Cześć.
Mam dziwną sytuację. Mianowicie od ponad 2 lat zam faceta. Poznaliśmy się jak on był w związku. Który chciał zakończyć. Trwał 13 lat. Spotykaliśmy się przez pół roku i zakończył ten związek. Układało nam sie fajnie do póki ja nie zaczęłam naciskać jak już wiedziałam że ja wtedy zostawił. Był rozbity chciał się pozbierać. Spotykać ale bez ciśnienia. Ja zaczęłam być upierdliwa i roszczeniowa. Ona zaczęła walczyć... dziewczyna nie dała mu odejść. Wrócił do niej. My zerwaliśmy kontakt. W sierpniu. Ode mnie tylko dostał życzenia na święta wielkanocne. Później była obustronna cisza. Po 2 miesiącach zobaczył mnie na mieście i się odezwał. Później na urodziny złożył mi życzenia. Kolejny raz mnie po 2 miesiącach zobaczył na mieście.
I tutaj już ten kontakt zaczął być częstszy. Rozwinął się ponownie do codziennego pisania. Trwa tak stałe od początku listopada. Powiedział mi w międzyczasie że nigdy o mnie nie zapomniał że się po prostu nie da. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt. Wylądowaliśmy w końcu w łóżku. Mocno kontakt się zacieśnił. Przyszedł do mnie któregoś razu i był dość przybity. Nie chciał za bardzo rozmawiać. W ten sam dzień wyjechał na weekend do poznania. Mówił że w niedzielę wraca. Więc powiedziałam że zapraszam.
Nie przyszedł w niedzielę. Napisał mi w pn. Że był po trudnej rozmowie i nie miał mocy. Od tego czasu trochę nam się rozluźnił kontakt. Jakoś rzadziej odpisywał. To było 3 tygodnie temu. Raz mi nie odpisał wcale jak zapytał czy się spotkamy. Więc na drugi dzień trochę z ciśnienia napisalam mi że mógł mi odpisać żebym spadała na drzewo. Tak było by mi lżej. Pokłóciliśmy się. Ja w końcu nie wytrzymalam i dałam mu czarno na białym że go kocham. Był mocno zdziwiony moim wyznaniem. Nie wiedział nie miał pojęcia że ja d niego tyle aż czuję.
Przyszedł w święta do mnie i porozmawialiśmy, powiedział mi że wgniotłam go tym wyznaniem, że to wszytko zmienia, że się cieszy z tego powodu. ważne to jest dla niego. Tylko że ona na daną chwilę nie może mi nic zaoferować. Że on bardzo by mnie chcial kochać ale tak póki co nie jest. Powiedział, że jestem osobą która wywróciła jego życie o 180 stopni i je zmnielam, nikt jeszcze tyle nie wniósł w jego życie.
Widzę że jest za mną jak się nie odzywam jeden czy dwa dni to zaraz pisze. Dodam że ona nie ma się gdzie teraz wyprowadzić, jak to określił że wynajmuje u niego pokój. Ona swoje mieszkanie ma wynajęte. Muszą poczekać aż się zwolni. Nie ma gdzie mieszkać. Są też tam zawiłości z jej rodzicami. Ona boi się im powiedzieć i prosiła go żeby jeszcze nie mówili. Chodzi tam o wspólne kupno mieszkania na wynajem.
Zastanawiam się nad tym co z tym zrobić. Czy on będzie w stanie poczuć do mnie to " kocham Cię" ? Czy zaraz pójdzie w cholere? No ma słabą sytuację. Wiem też że jest szczery w tym co mówi. Spędziliśmy razem dużo czasu w święta. Jak coś mówiłam że bym pojechała do Paryża bo jakoś mi nie było dane. To powiedział od razu " możemy pojechać jak tylko będziesz chciała" Ma trochę sinusoidy raz się odzywa tak fajnie a raz tak oficjalnie. Doradzcie coś. Jak to wygląda z męskiego punktu widzenia. Proszę