Skocz do zawartości

salt0

Użytkownik
  • Postów

    242
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez salt0

  1. @KomtiRama dawno w strzępach, nigdzie nie napisałem, że jestem alfa, nie rozegrała tego na chłodno. Finansowo i mieszkaniowo jesteśmy obydwoje niezależni. Na pewno ciężko wywnioskować szczegóły związku z forumowego posta. Ale taki szeroki punkt widzenia ma też plusy, bo Wasza perspektywa naprowadziła mnie w na zupełnie nową ścieżkę myślenia. @KespertNa prawdę dzięki za ten post. Im bardziej emocje opadają tym dokładniej widzę, o czym mówisz.
  2. Wszystko inne będzie dla mnie zaskoczeniem, ale zostawiam na to miejsce. Taa, nauczka na całe życie. Mój syn będzie już to wiedział
  3. Wkleiłem jej linki do kilku artykułów z krótkim komentarzem, nie tłumaczyłem się z niczego. Nie zamierzam nic więcej pisać. Jej reakcja da mi moim zdaniem odpowiedź czy unicorn czy nie. Nigdy w życiu nie dam się drugi raz tak podejść, podstawy świadomości sytuacyjnej ogarnięte. Nie wprowadza się w najbliższym czasie na pewno, jeśli w ogóle tak to będzie to wymagało sporo pracy z jej strony. Imbryk - czy one na prawdę WSZYSTKIE świadomie wiedzą, co robią? Zrewidowałeś już swój pogląd czy dalej tak uważasz? Cały światopogląd rewiduję ostatnimi dniami Myślę, że to może być to, ale nie jest to równoznaczne z wiecznym trwaniem razem z jednym partnerem czy odgrywaniem historyjek z Disneya. W tych sprawach ciężko cokolwiek dowieść, ale są ludzie, którzy mieli okazję doświadczyć duchowości w namacalny sposób. Z pewnością jednak stwierdzę, że bóg jest mięsożerny. Trafiłeś w sedno. Wracam do pasji, na realizację których było stopniowo coraz mniej czasu... Przypominam, że zakończyłem ?. Chciałbym wrócić do wspaniałej relacji, która trwała tak długo, to oczywiste. Ale widzę już, że praktycznie żadna jest na to szansa. Mam spory dysonans poznawczy, ale zdaję sobie sprawę z jego mechanizmów. Mózg mi skwierczy, te czerwone pigułki są gorzkie w chuj. Albo unicorn albo nie ma mowy o czymkolwiek. Ochłonę i zrobię, świetna sugestia.
  4. Nie jestem klasycznym beta, mam sporo też cech alpha i gamma. Bardzo logicznie rozumuję, nauczyłem się być asertywny i nieustępliwy, dominujący jeśli sytuacja tego wymaga. Jestem sprawny fizycznie i wyćwiczony w walce wręcz, jestem też wychowanym na grzecznego rycerzem, ale szarym. Fascynuje mnie od wielu lat rozwój osobisty, psychologia, a za młodu wyszedłem z ciała i prostym eksperymentem potwierdziłem realność lokalizacji swojej świadomości poza ciałem (piszę o tym, bo takie doświadczenia kształtują pogląd człowieka i kierunkują rozwój na całe życie). Poznawałem różne kobiety, ale z jedną złapałem szczere połączenie dusz. Coś kliknęło tak mocno i tak głęboko, że wiedziałem, że chcę spędzić z nią resztę życia. To się różniło od haju z wcześniejszych związków. Głęboka relacja, szczerość, niesamowita bliskość na każdej płaszczyźnie, konstruktywne rozwiązywanie sporów, wspólny rozwój, rozmowy, miłość fizyczna i platoniczna, przyjaźń, wspólne pasje, radość z każdej chwili. Nasza relacja to coś na skalę światową. 