Skocz do zawartości

Fenster

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Fenster

  1. Witajcie, poszukuję adwokata dla kuzyna którego żona chce wydoić z dzieci i kasy. Ogólnie sprawa kiepska bo chłopaczyna pracował i utrzymywał rodzinę, a Pani za jego plecami spotykała się z dawną miłością. Teraz siedzi na socjalnym i chce dostawać grube alimenty. Czy możecie kogoś polecić z Łodzi lub województwa łódzkiego kto pomaga w takich sprawach?
  2. Witajcie Bracia, Dzięki wielkie za tak duży odzew. Motywem przewodnim jaki się wyłaniał z waszych porad było "spierdalanie" od panny i wziąłem to sobie do serca. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Jak pisałem kłóciliśmy się aktualnie o nazwisko. Ultimatum było bym porzucił swoje. Po przeczytaniu wszystkich wpisów przemyślałem to o czym wspominaliście i podjąłem decyzję. Była dość trudna i boląca, ale zdobyłem się na odwagę, choć cholernie ciężko to przyszło. Dzisiejszego dnia chciałem to wszystko ukrócić. Zacząłem od tematu intercyzy. Na początku spytała: "A co to?", jakby nigdy o tym nie słyszała. Wytłumaczyłem jej po krótce na czym polega i dlaczego chciałbym ją z nią podpisać. Nie trwało długo, jak ujrzałem ją całą zalaną łzami. Zaczęła ze mnie szydzić, oskarżać o brak zaufania i o to, że zależy mi tylko na pieniądzach, a nie na miłości. Nasłuchałem się, jakie to mam wydumane ego i że myślę tylko o sobie.. Odwołałem się do jej uporu przy nazwisku, którego nie chciała w ogóle słuchać twierdząc, że to zupełnie co innego. Ryk i morze łez były obecne przez połowę dnia. Powiedziałem jej, że będzie po mojemu i żadna inna opcja nie wchodzi w grę. Starałem się być stanowczy i bezkompromisowy. Powiedziała, że nie chce zmieniać nazwiska na moje i że ja jej nie daję żadnego wyjścia, ustawiając ją tym samym pod ścianą. W końcu po dłuższej wymianie zdań usłyszałem z jej ust: "... ja w takim razie się wyprowadzam". Po tym jak tylko to powiedziała, zapaliła mi się lampka w głowie i bez zastanowienia powiedziałem do niej: "proszę, droga wolna". Panna zrobiła wielkie zdziwione oczy i mocno się obruszyła krzycząc z wyrzutem, że jak mogłem tak do niej powiedzieć. Jak mogłem tak łatwo zrezygnować z tak długiej i pięknie zapowiadającej się historii miłosnej. Nie starałem się tego tłumaczyć, tylko poszedłem do sypialni, wyciągnąłem jej torbę na ubrania, rzuciłem przy kanapie. Wpadła w histerię i z godzinę płakała jak niemowlak. Ja w tym czasie oglądałem telewizję, ale w środku byłem jak pęknięta szklanka. Biłem się z myślami, zastanawiałem się czy dobrze robię? Tyle wspólnych chwil i wszystko to jak krew w piach. Jak już się uspokoiła, przyszła do mnie i powiedziała, że zgadza się by nosić moje nazwisko, dodając że decydując się na to, nigdy nie będzie ze mną szczęśliwa. Zatkało mnie i nie wiedziałem co powiedzieć. W pierwszej chwili miałem biec do niej z podziękowaniami za tak odważną decyzję, ale jednak chciałem dalej trzymać się planu. Odpowiedziałem, że po takiej akcji nie jestem pewien, czy mogę jej ponownie zaufać, dodając że jeśli takie akcje dzieją się przed ślubem, to czego mam się spodziewać później... To już chyba przelało czarę goryczy.. Panna zaczęła mnie obrzucać wulgaryzmami i różnymi inwektywami, które nie nadają się do cytowania. Spakowała się, zadzwoniła po ojca, który przyjechał w 10 minut i ją zabrał do domu. Dostałem od niej wiadomość na messengerze, że jutro wróci po resztę. Chce ją spakować i wystawić przed bramę, by nie musieć jej oglądać ponownie. Najgorszy jest ten płacz i histeria w którą wpada. Ciężko to jakkolwiek przetrwać. Siedzę teraz sam w domu i tłukę się z myślami czy dobrze zrobiłem. Nie powiem, ale trochę mnie to wszystko dobiło i gdybym nie był na antybiotyku, to napiłbym się by jakoś to przetrawić. Tak już od pewnego czasu otrzymywałem od niej znaki, że nie liczy się z moim zdaniem i gardzi mną w towarzystwie wyciągając na tapetę moje potknięcia, czy przywary, które jej u mnie nie pasowały. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłem. Jeśli tekst będzie mało czytelny, wybaczcie ale jeszcze trzęsą mi się ręce gdy to piszę. Jutro przeczytam tekst Mosze Reda i wezmę się za tym razem "dokładne" czytanie tego co jest na tym forum zawarte. Dziś już mam wszystkiego dość... Fenster.
