Skocz do zawartości

AdrianoPeruggio

Starszy Użytkownik
  • Postów

    2244
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez AdrianoPeruggio

  1. No i jeszcze jedna sprawa. Jeśli rzeczywiście religia to sposób, żeby księża wyciskali z wiernych kasę jak cytrynę, to coś mi się tu nie klei, żeby miliony ludzi szło na księdza żeby wydoić bliźnich z pieniędzy. Owszem, są wyjątki, że ktoś jest leniem i chce odśpiewać swoje i wyciągnąć łapczywie tłuste łapsko po kasę, albo do niczego się nie nadaje i chce strugać pobożnego. Ale czy na serio myślicie, że miliony młodych osób rezygnuje z seksu (albo co najmniej przyzwala, że będzie to śledzone i krytykowane, będą pod ciągłą presją i kontrolą, w samym męskim gronie), idzie do seminarium żeby wyciągać kasę na podstawie systemu wierzeń, który został wymyślony tylko w tym celu i trwa ponad 2000 lat? To tak jakby jakiś starożytny Midas wymyślił swoją religię na jej podstawie po 2000 lat młodzi adepci biznesu dalej na tym zarabiali? No ale skoro wymyślono ten system wierzeń, to czemu pozycja księdza została obwarowana celibatem i pokutą, czyżby zrobili sobie na złość? Powinni byli napisać Księgę, w której każdy ksiądz to nadczłowiek i ma prawo do 2 samic dziennie, wywodzących się z prostego ludu. Oczywiście padnie argument, że celibat służy temu, by finanse kleru nie rozeszły się w szwach, ale jak można twierdzić, że na przestrzeni 2000 lat miliony młodych chłopaków rezygnują z towarzystwa kobiet i wiedząc, że Biblia to lep na pieniądze, chcą się wzbogacić ale że kosztem tak samotnego życia? Trzeba by wierzyć w tą  Biblię żeby tak się poświęcić, rezygnować z wielu rzeczy, czy sama rezygnacja z kobiet i światowego życia to nie dowód na to, że wierzą, że ma to głębszy sens niż wypchanie brzucha?

  2. Nie no... Co do katolickiego wywiadu w konfesjonale to trochę przesada, bo gdyby tak było , to by wyszło do mediów, tym bardziej że K.katolicki ma wielu wrogów i spośród milionów księży na pewno ktoś by sypnął. Ogólnie podsumowując Twoje zdanie w temacie rozumiem, że negujesz Biblię, bo nie ma na nią dowodów. Ok, a czy nie sądzisz, że racjonalna jest postawa żeby się zabezpieczyć przed piekłem? To tak jakby ktoś Ci powiedział przed odlotem samolotu, że dojdzie do katastrofy, nie ma na to dowodów, ale wolisz  się chyba, mimo irracjonalności, zabezpieczyć? Nie ma dowodu...powietrza też nie widzisz, ale istnieje. Poza tym o piekle mówi chyba tylko chrześcijaństwo, inne religie nie, stąd uznałem, że lepiej, jak to robią ludzie z biznesplanem, założyć najgorszą możliwość, więc chcę wykluczyć ją poprzez spełnianie nakazów pochodzących od podmiotu, który wskazał na istnienie najgorszego scenariusza.

    No i na koniec-miałem swego czasu poglądy ateistyczne, uważałem, że z boku na to patrząc, to, co robi ksiądz nie różni się niczym od wygibasów szamana w Afryce, jednak wskutek kontekstu kulturowego w Europie czynności księdza są normalne, a w Afryce to, co robi szaman. Jednak kilka lat temu doszło do dziwnego przypadku-pierwszy raz od kilku lat zaszedłem do księgarni z zamiarem zakupienia książki katolickiej, tak ni stąd ni zowąd, i nie uwierzycie, spotkałem w miejscu, gdzie nie byłem od lat księdza, który, jak się okazało, był księdzem w mojej parafii, z dzielnicy daleko od centrum miasta! Powiedziałem sobie, że to może jakiś znak, poza tym powtórzę, że lekarze nawet wypowiadali się o cudach w katolicyzmie, ojciec Pio miał stygmaty, cuda np. słynny cud słońca w Fatimie, widziały go tysiące osób, poza tym jakieś takie nienaturalne wsparcie dla ludzi Kościoła w zakresie walki z jego przeciwnikami, i nie piszę tu o cudach w stylu manna z nieba, ale różne ewidentne zbiegi okoliczności, znaki.