9 lat razem, bez dzieci i bez formalizacji związku, ona nigdy na to nie naciskała. Lecz niestety żaba za późno zorientowała się, że woda się gotuje. Z czasem, w późniejszym etapie związku, nasilały się kłótnie o kontrolę i ogólnie wymuszanie emocjonalne coraz to większych ograniczeń dla mojej osoby, bezpodstawne oskarżanie(o czym dokładniej dalej), coraz częstsze napięcia. Były też bodajże 3 kłótnie na przestrzeni tych lat, gdzie "wypraszałem" ją z mojego domu na parę dni, ale zawsze później odbudowywaliśmy i wzmacnialiśmy naszą relację. Najpierw z inicjatywa wychodziła od niej, później ode mnie. Przez ostatnie 2 lata, kiedy się zorientowałem, że to jest walka o dominację nad terytorium, zacząłem stawiać wyraźniejsze granice i odbudowywać swój obszar. Znajomi odzyskani, ograniczenia zdjęte. Osiągnęliśmy kompromis, ale nasilał się jeden konkretny problem. Jej nieustanne oskarżanie mnie o rzeczy, które mógłbym zrobić (np. potencjalnie uzależnić się od gier komputerowych), pomyśleć (o niej źle), poczuć (pożądanie do innej) itp itd zaczęło już mnie doprowadzać do furii. Niby nic, ale znacie ten wątek. Nie siła, a mnogość powtórzeń jest istotna. Bezsens logiczny i bezpodstawność tych oskarżeń wywoływała we mnie coraz większą złość. Nie byłem świadomy przeprowadzania przez nią testów. Próbowałem się opanować, nie krzyczeć i nie ubliżać w odwecie, ale absurdalność oskarżeń wytrącała mnie z równowagi za każdym razem. O wspólnym pożądaniu nie wspominam z grzeczności. //Czy był to kontratak za odbudowywanie mojego terenu? W tym roku nawałnica bezpodstawnych oskarżeń przeszła 3 razy w równych odstępach dwumiesięcznych, z czego ostatni raz tydzień temu, kiedy to miarka się przebrała, i będąc pod wpływem silnych emocji "wyprosiłem" ją i powiedziałem, że to koniec. Kilka dni temu, zgodnie z moją sugestią, wzięła swoje rzeczy pod moją nieobecność i zwróciła klucze. Mam myśli ambiwalentne. Siedzę w domu i jestem osłupiony patrząc w otchłań na świeżo po przeczytaniu Kobietologii. Jednocześnie wiem, że ludzie (i zwierzęta) są czymś więcej niż biologicznymi automatami do reprodukcji. Zawsze graliśmy z partnerką w otwarte karty, potrafiła przyznać się do błędu jeśli trzeba było. Napisałem jej kilka SMSów objaśniających co się działo z perspektywy gry płci, odnośniki do artykułów i czekam, czy będzie jakaś reakcja. Pamiętajmy, że z drugiego punktu widzenia ta historia opowiedziana by została z pewnością zupełnie inaczej, nie da się być w takiej sytuacji obiektywnym, dlatego z wielką chęcią zapoznam się z Waszymi komentarzami, poradami, sugestiami i spojrzeniem na sytuację z innej perspektywy.
  5. salt0

    Koniec bajki

    Cześć wszystkim! Czytam forum od wczoraj. Im bardziej ego broni się przed zaakceptowaniem faktu nieistnienia bajki, tym jaśniejszy dla mnie jest to dowód na skalę i rozmach tej iluzji. Ta surowa rzeczywistość jest nieubłagana, chowanie głowy w piach to jedynie tchórzliwa ucieczka w nieświadomość. Trochę jak z geopolityką - każde państwo w niej uczestniczy, ale nie każde zdaje sobie z tego sprawę. Trochę też jak w czasach przed Newtonem - brak rozumienia grawitacji nie powoduje, że przestaje ona istnieć i oddziaływać na nas wszystkich. Czuję się jak Neo w scenie, kiedy budzi się z Matrixa po raz pierwszy i zdaje sobie sprawę, ze swojego prawdziwego położenia i świata wokół. Kiedy mnie najdzie natchnienie to opiszę swoją historię w odpowiednim dziale. Tymczasem na razie spędzam dużo czasu w ruchu (piłka nożna + sporty walki) oraz zgłębiając bazę wiedzy, jaką jest to forum. Pozdrawiam i dzięki za otwarcie oczu. Będę drążył.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.