  3. Witajcie Bracia. Jak już niektórzy mogli się dowiedzieć po moim poście w zakładce przedstaw sie, mam 26 lat i kobietę z którą jestem zaręczony na karku. Poznaliśmy się na studiach i jak to zwykle w takich historiach bywa zakochałem się (do wczoraj myślałem że z wzajemnością). Ona była piękną, radosną kobieta i do mnie zarywała. Ja byłem po świeżo zakończonym związku z inną i nie miałem ochoty na nowe przechodzenie przez tą samą udrękę. Dodam że czytałem już forum od pewnego czasu, ale jak widać dość nie dokładnie bo dałem się podejść jak dziecko. Zdziwiło mnie że za każdym razem gdy się spotykaliśmy ona nie leciała tzw "schematem", wydała mi się zupełnie inna od tych, z którymi miałem wcześniej do czynienia oraz od przypadków poruszanych na forum. Nim się obejrzałem zleciał nam rok związku... Wszystko było pięknie. Kwitła miłość, seksu co nie miara. I zaczęło sie.. Stwierdziła że skoro nam jest dobrze i się układa to warto by sformalizować nasz związek. Nadmieniam, że nie mieszkaliśmy dotąd razem. Ona z rodziną i ja również. Nie chciałem się jeszcze oświadczać, starałem się jej tłumaczyć że mamy jeszcze czas, jesteśmy młodzi oraz że warto by się najpierw ustatkować a potem podejmować kolejne działania związane z przyszłością. Nie przemawiały do niej żadne argumenty, aż doszło do sytuacji w której wymusiła na mnie zaręczyny groźba odejścia, wzbogaconą o wielki psikliwy płacz. Ja jak dobry piesek, który boi się by nie zabrano mu kości pognałem ile sił w nogach, kupilem pierścionek, wykupiłem wyjazd i bez zbędnych słów zabrałem ją w podróż na której się oświadczyłem. Zadowolenia nie było końca.. myślałem że na jakiś czas będę mieć spokój. Ale okazało się że grubo się myliłem. Nim udało się ochłonąć z zaręczynowego klimatu, to już mieliśmy salę, kamerzystę, fotografa, orkiestrę i samochód do ślubu. Jakby miała to zaplanowane od dłuższego czasu. Zamieszkaliśmy razem w domu z którego wyprowadzili się moi rodzice. Ona pracowała na etacie w firmie, ja dorabiałem na magazynie mając w planach wspólne rozkręcenie interesu zaraz po zakończeniu umowy o pracę. Póki co sam zarabiam i utrzymuje nas oboje. Pieniędzy nie starcza nam by coś odlozyc, a co dopiero mówić o własnym biznesie. Ona się tym nie przejmuje. Pojawił się nagle temat dzieci. Nalega do tej pory, mówi że ma już odpowiedni wiek (jest starsza o rok) i dłuższe czekanie może jej pozbawić możliwości zajścia w ciążę. Dobrze że chociaż tego nie ukrywa... Ocknąłem się niedawno i póki co mamy ciche dni. Pokłóciła się ze mną o nazwisko oraz jak mają nazywać się nasze dzieci. Uważam że kobieta powinna przyjąć nazwisko męża. Ona w ogóle nie chce tego słyszeć. Wręcz stawia mi ultimatum co do wyboru jej nazwiska. Zasłania się tradycją rodzinną. Pojawia mi się w myślach obraz by ją zostawić. I tak siedzę na forum i czytam posty o rozwodach i manipulacjach kobiet. I coraz bardziej staram się iść w kierunku zrzucenia białej zbroi. W sumie to tyle.. Fenster.
  4. Hej, hej! Jeśli chodzi o mieszkanie razem to dzieliliśmy koszty na pół i póki co jakoś to szło, do czasu aż nie straciła pracy, a do nowej jakoś daleko i od dwóch miesięcy na opłaty łoże ja. Najbardziej przeraża mnie temat ślubu i dzieci, który porusza przy najbliższej możliwej okazji. Ostatnio mieliśmy dość poważną kłótnie z powodu zmiany nazwiska po ślubie. Chciała bym przyjął jej, bo moje kojarzy się z "pijakiem" i że jest to jedno z popularniejszych. Postawiłem na swoim i od tego momentu mamy ciche dni. Stąd też moja wizyta na forum Fenster.
  5. Cześć wszystkim! Od jakiegoś czasu czytam forum i słucham audycji Marka. Mam 26 lat i mieszkam z narzeczoną. Byłem jak dotąd myślałem w szczęśliwym związku, w którym wiele rzeczy mi przeszkadzało, ale starałem się nie zwracać na nie uwagi tłumacząc to wszystko "miłością". Dopiero od niedawna dotarło do mnie jak głęboko wkopałem się w relacji z kobietą i jak moja zbroja lśni nawet w pochmurne wieczory ;) Mam nadzieję na owocny pobyt tutaj i wiele ciekawych porad Fenster.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.