Skocz do zawartości

HumanINC

Starszy Użytkownik
  • Postów

    516
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

Treść opublikowana przez HumanINC

  1. Też wychodzę, z tego założenia. Bez płaszczenia się, skomlenia.... Porzuciłem nadzieję, że dojdzie u niej do jakieś autorefleksji - a nawet jeśli, bez wyraźnej i jednoznacznej chęci zmiany, nie cofnę się nawet o krok. Chociaż, czy warto dawać komuś tę drugą szansę? Nie oglądam się za siebie - przeszłość zostaje z tyłu a przyszłość jest niewiadomą. Pewne jest tylko tutaj, dzisiaj, teraz. Do góry łeb.
  2. Wziąłem sobie to do serca. Tak jak wcześniej mówiłem. Sądzę, że jest zbyt dumna, aby przyznać, że też równo zjebała. Na ten moment - 100% focus na sobie, i praca nad charakterem, aby znowu się taka akcja nie powtórzyła.
  3. Chyba nie po to zostaliśmy wyposażeni w mózgi, aby z nich nie korzystać. Pewnie na poziomie podświadomym - to możesz mieć rację - ale na świadomym poziomie, to jednak "my" podejmujemy decyzję. Chociaż może być na odwrót - i decyzja została już dawno podjęta - i przeniesiona do świadomości. . Trzeba by specjalisty jakiegoś zapytać.
  4. Sądzę że tak. Byłem na jednej wizycie u psychiatry / psychoterapeuty - i masz rację - widoczne są pewne schematy w moim wyborze partnerek. Mają zawsze se sobą problem. Z tego co powiedział lekarz, to wybieram je na poziomie podświadomym. Przyszła terapia miałaby polegać na wyodrębnieniu cech, które mnie "aktywują", i przenieść je z podświadomości do świadomości. Ojciec alkoholik - syndrom ratownika.
  5. Raz też miałem taką dziewczynę - z problemami ze sobą... mogłem jej wiadomości pokazywać, zdjęcia i filmy, że się pruła na boku - a i tak potrafiła kłamać w żywe oczy, że to nie ona. Szkoda czasu i energii na takie elementy...
  6. U mnie 21 dni na liczniku. Ciężkie ostatnie dni, ale wytrwam! Trzymaj się, czekam na kolejny raport.
  7. Rozmawiałem z jednym psychologiem na ten temat - i powiedział dokładnie to samo - że mogę z dużą dozą pewności przygotować się na zmianę układu sił o 180 stopni. Zwłaszcza, że mogła "liczyć" na płaszczenie się, a dostała emocjonalnego lepa po moim "spokojnym" odejściu z odwrotem na pięcie i zerwaniem kontaktu. O stary... a myślałem, że ja miałem ciężko. ?
  8. Nie mam zamiaru skamleć, prosić, błagać o miłość. Powiedziała A, więc ja powiedziałem B. Jeszcze podczas ostatniej rozmowy - "Może powinniśmy spróbować z kimś innym". Głupi nie jestem - dało mi to do myślenia. Jest 3 figura w tym układzie. Życzę szczęścia. Au revoir Sam nie wiem dlaczego tęsknie. A może to tylko za tym psem...
  9. @Maniek, cóż - czasu nie cofnę. Każdy popełnia błędy. Prośba do moderacji o zmianę nazwy zgłoszona ale... niesmak pozostanie.
  10. I jestem wdzięczny, za każdą lekcję. Chociaż boli. Do góry łeb. Chciałbym Ci powiedzieć "ona taka nie jest" - ale cóż - sam już nie wiem jaka jest. Kiedy ja staram się zdystansować, to dostaję jakieś SMS o z dupy rzeczy, czy że się martwi... Chyba jest zbyt dumna, na to aby powiedzieć że też równo zjebała - a cisza z mojej strony daje jej do myślenia. Nie wiem.
  11. Tak też robię, staram się mieć 100% wypełniony kalendarz, zaplanowane co mam robić i kiedy. Aby tylko nie myśleć, a jak chcę pomyśleć o niej - daje sobie 10 - 20 minut w ciągu dnia. Po tym czasie robię dalej swoje.
