Skocz do zawartości

E.Regis

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez E.Regis

  1. Cześć, dzięki za wsparcie. Z tymi ludźmi to nie tak, że im odpuszczam, tylko wiem że oficjalnie są golasami i póki sami nie zechcą, nic nie muszą płacić, choćbym miał wyrok. Znam prawo, to wiem, a oni chyba znają w tej materii jeszcze lepiej.
  2. Właśnie. Jeszcze może nie jebło, ale zaraz pierdolnie z przytupem (my tu możemy używać wulgaryzmów, prawda?). Podle się z tym czuję, a po lekturze odpowiedzi tym bardziej mam wrażenie jak przez uszy wylewa mi się z głowy szajs jaki mi nakładli, żeby budować te ambicje i nadzieje. A przecież to lata terapii, żeby z siebie wyrzucić...
  3. Właśnie chciałem powiedzieć, że miałeś mnie nie głaskać.
  4. A, dodam jeszcze, że jak cholera wbija o mi, że to pokora drogą do sukcesu.
  5. Myślę że coś w tym jest, posługując się 'specjalistycznym' słownictwem, dostrzegam w sobie brak odpowiednich wzorców na dzisiejszy polski rynek. Zawsze byłem uczciwy i grałem według zasad. Chciałbym wierzyć w swoją, ale rynkowa jest tak jak opisałem gdzieś powyżej. Składałem już papiery do pracy, gdzie powiedziano mi że się nie nadam, bo mam za wysokie kwalifikacje. Albo też za niskie, choć szukano 'tylko' magistra.
  6. Ująłbym to inaczej : na miarę wyceny swoich obecnych kwalifikacji.
  7. Fajnie, chciałbym. Cały sęk mojej obecności tu w tym, że nie widzę perspektyw, zostaje mi albo czekać aż coś się zmieni, próbując zdiagnozować problem, albo utknąć w pracy grubo poniżej kwalifikacji.
  8. To było w odpowiedzi na 'ostracyzm', jak to nazwałem. Gdybym nie miał ze sobą problemów i wzruszającej historii, bym mnie tu nie było. Czego się natomiast boję? Nie wiem. Ocen? Spojrzeń? O, temu frajerowi co tak zawsze błyszczał się nie udało.
  9. Aż takich problemów ze sobą nie mam, żeby nie szukać wokół siebie pracy w branży, wbrew pozorom. A, nie chciałem żeby niegrzecznie zabrzmiało, jak to przeczytałem teraz.
  10. Dzięki, ale wskazalem wcześniej, że wyjazd nie wchodzi w grę.
  11. Tak, mało znaczy. Znam kamieniarza milionera. A wtlaczano mi co innego. Aż tyle.
  12. Tak, środowisko jest przegniłe. Ale nie oceniaj mnie o hajs, przeczytaj kontekst. Nie chcę nawet miliona.
  13. Wcale nie poczułem braku szacunku, sam siebie dobrze nie zdiagnozuję, po to przyszedłem.
  14. Wątpię czy na pączkach u kogoś zrobię milion, skoro u siebie w todze nie zarobiłem.
  15. O tak, dopiero jak zacząłem czytać i słuchać "guru" kapnąłem się, ile gówna mi do bani nakładli.( PS, nie wiem czy będę dobrze wklejał te cytaty...) Ludzi nigdy nie lubiłem, może się... bałem? Blisko, ale to nie rodzic. Tak, bałem się ale nawet Wasze przytyki okazują się nie być takie tragiczne. Co do tego o stawianiu się, strachu i wstydu. trafnie. Tak dokładnie jest. W punkt, dokładnie tak jest, zostało mi chyba po wierszykach, które pisałem jako stłamszony , płaczący nastolatek. Od 12 lat próbuję zejść na ziemię ze swoich ideałów. Będę musiał wyczyścić CV, w jednym biurze stwierdzili że mam "za małe" a w innym "za duże" (tak) kompetencje. Jasne, że rodzice. No, nie wyobrażam sobie teraz sprzedawać telewizorów albo pączków.
  16. Nie wiem jak wstawić tę "małpkę", @Jaśnie Wielmożny, o już wiem. Cześć, wierzę Ci, czemu miałbym nie. Myślę, że coś z głową, to o czym mówiłem, wychowanie w duchu - jak będziesz miał wiedzę i dyplomy, kasa przyjdzie sama. Pewne dysfunkcje o których wspomniałem, pewnie też programowanie katolickie (rodzic DDA mocno wierzący). A ja boleśnie się przekonuję, że to tak nie działa. Nie wiem skąd początkowy boom na moje usługi, może nowość na rynku? Popełniłem błąd, że zmarnowałem 3 lata mamiony obietnicami człowieka, który nie miał zamiaru ich dotrzymać, gdybym tylko wcześniej poznał twórczość Marka, może spojrzałbym inaczej. Nie wolę umierać, po prostu nie wyobrażam sobie, żebym miał robić coś innego. Będę czuł się gorszy i beznadziejny sam ze sobą. Z różnych względów rodzinnych nie mogę wyjechać za granicę żeby zacząć od zera.
