Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'johan august gripenstedt' .
-
Szwecja dla wielu jest prawdziwym kazusem powodzenia państwa opiekuńczego, a nawet więcej, tam rzekomo udał się socjalizm. Nie wyszło w ZSRR, NRD, czy Korei Północnej, a tam akurat socjalizm zadziałał. Problem w tym, że piewcy takich poglądów kompletnie nie wiedzą nic na temat ani historii ani gospodarki tego kraju. Tymczasem Szwecja do połowy XIX wieku była małym, biednym krajem. Dopiero wolnorynkowe reformy od lat 60-tych XIX wieku uczyniły z tego kraju prawdziwą potęgę gospodarczą, pozwalając czerpać garściami z postępującej rewolucji przemysłowej. Szwecja podążając drogą kapitalistyczną miała najwyższy na mieszkańca wzrost przychodów na świecie pomiędzy latami 1870 a 1950, w którym to czasie stała się jednym z najbogatszych krajów na świecie, ustępując jedynie takich potęgom jak Wielka Brytania, USA, Szwajcaria i Dania (swoją drogą również bardzo kapitalistyczne kraje). W tym okresie w Szwecji wprowadzono niezliczoną liczbę innowacji, dzięki pracy szwedzkich przedsiębiorców i wynalazców, jak np. dynamit Alfreda Nobla, łożyska wahliwe kulkowe Svena Wingquista (który wykorzystał to do stworzenia SKF); zawór słoneczny stworzony przez Gustava Dahléna (który dzięki temu stworzył firmę gazu przemysłowego — AGA); lodówkę absorbcyjną wynalezioną przez Baltazara von Platena (została potem użyta przez Electrolux). Znaczna większość dużych, liczących się firm, do dziś obecnych na rynku powstała właśnie w tamtym okresie. Ale jak w ogóle do tego wszystkiego doszło? Kluczową postacią okazuje się niejaki Johan August Gripenstedt, minister finansów, w latach 1856-1866. Był on wielkim zwolennikiem Frederica Bastiata, wybitnego francuskiego ekonomisty i liberała. Do kluczowych reform Gripenstedta, należały m. in. szereg deregulacji w gospodarce, reforma bankowości, obstająca za tworzeniem się prywatnych banków, aż do 1903 r. Bank Szwecji (bank centralny) nie miał nawet monopolu na emisję pieniądza oraz wprowadzenie wolnego handlu, w ramach Uchwały Wolnego Handlu z 1864. Szwecja stała się wtedy członkiem międzynarodowego systemu wolnego handlu, który powstał na wzór traktatu Cobden pomiędzy Wielką Brytanią a Francją w 1860 roku. Poluzował klauzule Ustawy Towarowej. Dokonano cięć akcyzy na ponad 200 artykułów. Ograniczenia zakupu gruntów również stały się mniej surowe. Kobiety mogły prowadzić działalność na równych prawach z mężczyznanami. Stopniowo usuwano ustawodawstwo, które ustanawiło limity w pewnych sektorach. Ustawodawstwo rządzące manufakturami stopniowo stało się nieużywanym. Choć ograniczenia co do produkcji surówki zostały zniesione już w 1835, to w 1846 całe ustawodawstwo górnicze poszło tą samą drogą. Gripenstedt pod wieloma względami został uosobieniem szwedzkiej deregulacji i liberalizacji w połowie XIX wieku. Wolność handlu, pisał w 1851 roku „jest jednym z warunków, na których spoczywa cały postęp ludzkości”. Zniesiono również obowiązkowe paszporty. Szwedzki skręt na lewo, teoretycznie zaczął się już w 1932 r. po dojściu do władzy socjaldemokratów, jednak do samego końca lat 50-tych Szwecja była jednym z najbardziej wolnorynkowych państw na świecie, mając wydatki rządowe mniejsze niż USA. Dlatego biorąc pod uwagę brak udziału w II wojnie światowej, tuż po wojnie kraj ten był absolutną potęgą na tle innych europejskich państw. Jednak w latach 1950-76 nastąpił już znaczny rozrost państwa opiekuńczego, ogromny wzrost wydatków rządowych, co za tym idzie podatków oraz inflacji. Wywołało to powszechne niezadowolenia społeczne, na skutek powiększającej się biedy, do władzy