  12. Miałem tak, że wracałem z pracy i myślałem - "Co będzie teraz?"... Dlatego teraz 100% focus na sobie i praca nad własnym charakterem - aby znowu nie dać sobie wejść na głowę. Nie wiem dlaczego, ale mam taką motywację, do tego - aby znowu nie powtórzyć tego schematu. Książki, ćwiczenia, trening silnej woli - każdego dnia, dzień po dniu. Koniec z włażeniem na głowę.
  13. To mnie właśnie dobijało... non stop, że nie poświęcam jej czasu, bo piszę artykuły... bo "klikam" na PC, bo chodzę na treningi... jak coś robię, to "robię to źle", "nie tak" - brak spełniania jej "standardów". Wzięliśmy psa - starałem się nim zajmować jak umiałem - brałem najgorsze spacery - pizgawica 3 w nocy... itp. A i tak jej nie pomagałem, itp. Ehh...
  14. Rozmawiałem z jej rodzicami na ten temat - i mi o tym wspominali... kiedyś jestem u jej rodziców na grillu, podchodzi jej matka i ojciec - zaczynają "Stefan, powiedz nam - jak Ty z nią wytrzymujesz?". Że też nie dało mi to wtedy do myślenia... Z przyjemnością zobaczę. Dzięki!
  15. Ano szkoda, może go jeszcze kiedyś zobaczę, ale nie robię sobie nadziei. Nie widziałem lepszego rozwiązania tej sytuacji, niż całkowicie się odciąć...
  16. Wracam do starych pasji, siłownia, sport, lekcje tańca. . Najgorsze są wieczory - kiedy już jest luźniej i włącza się myślenie... Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej.
  17. Dzięki! Zawsze wybieram jakieś zaburzone, mające problemy ze sobą elementy... Chyba pora pójść na jakąś terapię...
  18. Czołem bracia! Opiszę pokrótce historię, która jest dość świeża i siedzi jeszcze mocno we mnie. Na początku miesiąca rozstałem się z panną - jak sądziłem miłością mojego życia. Byliśmy razem około dwa lata, mieszkanie razem - pierwsze 1.5 roku istna petarda - śniadanka, obiady, wspólne wyjazdy, w łóżku ogień. Jakieś pół roku temu, zaczęło się sypać - wkradła się proza życia codziennego - praca / uczelnia / doktorat. Pannę zaczęło wszystko denerwować - była z gatunku tych perfekcyjnych pań domu, codzienne chciała mieć wysprzątaną chatę, ugotowany obiadek itp. Starałem się oczywiście pomagać we wszelkich pracach domowych, ale co bym zrobił - "to nie tak" / "to źle" / "teraz już nie musisz mi pomagać!", poza tym, ileż razy dziennie można odkurzać! Jakieś błachostki wywoływały kłótnie, ciągle nie mogłem spełnić jej standardów - prócz tych łóżkowych. Wpędzała mnie w coraz większe poczucie winy - i trwa ono do tej pory. Praktycznie absorbowała 100% mojego czasu... przez co odszedłem od moich pasji, zainteresowań, znajomych... wiem - festiwal frajerstwa, ale sądziłem, że to ta jedyna. Była osobą nie mająca pasji, zainteresowań, przyjaciół - tylko 100% czasu w domu. Nie akceptowała siebie - taką jaką jest - nie podobała się sobie mimo, że była tak 7/10. Była wybredna - a więc restauracje odpadają, nie lubiła ludzi, a więc teatr / filharmonia / kino odpadało. Jaki ja byłem zaślepiony na początku... Ostatnie dni listopada i początek grudnia - non stop chodziła wściekła na mnie, każda błahostka wywoływała atak furii, istny rage. Rozstanie na początku grudnia - to była środa - mieliśmy przeprowadzić rozmowę po jej