    Przepraszam że może Was zanudzam tematem, ale mając 26 lat doszedłem do wniosku, do którego dochodzi wielu po upływie dziesięcioleci-że rzeczy, które kiedyś uznawałem za ważne, to tak naprawdę bzdety, a liczy się tylko to, czy będę mieć szansę na coś dobrego po życiu, czy bardzo złego. I cały myk w tym, jak to opisuję, żeby wilk był syty i owca cała-a więc nędzna rozgryweczka człowieka pod tytułem pogram sobie z Bogiem i spróbuję uszczknąć trochę życiowego blichtru, zabawić się, a może będzie mi wybaczone. Mogę się w tych wszystkich wywodach mylić, ale jeśli się nie mylę...

  3. No ale było napisane w Biblii komu odpuścicie grzechy, będą im odpuszczone, więc spowiedź ma sens, a co do starych X Przykazań to pewnie masz na myśli, że wycięto fragment o czynieniu rzeźby i obrazu, miałem z tym kłopot, ale nauka katolicka już to wyjaśniła.

    Nawiasem mówiąc czytałem o pewnym schorzeniu, nie pamiętam jego nazwy, że pod wpływem dosłownego rozumienia Biblii ludzie rujnują sobie życie seksualne, bo się boją, czy nie popełnili grzechu, ja bardzo dobrze rozumiem, że z punktu widzenia czystej nauki, psychologii, psychiatrii  to nie jest normalne, ale tylko, jeśli zakładamy, że Boga nie ma. Z kolei jest coś takiego jak zakład Pascala, tzw. dowód na istnienie Boga, który dowodem oczywiście nie jest, ale mówi on, że jeśli Bóg  nie istnieje i w niego wierzymy to nic na tym nie stracimy, ale jeśli rzeczywiście jest, a nie wierzymy, to mamy przerąbane. No i tu wychodzi ludzka nędzna natura, bo de facto ludzie w zdecydowanej większości wierzą i  starają się nie grzeszyć, bo się boją, co będzie po życiu ziemskim, oczywiście strach jest gorszy niż miłość, któa miałaby prowadzić do Boga, dlatego ogólnie ciężko jest nie wierzyć ale i ciężko wierzyć.

  4. Kiedyś jak koleżanka spytała, czy mam dziewczynę, to powiedziałem specjalnie,że po co mi dziewczyna, skoro chodzę na dziwki:) Obruszyła się, a ja wiedziałem, że tak zareaguje, bo samice nie lubią konkurencji, kiedy idąc do prostytutki wydaję kasę i mam od razu dymanie, a na samice nie będące jawnymi k.... de facto wydaje się więcej w przeciągu czasu, a i tak trzeba się nachodzić, by wybłagać dymanie. Powiedziałem więc koleżance, że nie mam czasu na gierki więc płacę i się cieszę:) Nie można być żebrakiem łóżkowym ( termin z książki Pawła Śląskiego Hieny, modliszki, czarne wdowy) hahaha:) Poza tym oprócz prostytutek samice zazdroszczą młodszym i ładniejszym, czego koronnym dowodem jest fakt, że gdy Magda Ogórek wystartowałą na prezia, to nawet niby tak kochające kobiety feministki zawyły z oburzenia hahaha:) Więc wracając do tematu, kobiety znajdują się w dupie przez prostytutki i konkurencję również:) Zresztą prawie każda dupa jest jak prostytutka, tyle że wymaga o wiele więcej, daje o wiele mniej i trzeba się więcej natrudzić.

