Skocz do zawartości

Echo

Samice
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Echo

  1. Jednak chyba strzelił focha o to moje nieodpisywanie i dlatego się tak zachowywał. Ostatnio zaczęłam się częściej do niego odzywać i znów stałam się cieplejsza dla niego i... on automatycznie od razu też. Więc wniosek z tego, że nie będę już mu odpisywała z takim opóźnieniem. A co do krytyki tutaj- liczyłam się z nią bo w końcu nie jest to typowa, czy wzorcowa relacja, ale trudno.. Mimo to niektóre rady tutaj mi pomogły
  2. Nie, po prostu nie zamierzam się mu na pewno narzucać. Nawet jeśli kiedys ze mną zerwie. Uważam, że zatrzymywanie kogoś na siłę mija się z celem. Co do wyznań, że mi na nim zalezy, to myślę, że nawet nie były potrzebne bo sam to czasem widział- wtedy kiedy było między nami dobrze. Ale kiedy on się dystansuje to ja robię to samo i wtedy mu miłości wyznawać nie będę bo postanowiłam sobie, że nie będę za nim biegać chocbym nie wiem jak tęskniła. Tak już mam, moze to i wada...
  3. Nie, to nie w moim stylu i jestem na 100% pewna, że wtedy powiem mu, że skoro podjął taką decyzje to rozumiem to. Zalezy mi na nim, ale nic na siłę... Problem w tym, że właśnie on nie zawsze trzyma się naszego układu...Takie jak to ktoś trafnie wyżej określił "push and pull" i to z obu stron. Nasza relacja przypomina trochę taką sinusoidę, raz jest cudownie, czule i tak np. kilka tygodni, a później ochłodzenie z jednej lub drugiej strony i tak w kółko. Choć teraz ja schrzaniłam trochę niestety.
  4. Nie zamierzam się też napraszać ani go do niczego zmuszać, jak nie to nie, w końcu faktycznie znajdę sobie kogoś na stałe i tak sie to skończy skoro on nie chce się deklarować...Chyba, że podejmie w końcu decyzję.
  5. Może nie tyle deklaracji,co powiedział mi kiedyś, że źle by się z tym czuł gdybym sypiała z kimś innym,nieraz wypytywał też czy na pewno nie ma kogoś poza nim. Może i miałam, ale sama się w tym wszystkim pogubiłam... Dla mnie też nie jest to proste, pomimo, ze sama się niby godze na ta relację, więc nie czuję się w żaden sposób pokrzywdzona. Ale nie zmienia to faktu, że czasem też jest mi cięzko i mam wątpliwości, może dlatego wtedy w takich chwilach się wycofuję...
  6. Chwilę mnie tu nie było. W końcu się odezwał, nawet zaproponował spotkanie, ale znów widzę dystans u niego jakiego jeszcze do niedawna nie było. Niestety chyba masz rację bo teraz znów się zdystansował. Niby proponuje spotkanie, ale juz nie jest tak entuzjatycznie do tego nastawiony. Muszę odbudować z nim to co było, a wtedy będzie dobry czas porozmawiać na poważnie. Tylko co zrobić żeby znowu mi zaufał? Jak narazie moje przeprosiny czy zapewnienia mało co dały... On niby mówi, że tego ode mnie nie wymaga, że nie jest na mnie zły. Ale nie trzeba mówić pewnych rzeczy wprost, ja i tak swoje wiem, że się między nami popsuło. A już wszystko szło w dobrą stronę... Zawaliłam, wiem...
