Skocz do zawartości

demon33

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez demon33

  1. ArthurS. Blondi 26 lat, 155cm , biust C i zajebista ciasna cipka. Panna chyba rzeczywiście tylko z doskoku się ogłasza bo "mało uzywana" Z gangbang teoretycznie problem bo nie uprawia analu choć i nad tym zacząłem ostatnio pracować:v ThePowerOfNow Tam jest w chuj kobiet problem ze większość to ogłoszenia z roksa itp. Za kasę i tylko za kasę...
  2. Ela dostała "awans" do innego miasta hehe. Ostatnio ogarnąłem pannę z takiego portalu erotycznego. Niby spotkania sponsorowane tylko. Ale musi być wymiana fotek czy się podobasz. Ustawiliśmy się u mnie na 3 stówy za tyle czasu ile chce. Chyba się jej spodobało bo 1-2 na tydzień wpada na rżnięcie . Już bez sponsoringu. Na codzień roznosi róże po rynku i okolicznych knajpach. I to akurat prawda, jakkolwiek by to nie brzmiało I mimo że problemów z ogarnięciem cipek i to mlodszych brak. Ze seks lepszy niż z tą mężatką, to ciągle jest jak jest kurwa... Inna sprawa że teraz tylko bym dymal i dymal. Plus siłownia na ciężkich ciężarach, więc zajęć dużo a bania dalej zryta...
  3. Próbuję, robię wszystko by zapomnieć. Praca, pasję, inne dupy. I nic. A wystarczyło przy 1 z wielu ostrzeżeń, pożegnać pannę. I miałbym teraz spokój. Problem jest we mnie. Nikt mnie nie nauczył wyrażać własnego zdania, bronić się. Byłem od zawsze tak traktowany przez ojca jak byłem ( opisałem to na forum w temacie "problemy z ojcem"). Matka niewiele lepiej. Z czasem zacząłem się przez to czuć samotnie w życiu. A powierzchowne relacje z kobietami tego nie rekompensowaly. I pewnie gdy pierwszy raz się zaangazowalem ( tak wiem w mezatke - kretyn że mnie ) to chciałem się tego trzymać jak głupi. Nie powiedziałem spierdalaj bo znowu zostałbym sam. Choć i tak byłem, będąc w tej "relacji". Tak to widzę.... Wkurwia mnie to bo nigdy nie miałem problemu z laskami. A teraz to ciągle mi przeszkadza. Nawet do końca nie jestem uczciwy co do kobiet z którymi się spotykam bo myślę ciągle o tamtym.... Nie mogę się pogodzić z tym że znowu nie potrafiłem wyrazić własnego zdania. Jak w dzieciństwie. Tylko dusilem wszystko w sobie by zadowolić innych...
  4. Witajcie ponownie:) Sam siebie nie rozumiem ale sytuacja , którą opisałem w tym temacie , ciągle we mnie siedzi. Nie mogę tego ogarnąć. I męczy mnie to coraz bardziej. Po kolei... Wiem, że zjebalem bo zaangazowalem się emocjonalnie. To już przerobiłem. Przespalem się z kilkoma kobietami, z jedną kręce od kilku miechów ale tamto ciągle we mnie siedzi... Miałem w chuj sygnałów że ona nie odejdzie. Mnóstwo okazji by powiedzieć jej spierdalaj. Nie zrobiłem tego i nie mogę sobie tego wybaczyć. Ze nie powiedziałem stop. Od tej pory tysiące domysłów czy depresja to prawda, czy ona żyje itp. Pewnie problem jest we mnie. Bo to pierwsza z którą się emocjonalnie zaangazowalem. Wcześniej miałem luźne relacje z kobietami. Może miałem dość bycia sam i ona się pojawiła wtedy. Tak to tłumacze. Tak czy siak nie powinienem w to wchodzić albo szybko się wycofać. A tak zostałem wyjebany bez mydła a ona wygrała. Bo