przyjściu z uczelni - już widziałem w oczach tę wściekłość - przeprosiłem za złe chwilę, podziękowałem za te dobre i powiedziałem, że nie widzę perspektyw na zmianę po jej stronie - spakowałem część swoje rzeczy, i wyszedłem (miałem już przydzielony pokój w akademiku - już od dłuższego czasu wiedziałem, że coś się szykuje i zacząłem się przygotowywać). Przez noc ona już spakowała resztę moich rzeczy - mimo, że chciałem zrobić to sam. Kolejnego dnia rano zabrałem resztę rzeczy. Od tamtego czasu maksymalnie ograniczony kontakt - w sobotę kolejnego tygodnia zabierałem wspólnego psa do mnie na weekend, była okazja do rozmowy - porozmawialiśmy. Wszelką winę zrzuciła na mnie... Nasłuchałem się tylko, jaki to nie byłem pomocny, że teraz to ona dopiero odpoczęła bo nic nie musiała za mnie robić. I oznajmiła, że nie mówi tak / nie mówi nie - ale na dzisiaj nie. Powiedziałem, że błędy które popełniałem, zrozumiałem (też nie byłem święty - nikt nie jest - czasem zdarzyło się przyjść do domu pod wpływem), ale nie mam zamiaru błagać o miłość. Przez weekend pożegnałem się z psem... było ciężko, ale wiedziałem - że lepiej będzie dla niego jeśli kompletnie zerwiemy kontakt. W środę jej to oznajmiłem, oczywiście agresja z jej strony, dlaczego jej o tym wcześniej nie powiedziałem, że nie może na mnie polegać, i jak zwykle była naiwniaczką, że mi zaufała... (nic jej nie obiecywałem co do psa, że go wezmę na święta - a podczas ostatniej rozmowy, powiedziała, że pies jest jej i nie mam wobec niego żadnych obowiązków... WTF?) Od tamtej pory zero kontaktu. Mija kilka dni, dostaję SMS - "Moja koleżanka zostawiła twoją rzecz na klamce w pokoju w akademiku." - Zero odpowiedzi z mojej strony. Kolejne kilka godzin - "Wziąłeś nie wziąłeś?" - Również zero odpowiedzi... Mija kolejny tydzień - SMS, że się o mnie martwi, bo nie daję oznak życia, i nie wie czym to jest spowodowane, i że chociaż tyle mogę jej zrobić na koniec - i że kolejne wiadomości będą do kogoś z mojej rodziny (sic!). Brak odpowiedzi z mojej strony. Od tamtej pory, cisza... Wiem, że napisała do mojego kuzyna - nic jej nie odpisał. Te SMS'y według mnie jakoś tak mi śmierdziały na kilometr jakimś wałem - najpierw mówi, że nie chce ze mną być - a potem że się martwi, co sądzicie? Eh... Nie wiem czemu tęsknie za nią... i za psem... Z jednej strony, chciałbym powalczyć - z drugiej, wręcz przeciwnie... Jak ja nie lubię takich nieklarownych sytuacji. ? Dajcie znać co sądzicie. Stefan
  19. A dziękuję za zwrócenie uwagi! Racja, nie pomyślałem o tym. Hm, a jak mogę to zrobić - nie widzę w temacie takiej opcji, czyżbym musiał napisać do moderacji o zmianę tytułu?
  20. Kłaniam się nisko szanownej samczej braci! Jako iż starym zwyczajem, wypada się przedstawić - niniejszym postem czynię to. HumanINC, bądź Stefan. Miło was wszystkich poznać, i każdego z osobna. Historie tego forum śledzę już od wielu lat, ale dopiero teraz - po wielu perypetiach damsko - męskich postanowiłem się zarejestrować i czerpać garściami z tej krynicy mądrości - być może wesprzecie mnie dobrym słowem albo zganicie za festiwale frajerstwa w moim wykonaniu. Tyle pokrótce. La piccola è bellissima! Stefan
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.