  7. Chwilę mnie tu nie było, więc później odpiszę na wcześniejsze pytania bo co zaraz musze znowu uciekać, ale narazie zadam jeszcze jedno pytanie co myślicie o takim rozwiązaniu żebym postawiła wszystko na jedną kartę? Tzn. nie stawiając mu ultimatum powiedziałabym, że odchodzę bo nie chcę czuć się juz tą drugą, że zyczę mu wszystkiego dobrego, ale już mam dość czekania. Oczywiście zrobiłabym to w życzliwy sposób bo nie jestem do niego wrogo nastawiona. Wtedy nie byłby do niczego przymuszany bo nie powiedziałabym " albo żona, albo ja", tylko po prostu odeszłabym komunikując dlaczego. Może wtedy byłaby szansa żeby się określił? Bo narazie to on chce być może zjeść ciastko i mieć ciasto, bo nic go do tej decyzji nie śpieszy. A jeśli nawet by mnie nie wybrał to chociaż miałabym jasną sytuację
  8. Sorki, ale nie nadążam żeby odpowiadać wszystkim na raz, nie wynika to z ignorowania Ciebie. Może nie tyle winy bo to nie ja doprowadziłam do separacji, nie zamierzałbym też ograniczać mu kontaktów z dziećmi, gdyby wybrał mnie, ale też nie jest to dla mnie łatwa sytuacja, więc nieraz zastanawiałam się nad odejściem.
  9. A jeśli jest to tzw. związek pusty, to też Twoim zdaniem powinno sie go ciągnąć ze względu na dzieci? Zresztą to on sam podejmie decyzję, ja nie zamierzam go do niczego zmuszać, szantażować, ani nic podobnego. Także będzie to tylko jego decyzja, niczym nieprzymuszona.
  10. Aha, czyli rozumiem, że jesteś zdania, że kiedy ma sie dzieci, to powinno się trwać w małżeństwie choćby nie wiem co. No ja jednak jestem innego zdania bo sama mam rodziców po rozwodzie i uważam, że dobrze się stało.
  11. Pewnie, że mam oczekiwania, jak każdy chyba, a czy on będzie chciał je spełnić to zobaczymy, ale do robienia jazd to mi daleko bo uważam, że nic na siłę i one do niczego dobrego nie prowadzą, a to co on chce mi dać od siebie, powinno wyjść od niego bez mojego przymusu. Nie robię tego w celu usidlenia go, czy jakiegoś wyrachowania, po prostu chcę być szczęśliwa, a co do dzieci to uważasz, że warto tkwić w nie całkiem szczęśliwym małżeństwie tylko dla nich? Myślisz, że to dla nich dobre na dłuższą metę?
  12. Nie, nie jest to niewygodne, nie zauważyłam pytania. Dwójkę, ale przecież dla swoich dzieci zawsze byłby ojcem i by od nich nie odszedł, znam go też na tyle, że jestem pewna, że by sie od nich nie odwrócił, a i tak teraz mieszkają osobno, do czego ja sie nie przyczyniłam bo zanim mnie poznał się wyprowadził. Z tym się absolutnie nie zgadzam i będę życzyła mu jak najlepiej nawet jeśli nam się nie uda. @Taboo- tak, potrafię być sama, nie jest to pierwszy lepszy facet, ale blisko mojego ideału i dlatego mi na nim zależy jeśli chodzi o jego charakter, poglądy, wygląd, seks, ogólnie to napiszę tak, że miałam kilku partnerów na stałe, ale na nim chyba zalezy mi najbardziej.
  13. Też myślę, że tak było. Tylko, że ja mu odpisałam wtedy po ponad dobie i to kiedy życzył mi powodzenia w ważnym dla mnie dniu, w którym miałam egzamin, więc uznałam, że mógł poczuć się trochę olany bo jednak on zawsze odpisuje mi tego samego dnia, albo oddzwania. I to mógł tez byc mały kamyczek, który ruszył lawinę naszych nieporozumień, bo przed tym moim nieodpisaniem był jeszcze dla mnie ciepły, a później był ten mój wyjazd ze znajomymi, po którym ochłodziło się jeszcze bardziej, aż do naszego ostatniego spotkania, na którym rozmowa wyglądała tak jak opisałam. Jednak chyba Jan III Wspaniały też ma rację, że oprócz tego włączyła się mu refleksja i się wycofał bo sam mi kiedys mówił, że tak własnie jest i musiał w sobie stłumic uczucia. To trudne pytanie, powiem szczerze. Pewnie, że o tym myslałam, ale uznałam, że skoro są w separacji i mieszkają osobno, to nie stało się bez przyczyny, więc nie wiem czy na miejscu jego żony miałabym pretensje, że się z kimś spotyka.