    • Like 5
  5. No właśnie na zdrowy rozum nikomu to nie szkodzi, jest zgodne z naturą, tak, ale niestety religia mówi co innego. Chciałbym się od tego odseparować, ale to mi ciąży w umyśle. No i tak sobie myślę, że gdyby nie religia, to życie byłoby gorsze, tzn. swiadomość że żyje się tylko raz ma swoje plusy, ale i minusy, tzn. człowiek żałowałby, że tak krótko ma swoją świadomość.  Poza tym gdyby nie nakazy religijne pod groźbą kary, to nie wiem jak Wy, ale ja być może nie miałbym żadnych oporów przed pewnymi rzeczami, pomijając prawo tworzone przez człowieka. Kurde, gdyby uwolnić się od tego myślenia o zbawieniu to byłbym taki wolny, a tak muszę kombinować, a i tak nic z tego może nie wyjść i zostanie wyszukać jedną dupę na całe życie, zgodnie z religią, ale co to wtedy za życie, jak człowiek do końca studiów nastawiał się na rozpustę i działanie pt. teraz sobie k... odbiję za wszystkie lata:)

  6. A ja bardzo polecam Wam książkę Pawła Śląskiego pt. Hieny, modliszki czarne wdowy-rzecz o kobiecych hienach, świetnie napisana! W dodatku dla równowagi autor wydał book o facetach-hieniarzach-czyli męskich odpowiednikach hien (a nie ich przydupasach) pt. Kurdupel czyli męska hiena. Miłej lektury!

  7. No mam pragnienie, mam-wyznaję zasadę wszystko albo nic. Jak tak się nad tym poważnie zastanawiam, to może zadziałam w ten sposób, że aby uniknąć grzechu niewybaczalnego przeciw Duchowi Św. zastosuję myk w postaci takiej, że nie będę konsumował kobiety aż do starości licząc na to, że potem się wyspowiadam, ale np. powiem sobie-2 lata ostrej zabawy a potem znaleźć sobie 1 żonę do końca życia. Ale i tu pojawia się problem, bo nie uśmiechają mi się wspólne dni spędzone z pomarszczoną babą, która po ślubie zmieniła się nie do poznania, na zasadzie-motylem byłem ale się roztyłem.

    Ogólnie to moim zdaniem grzechy związane z czystością są najtrudniejsze do opanowania, zresztą ciężko byłoby mi się wyspowiadać z pożądliwości wobec kobiet, bo nie widzę w tym nic złego, jak się nikomu krzywdy nie robi, a bez skruchy nie ma wybaczenia. Ech, gdyby nie ta religia...Powiem Wam że myśląc o tym, że nie mogę korzystać maxymalnie  z życia, obniża mi się motywacja do zarabiania kasy. Bo na co wymarzone samochody, ubrania? Żeby  zaimponować dupom, nie oszukujmy się.

    Światełkiem w tunelu jest wspomniana wyżej cwaniacka opcja-zaszaleć przez 2 lata, a potem z jedną raszplą do końca dni-ale po pierwsze to tylko półśrodek, a po drugie może znajdzie się wśród Was ktoś znający teologię, Biblię i wyjaśni mi z punktu widzenia katola czy protestola, jak by tu zadziałać.

    Uważam, że dupy są najważniejsze w życiu, co nie równa się że trzeba im włazić w tyłek, by się przypodobać. One po prostu dają najwiecej frajdy.

     

    PS. 1. Może ktoś wyjaśnić, o co biega w filmiku Leona?

           2. DamiPriv-możesz wyjaśnić sowje stanowisko ws. obrzydliwości? Bo rozumiem to tak że wg Ciebie obrzydliwe jest nakładanie na siebie ciężaru związanego z każdorazowym myśleniem pt. ''Co na ten temat mówi Biblia''? Poza tym jeśli chodzi o wiarygodność religii, to ja cały czas mam w głowie cudy katolicyzmu i to mnie skłania do wierzenia w tą religię, poza tym modlitwa do Boga dużo mi dała, czułem, że to ma sens, no ale tak może mówić jehowy, protestol czy wyznawca potwora spaghetti.