romans się skończył a o mnie nikt się nie dowie. Kurwa ego boli. Zrobiłbym wszystko by cofnąć czas i powiedzieć jej wybieraj albo spierdalaj. Cały czas myślę o tym i obawiam się że do końca życia będę to robił. Mimo pracy pasji i innych dup.... Teraz mieszkam 2 przystanki obok niej. Sms nie ma od dawna. Zero kontaktu. A ja dodałbym wszystko by powiedzieć jej w twarz to co powinienem zrobić z tysiąc razy. Choć teraz nie miałoby żadnej siły pewnie. Po prostu sprawić by przegrała by się wszyscy dowiedzieli jaka jest. Nie potrafię tego w sobie pokonać. I rozmyślam co by było gdybym jej to wtedy powiedział. Wiadomo co choć część mnie się ludzi ze by go olała. Jedyna w życiu co wpadłem emocjonalnie i taki koniec. Kurwa ona wygrała a ja za chuj nie mogę zaakceptować takiego wyniku meczu i chce rewanżu... Panowie pomóżcie:)
  5. dzięki za wsparcie chłopaki z rodzicami nie mieszkam już kilka lat,więc zależny od nich nie jestem po prostu, w związku z tym, że tak mnie "ułożył", że nie potrafiłem się postawić, ciężko mi zrobić całkowite cięcie. tym bardziej, że Mama będzie cierpieć przez to. choć wiem, że to chyba jedyne wyjście zajebiście boli, że większość wokół ma normalne relacje z ojcem, jak z przyjacielem a ja tego nigdy nie miałem i nie będę miał. musisz być dokładnie taki jak on, inaczej jesteś zły i on ma Cię w dupie/nie odzywa się Po ostatniej akcji, tej z dzwonieniem do niego, jak wychodziłem od rodziców, mówię mu, że nie chce byśmy się kłócili, to mi powiedział, że jak będe pyskował, to będzie po mnie jezdził ja potrzeba wymiękłem i wyszedłem
  6. Witam Piszę bo mam wielki problem, w relacjach z ojcem. Problem , który trwa odkąd jestem dzieckiem i który ciągle powraca, mimo, że jestem już dorosłą osobą.... Ojciec nigdy nie potrafił okazywać mi uczuć, przynajmniej odkąd pamiętam. Nie nauczył mnie najważniejszej rzeczy, jaką jest umiejętność rozmowy z własnym dzieckiem. Zawsze traktował mnie z góry, zawsze krzyczał, gdy czegoś, co mi tłumaczył, nie rozumiałem. Nierzadko, jego jedyną formą "rozmowy" ze mną były "klapsy wychowawcze", czasem czynione paskiem od spodni. Nigdy nie mogłem z nim normalnie , na luzie porozmawiać, jak z przyjacielem. W każdym zdaniu muszę używać słowa "tato", bo inaczej jest obraza majestatu. To ciągnie się już ponad 20 lat i wraca , przy pierwszej lepszej okazji. Zawsze musi być tak, jak on uważa, inaczej padają słowa, "ok ja już się nic nie odzywam" i potrafi się nie odzywać tygodniami. Nie raz nie dwa, specjalnie mówi coś kontrowersyjnego pod moim adresem, by sprowokować moja reakcję i gdy tylko ja wyrażam swoje zdanie, on zaczyna krzyczeć i potem pada magiczne " ok ja już się nic nie odzywam... Co więcej potrafi wybuchnąć bez powodu, nagle, w moja stronę. Nigdy nie byłem dla niego partnerem do dyskusji, bo "co wolno wojewodzie, to nie Tobie smrodzie". Pretensje o wszystko, o to ze w wieku 20 paru lat, wracam pozno do domu ( pózno tj ok 24 ). Wyśmiewał mnie nie raz , ze jak będę na swoim, to sobie będę mógł dyskutować. zawsze i wszędzie on ma rację. jakakolwiek próba rozmowy, zawsze kończyła się kłótnią i obrażaniem