z nim, bo źle się czułam. Jakbym była z braku laku. Nie chciałam znowu doświadczyć "iluzji miłości". Jednak rozum swoje, a serce swoje. Dwa tygodnie później spotkaliśmy się, wszystko sobie wyjaśniliśmy i postanowiliśmy spróbować raz jeszcze. Tak, znowu usłyszałam, że jestem ideałem, a kilka dni później zerwał ze mną... Powód? Niedostatecznie przejęłam się jego zdrowiem i zamiast podpytać go o nie bardziej to ja napisałam, że szkoda, że się nie zobaczymy. Zerwał ze mną ostatecznie na spotkaniu i to wymuszonym przeze mnie. Rozstaliśmy się pokojowo, przyjęłam to do wiadomości. Intuicja mi podpowiadała, że kryje się za tym inna kobieta, ale nie mogłam być tego pewna. Odezwał się po 2 miesiącach. Rozmawialiśmy jak znajomi. Zaproponował mi FwB. Grzecznie, ale odmówiłam. Rozmawialiśmy co 2-3 dni o wszystkim i niczym. Nie będę kłamać, że gdzieś tam w środku tęskniłam za nim, ale skoro tak to miało wyglądać to nie dałam po sobie nic poznać. Poza tym, że napisałam mu, że bardzo mi wtedy zależało i że wiadomo, że było mi przykro, że taki był koniec, ale co zrobić. Pewnego dnia znowu się na mnie wkurzył o jakąś pierdołę i przestał się odzywać. Wysiadłam. Zerwałam kontakt całkowicie. Facet po prostu nie dla mnie. Koniec. Cztery miesiące milczenia, aż zdarzyło się coś, że musieliśmy na chwilę wznowić kontakt. Mam chyba zdolność do szybkiego zapominania o czyichś przewinieniach, bo pisałam z nim normalnie. Dalej tęskniłam i zazwyczaj jestem racjonalna i nie wiem co mi przyszło do głowy, że po tej rozmowie na drugi dzień zapytałam się czy się ze mną spotka. Kompletnie mnie zignorował. Dziwnie się po tych przejściach czuję. Mam wrażenie, że miłość mnie omija. Nie wiem co robię źle, że tak to się kończy. Tutaj jestem w jednym momencie dla kogoś wszystkim a w następnej wszystko się obraca o 180 stopni. Przed tymi zdarzeniami byłam w 2-letnim związku. Nie wyszło, bo byliśmy młodzi i to ja wtedy zerwałam. Jednak jak patrzę się teraz na tego mężczyznę to cieszę się, że z nim nie jestem. Zdradzał swoją następną partnerkę kilka miesięcy przed ślubem i zrobił innej dziecko, więc raczej na tym nie straciłam. I można by powiedzieć, że to moja wina bo ja wybieram bad boyów. Jednak to normalni, zwykli mężczyźni. Miliony takich chodzą po świecie. Nie wiem do kogo się z tym wszystkim zwrócić jak nie do Was. Może pomożecie mi rozwiązać tę zagadkę?
  10. Coca-cola

    Powitanie

    Cześć, jestem Emilia :) Dlaczego tu się znalazłam będzie w moim poście w Rezerwacie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.