Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'incelki' .
-
Incelki (wymiennie nazywające się femcelkami) forsują podobną, ale odwróconą narrację niż incele: ich zdaniem przymusowy celibat to wymysł nieatrakcyjnych fizycznie mężczyzn, którzy pożądają partnerek o wyglądzie instamodelek, nie zauważając tych na „swoim poziomie”, a nawet nimi pogardzając, ponieważ patriarchalna kultura nauczyła ich, że wygląd stanowi o wartości kobiety – sami zaś mogą nadrobić braki urodowe charyzmą, intelektem i poczuciem humoru czy choćby pozycją zawodową. W Polsce nie istnieją grupy zrzeszające incelki oficjalnie, za granicą występują na Reddit czy ThePinkPill.co i zamkniętym grupom. Ich podejście celnie podsumowała Nona Willis Aronowitz, amerykańska publicystka, która badała tę społeczność: „Femcelki wierzą, że toksyczna mieszanka mizoginii i trudnych do spełnienia standardów piękna, bardziej restrykcyjnych wobec kobiet, skazuje je na samotność”. – Incele odmawiają nam prawa do określania się w ten sposób, ponieważ twierdzą, że zawsze znajdzie się ktoś, z kim mogłybyśmy pójść do łóżka. Choćby coomer [mężczyzna uzależniony od porno i masturbacji – przyp. P.W.], który wyrucha nas i zostawi, bo będziemy dla niego wyłącznie ciałem, w które można się spuścić. Uważają, że jeśli rezygnujemy z tego rodzaju aktów desperacji, jeśli nie godzimy się na przedmiotowe traktowanie, kiepski seks nastawiony wyłącznie na męską satysfakcję, to znaczy, że same skazujemy się na celibat – mówi mi Anne [imię zmienione], moderatorka zamkniętej grupy dla incelek na Discordzie. – Mając 24 lata, zgodziłam się na seks z kolegą, w którym byłam zakochana. Nigdy wcześniej nie zaznałam intymności z drugą osobą. Liczyłam, że dzięki temu zacznie odwzajemniać moje uczucia. Po wszystkim powiedział, że mnie lubi, ale do siebie nie pasujemy, zresztą podoba mu się inna dziewczyna. Znalazłam jej profil na Instagramie. Wyglądała o niebo lepiej zarówno ode mnie, jak i od niego – opowiada 32-letnia dziś Marie [imię zmienione] z Wielkiej Brytanii, która dwa lata temu dołączyła do internetowej społeczności femcelek. Podziela ich przekonanie, że stopień fizycznej atrakcyjności kobiet determinuje ich życie seksualno-romantyczne w większym stopniu, niż dzieje się to w przypadku mężczyzn. – Chciałabym poznać mężczyznę, który podziela moje zainteresowania, jest zaangażowany w rozmowę, szanuje mnie i moje granice. Cierpliwego i tolerancyjnego, umiejącego mówić o swoich emocjach, nieuzależnionego od porno. Z wyglądu powinien być średnio brzydki. Nie chcę chada, kwadratowe szczęki i „oczy łowcy” sprawiają, że wyglądają jak kosmici – mówi Anne. Incelki czują zresztą niechęć nie tylko do mężczyzn, ale też do wszystkich kobiet, które realizują patriarchalny model relacji (te, które nie zgadzają się z głoszonymi przez nie teoriami, nazywane są często „pick-me girls”, czyli dziewczynami, których głównym celem jest przypodobanie się facetom). W ich przestrzeniach powszechna jest transfobia, pogarda wobec pracownic seksualnych, a nawet przekonanie, że relacje oparte na niezobowiązującym seksie (jak FwB – friends with benefits czy ONS – one night stand) są dla kobiet poniżające i utwierdzają mężczyzn w przekonaniu że wszystkie reprezentantki płci żeńskiej mogą traktować jak seksualne zabawki, nie okazując im choćby cienia szacunku. Femcelki nie kłócą się z faktem, że przeciętna kobieta może liczyć na większą liczbę lajków, wiadomości i propozycji – potwierdzają to raporty publikowane przez takie aplikacje jak Tinder czy OkCupid. Tendencję tę tłumaczą jednak zgoła inaczej: faceci myślą „tą drugą głową” i robią wszystko, byle zaliczyć, choćby kosztem obniżenia własnych (często wygórowanych) standardów. Jeśli zdecydują się na seks z kobietą, której uroda nie trafia w ich gusta, potraktują ją jak „worek na spermę”, akceptowalny kompromis. Dlatego femcelki odmawiają udziału w tej grze – choćby kosztem dożywotniego celibatu.