z jego strony.... Moje wyprowadzenie się od rodziców kilka lat temu, niewiele zmieniło sprawę. Teraz pewnie prawo do dyskusji się ma , jak się robi coś więcej, niż bycie na swoim. pz kilka lat klucze od rodzinnego domu miałem u siebie, mama mówiła trzymaj je sobie , tu jest Twój dom, zawsze możesz tu przyjść. I niedawno, ponad 3 lata odkąd się wyprowadziłem, nagle bez powodu, powiedział " jak będziesz następnym razem to nie zapomnij kurwa kluczy przynieść". gdy zapytałem o co chodzi , odpowiedział " no i co się kurwa dziwisz!?" Lubie nosić kilkudniowy zarost, czego on wręcz nie znosi. Jak przyszedł na imieniny do mnie , jego pierwsze słowa to "znowu kurwa nie ogolony", pierwsze słowa przed życzeniami ! Myślałem ze przedstawienie pierwszej dziewczyny w domu coś zmieni. wcześniej maiłem głownie krótkie znajomości , wiec o tym rodzicom nie wspominałem. Teraz mam poważniejszą dziewczynę, jestem zakochany, myślę o niej poważnie. Niestety po zaledwie kilku miesiącach słyszę, ze spotykamy się tylko dla seksu, że pewnie będzie mnie chciała złapać na dziecko ( ja jestem z dużego miasta, ona z mniejszej miejscowości ), kpi sobie ze mnie, ze tylko to nas łączy, że tak nam wygodnie. Nie chce jej tego powtarzać, bo nigdy nie chciałaby już przyjść do moich rodziców W każdym tygodniu dzwonie do niego, jest kierowcą i jezdzi na delegacje. oddzwania średnio raz na 15-20 telefonów. Gdy zapytałem dlaczego, powiedział ze te rozmowy go nudzą , bo ja pytam ciągle o to samo, tj co słychać ? jak się czuje ? ( pół roku temu był w szpitalu ) jak w trasie , pogadamy trochę o sporcie. I ze specjalnie dzwonie w czwartki by odbębnić telefon ( 2-3 ostatnie telefony miały akurat miejsce w czwartek ) I to mówi osoba , która do mnie w ogóle nie dzwoni i do tego specjalnie nie odbiera. Wychodzi na to, ze powinienem dzwonić po kilkanaście razy w tygodniu , to może łaskawie odbierze. Takie zarzuty to bym zrozumiał , gdyby on dzwonił do mnie często, pytał o tysiąc rzeczy. ale on w ogóle nie dzwoni a niech tylko zapomnę czasem powiedzieć "tato"..... Nie mam już na to siły , pewnie większość już by sobie dała spokój. Teraz wychodzi ze i tak ja będę musiał zadzwonić, koniecznie nie w czwartek i jak łaskawie odbierze to pytać o tysiąc rzeczy, by nie było obrazy. On pierwszego kroku nie zrobi Wiem, ze sam sobie jestem winny, "ułożył" mnie sobie od lat, czuł przez lata, ze sie nie postawię, to po mnie jezdził a gdy w końcu zacząłem mieć swoje zdanie , to zachowuje się tak, jak opisałem powyżej. Jest to o tyle ciekawe ,że mam młodsza siostrę, która nie raz nie bała sie odpyskować i w sumie lepiej na tym wyszła. Nie chce całkowicie zrywać kontaktu, mama nie opowie się po żadnej ze stron ale coraz częściej czuję sie jakbym prosił sie o zainteresowanie ojca. Coraz mocniej boli świadomość, że nigdy nie miałem i nigdy nie będę miał ojca, z którym mogę pogadać na luzie , jak równy z równym, jak z przyjacielem, bo "nigdy nię będę z gówniarzem ja równy z równym". Wszystko co robię, mówię, jest zle. Nawet jeśli to co mówię jest ok to i tak jest zle, bo to ja powiedziałem a nie ktoś inny.
