Witam Szanownych Panów.
Nie wytrzymałam nerwowo, i pragnę przedstawić swoje zdanie na parę tematów, oraz swoją historię. :)
Jestem samotną matką dwojga dzieci, nie ukrywając, mają innych ojców. Tak wiem puszczalska dz***a ze mnie. Rozumiem.
Tak Wy to ocenicie po przeczytaniu tego jednego zdania. Gratuluję.
I historia w Waszych głowach będzie się dalej rozwijać, że nieustannie szukam tatuśka-bankomatu dla swoich dzieci, nic nie umiem, mam dwie lewe ręce, i zarabiam 1000 zł, mieszkam ze swoją matką, która tym wszystkim zarządza. Hahaha.
Przedstawię swoją historię w wielkim skrócie, może coś Wam to da do myślenia.
Nie jestem sama ze swojej winy. Tata małej od nas odszedł, dlatego, że jego babka robiła mu wodę z mózgu. Nie godziła się na na to, aby on ze mną był, ciągle opowieści, że to mezalians, że sam sobie lepiej będzie radził. Byłam w ciąży, i bez słowa ode mnie odszedł. Od tego momentu walczę, o siebie o dzieciaki o lepsze jutro. Samiec alfa nawet nie chce słyszeć co się dzieje z dzieckiem.
Do porodu pracowałam, aby mała miała wszystko. Jestem całkowicie nie zależna
Poznałam człowieka idealnego. Wszystko fajnie się układało, kolejna ciąża. Odezwał się do niego brat i wciągnął w niekończącą się imprezę.
Wyrwałam się z domu rodzinnego. Sama z dwojgiem maluchów do całkiem innego miasta, i świetnie sobie radzimy. Dzieciaki mają prywatny żłobek, angielski, pracuje na dwa etaty (własna działalność), mam samochód, mieszkanie co prawda wynajęte, ale powoli.
I to Wy Panowie teraz będziecie nazywać mnie puszczalską, oklejać etykietami.
Zanim jednak każdą taką kobietę jak ja osądzicie. Weźcie się zastanówcie, historie są różne. I takie traktowanie to zwykłe chamstwo.
W ramach przypomnienia. Osoba, która Was urodziła to też kobieta.
Przestańcie się idealizować.
Pozdrawiam.