Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kobiece wyznania' .
-
Podczas słuchania ostatniego odcinka słuchowiska Asi Okuniewskiej przypomniałem sobie, że w sumie mogę zaproponować wam tę serię. Gdzieś na forum usłyszałem porównanie kobiet do nietoperzy jak one intuicyjnie poruszają się po meandrach spraw socjalnych kiedy my w międzyczasie gubimy się w nich jak dzieci we mgle. "Ja i moje przyjaciółki idiotki" trochę uprzystępnia tę płaszczyznę, czyni ją zrozumiałą i przestrzega przed błędami jakie już się prawdopodobnie wam zdarzyło popełnić albo zdarzy w przyszłości. Między innymi jakim typem nie być, jak to się przejawia albo co robić w przypadku sytuacji takiej i takiej. Te sytuacje są przedstawione w opisach odcinków. Oprócz tego prowadząca ma ponadprzeciętne i charakterystyczne flow spośród wszystkich podcastów jakich dane mi było słuchać na Spotify. Jako nieliczna sprawia wrażenie rozmowy zamiast monologu. Standardowy odcinek zaczyna się od wstępu, zarecytowania przetłumaczonego tekstu jakiejś piosenki i przejścia do meritum. Koniec zbyt ciężko wyróżnić żeby umieścić go w jednym zdaniu z poprzednimi ale jest jednak wyczuwalny w odpowiednim miejscu. Odcinki mają optymalną długość. Sama prowadząca też utrzymuje, że podcast jest dedykowany wszystkim idiotkom damskim i idiotkom męskim. Retorykę taką przyjmuje z racji obraźliwości męskiej odmiany słowa "idiotka" więc nie na rękę byłoby jej rozganiać widownię. "Idiotkowanie" to w jej słowniku właśnie przeżywanie jakiegoś zawodu miłosnego. W innych przypadkach też zachowywanie się jak idiotka jako skutek euforii wywołanej zauroczeniem, które do zawodu dopiero później doprowadzi. Asia zdaje sobie sprawę, że obie płcie jej słuchają i czasem nawet zdarza się jej odpowiadać drogą nagrania odcinka na mail z historią zawodu miłosnego jakiegoś faceta więc sam na jej widowni nie jestem. Kiedyś jej nawet wysłałem swoją historię chociaż nie jestem pewny czy na pewno moją opowiedziała w odcinku bo pozmieniała sporo szczegółów. Oprócz niej istnieją jeszcze inne podcasty ale traktują o ściśle babskich sprawach. Tutaj mam na myśli "Halo dziewczyny" gdzie uniseks treści nie ma ani grama i tak samo w "Dziewczyny z sąsiedztwa by Showroom". Moim zdaniem takie pożalenie się (historia słuchacza), zinterpretowanie i przepracowanie z kimś lub przez kogoś (Okuniewska) to o wiele lepsza metoda przemordowania zawodu miłosnego niż jakieś na siłę męskie turbopicie w barze albo inne sympozjony, podczas których na trzeźwo nie ma szans na zrozumienie czyjegoś wglądu. Chociaż może to wynika z mojej androgyniczności? Nie wiem. Taka mała dygresja na koniec. Posłuchajcie, pomyślcie, poczujcie wibrację tego podcastu i napiszcie co myślicie.
- 2 odpowiedzi
-
- podcast
- kobieca psychika
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Historia ku przestrodze i nauce dla młodzieży.