doszła więc w 1976 r. centroprawica. Jednak nowo wybrana władza nie zdobyła się na niezbędne reformy gospodarcze, mało tego polityka taniego pieniądza (osłabianie szwedzkiej korony) była kontynuowana, nakręcając inflację (bardzo mocno wzrosły wówczas ceny dóbr konsumpcyjnych) oraz ogromną bańkę na rynku nieruchomości. Lata 70-te i 80-te dla Szwecji to była praktycznie stagnacja gospodarcza. Dopiero wolnorynkowe reformy dokonane przez Ingvara Carlssona (premiera Szwecji w latach 1986-1990) i Carla Bildta (premiera w latach 1991-1994) przywróciły porządek. Nie był to jednak łatwy do rządzenia okres. W 1992 r. w końcu doszło do pęknięcia bańki spekulacyjnej nakręcanej latami przez ekspansje monetarną i kredytową. Skończyło się to największym kryzysem w Szwecji od czasu wielkiego kryzysu z 1929 r., był to tzw. kryzys bankowy, prawie wszystkie banki stanęły na granicy bankructwa, wzrosło bezrobocie i deficyt budżetowy. Jednak takie reformy jak zmniejszenie krańcowych stawek podatkowych, zniesienie systemu kontroli kursu waluty, zderegulowanie pożyczek bankowych, deregulacje w prawie gospodarczym, sprywatyzowanie kilku dużych państwowych przedsiębiorstw, a przede wszystkim radykalne obniżenie wydatków rządowych i inflacji, pozwoliły nie tylko na wyjście z kryzysu. Szwecja w latach 90-tych radziła sobie lepiej niż w latach 70-tych i 80-tych. I tak właśnie narodził się mit rzekomego powodzenia państwa opiekuńczego, chociaż to częściowe odejście od tego systemu przyniosło wiele pozytywnych skutków. Co ciekawe wolnorynkowy zryw w Szwecji ponownie wystąpił stosunkowo niedawno. Po ponownych rządach socjaldemokratów w latach 1996-2006, w roku 2006 premierem został niejaki Fredrik Reinfeldt. Kolejny polityk przystępujący do demontaży państwa opiekuńczego z pozytywnymi rezultatami. Za jego rządów (lata 2006-2014) obniżono podatek od dochodów osobistych (w tym od najniższych dochodów ‒ z 30,7% do 17,1%), część podatku od wynagrodzeń obciążającego pracodawcę, podatek od dochodów przedsiębiorstw (z 28% do 26,3%), podatek od nieruchomości oraz zniesiono podatek od majątku (podatek spadkowy wycofano w 2005 r.). Dzięki rozsądnej polityce wydatkowej w latach 2006-2008 udało się wygospodarować całkiem pokaźną nadwyżkę budżetową, co z kolei przyczyniło się do zmniejszenia długu publicznego z 45,7% PKB w 2006 r. do 38,3% PKB w 2008 r. Dzięki temu Szwecja była jednym z nielicznych krajów, które przeszły bez szwanku kryzys z 2008 r. Co jest zabawne w tym czasie, w polskim internecie, jak tylko ktoś zanegował socjalizm i państwo opiekuńcze zaraz odezwał się jakiś lewicowiec, że w Szwecji to mają socjalizm i wszystko działa, nawet nie wiedząc kto jest tam premierem i jaką prowadzi politykę. Kraj, w którym nie ma podatku od majątku, podatku od spadku i darowizn, ustawowej płacy minimalnej, gdzie firmy płacą ZUS tylko jeśli mają przychód, a cała papierologia związana z prowadzeniem działalności to wypełnianie kartki A4 raz na kwartał, gdzie małe firmy nie płacą VAT-u jest "socjalistyczny" i już. Nie wolno z tym dyskutować, tam "socjalizm działa" i nie ma rozmowy. Niestety szwedzkie społeczeństwo po latach indoktrynacji dokonywanej przez lewicę jest już tak ogłupiałe że zamiast docenić Reinfeldta, który uzdrowił gospodarkę poddało go wali krytyki. Obniżanie podatków było "niesprawiedliwe", no jak tak można. W wyborach 2014 partie prześcigały się tym, która zaoferuje wyższe podatki . No i wygrała Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza, bawimy się ponownie. Jak dodać do tego powszechne poparcie dla multi-kulti z tego kraju raczej za wiele dobrego już nie będzie.