Dzięki wielkie za duży odzew.
@Sundance Kid bardzo wartościowy post z tym, żeby rozwiać jej obawy. Choć podejrzewam, że to nie będzie łatwe.
Z tego co dotychczas udało mi się ustalić to boi się ona na pewno:
- Tego, że będzie się tak źle czuła jeszcze długo. Na prawdę źle to znosi, jak jeszcze była w domu to nie jadła, nie piła, żygała. Przy pierwszej ciąży też tak było, była 2x w szpitalu. Od 16go tygodnia była w stanie w miarę funkcjonować.
- Boi się, że wyląduje w psychiatryku. Jej mama zachorowała na schizofrenię jakoś w podobnym wieku jak ona teraz.
- Boi się, że umrze / na zmianę z tym, że chce umrzeć. Istotne jest to, że ona ma tendencję do panikowania. Kiedyś jak ją kilka dni brzuch bolał to już zakładała, że ma raka.
- Boi się, że nie skończy aplikacji adwokackiej (jest na 3cim ostatnim roku). To jest ogólny problem z nią, że ta kariera to jest centralny punkt jej życia, taka trochę chora ambicja. Z jednej strony pewnie chodzi o kasę, z drugiej o tą chorą ambicję właśnie. Ogólnie z finansami u nas nie jest źle, ja zarabiam całkiem nieźle, także damy sobie z tym radę.
- Może rzeczywiście przerasta ją wizja zajmowania się 2 niemowlaków, pewnie głównie ze względu na tą aplikację.
Żeby było jasne, ja się naprawdę dużo zajmuję naszym synem, moim zdaniem więcej niż ona. Nie ma tu klasycznego modelu rodziny, że ojciec tylko zarabia a jak wraca do domu to go wszystko pierdoli. Ostatnimi czasy bardzo często było tak, że jechałem wcześnie do pracy, wracałem i zajmowałem się synem do końca dnia.
Byliśmy we wtorek u ginekologa, który na wizycie powiedział jej, że powinna jechać do szpitala prosto. A ona do niego: "Bo mąż panu tak powiedział?", chwilę była w przebieralni i zakładała, że ja go przekupiłem czy co. Wczoraj też gadałem z tym lekarzem w szpitalu i jej o tym powiedziałem a o mnie pytała czy dawałem mu jakąś kasę. Ona ma/miewa takie przeświadczenie, że trafiła do tego szpitala bo ja chciałem się jej pozbyć co jest po prostu debilizmem. Generalnie już kilka dni wcześniej dostała skierowanie od innego lekarza do szpitala, ale się broniła rękami i nogami.
Odnośnie konsultacji z psychologiem/psychiatrą, nie wiem czy ona będzie do tego taka skora dobrowolnie, bo tak jak pisałem jej mama ma schizofrenię, więc zakładam jakiś podświadomy lęk.
Problemem jeszcze jest to, że to jest bardzo dziwny człowiek. Jak ona się zapiecze to za huja do niej nie idzie dotrzeć. Ona nie ma jakiś autorytetów typu matka/ojciec no ktokolwiek.