  8. Cześć,

    jestem od niedawna na tym forum i chciałem podzielić się z Wami kilkoma rzeczami, które mnie strasznie dręczą. Ma to związek z tym, że obecnie-jako absolwent uniwersytetu-stanąłem przed wyborem drogi życiowej, a jako że wskutek pewnych okoliczności mam sporo czasu na rozmyślania o swojej przyszłości, postanowiłem od kilku miesięcy bardzo mocno rozkminić temat życia w ogóle. Życia w odniesieniu do religii, moralności, zbawienia, finansów, dobrego samopoczucia.

     

    Nie myślcie że jestem jakiś nawiedzony, ale po prostu chciałbym poprosić Was o radę, jakie przyjąć stanowisko w tych kwestiach.

     

    Zacznijmy od tego, że skończyłem studia i po dłuższym zastanawianiu się, jaki zawód po nich wybrać, wybrałem jeden z kilku zawodów prawniczych. Jestem chrześcijaninem i rozmyślałem na wszystkie sposoby, jakie zawody w moim kierunku są najbardziej, że tak ujmę, moralne, i wskutek tego choćby adwokat czy komornik odpadły, mimo że adwokat to moje marzenie od małego, ale mniejsza z tym.

     

    Zamierzam działać w kierunku zdania egzaminu i praktyki w obranym obecnie zawodzie, i w tym punkcie moje sumienie jest raczej uspokojone.

     

    Ale pojawiła się inna kwestia. Jako osoba wierząca w Boga doszedłem do wniosku, że skoro Bóg istnieje, to istnieje i piekło, i to wieczne, więc trzeba by zrezygnować z życia doczesnego w takim wymiarze, w jakim przeszkadza ono pójść do nieba, bo myśląc czysto ekonomicznie, kalkulując i nie będąc jakimś oszołomem, to czym jest krótkie życie wobec wieczności?

     

    Ktoś pomyśli-czego on się nawąchał, że takie rzeczy pisze. No ale moją wiarę w chrześcijaństwo, katolicyzm umocniła wiedza nt. cudów Ojca Pio i tzw. cudu na niebie w Fatimie, gdy na początku lat 20tych-co komentowała prasa-tysiące ludzi było świadkiem pewnych ruchów na niebie, w miejscu gdzie doszło do objawień w Fatimie. Także nawet osoba racjonalna ma tutaj argument na istnienie Boga.

     

    Z drugiej strony Pan Marek, twórca tego forum, wydaje się negować wiarę  katolicką, gdyż twierdzi, że Biblię spisali ludzie, nie Bóg, ale z drugiej strony wierzy on chyba w jakąś formę bytów niecielesnych czy astralnych, gdzie również można zapytać, czy też ludzie tego nie wymyślili. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ na tym etapie zastanawiam się-czy przyjąć za pewnik tą wiarę, i ograniczyć uciechy życia, czy korzystać z niego na full.

     

    Pomyślicie-czemu walę takie rozkminy z kosmosu:) Więc muszę wyjaśnić Wam nieco moje dążenia. Od zawsze moim celem, było po studiach zostać bogatym, żyć bez ograniczeń, mieć mnóstwo lasek i obracać je co dzień, bo wyznaję zasadę, że jak żyć, to na maksa, chcę odbić sobie szarzyznę swojego dzieciństwa i realizować marzenia, pasje. Z drugiej strony wierząc w chrześcijaństwo, czy to katolickie, czy protestanckie, wiem że po takim życiu czeka mnie wieczne potępienie i naprawdę nie jest mi do śmiechu, gdyż katolicyzm poparty jest świadectwami cudów i sam odczuwam pomoc Boga w życiu.