  7. macie wszyscy rację, szkoda mojego czasu i energii zostawiam to za sobą i oby ona sie juz nie odzywała ten weekend spędzilem z Elą i o to chodzi
  8. Vercetti z tą laską z roksy to pokręcona historia jest siedzieliśmy kiedyś z kumplami przy wódce i założyliśmy się o wynik meczu. kto przegra, ten idzie do burdelu. słowo IDZIE jest tu kluczowe haha. przegrałem. wbiłem na roksa.pl ( wolałem juz to niz klasyczny burdel czy tym bardziej ulicznice ), wygrałem ogłoszenie i poszedłem. fajan czarnula, tatuaż nad tyłkiem, opalona. ale ze nigdy bym nie ruchał za kasę, to mowie jej jak jest, uśmiała się, posiedziałem minimalny czas, zapłaciłem. ona rzuciła mna odchodnę, to może się jakos spotkamy jeszcze ? mówię, ta jasne, ona na to, zostaw mi numer, to się odezwe. to zostawiłem tak bardziej dla jaj, jeden z moich "dodatkowych" numerów i tyle. kumple nie uwierzyli , że nie ruchałem jej ale ich sprawa. śmialiśmy sie z tego tak czy siak , ąz do rana. o sprawie zapomniałem... minęło kilka tygodni i dzwoni jakiś nieznany numer, odzywa się ona, Ela podobno i pyta czy pamiętam i co robie wieczór. mówię, ze coś mi świta ale wieczór czasu nie mam ( choć miałem ). ona na to, ze ok, odezwie się po weekendzie. odezwała i zaproponowała spotkanie u mnie, na na drinka. trochę dziwne to było ale zgodziłem się pod warunkiem, że spotkanie na mieście. zfodziła się. pojechałem w wyznaczone miejsce, dużo wcześniej, by zoorientować się ,czy przypał się jakis nie szykuje, czy będzie sama czy z jakimiś alfami. była sama. na spotkaniu gadka szmatka, pytanie czy pojedziemy do mnie. odmowiłem , posiedzielismy i zaproponowała następne spotkanie, w innej knajpce. ze wszystko było ok, ządnego przypału, osob trzecich itp, to myśle sobie spoko. po drugim spotkaniu zabrałem jado siebie i została na noc. w łózku niesamowita, choć do całowania się i minety nie moglem sie przełamać. za to laskę robi pierwszorzędnie, bzyka się rewelacyjnie a do tego ten tyłek. generalnie ja uwielbiam szczupłe brunetki, długie włosy, mniejsze piersi, i kształtna dupeczka, wiec bomba. było niesamowicie. i tak sie spotykaliśmy przez 3-4 miechy, raz dwa razy / tydzień potem ją przenieśli do innego miasta i kontakt się urwał, teraz znowu pisze haha Brzytwa coś w tym jest, moze Demon mięknie na stare lata ? jej zdrowie mi "weszło" w podświadomosć chyba, inaczej bym dawno nie myślał o tym stary, rozdajesz namiary na takie ? miałeś z nimi doczynienia ? jeśli tak, to w tym temacie, wiesz wiecej ode mnie, bo dobrze prawisz Kolego
  9. EnemyOfTheState upraszczasz za bardzo, to tylko jedna taka relacja w moim życiu
  10. mądrze prawicie Panowie Czy ma depresję, tego na 100% nie wiem. Miewała pojedyncze dni, kiedy nagle łapała doła i była wtedy w przejebanym stanie. Możliwe, że to były znaki ostrzegawcze ale ja nie myślałem wtedy, że to może byc depresja. Gdy mi powiedziała, że ją ma, to padło zdanie, "czasem tak mam, nigdy nie byłam normalna". Kto wie, może cierpi na to od dawna i ten romans, to była próba ucieczki z depresji, która jednak, tylko ten stan pogłębiła. Czy to miało kiedyś sens ? Myśle, że tylko na początku, gdyby odeszła, tak jak mówiła, choć patrząc z perspektywy czasu, to dopiero wtedy, mogłem mieć prawdziwe jazdy. Byłoby utrzymywanie nie swoich dzieci, on w tle a do tego jej psycha. Po prostu, na początku, wydawała mi się stabilna emocjonalnie. Patrząc na to teraz, to Marek ma rację, że oddała mi przysługę, zostając z nim. Wychodzi na