Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'niesłowność' .
-
Kiedyś mnie to mocno wkurwiało a teraz się do tego przyzwyczajam powoli. Piszę o niesłowności loszek, co nie raz było tutaj poruszane ale w kwestiach związkowych, małżeńskich i łamania dość poważnych obietnic przez zdradę czy kłamstwa. Natomiast tutaj, chciałbym się skupić na czymś lżejszym, czyli na zwykłych obietnicach, które loszki składają w momencie gdy na coś się umawiamy. Życie wygląda tak, że nie jest łatwo załatwiać sprawy tylko z mężczyznami ( a i nie wszyscy faceci są słowni). Niekoniecznie musi być to randka, może to być... a zresztą podam zaraz przykłady Wierzcie mi, jeszcze jakiś czas temu wkurwiało mnie konkretnie takie zlewanie tematu przez loszkę mimo, że wcześniej coś sobie ustaliliśmy. Dzisiaj jestem na trochę innym etapie, który dokładniej zaraz przedstawię. Oto przykładowa sytuacja, która mnie kiedyś spotkała, gdy jeszcze nie przepracowałem w sobie pewnych przekonań. Mam nadzieję, że to Wam szerzej rozjaśni o co mi chodzi w tym wątku: 1. Szukałem partnerki na wesele. Zaproponowałem to znajomej z uczelni. Powiedziała, że pomyśli. Potem napisałem do niej na FB, jak wygląda sytuacja, kiedy wesele itp. itd. Usłyszałem od niej magiczne "dam Ci znać". Mówię: ok, ale chciałbym wiedzieć jak najszybciej więc czekam na odpowiedź tydzień. Napisałem do niej po dwóch tygodniach, bo ona nie odpisała oczywiście. Byłem zły na nią za takie olanie, napisałem, że już za późno skoro mi nie dała znać. Ona odpisała: że zapomniała. Miała wyjebane po całości. A we mnie było sporo złości za takie coś. Moje pytanie w tej sytuacji brzmi: czy tak trudno napisać idę lub nie idę? Czego one się boją? Przecież nie będę krzyczeć jak mi odmówi Kolejne sytuacje miały miejsce w trakcie pracy nad sobą i to całkiem niedawno: 2. Zacząłem pisać z pewną starą znajomą. Miałem do niej jakąś sprawę i się zgadaliśmy. Zareagowała radością na moją wiadomość, albo tak też grała. I to ona zaczęła mnie naciskać na spotkanie. Co ciekawe, znam ją na tyle, że już z dystansem podchodziłem do jej obietnic. Popisaliśmy trochę, ona o tym spotkaniu cały czas mi truła, no to mówię: ok, proponuję tego i tego - nawet nie pytałem czy jej pasuje, czysta pozycja. I co? I cisza. Kiedyś wielokrotnie tak ze mną pogrywała a ja się wkurwiałem strasznie i jej robiłem "awantury" na fejsie za to ;D Dziś po prostu chciałem ją przetestować, czy znowu to zrobi i obserwowałem jej zachowanie. Zobaczyłem totalne olanie. Przeczytała moją wiadomość i nic nie odpisała. Więc i ja nic nie odpisałem. Poczułem satysfakcję, że moje przypuszczenia się potwierdziły. Oraz spokój. Moje pytanie: po co reagowała takim podnieceniem na początku naszej rozmowy, skoro po jakimś czasie i tak mnie olała? 3. Ustawiłem się z jakąś loszką z uczelni, żeby jej teksty na jeden przedmiot sprzedać. Napisałem, żeby mi potwierdziła czy w przyszłym tygodniu (kiedy mieliśmy się spotkać) dalej je będzie chciała i podałem jej numer telefonu do siebie, w sprawie kontaktu. Tu też zrobiłem pewien eksperyment. To ja dałem jej swój numer i poprosiłem ją o zainwestowanie w naszą rozmowę "byznesową". Zaciekawiło mnie czy sama napisze czy jak ta księżniczka będzie leżeć i czekać na swojego rycerzyka. Mija tydzień, panna nic nie napisała oczywiście. Napisałem do niej na fejsie czy chce te teksty czy nie i nie dostałem odpowiedzi. Moje pytanie brzmi: skoro najpierw ma zapotrzebowanie na coś, daje ogłoszenie o tym to potem gdy się już transakcja ma dokonać zaczyna to olewać? Odnoszę wrażenie, że ona liczyła, że będę skakać wokół niej. Dla mnie to trochę nielogiczne, jeśli mi na czymś zależy, żeby od kogoś to odkupić to dążę do tego, umawiam się i finalizuję transakcję. A tutaj? To ja musiałem przejąć inicjatywę i podpytywać jaśnie panią kiedy się możemy ustawić na handel Wyszło na to, że ja bardziej chciałem te teksty sprzedać niż ona kupić Genialne manipulantki 4. Ostatnia sytuacja z tego weekendu. Miałem wycieczkę pieszą w ten weekend i zaproponowałem taki wypad jednej mojej znajomej. Zawsze to raźniej gdy kolejna znajoma twarz jest w grupie gdzie większość stanowią nieznane mi osoby. Miała się namyślić i właśnie też "dać znać". Oczywiście cisza. Nic do niej nie pisałem, bo stwierdziłem, że nie będę jej błagać, w końcu ona miała się odezwać. Wycieczka się odbyła, do znajomej jako pierwszy nie napiszę. A gdy już się ona odezwie to zastanawiam się czy nie wrócę do tego jej olania i grzecznie nie zwrócę jej uwagi, że tak nie powinno się robić w relacji ze mną Tak to wygląda panowie, mnie zastanawia jak Wy sobie radzicie w podobnych sytuacjach. Jak się zachować w momencie przyłapania loszki na takiej niesłowności? Niby nic a jednak moim zdaniem jest to mało odpowiedzialne zachowanie. I takie nietraktowanie drugiego człowieka na poważnie. A chodzi o kwestie codzienne, normalne, nie żadne zdrady czy małżeństwa. Również jeżeli wyłapaliście jakieś błędy w moim zachowaniu to zachęcam do analizy powyższych sytuacji No i pomimo zadania Wam powyższych pytań, mam pewien morał z tej historii, który też może być odpowiedzią na nie, choć chciałbym usłyszeć Wasze uzupełnienie i podpowiedzi. A morał ten brzmi: loszek nie można traktować poważnie. I jest znacznie łatwiej
- 34 odpowiedzi
-
- 9