     

    I teraz tak-jeśli Bóg nie istnieje i to wszystko bzdety, to wybaczcie, ale TYM BARDZIEJ bzdetami są wierzenia w różne formy energii, rzeczy astralne, bo tak samo są wymyślone przez ludzi, i co więcej nie poparte żadnymi cudami ani choćby 2000letnią historią, jak katolicyzm. Wiem, że katolicyzm miewał w Watykanie rozpustników i wariatów, że zabijano ludzi na stosach, ale nie można utożsamiać części ludzi z całą instytucją.

     

    Do czego zmierzam-proszę, ażebyście po przeczytaniu tego-za co przepraszam-długiego wywodu napisali-czy przypadkiem nie mieliście w życiu wątpliwości, rozterek moralnych typu czy będę zbawiony, co będzie po śmierci, bo powiem Wam szczerze-ten strach przed tym-i tylko on-trzyma mnie w ryzach przed dążeniem do dymania na prawo i na lewo:) Po prostu co o tym sądzicie, czy uważacie, że to dziecinada, czy dopuszczacie możliwość tego, że wiara jest prawdziwa i coś tam czeka po śmierci. Bo np. Kościół i Biblia potępia cudzołóstwo, ale ja nie wyobrażam sobie życia z 1 kobietą-to coś tak nudnego, jak coniedzielne obiadki u np. teściowej hahaha:)

     

    Do czasu skończenia studiów nie myślałem o tym, lecz moja postawa była taka-jestem, jak większość Polaków, niedzielnym katolikiem, nie słucham co tam gadają w kościele, a jak dorosnę to sobie podymam ile wlezie, a potem spowiedź i znowu to samo, spowiedź itd, lata przeminą a ja nie będę żałował ani chwili życia, jednocześnie mogąc być zbawionym.

     

    Myślałem tak, ale jak ostatnio zgłębiłem Biblię, i rozmawiałem e-mailowo z księżmi, a nawet pastorami protestanckimi-któzy mają Biblię nawet bardziej opanowaną od tzw. katoli-to wyszło na to, że jest tzw. 1 grzech nieodpuszczalny, i wbrew ogólnej opinii NIE jest to morderstwo, a grzech przeciw Duchowi Świętemu, któy polega m.in. na trwaniu ciągłym w grzechu i grzeszeniu w oczekiwaniu na łaskę Boga-czyli że mój chytry plan typu dymaj ile wlezie plus spowiedź nie zadziała, wręcz odwrotnie. Ponadto według części protestantów, którzy mają na to uzasadnienie w Biblii, do małżeństwa dochodzi przez-że tak to ujmę-napoczęcie dziewicy, pierwszej w życiu faceta, i oni są wtedy poślubieni z mocy samego aktu zdjęcia simlocka:) a rodzi to skutki, co do których są zgodni i katole, i protestole-każdy stosunek z inną samicą to grzech cudzołóstwa, i po bzykaniu takiej samicy żadna spowiedź nic nie da, o ile nie będzie postanowienia szczrego, że to ostatni raz.

     

    Ale powiedzcie mi, jak do cholery zdrowy facet może nie ulec pokusie napoczęcia innej samicy? Przecież strzelanie do tej samej bramki przez całe życie to jakaś straszna nuuuuda. Poza tym samice się starzeją, żona rośnie wszerz, a naokoło świergoczą młode i atrakcyjne. Jak tu żyć wg takich zasad?

     

    Piszę to wszystko na poważnie i proszę o to, byście odpisali, czy mieliście takie rozkminy i co o tym myślicie, bo w to, że wszyscy jesteśie ateistami, nie uwierzę :)

    • Like 1
  9. Siema!

    Mam 26 lat, na to Forum trafiłem po zapoznaniu się ze stroną BraciaSamcy, ogólnie rzecz biorąc to jestem na etapie życia, w którym muszę podjąć życiowe decyzje co dalej robić, więc naturalnie tematy poruszane tutaj uznaję za bardzo życiowe:) i pomocne

    zainteresowania rozległe-polityka, sport, religia, historia, filmy, książki, ekonomia itd.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.