to, że jest taka, jak mężatki, o których wcześniej słyszałem, że dużo gadają, okłamują, zdradzają ale od męża nie odejdą, bo wygoda, przyzwyczajenie a tu dodatkowo dochodził fakt, że mieszkanie jego i on jako jedyny miał stałą pracę. Ona pracowała tam gdzie ja ale dorywczo. Dodatkowo, jeśli gość jest choć trochę taki wariat, jak mówiła i rzeczywiście zagroził, że będzie walczył o dzieci, to pozamiatane. Akurat na pkt dzieci ona jest niesamowicie czuła. W pewnym momencie coś w niej pękło, zdała sobie sprawę, że od niego nie odejdzie i psycha zaczęła jej siadać. Do tego to zbiegło się z faktem, że młodsze poszło do przedszkola a starsze najpierw zaczęło mieć problemy w szkole a potem wylądowało w szpitalu. To ja chyba dobiło.Tak myślę. Bo bywało naprawdę różnie. I umówmy się, jej psychika miała destrukcyjny wpływ na mnie też. Chodziłem poddenerwowany i często miałem dość. Widząc jej problemy, dusiłem to jednak często w sobie i starałem się być twardy. A jak się już mocno wkurwiłem na to wszystko i chciałem konkretnie pogadać, to wyszła sprawa z depresją. Jak pisze Dario, hiena emocjonalna, choć starałem się wtedy, aż tak tego nie odbierać. Na seksie to się też odbijało. Raz było ok ale innym razem, jakby łóżko mogło dla niej nie istnieć. No i jak się kurwa ma czuć facet w takiej sytuacji ? Dla mnie to tym gorsze bywało, że nigdy nie miałem żadnych problemów z ruchaniem a tu odchodziły czasem jazdy, nie do opisania. Kurwa, zawsze byłem ten zimny, wiele kobiet miało o to do mnie pretensje. Chciały mnie urobić na swoją modłę a ja nie chciałem. Nazywają mnie dzieckiem ciemności i samotności. Fakt, sam ze sobą zajebiście się czuję. A tu w takie gówno wdepnąłem, nie spodziewałbym się tego po sobie. Zobaczymy co z tymi innymi targetami ale znając mnie, lipa będzie, bo to dziewczynki, co chcą na starcie, zrobić ze mnie misia. Jest jeszcze ta z roksy ale to juz w ogóle pojebana znajomość
  11. nie mam wtyk a smsy ktore pisze sa dramatyczne i ni chuja nie chodzi tu raczej o przertzymanie mnie, bo do tego, to by potrzebowała spotkan raz na czas a nie smsy typu " nie chce mi sie zyć" lipa polega tez na tym, że mam teraz parę targetów na oku, plus ta z roksy co pisze ciągle a mimo to, tamtej zdrowie siedzi we mnie jakos, choć nie podejrzewałbym sie o to nigdy, bo ja przeważnie mam wyjebane na kobiety czyżby anielska część dęmonicznej duszy ?
  12. demon33

    Wita Was Demon

    niech piekło będzie z Wami
  13. chce info czy zyje, tyle laska ma przejebane ze zdrowiem, wiem, bo nie raz widziałem co sie nic wiecej, nie mogłbym byc z kims po takiej przeriwe choć cześc mojej demonicznej duszy, chciałaby by gość poznał prawde, byłoby ciekawie co cielawsze, ta z roksy ciągle wypisuje
  14. może to głupio zabrzmi ale chce szczerosci tak wiem, ciężko od niej tego wymagać, skoro robiła go w chuja dwa lata chodzi czysto o jej zdrowie, laska jest mega chorowita i tak po ludzku, chce wiedzieć czy zyje od tego czasu ogarnałem pare panien, choć akurat znajomość z laska z roksy, to był niezły przypał ale niezła była
  15. demon33

    Wita Was Demon

    dzięki za powitanie widzę, ze doborowe towarzystwo tu się spotyka
  16. demon33

    Wita Was Demon

    tak jest tylko włosy krótsze haha i podobno jakis boski pierwiastek w sobie mam, parę samic tak twierdzi przynajmniej
  17. demon33

    Wita Was Demon

