Rzucam hasło "Wynagrodzenie". Nie wiem, może podobny temat był już przerabiany. Jeżeli tak, to wskażcie tyko gdzie. Pracuję jako klasowy urzędas i dorabiam na zlecenie. Męcze się jak nie wiem, ale muszę mieć staż pracy żeby podejść do egazminu zawodowego. Choć dżentelmeni o pieniądzach nic, a nic nie mówią, to zaznaczam że nie pytam o wysokość osiąganego wynagrodzenia, bo wiadomo że jest różne (branża, wykształcenie, zdolności, etc.). Moje przemyślenia kierują się w kierunku pytania: jakie wynagrodzenie wg Was jest tym minimalnym, które zapewnia niezależność i normalne życie? Uważam, że moje zarobki, w kontekście doświadczeni zawodowego, rodzaju wykonywanych obowiązków, faktu dodatkowych godzin, jest żenująco małe i są momenty, że się mega nakręcam (negatywnie). Oczywiście nakładają się tu jeszcze inne rzeczy, ale o tym może napiszę w innym miejscu. Po opamiętaniu się (np. po lekturze forum albo bloga Marka;) kilka tygodni zajmuje mi dojście do psychicznej równowagi. Z tym, że w głowie (może podświadomości) ciągle mam to przeświadczenie, że muszę się pilnować, nie czytać głupot z onetu, ani żadnych fachowców nt. rynku pracy, itd. Myślę, że mam relatywnie dobre życie, ale ciągle trudno mi o ten mityczny wewnętrzny spokój ducha. Szukam, analizuję i pytam Was? Bo może ja mam jakieś nierealne wyobrażenia. Pozdrawiam. ps. oczywiście historie zawodowe (o ile będą pouczające) też są mile widziane.