Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kasy' .
-
Pasje, hobby, zakupoholizm - nierozsądne tracenie kasy
Cpt_Red opublikował(a) temat w [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
Tak dla odmiany od spraw damsko męskich bo tych tu najwięcej Widzę zaczątki problemu z realizowaniem swoich pasji, zachcianek. Mam wrażenie, że posiadam coś na kształt "duszy kolekcjonera". Od zawsze praktycznie coś zbieram, kolekcjonuje. Wiadomo z czasem zainteresowania, pasje się zmieniają ale schemat zwyczajowy. Czymś zaczynam się interesować, zgłębiać tematy i powoli zbierać, kupować, ulepszać, wymieniać. Dodatkowo, trochę pewnie jestem też skrzywiony latami dzieciństwa (80-90). W domu nie mogę powiedzieć by coś mi brakowało ale jednak pewne rzeczy były poza moim zasięgiem. W momencie jak zacząłem zarabiać kasę włączyła mi się "chęć" posiadania tego wszystkiego i nie ukrywam często jej ulegam. Żeby był jaśniejszy obraz sytuacji powiedzmy, że najbardziej kręciły (kręcą) mnie tematy związane ze sprzętem muzycznym (tzw. duże wierze Technics itp), stare zegarki, fotografia. Lubię też sport - bieganie (zwłaszcza długie dystanse, ultra). Wbrew obiegowej opinii, że to dość tanie (prawda) jest też tu pole na wydawanie dużych pieniędzy (ciuchy, buty, plecaki, zegarki gps). Od pewnego czasu zastanawiam się nad kwestią tego, że w sumie dużo kasy tracę bez sensu. Zaczynam swoje działania zawsze rozsądnie a w którymś momencie coś się psuje i finalnie zawsze tracę. Nie jest to jeszcze (w mojej ocenie) jakiś naprawdę mega problem ale jednak zauważam coraz większe negatywy działania i to mnie martwi. Może ktoś ma podobne problemy i opowie jak sobie z tym radzi. Plusy i logika Nie można powiedzieć, że kasę przetracam bezpowrotnie jak na dziwki i alko Coś, realnego mi zostaje. W razie podbramkowej sytuacji sprzedając swoje zbiory część wkładu finansowego da się odzyskać. Na części pewnie bym i sporo zarobił. Np. te zegarki zbierałem jeszcze przed czasami gdy zaczęła się na nie moda i ceny poszybowały w górę. Taką monetyzację pasji zresztą prowadzę (staram się) od dawna. Ulepszając ciągle swoje zbiory nieraz kupiłem coś okazyjnie. Sprzedane na allegro potrafiło pokryć koszt moich kolejnych zabawek a i czasem coś w kieszeni zostało. W temacie fotografii próbowałem biznesu fotografa ślubnego. Coś tam zleceń miałem ale niestety jest to branża, która sama się zepsuła ostatnimi czasy. Dostęp do sprzętu spowodował, że każdy czuje się profesjonalistą. Brak jednak portfolio powoduje, że ludzie robią zdjęcia za darmo co zepsuło klientów. W tym momencie by zarobić trzeba być albo genialnym artystą (mi bliżej do rzemieślnika) albo co bardziej prawdopodobne - być długo w branży, mieć znajomości, rozpoznawalność i polecenia byłych klientów. Jeśli chodzi zaś o bieganie to prowadzę swoją amatorską stronę (bloga). Nie ma z tego kasy, nie uderzyłem bowiem w media społecznościowe (więc brak zasięgów gwarantujących zyski jak u lasek z insta ) No ale kupując sobie coś, mam przynajmniej nowości do opisania na stronie. Jest to dla mnie pewien wolny ale jednak rozwój. Poprawia się umiejętność pisania, systematyczność, zdobywam wiedzę jak co działa, o treningu itp. Minusy, problemy. Niestety zawsze w którymś momencie pasji coś się psuje i zaczynam wydawać głupio, co finalnie powoduje, że jestem na minusie. Przykładami operując: Kupowałem ten sprzęt muzyczny, zegarki po różnych giełdach, jarmarkach. Zaczęła się na to moda, ceny poszybowały w górę a jednocześnie coraz więcej złomu sprzedają. Jak wydawałem kiedyś 20 zł to trudno, przepadło. Ale wydać teraz 100 i więcej a okazuje się, że coś jest zepsute to większy kaliber wtopy. Naprawiać się nie opłaca, sprzedać uszkodzonego nie da się. Zaczyna się taki hazard na którym zawsze jestem w plecy. Nie do końca też wybieram mądrze. Niby się znam, wiem co potrzebuję ale jestem niecierpliwy i chcę często coś, już, teraz. Powoduje to, że kupuje nieraz za szybko, bez analizy aż do końca. Potem okazuje się, że jednak to co kupiłem nie spełnia moich potrzeb. Sprzedaję ze stratą i za chwilę kupuję lepsze. Dochodząc do wymarzonego poziomu takimi etapami, niestety też tracę finansowo więcej niż jakbym zacisnął zęby, poczekał i od razu kupił topową rzecz Martwi mnie też taki zaczątek zakupoholizmu. Większą radość sprawia sam proces analizy, wyboru, zakupu niż później posiadanie. Pobawię się trochę, rzecz idzie na półkę a ja znów zaczynam kombinować. A może bym jeszcze wziął to, wymienił, ulepszył. Podsumowując Jak pisałem na wstępie nie jest tak, że nie mam całkiem hamulców. Mam i staram się często sam siebie stopować. Nie wydaję całej kasy tak, że nie mam później na chleb Mimo to złe decyzje zakupowe są jednak problemem. Tracę i wkurza mnie, że zawsze do wszystkiego muszę dochodzić dookoła, dużo dłużej, drożej. Myślicie, że rozwiązaniem jest jest większa kontrola nad sobą? Czy też "pasje" zawsze oznaczają straty i trzeba się z tym pogodzić.