Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'amerykanie' .
-
Dziesiątki tysięcy uzbrojonych po zęby obywateli Stanów Zjednoczonych ruszyło na granicę z Meksykiem. Teksańska gwardia narodowa ściąga ciężki sprzęt w obawie przed zapowiedzianą interwencją armii USA, która pierwszy raz w nowożytnej historii Stanów Zjednoczonych może zostać użyta przeciwko własnym rodakom. Za gubernatorem Teksasu wstawiło sie aż 25 gubernatorów innych stanów okazując mu nie tylko poparcie, ale deklarując gotowość wysłania własnych oddziałów gwardii narodowej do pomocy. Z oficjalnych danych w zeszłym miesiącu granicę USA nielegalnie przekroczyło 302 tyś. imigrantów. Są to imigranci ze wszystkich stron świata nawet Afryki. Na to wszystko pozwala pro imigracyjny rząd Bidena natomiast zwykli Amerykanie mają tego dość. Gubernator Teksasu skorzystał z prawa w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, które mówi o tym, że w przypadku nie możliwości zabezpieczenia granicy przez rząd federalny może na własną rękę wzmocnić granice siłami, które posiada. Tak też zrobił, nakazał rozstawić kilometry zasieków, które skutecznie zatrzymały imigrantów na co Waszyngton zareagował błyskawicznie pozywając Teksas i domagając sie usunięcia zasiek powołując się na nie humanitaryzm. Gubernator Teksasu odmówił nakazanego przed sąd najwyższy zarządzenia. Dodatkowo zwykli amerykanie przyjeżdżają z wielu stanów by wesprzeć Teksas i pokazać sprzeciw absurdalnej polityce imigracyjnej zafundowanej przez rząd Bidena. 75 mln Amerykanów ma broń gdzie stanowią największą armię świata dlatego w Waszyngtonie trzęsą portkami i wysyłają własne wojsko by stłumić bunt. Czołgi i transportery opancerzone na zwykłych obywateli tak ma wyglądać demokracja😏? Najciekawsze jest to, że w mediach zachodnich aż huczy od informacji na ten temat natomiast w Polsce cisza, tak jakby poplecznicy u władzy w PL bali się, że Polacy też mogą się sprzeciwić i zrobić bunt uprzednio dostając przykład z USA.
-
Oto skutki akcji #MeToo od strony seksualnej. Młodzi Amerykanie rezygnują z seksu przez strach o oskarżenie. Może ta akcja rzeczywiście ma jakiś cel wspomagający depopulację? Piszcie co sądzicie na ten temat https://bezprawnik.pl/seks-w-usa/ Zapytasz się babci, czy nawet mamy, to usłyszysz, że seksu wokół jest więcej niż nigdy dotąd. Liczby jednak pokazują, że to zupełna nieprawda. Millenialsi unikają stosunków seksualnych – przynajmniej w Ameryce. Seks w USA przegrywa ze smartfonami, Netflixem, a nawet PornHubem. Okazuje się jednak, że i inne sprawy schładzają amerykańskie libido – chociażby słynna akcja #MeToo. Walentynki sprzyjają nie tylko rezerwacjom stolików w drogich restauracjach i kupowaniu biżuterii. Także zmuszają do refleksji na temat życia seksualnego. A z tym nie jest zbyt dobrze, przynajmniej w USA. Jak ustalił psycholog Jean Twenge, liczba stosunków seksualnych dorosłego Amerykanina spadła o 14 procent w porównaniu z końcówką lat 90. Rośnie też liczba mieszkańców USA, którzy w ogóle się nie kochają. Obecnie do tej grupy należy 22 procent Amerykanów, choć jeszcze kilkanaście lat temu było to 18 proc. