Skocz do zawartości

abecadlo

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez abecadlo

  1. zaczynasz czuc/kumac kiedy ona ma dojśc?czy po prostu ruchasz worek mięsa%-)

    bo samo czucie/kumanie orgazmu to całkiem inna mańka%-)

    Nie no, worka mięsa nie rucham, widać że kobitka się stara ale, przez pierwszy miesiąc ruchania kompletnie nie czułem kiedy ona ponoć dochodzi bo nie wykazywała żadnych objawów, aktualnie ze względu na to że wiele razy pytałem kiedy doszła i czy w ogóle to teraz gdy dochodzi (lub nie) delikatnie bardziej pojękuje (co jest ogólnie rzadkością) - ale niezbyt mnie to przekonuje.

    Co do tego jak robi się mokra, to bym powiedział że na zawołanie. Na początku obawiałem przez myśl mi przeszło że może chce sobie dzidzi zrobić szybko bo jak już pisałem wcześniej, seks na zawołanie,

    już nawet mi się bardziej nie chce niż jej - bo jak amunicje mam na wyczerpaniu prawie non stop to niezbyt mi się chce ruchać, ogólnie to nic mi się niech robić :P

    Teoria z dzidzi odpada bo nieraz to testowałem, jak zareaguje bez gumy gdy nie bierze tabletek, 2. wydaje mi się że to ja do dziecka kiedyś tam prędzej będę ją namawiał niż ona mnie więc nie będzie miała nigdy z tym problemu jak zachce jej się mieć kiedyś oraz pewnie będę miał więcej kasy. No albo jest chora na cukrzycę lub inne i koniecznie teraz musi mieć bo potem już lipa (historia znajomego)

    edit: Co do minetki to lubię i umiem to dobrze robić ale w tym przypadku jakoś entuzjazmu nie widziałem u niej a może 3 razy się za to zabierałem ale i tak powiedziała że nie jest tego fanką..

  2.     Ona by chciała go mieć, stara się, ale nic nie może wskórać. Ja miałem identyczny problem, przeczytałem wszelkie możliwe podręczniki o gili gili. Kombinacje, cuda na kiju. I nic. Dopiero po latach wyznała mi moja ukochana małżonka, że nigdy jej nie kręciłem jako facet, ale za to mam mnóstwo innych zalet. O takiej możliwości kolego pomyśl.

    Tak usłyszałem od byłej, tz. nie że nie kręciłem ale inne typy facetów mega bardziej kręciły

  3. Jeżeli jak sam określiłeś jesteś zakochany, co tu na forum raczej nazywamy stanem zaćmienia umysłowego lub hormonalnym hajem to masz jeszcze duuużo przed sobą.

    My możemy teraz sobie z kolegami popisać różne rzeczy, przedstawić niezbite dowody a decyzję za Ciebie i tak podejmie Twój układ wydzielania dokrewnego, który jest obecnie w fazie zapładniania samicy.

     

    Oczywiście potwierdzam, chodź nie ukrywam że jest to dość przyjemny stan który samemu sobie popsułem moimi wątpliwościami

     

    Zasobów się 'nie kocha'. Za zasobami się nie 'szaleje'. Zasób nie powoduje u kobiety uderzeń gorąca i nagłego szybkiego bicia serca, ergo - nie wywołuje mocnych emocji. Zasób jest wybierany jako niemiły ego kobiety kompromis pomiędzy mężczyzną jakiego pragnie całą sobą a mężczyzną, który jest wedle niej najbardziej użyteczny.

    Coś jak wybór między wyśnionym nówka sztuka AUDI TT a koniecznością zakupu starej Omegi B w gazie. Omegą B się jeździ, bo akurat nic innego się nie trafiło - ale jak przypadkiem w okolicy pojawi się możliwość wejścia w posiadanie Audi TT - omega szybko idzie w odstawkę.

    Tak, ogólnie jestem świadomy tych mechanizmów. Ba, nawet ja się pojawiłem w okolicy, co poskutkowało odstawieniem innego potencjalnego kandydata (byłem lepszy) - wiec jestem świadomy że gdy pojawi się ktoś lepszy ode mnie to jest duże prawdopodobieństwo że skończę jak poprzedni.

     

    A z własnej perspektywy, zasugeruję Ci, żebyś nie tracił czasu na laski, które nie mają przynajmniej lekkiego pierdolca erotycznego na Twoim tle. Z czasem możesz dostrzec, jak sex z nimi jest żenujący.

    Jest żenujący, ale też dopuszczam że skierowałem na to focus i porostu szukam wszystkiego żeby potwierdzić moje teorie - wiec na początku muszę się z tego uwolnić ale jest to troszkę ciężkie gdyż po prawie każdym stosunku czuje konflikt, że niby jest cudownie ale jednak coś jest nie tak.