    cześć wszystkim wita Was Demon Demon po przejsciach a przede wszsystkim przed najlepszymi chwilami w swoim życiu na forum od dziś, choć czytałem Was od kilku dni podoba się demonowi tutaj pozdro dla Samców i Samic też, jeśli są tu jakieś
  18. Witam Wszystkich jestem nowy na forum i powiem szczerze, cieszę sie ,że takie forum znalazłem mam swoją historią, ktorą chciałbym się z Wami podzielić i czekam na komentarze jeśli zły dział, to przenieście a zatem W 2011 zacząłem sie spotykać , z rok starsza ode mnie mężatka, matka dwójki dzieci. Pracowała razem ze mna w firmie, w sumie to była moja podwładna, choc nie wiem czy to nie za duze słowo, bo mimo ze miałem troche wyzsze stanowisko, to u nas w firmie na luzie sie podchodzi do tych roznic w stanowiskach I panuje dosc miła atmosfera. Wszystko zaczeło sie na jakies kameralnej firmowej imprezie, na ktorej super sie gadało. W rozmowach z innymi dziewczynami , gdy zeszło na tematy zwiazkow, narzekała na swojego meza ze juz nic do niego nie czuje, nie sypiaja, itp, bla bla bla Po 2 tygodniach była nastepna impreza ( między nimi ni a nic sie nie działo ). po tej drugiej imprezie, wracalismy razem niemal pustym tramwajem ( mieszkalismy wtedy raptem 1 przystanek od siebie, choc wczesniej nie miałem wogole pojęcia o jej istnieniu ). jakoś dziwinie sie wtedy czułem. Gdy byłem juz domu napisała sms ? było mi bardzo miło?, odpisałem ze mi tez. Zwykły sms pomyslałem. Odpisała, ze zawrociłem jej w głowie I ze gdyby nie była mezatką... nie wiem czemu odpisałem, ze ona tez bardzo mi sie podoba, mimo ze wiedziałem o męzu, dzieciach. Wymienilismy potem kilka kolejnych smsów I tyle. Od nastepnego dnia zaczelismy pisac coraz czesciej, spotkalismy sie na miescie. Mowiła ze bedzie nam bardzo ciezko a ja nie wiem czemu stwierdziłem ze warto sprobowac. W pracy ludzie zaczeli sie domyslac o co chodzi ale chyba w obawie przed utrata pracy ( w ich mniemaniu ) nic nie mowili. Na samym poczatku powiedizała mi ze po komunii starzej corki, od niego odchodzi. A zaczelismy sie spotykac w marcu, wiec zostało jakies 2-3 miesiace czasu. Uwierzyłem w to albo staralem sie wierzyc, w koncu nie czuje nic, nie sypiaja, najezdza na niego. tak wiem, mega naiwne I zaczał sie romans. Nie taki typowy bo widywalismy sie czesto. Ze względu na prace I na to ze mam w niej ruchomy czas. Nie raz moge wziasc wolne za nad godziny albo isc na pozneijsza zmiane, więc było sporo mozliwosci do spotykania sie. Byłem wtedy akurat w momencie szukania mieskania do wyprowadzenia się z rodzinnego domu. zaczęły sie jej wyzwani , ze sie zakochała, ze jesem ejj pisany, ze czuje ze moze spedzic ze mna reszta zycia. Spotykalismy sie na miescie a w niektore weekendy na mieszkaniu jej rodziców, gdy dzieci jechała z babcia na wies lub były z ojcem. I tak mineła komunia a ona od niego sie nie wyprowadziła, mimo ze mu o tym mowiła. Ale on zawsze odpowiadał ze nie ma szans, to jego mieszkanie, to on ma stala prace a wiec kase na dzieci. Gdy wynająłem mieszkanie, stwierdziła ze to pomoze jej podjac decyzje ( a przeciez juz ja podjęła, ze po komunii.... ) tak to był pierwszy znak ze cos jest nie tak. Innym razem sie rozpłakała ze nie chce krzywdzic dzieci. Powiedziałem jej ze jest mi z nia fajnie ale jej maz I to ze ciagle z nim mieszka mnie blokuje. Pogadalismy sobie ale zwizek trwał dalej. Nie wiem moze bałem sie zrezygnowac ? zwiazek trwał nadal, mijały miesiace, widywalismy sie czesto. Ale weekendy I weiczory prawie wogole, bo nie miała z kim zostawic dzieci. choć młodsze bywało z niau mnie, nim zaczęło chodzić do