  14. Nie po sekundzie, ale on wtedy życzył mi powodzenia w ważnym dla mnie dniu bo na egzaminie, a ja odpisałam ponad dobę później, więc uznałam, że mógł poczuć się trochę olany, szczególnie, że wtedy widać było, że mu zależy i nie chciałam tego zepsuć. Niestety zepsuło bo to był mały kamyczek, który ruszył całą lawinę tego, że nasze relacje się popsuły bo później był ten mój wyjazd ze znajomymi i ochłodziło się jeszcze bardziej, aż na ostatnim spotkaniu tak się potoczyła rozmowa jak opisałam.
  15. Wtedy akurat myślę, że tak bo nie było zagrożenia z mojej strony, że odejdę. Poza tym wtedy układało się nam bardzo dobrze. Ale oczywiście mogę się mylić.. A teraz pytanie z innej beczki- myślicie, że te moje zapewnienia, o których pisałam w pierwszym poście mogły go wystraszyć do tego stopnia, że postanowił to zakończyć?
  16. Być może, ale napisanie mi, że mnie kocha, czy to że sam się przyznał, że przestraszył się swojego zaangazowania już nie było przeze mnie dopowiedziane, ani też nie wynikało z mojego dopytywania sie bo sam z siebie tak powiedział. A później się wycofał... I tak jest w kółko.
  17. Akurat tego nie mówił po seksie ani w trakcie. Ja to mam wrażenie, że on czasami sam nie wie czego chce... W każdym razie robi mi nieraz nadzieję swoim zachowaniem.
  18. No ok, skoro układy są jasne, to takim razie nie rozumiem jego zmiany zachowania w ten sposób, że raz o mnie zabiega, a raz się oddala, a nawet to, że kiedyś powiedział mi, że kocha. To Twoim zdaniem jest fair w takim układzie? Gdyby traktował to na dystans od samego początku do teraz i jego zachowanie by się nie zmieniało, to wtedy nie robiłabym sobie pewnie żadnej nadziei. Ale kiedy w pewnym momencie zaczyna do mnie np. pisać, czy dzwonić codziennie, mówić, że tęskni, czy nawet sam przyznawać się, że bał się swojego zaangażowania to ja tez mam w tym momencie mętlik w głowie. I teraz, po kilku miesiącach znów taka sama sytuacja, że się bardzo do mnie zbliżył, a później oddalił.
  19. Napisałam tu prawdę, niby jestem kochanką, ale z żoną mieszka póki co osobno, inaczej bym się z nim nawe nie spotykała
  20. Był zazdrosny bo sam to nawet przyznał i powiedział też kiedyś, że jeśli sobie kogoś znajdę to mam mu o tym szczerze powiedzieć, a on sie wycofa i przyznał, że ciężko by mu było znieść, że np sypiam z kimś innym. Sam jest obecnie w separacji, więc sytuacja u niego jest dość skomplikowana i powiedział, że to własnie dlatego nie może się angażować... Nie wiem, byc może błędnie zinterpretowałam jego ostatnie zachowanie, ale to żebym się nie angażowała bo jeszcze się nie rozwiódł i nie wie czy nie wróci do żony, powiedział na samym początku. A później zaczął mnie traktować cieplej, częściej pisał i dzwonił ( praktycznie codziennie), wysyłał jakieś emotikonki serduszka (wiem, to może dziecinne, ale jednak wcześniej tego nie robił) i ogólnie zaczął być bardzo czuły. Kilka miesięcy temu była bardzo podobna sytuacja, że się do mnie zbliżył, a potem oddalił i powiedział, że sam przestraszył się swojego zaangażowania i choć miał na końcu języka, że mnie kocha to musiał to w sobie stłumić... Nie wiem co o tym mysleć na ile to była prawda, na ile pretekst... Aha i też kilka miesięcy temu napisał mi - co prawda jak był chyba wstawiony, że mnie kocha, później pisał dalsze smsy, że chciałby się do mnie przytulić teraz itd., a ja zadzwoniłam do niego następnego dni i powiedziałam, że chyba nie powinniśmy sie spieszyć z taimi deklaracjami. Wtedy znów relacja się schłodziła. Ogólnie to wygląda to w ten sposób, że raz okazuje mi dość dużo zainteresowania, ja zaczynam sie w to wkręcać, a pózniej się oddala i tak w kółko... A tą żoną, z którą jest w separacji ma również dzieci, więc to dodatkowo komplikuje sprawę.