     

    ---

    Co do traktowania mnie jak zasób to też nie jestem do końca pewien czy tak jest bo nie osiągnąłem sukcesów zawodowych, ba a nawet nie skończyłem jeszcze studiów. Aczkolwiek wydaje mi się że byłbym dobrą inwestycją z tego względu że np. 1. jestem bardzo rodzinny (tzn z 'dobrego kochającego domku)', 2. Wątpienie żebym kiedykolwiek zdradził kobietę ale to raczej ze względu że nigdy nie miałem sporych sukcesów w tej sferze życia (co przyczyniło się do zainteresowania się samorozwojem jak śmiem przypuszczać wielu samców na tym forum). Testowałem ją wielokrotnie (nawet nielubi dzieci!) w tym aspekcie i naprawdę ciężko znaleźć cokolwiek co by wskazywało na to iż traktuje mnie jako zasób ale z drugiej strony nie widzę w niej podniecenia (może to być oczywiście zasługą tego iż jest osobą dość introwertyczną, nieśmiałą itp). No chyba że wszystko przed nami i razem się nauczymy jak robić seks.

     

    Skoro już musisz, to myślę, że to pytanie jest odpowiednie. W moim odczuciu nie pokażesz jej, że wszedłeś pod pantofel a że widzisz realny problem i nie dasz sobie w kaszę dmuchać. Poza tym, jeżeli doczekasz się w miarę uczciwej odpowiedzi, to wiesz na czym stoisz. Stawiam złoto przeciwko orzechom, że usłyszysz "Misiu, ale ja wcale nie udaje!" i będzie potem Ci to wypominac by załatwić swoje potrzeby.

     

    Dlatego nawet nie będę poruszał tego tematu, chyba że się porządnie wk**wię

     

    Potwierdzam. Związek z panną to przyjemność sama w sobie póki hormony szaleją. 

    Później gdy to przejdzie (a przechodzi, nie ukrywajmy), a nie ma innych korzyści (niebędących hormonalnym złudzeniem)... Ile to jest warte?

    Poza sferą seksu nie mam żadnych zastrzeżeń, to naprawdę dobra kobieta dla mnie i od początku naszej krótkiej znajomości czujemy jakbyśmy się znali od 100 lat (przynajmniej ja)

  4. Witam wszystkich.

    Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad napisaniem tego posta, a powodem są moje zastrzeżenia co do szczerości w łózko mojej nowej kobiety z którą jestem już ponad 3 miesiące.

    Zastrzegam iż traktuje to jako poważny związek. Ja jak i Ona (jeśli nie kłami) nie jesteśmy zbytnio doświadczeni w sprawach łóżkowych (miałem tylko 1 kobietę wcześniej - 4 letni związek).

    Wiem na pewno że jest we mnie bardzo zakochana, i traktuje mnie jako dobrego kandydata do zapierdalania w pracy i zbudowania rodzinki

     

    Opis sytuacji:

    Seks mam na zawołanie, jeszcze nigdy nie usłyszałem że 'boli ją głowa' lub zwyczajnie nie ma ochoty, na co zresztą się umawialiśmy bo takie coś gdy z jednej ze stron nie ma zaangażowania nie ma sensu.

     

    W przypadku relacji intymnych z moją ex, w 95% przypadków widziałem / czułem że ma orgazm, i całkowicie odpływa podczas. Aktualnie nie przypominam sobie abym coś takiego zaobserwował u mojej aktualnej kobiety, podczas stosunku normalnie ze mną rozmawia tak jakby to była jakaś zwykła czynność jak np. mycie garów. Nie wspominając już o bardziej biernej aktywności.

     

    Wiadomo też że każda kobiet jest inna więc biorę na to poprawkę.

     

    Może napiszecie że wystarczy o tym porozmawiać – ale nieraz już poruszałem ten temat i zapewniała mnie że jest wszystko w porządku i zbywała temat, więc jakakolwiek rozmowa nie ma sensu, bo niby co mam zapytać?: Kochanie, wydaje mi się że udajesz orgazm i seks dla Ciebie nie ma większego znaczenia?”. Wole udawać że tego nie widzie albo po prostu odejść bez słowa.

     

    Możliwe jest też że niepotrzebnie szukam dziury w całym, i gówno mnie powinno obchodzić czy jej się podoba czy jest jej to obojętne i po prostu robić swoje.

     

    Wielu z was pewnie nie rozumie tego mojego narzekania, skoro mam seks na wyciągniecie ręki (2-3 dziennie) ile chce i kiedy chce to w czym problem..

     

    Jestem też wiadomo mocno zakochany w tej kobiecie ale gdy bym np. miał pewność że seks jest dla niej tylko narzędziem aby mnie zatrzymać przy sobie i żebym był zadowolony a jej to obojętne ile razy bo i tak to żadna przyjemność – to w dupie bym miał taki związek ponieważ za kilka latek pewnie nawet tyle nie będzie chciała robić a ja potrzebuje zaangażowania...

     

    PS: Jeśli moje czarne prognozy był by prawdziwe to już lepiej nie pakować w ten związek, bo będzie tylko gorzej gdy za parę lat motyle w brzuszki znikną, albo spotka na swojej drodze faceta który będzie ją podniecał...

    Czy może mieliście podobne doświadczenia i jakie wyciągnęliście z tego wnioski?

    Pozdrawiam.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.