Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'manimulacja przez prośby' .
-
Sama to zrobię! Nie jesteś mi do niczego potrzebny.
Łabędź opublikował(a) temat w Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
Zebrało się bracia takich sytuacji ponad przysłowiowy korek i właśnie zaczyna się ulewac. Zatem żeby nie marnować wiedzy to przeleje ją na "papier". Założę się że mieliście mnóstwo sytuacji z zakresu tytułu posta. Zachęcam dzielcie się nimi. Oto kilka przykładów z mojej pracowni... Życie pełne jest sytuacji w których coś idzie nie tak, mam tu w większości na myśli przysłowiową złośliwość przedmiotów martwych, ale znajdzie się też kilka spraw międzyludzkich. Facet zazwyczaj szuka pomocy, kiedy wyczerpie już zakres możliwości, pomysłów i prób w dotarciu do celu. Z goła inaczej rzecz ma się z płcią przeciwną. Kochane panie, rozwiązanie problemu zaczynają od znalezienia pomocy/wsparcia - czytaj jelenia, który za nie coś zrobi. No to tyle ze spraw, które już wiemy, zajmijmy się tym, co się dzieje, kiedy odmawiamy naszej pomocy, lub wytykamy kobietkom nieudolność. Osobiście już dawno przestałem reagować na próby wyłudzenia ode mnie pomocy. Nie w każdym przypadku oczywiście, ale potrafię racjonalnie ocenić kiedy pomoc jest faktycznie potrzebna. Najpierw staram się zachęcić kobietę żeby sama próbowała znaleźć rozwiązanie, dzielę się wiedzą i doświadczeniem ale ręce ma przecież takie same jak ja (ba może nawet zwinniejsze ; ) więc nie widzę powodu dla którego miała by ich nie użyć do innych prac niż tylko w alkowie. - kochanie odkręcisz mi słoik...? - kotku jeśli nie masz siły to w szufladzie jest przyrząd do odkręca słoików. Przykład dość prosty, niektórych oburzy, ale od takich rzeczy ONE właśnie zaczynają swoją manipulacje. Uwaga. Jak zacząłem zwracać kobietkom uwagę na to że same mogły by spróbować rozwiązywać swoje problemy - zostałem chujem. Więc nim zaczniecie, przemyślcie czy chcecie dołączyć do tego grona. Kobiety często na moją odmowę reagowały niemal panicznie, czasem ambicja brała górę i słyszałem - myślisz że sobie nie poradzę, a w głosie brzmiała chęć pokazania mi że nie jestem do niczego potrzebny. - dzieciaka też sobie sama zrobię....! - chyba na drutach. Odleciałem od tematu, pokornie wracam do przykładów. Najwięcej z nich dotyczyło awarii sprzętów domowych, zepsucia auta, wykonania czegoś dla niej niezbędnego (półka, wieszak), ale były także prośby o załatwienie jakiś spraw w urzędach. Skupie się na opisaniu i komentarzu tych, których pomocy się nie podjąłem. #1 Kobitce wysiadła zmywarka (dodam że to ja ją instalowałem w jej domu), dzwoni i prosi o pomoc. Grzecznie ale stanowczo odmawiam, pomny że za kilkugodzinną instalacje sprzętu zostałem poczęstowany tylko obiadem. Tłumaczę że nie będę tracił czasu na coś na czym się nie znam. Ona - to poczytasz na forum zobaczysz co mogło się popsuć, ja kupie część jak trzeba będzie a ty wymienisz. Ja - Nosz kur@ nie! Nie będę tracił kilku godzin na studiowanie forum ze sprzętem AGD i pytania fachowców. Możesz sama wejść na to forum poczytać, opisać objawy i zapytać co się stało. (Dodam że od początku jak usłyszałem objawy to podejrzewałem zatkany filter, ale nie uprzedzajmy wydarzeń). Specjalnie nic nie mówiłem żeby sama doświadczyła ile pracy trzeba włożyć w samo znalezienie przyczyny. Posiedziała kilka godzin na forum i znalazła. Dzwoni - Phi to było bardzo proste, wystarczyło wyczyścić filter i zmywarka działa. SAMA sobie poradziłam....((długa cisza w słuchawce z mojej strony)).... no nie pochwalisz mnie, jak sobie poradziłam?! - Jak byś zgarniała resztki z talerzy do kosza to by się filtr nie zatkał (długa cisza w słuchawce z jej strony). #2 Mój ulubiony z cyklu "sama sobie poradziłam". W drodze do pracy nawaliło jej auto, dzwoni. Oczywiście że cię odbiorę z pracy, w końcu to siła wyższa, awarie się zdarzają. ( w sumie jej dosyć często bo ma w dupie robienie serwisów). Pojechałem, odebrałem. Na jej auto rzuciłem tylko okiem. Na pytanie czy naprawię - Nie, nie naprawię, nie mam czasu. Od naprawiania są mechanicy. W aucie trzeba było zreperować cieknący cylinderek hamulcowy, a wcześniej odpowierzyć układ żeby w ogóle dojechać pod dom, bo hamulców nie było prawie wcale. Kilka godzin brudnej roboty. Zasugerowałem znajomego mechanika z lawetą. I teraz najlepsze, jak sobie niunia poradziła? Dzwoni kilka godzin później i opowiada. Wzięła chłopaka koleżanki, ogarniętego w mechanice. Przyjechał pod jej zakład razem ze swoją dziewczyną - jej koleżanką. Należał się pod autem i odpowietrzał razem z nią hamulce, żeby niunia mogła zabrać auto spod zakładu do mechanika. ? Nosz poradziła sobie w chuj. Chociaż z drugiej strony cel osiągnęla poprzez "radzenie sobie" inaczej. Zamiast mnie, znalazła innych naiwnych ludzi którzy jej pomogli. Zaoszczędziła na lawecie? Zaoszczędziła. A reszta usłyszała magiczne dziękuję. Na koniec oczywiście, "nie jesteś ze mnie dumny jak sobie poradziłam?!" - wykorzystywanie ludzi nazywasz radzeniem sobie? (Cisza). #3 Tutaj chodziło o załatwienie sprawy w urzędzie, nic skomplikowanego. Nie trzeba było się nawet fatygować osobiście. Wystarczyło posiedzieć trochę na telefonie i pogrzebać w internecie. O dziwo jak odmówiłem pomocy to powiedzmy z własnej inicjatywy ( po moich namowach i wsparciu mentalnym) zadzwoniła i sprawę ogarnęła. Po wszystkim oczywiście "nie jesteś za mnie dumny!?" Ech. Dlaczego cokolwiek zrobią, zaraz szukają kogoś kto je pochwali, doceni itd. Życzę wszystkim, żeby nie dali się wykożystywać, prośbami o pomoc, która nie jest niezbędna. Szanujcie swój czas. Harry.