przedszkola Weekendy I wieczory jakos bardzo mi nie wadziły, bo duza czesc par widuje sie głownie wtedy a my akurat odwrotnie. Po niemal całym tygodniu nawet fajnie było stęskinic sie za soba w weekend. W świeta na jeden dzie była u mnie, potem jechała z rodzicami na wies. I tak leciało, grzyło mnie w srodku to ze nie odchodzi od niego a mimo to nie potrafiłem postawic sprwy na ostrzu noza. Wpływ na to miał fakt ze ona jest bardzo chorowita , dzieci tez. Nie raz gdy bywała u mnie miała zawroty głowy, słabosci, czesto łapała grype, jak I dzieci. No I gdy chorowała to sie automatycznie duzo rzadziej widywalsmy. Miała tez duze problemy z libido, hormonami Raz na kilka miesiecy mowila ze nie wie co robic I ze dobrze ze jestem, zebym był cierpliwy, itp. A ja w tym trwałem nie wiem, biorac pod uwage chyba dzieci, jej zdrowie I wszystko inne pod uwage. Na wiosne 2013 dzieci I sama ona zaczeły czesto chorowaci to powanie, do tego doszła u niej opieka nad ponad 90 letnia babcia, którą zresztą kilka razy widziałem Do tego problemy starszej corki w szkole. Nałozyło sie jej mnostwo rzeczy. Naszym kosztem rzecz jasna. Ostania normalna rozmowa miała miejsce tuz przed moimi urodzianmi gdy mowiła ze wpadnie bedzie najwyzej do babki nie pojedzie I tu zaczyna się prawdziwa jazda Na urodziny nie przyszła, po kilku tygodniach napisała ze ma depresje nie moze dojsc do siebie I od lata 2013 choruje, pisze gdy ma lepsze dni , gdy prochy troche jej odpuszcza jestem w stanie wszystko zrozumieć ale tego jak depresja działa na człowieka chyba nie. Albo sie komus mowi spadaj I tyle. Albo sie wogole nie odzywa nic a nic. A ona raz na czas pisze smsy co I jak uniej. W boze narodzenie 2013 pisała co chwile, a potem cisza I sms ze nie chce jej sie zyc, potem ze jest troche lepiej ale potrzebuje czasu na swoje zdrowie I znowu cisza itd. To albo sie kogos kasuje albo nie. Po kilku miesiacach nie widzenia sie przyszła do mnie, zachowywała sie tak jakby nie było jej kilka dni. Powiedziała ze nie ma wogole czsu dla siebie I ze bym sie nie martwił niczym. Wiem ze wczesniejszych chorob ani tym bardziej depresji nie udaje. Wiem tez ze depresja moze trwac latami, miec nagłe zroty, nawroty, itp. Ale albo sie kogos usuwa z zycia albo nie. A tu z jednej strony sie nie widujemy a z drugiej jak poczuje sie lepiej to pisze co I jak u niej. Tak jest do teraz, smsy typu bede, zadzwonie , przyjade, wszystko pisane z nr jej matki. jej dawny numer wyłączony zero mozliwości kontaktu a sledzic czy latać pod jej blok, nie zamierzam zastanawiam sie, po co to wszystko ? nie pieskowalem, miałem oprocz niej swoje sprawy, nie załamalem sie, zyje sobie, mieszaknie zmieniłem, tj. kupiłem swoje, rozwijam sie zawodowo pare panien ogarnałem w tym czasie, nawet z laska z roksy sie spotykałem jakiś czas eh ale to ciagle we mnie siedzi, chchiałbym kurwa poznać prawde i tylko prawde nie było to oparte tylko na sexie, w zasadzie to ona zyła na dwa domy, widywalismy sie czesto , nawet moi znajomi ja poznali, itp itd ona moze teraz śmiac sie ze wszystkiego albo i w psychiatryku być, nie wiem, chce wiedzieć bo to by mi pomogło na nic innego nie licze, nie chce jej z powrotem , po tym wszystkim, nie o to chodzi po prostu chce wiedziec, nie weim, mam pod jej blok chodzic az ja spotkam ? Vincent: Poproszę o wstawienie sobie avatara na profilu! red: Poproszę o przywitanie się w dziale do tego przeznaczonym!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.