  21. Cześć. Piszę tutaj bo nie wiem czy facet, z którym się spotykam nie chce własnie zerwać znajomości, dlatego może wy posłużycie mi męską radą co najlepiej zrobić w tej sytuacji i czy w ogóle coś da się zrobić. Ale do początku. Spotykałam się z facetem w tzw. luźnym związku przez pół roku. Luźnym, czyli z założenia bez zobowiązań, co on sam narzucił, a ja na to przystałam bo wtedy jeszcze nic do niego nie czułam. Jednak miałam wrażenie,że od pewnego czasu on zaczyna sie w to coraz bardziej angażować tzn. stał się czulszy, częściej się odzywał i ogólnie widziałam pozytywną zmianę w jego zachowaniu. Kiedy dostałam nową pracę zażartował, że jestem pierwszą hostessą, z którą poszedł do łóżka i ma nadzieję, że ostatnią- niby żart, ale zabrzmiało trochę jak deklaracja? Ja sama też automatycznie stałam się dla niego cieplejsza o bardziej czuła, ale też nie osaczałam go bo nie było tez konkretnych wyznań. Ostatnio stał się jednak też bardziej zazdrosny, kiedy wyjechałam ze swoimi znajomymi bez niego ( w końcu nadal była to relacja bez zobowiązań), nie odpisałam mu też od razu na smsa, w którym życzył mi powodzenia na egzaminie- tak, wiem, że źle to wyszło, ale tego dnia byłam zabiegana i odpisałam mu następnego dnia rano. Nie wiem czy nie miał o to do mnie urazy bo wtedy też odpisał ze sporym opóźnieniem, co raczej się mu nie zdarza, więc nie jestem pewna czy nie zrobił tego specjalnie. Od tego momentu przestał też tak często pisać jak to było ostatnio i zwracał się do mnie bardziej oficjalnie, choc dalej miło, więc pomyślałam, że się do mnie po prostu zdystansował.Postanowiłam z nim to przegadać i przeprosić za to, że czasem zdarza mi się odpisać z opóźnieniem ( np. przez dobę), ale że postaram się żeby zdarzało się to jak najrzadziej i że na tych wakacjach z nikim nie kręciłam, że spotykam się tylko z nim. Na co on powiedział, że nie muszę się mu tłumaczyć bo "układ jest klarowny" i uciął ta rozmowę żartem " czy chcę klapa w d**ę". Później jednak znów był czuły, przytulał sie do mnie, przepraszał ,że musi wracać do domu i jakby znowu nastąpiła w nim zmiana na lepsze.Niestety od tego czasu nie odzywa sie kilka dni. Ja tez milczę bo ostatnio odzywałam się częściej- od tego momentu kiedy się zdystansował. Zdarzało się tak wcześniej kiedy sie dystansował z jakiegos powodu, ale przez ostatnie miesiące raczej tak nie było bo wtedy zblizyliśmy się do siebie.Możliwe, ze go wystraszyłam i on przez to zerwie znajomość? Wy byście się wystraszyli na jego miejscu, że jestem w nim jakaś zakochana po uszy? Czy to raczej chodzi o to, że miałam dobre przeczucie z tym, że zaczął się ostatnio angażować, jednak zniechęcił się moim zachowaniem ostatnio? Zdaje sobie sprawę, że nie odpisanie na smsa nie jest miłe i tutaj popełniłam błąd, no ale czasu nie cofnę...
  22. Echo

    Hej

    Cześć Znalazłam to forum bo potrzebuje waszej męskiej rady i myślę, że najlepiej mi cokolwiek podpowiecie jeśli chodzi o relacje z facetem, ale o tym więcej w temacie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.