Bojkot opublikował(a) temat w Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
Historia ku przestrodze i nauce młodzieży. Patrzcie nie tylko na to co mówią, ale jak koresponduje to z tym jak się zachowują. Bo co myślą, to ja nawet nie chcę wiedzieć. Ja prawie 50 na karku. Babka businesswoman (po czterdziestce), szprycha 180 w szpilkach, wymalowana, elegancki ciuch, bielizna. Znałem ją z młodości. Na ulicy jak z nią szedłem każdemu łby ukręcały się, gdy ich mijała. Na pierwszy rzut oka suka wymalowana. W rozmowach i kontakcie, ze mną miła, wycofana, uległa (takie przynajmniej sprawiała wrażenie). Pierwszy sygnał (czerwona lampka) odebrałem już podczas pierwszego bliskiego spotkania 3 stopnia. Kobieta tego typu, a odmawiała seksu w świetle dziennym, czy w ogóle przy świetle. Tylko pod kołderką i tylko w pozycji klasycznej!!?? Spacyfikowałem ją, uległa. Spędziłem z nią 3 dni, trzeciego nawet nie chciał mi stanąć, tak była pasywna, co wzbudziło w niej łzy !!! Już wtedy, po wypitej wspólnie butelce wódki, zaczęła używać wulgarnego jerzyka!! Zapytała, czy chce, żeby była moją dziwką i suką do spełniania zachcianek!!! Chętnie potwierdziłem. Nie sprawiała wrażenia, jakby miała z tym problem, Ale dysonans w jej zachowaniu dał mi już drugi sygnał, że coś jest nie tak. Takie niespójności między słowami, a zachowaniem, zawsze jasno do mnie przemawiały. Ze spotkania na spotkanie, wychodziła z niej natura, która od niej biła na co dzień, była gotowa niemal na wszytko w krótkim czasie. Wydawała się, ze względu na doświadczenie z obecnego związku, że nie chce wiązać z nikim, pozostać niezależną itp. i ja taki sam komunikat wprost do niej skierowałem. Ze spotkanie na spotkanie (co 1 , 2 tygodnie) stała się wręcz wyuzdana i bez zahamowań (w porównaniu do tego co prezentowała na samym początku). Jak dla mnie za szybka zmiana, aby było to autentyczne (kolejna czerwona lampka). Udawała pomyślałem, bo nie chce wyjść na dziwkę i żebym zaczął poważniej o niej myśleć, niż tylko o seksie (choć sama nie wiele mówiła o innych sprawach i zawsze sama ciągnął mnie w „krzaki”). Raz miałem mało czasu i spotkaliśmy się po drodze gdzieś w Polsce. Podjechaliśmy na zalew, poszliśmy w krzaki, kocyk buziaki, przytulania, ja liczyłem, na to, że porozmawiamy, bo mało czasu było. Mówię zbieramy się, bo muszę jechać, a ona na to z wyrzutem, jak to, myślałem, że chociaż mnie pukniesz na szybko, a ty nic. Zamurowało mnie bo było to nasze 3 spotkanie i różnica w podejściu była drastyczna, miejsce niemal publiczne, biały dzień! Powiedziałem, że jest suką i myśli tylko o jednym, a poza tym na wyruchanie przeze mnie musi zasłużyć, generalnie się uśmiała i się rozjechaliśmy, ale ta sytuacja zaważyła na moim dalszym postrzeganiu jej. Korzystałem dalej, mając jednak alarmy na uwadze. Po pół roku miłych spotkań, zaczęła wysyłać sygnały, że bardzo źle się czuję, że zdradzam z nią moją "żonę" i że sypiam z żoną w jednym łózko itp.. Powiedziałem jej, ja nie mam problemu z tym, żebyś i ty sypiała z mężem, czy kolegami. Chce tylko abyś jasno mi o tym powiedziała. W wulgarnych słowach (które nie pasowały do jej kreowanego image), niezwykle się oburzyła że jak to ..., ale sprawa się rozeszła po kościach i dalej była miła. Już na samym poczatku powiedziała, że ona się nie zabezpiecza i to na mojej głowie. Poczałkowo guma była, ale potem jakoś się nie składało. Otrzeźwiło mnie dopiero, gdy podczas jednego ze spotkań, tuż przed wielkim finałem, powiedziała, żebym zrobił to do środka!! ZAPALIŁA