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że to młodzi ludzie coraz częściej unikają współżycia. Aż 18 procent Amerykanów w przedziale wiekowym 18-30 w ogóle nie uprawia seksu. Również nastolatki coraz mniej palą się do współżycia. W 2005 roku niemal połowa uczniów amerykańskich szkół średnich mówiła, że inicjację seksualną już ma za sobą. Dekadę później to samo mówiło niewiele ponad 40 procent nastolatków. Jeśli badania są wiarygodne, widać bardzo wyraźny trend – seks w USA staje się coraz mniej popularny. Seks w USA traci popularność. Co się dzieje? Aż trudno w to uwierzyć, w końcu seks dzisiaj jest wszędzie – w filmach, serialach, reklamach, internecie… Sprawie postanowili się przyjrzeć naukowcy W. Bradford Wilcox oraz Samuel Sturgeon – i napisali wspólnie tekst dla Politico. Wyniki badań też ich zaskakują i uważają, że ciężko do końca stwierdzić, skąd się ta wstrzemięźliwość bierze. Ale mają kilka teorii. Unikają seksu przez #MeToo? To chyba niezbyt poprawne politycznie stwierdzenie, ale autorzy uważają, że po części Amerykanów do współżycia zniechęcają takie akcje, jak MeToo. Oczywiście problem jest szerszy, bo politycy na całym świecie starają się walczyć z molestowaniem. Idea jest jak najbardziej słuszna, ale przecież często granica pomiędzy molestowaniem a flirtem jest bardzo cienka. W efekcie wiele badań pokazuje, że młodzi ludzie – a zwłaszcza mężczyźni – boją się komentować urodę kobiet, a co za tym idzie – boją się też flirtować i podrywać. I to chyba można trochę zrozumieć. Bo przez akcję #MeToo i inne podobne, wielu mężczyzn, zrozumiało, że swoimi komentarzami, mogą wyrządzić krzywdę kobietom. Jednak wielu z nich przez to w ogóle boi się próbować nawiązywać romantyczne relacje z kobietami. Netflix ciekawszy od seksu? Oczywiście nie można wszystkiego zrzucać na MeToo. Seks w USA (jak i na całym świecie) jest też coraz mniej atrakcyjny, bo jest w tej chwili tylko jedną z wielu rozrywek. Jeszcze kilkanaście lat temu całe życie nastolatków kręciło się wokół seksu, ale dzisiaj są smartfony, konsole, zestawy VR, Netflix… – Sporo tego, więc młodzi ludzie nie zawsze mają czas na spędzanie czasu z innymi ludźmi. A przecież seks jest podstawową formą takich kontaktów – konkludują autorzy tekstu. Oczywiście ludzie w każdym wieku w internecie często poszukują rozrywek związanych z seksem. Są strony porno, seks-kamerki, porno w zestawach VR… Jeden serwis z treściami dla dorosłych promował się niegdyś hasłem: „To tańsze niż randkowanie”. No właśnie, to też jest część problemu. Jak to robić, gdy mama jest w pokoju obok? Choć niby gospodarka w USA świetnie się rozwija, to sytuacja millenialsów wcale dobra nie jest. Już 34 procent amerykańskich mężczyzn w wieku 18-34 mieszka z rodzicami. Zwykle dlatego, że po prostu nie stać ich na wynajęcie mieszkania, o jego zakupie nawet nie wspominając. Jak nietrudno się domyślić – romantycznym relacjom raczej to nie sprzyja. Nie chcą brać ślubów i naoglądali się programów o ciężarnych 16-latkach To, że seks w USA traci popularność, jest jednak z pewnością też „zasługą” innych czynników. Autorzy Politico twierdzą, że po prostu młodzież jest dziś wyjątkowo uświadomiona, z czym niepożądanym może się wiązać seks. Można w tym dostrzec pewną ironię, bo w końcu nigdy antykoncepcja nie była tak łatwo dostępna, jak dziś, a i z AIDS lekarze sobie dziś całkiem nieźle radzą. Być może jednak winna jest znowu popkultura. W końcu współcześni młodzi ludzie dojrzewali na reality shows, a te często opowiadały o 16-letnich mamach. I u wielu millenialsów mogło się zakodować poczucie, że z tym seksem to są same problemy. Poza tym, młodzi ludzie, nawet jeśli są już w związkach, to nie chcą ich formalizować. A wszystkie badania pokazują, że bycie w związku małżeńskim bardzo pozytywnie wpływa na życie seksualne. Na koniec mała osobista refleksja. Pamiętam, że gdy byłem bardzo młody, to w pewnym etapie momencie za symbol seksu przestała uchodzić Pamela Anderson, a zastąpiła ją wirtualna Lara Croft. Wtedy przeraziło mnie to, że postać z gry komputerowej może rozbudzać wyobraźnię żywych osób. Ale przynajmniej wtedy coś tę wyobraźnię rozbudzało.
- 18 odpowiedzi
-
- usa
- amerykanie
- (i 14 więcej)