  17. Tak, szlag by to. I wybaczcie mi z góry może zbyt poetycko-osobisty blogoton. To na prawdę szeptanie o radę. Nie dosyć, że nie lubię prosić o jakąkolwiek pomoc, być na czyjejś łasce, mieć długów, to jeszcze w obecnej sytuacji, kiedy już byłbym w stanie przełknąć te goryczki – nie mam dokąd pójść. Po radę, pomoc. Przecież nie przyznam się przed żoną co czuję - dalej gram głupka, a reszta rodziny- wiemy jak jest z audycji. Forum znam od trzech lat, sam mam 33, zaczęło się od Kobietopedii i kilku kolejnych książek, na co trafiłem przypadkiem. Stałem się fanem autora. Ale tego miejsca jakoś się bałem, nadal się boję. Boję się krytyki w mojej sytuacji, mocno. Wzorce, co nie? Do brzegu. Nie wiem, czy piszę we właściwym dziale, bo większość historii dotyczy rozwianych złudzeń I wszystkiego co dotyka relacji z kobietami. Tutaj narzekać nie mogę. Na nic innego narzekać nie mogę ponad to, o czym przeczytasz niżej. Też o rozwianych złudzeniach. Jak w tytule. Stoję na skraju opłacalności prowadzonej działalności a chyba każda praca, jaka jest dla mnie możliwa do podjęcia – będzie smutnym krokiem w tył. Albo piętnastoma krokami, byleby utrzymać łeb nad powierzchnią gnoju. I chyba w tym problem, w moim przekonaniu, że tak właśnie będzie. Nie umiem kłaść płytek, nie jestem spawaczem, kierowca ze mnie żaden. Jestem prawnikiem, po pięciu latach studiów i trzech aplikacji. Nie tylko ja uważam, że niezłym prawnikiem, po bezużytecznej aplikacji. Z mojego blokowiska jestem jedynym, który poszedł na studia a dziś z zazdrością patrzę na chłopaków, którzy do niedawna zazdrościli mi. “Blokowisko”, czytaj - moja rodzina również funkcjonująca średnio, z wygaszonym alkoholizmem z jednej, DDA z drugiej i trzymająca syna mocniej za mordę a główny cel dla dziecka to aby się uczyło, a zdobędzie wykształcenie czyli pieniądze. Dziś obwiniam rodziców głównie za to kłamstwo. Pokora i nauka, ora et labora. Przeczołgałem się (finansowo) przez edukację, pracując w małej kancelarii, egzamin zawodowy zdany z wyróżnieniem. Chciałem wyrwać się z pułapki ochłapów, jakie mi rzucano podczas szkolenia zawodowego (800-1000 złotych za nieraz 11 godzin dziennie) i kiedy tylko mogłem otworzyłem swoje biuro. Początek był znakomity, kręciło się lepiej niż myślałem. Dobrze, że zapobiegawczo odłożyłem prawie wszystko, co wtedy zarobiłem. Ponieważ od kilkunastu miesięcy dokładam do firmy, coraz więcej, a zasoby topnieją. Mimo świetnych rekomendacji, z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej, interes stoi, telefon milczy a część złapanych klientów zalega ze sporymi płatnościami I prawdę mówiąc widoki na odzyskanie tych pieniędzy są żadne. A poniżej już sedno, dzięki że dotarłeś aż tutaj. Sytuacja w której się znalazłem, te rozwiane złudzenia, obawy o jutro, przez to wszystko z przykrością obserwuję, że pchają mnie w nałogi. Bo przecież na chwilę zapominam, bo przecież będzie dobrze. Rynek w miejscu gdzie żyję jest kiepski. Prawników jak pająków na mkw, a ja nie mam pazura, który pozwoliłby innych wygryzać. Wzorce, co nie? Spadek zarobków, drastyczny, spowodował, że ze wstydu rozmyły się nieliczne znajomości, które jeszcze utrzymywałem. Tak ze znajomymi z branży, jak z chłopakami od płytek i spawania. Wstyd mi spojrzeć w oczy sobie co rano, a co dopiero komuś, komu dawałem rady, pomagałem w potrzebie, pożyczałem pieniądze. Wstyd mi już dziś żyć ze świadomością, że mi się nie udaje. Że mi się nie uda. Kocham to co robię i konieczność "zwinięcia żagli" będzie dla mnie nie tylko porażką, ale wręcz upokorzeniem, bo “przebojowy” byłem zawsze tylko umysłem I tym, że dążę do poważanego do niedawna zawodu. Upokorzeniem nie dlatego, że gardzę sprzedawcą czy jakimkolwiek innym człowiekiem, ale dlatego, że okaże się, iż zmarnowałem 8 lat na naukę, wydałem na nią masę pożyczonych pieniędzy, które niedawno dopiero spłaciłem, a skończę tak, jak mógłbym skończyć po gimnazjum. I przestanę w swoim własnym mniemaniu być kimś. Podtytuł o początkach depresji wziął się stąd, że złapałem się już na myśli, czy nie lepiej się wyhuśtać niż poczuć zdziwione spojrzenia kogoś, komu niedawno udzielałem pomocy prawnej a dziś wskazywać będę półkę z ketchupem, to niewielkie miasto. Dlatego, że więcej dają za wskazywanie półek, niż za siedzenie w byle jakim urzędzie. Nadal się boję zajrzeć tu po Wasze komentarze.
  18. E.Regis

    Nowy

    Cześć, witam. Nowy, choć nie tak zielony. Po 3 latach słuchania i czytania, jestem chyba już tak blisko ściany, że mimo sporego strachu przed ostracyzmem, odważę się poprosić mądrzejszych o pomoc. Tutaj się przywitam zgodnie z etykietą, a wątek niebawem w odpowiednim dziale.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.