MI SIĘ WIELKA CZERWONA LATARNIA MORSKA!! Oczywiście nie dałem się namówić, czy wydawała się zawierzona. We wrześniu i październiku zaczęła słać mi emaile, że się w menie zakochała, nie może żyć beze mnie i jest na milion % pewne, że jestem tym jedynym na którego czekała całe życie, że myślimy i czujemy taka samo (nie wiem skąd ten pomysł, bo rzadko i na krótko się zwykle widywaliśmy), z kim może porozmawiać o wszytkom (a zwykle rozmawialiśmy głownie o ruchaniu) i dłużnej nie może wytrzymać, że nie możemy być razem cały czas (gdy mogliśmy spędzić 3 dni razem okazywało się jednak, że ona musi wracać bo coś tam). Przeczytałem to i stwierdzeniem, że chyba się pomyliła i to nie do mnie chciała wysłać, tylko do jakiegoś nowego kandydata na męża. Ewentualnie sporo skopiowała z podobnego do kogoś innego. Odpowiedziałem, jej tak, że zdania nie zmienię z względu na dzieci, ale jeśli dalej chce ciągnąc to jak do tej pory to ja chętnie. Uległa. Była jeszcze milsza. Zauważyłem jednak, że nawet mnie, zaczęło na niej też zależeć. Postanowiłem z nią trochę przyhamować, tym bardziej, że dopadła mnie przewlekła choroba, ale moje zainteresowanie nią rosło. Mimo rzucanych jej przeze mnie kłód pod nogi nie odpuszczała. I teraz wielki finał. Dwa, trzy tygodnie po tym jej wyznaniu, w sms pisze mi, że jedzie na lotnisko odebrać kolegę z dzieciństwa, który przylatuje z Australii!! Za dwa dni miała mieć urodziny, na które mnie nie zaprosiła!!! W sekundę odpisałem jej, krótko "No i po romansie". Oczywiście mnie wyśmiała, że jestem bajkopisarz i to tylko kolega!!! Już wiedziałem, że gra przynajmniej na dwa fronty. Może i coś do mnie poczuła, ja do nie też, ale stale utrzymywała kontakt z kolegą z za wielkiej wody i jestem przekonany, że podobnej treści korespondencję toczyła z nim. Gdy jej nie dopuściłem do siebie, wreszcie dała mu zielone światło i zaprosiła ma urodziny. Tak jak wcześniej kontaktowaliśmy się niemal codziennie i obficie, tak od kolejnego tygodnia prawie wcale z jej strony, a jeśli już to kratko, bezosobowo. Dla mnie sprawa jasna była, ale hormony były już wzbudzone. No i dostałem młotkiem po ryju. Napisała, wreszcie, że dopiero przy nim poczuła, się naprawdę kobietą, zobaczyła jak mężczyzna powinien traktować kobietę, a potem, że obdarzył ją czystą bezinteresowną miłością, że on był gotów podjąć odważne decyzje, zostawić żonę i dzieci, a ja nie byłem gotów nawet tego rozważyć, a kobieta w jej wieku nie może zmarnować, odrzucić tak szczerego uczucia!!!! Rozwodzi się z mężem i wyjeżdża do niego do Australii !!!! Wyznałem jej, że też coś do niej czuję, ale życzę je szczęścia na nowej drodze życia i jeśli ziemni zdanie, to ja nie mam do niej pretensji. Umówiłem się ze mną na rozmowę, ale nie przyszła. Napisała tylko, że bała się, że przy mnie popłynie, i załączyła fotkę na pamiątkę w samej bieliźnie!!!! Napisałem jej co myślę o całej sytuacji, że robi to z wyrachowania, bo ani razu nie wspomniała, co ona do niego czuje, jakby to nie miało znaczenia. Odpisała, że poczuła się jak dziwka, ale życzy mi szczęścia z kimś innym. Młodzieży, gdybym zostawił rodzinę (dzieci!!), zamieszkał z nią, ale przestał spełniać jej kolejne wymagania, zawsze miała w odwodzie kolegę z za wielkie wody, który przybył by z białym koniem i uratował ją z rąk kolejnego oprawcy, a ja został bym z ręką w kloace. W sumie to jestem mu nawet troch wdzięczny.- 21 odpowiedzi
-
- 10
-
- zachowania kobiet
- miłość kobiety
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: