Witam. Weszły mi do głowy podczas jednej monotonnej pracy dwa bardzo ciekawe tematy (za drugi zabieram się jak się za niego zabrać...) i stwierdziłem, że zrobię krótką przerwę by to napisać nim zapomnę.
Często widzimy i marzymy o sukcesie jak o życiu "synusia tatusia" jak u Dana Bilzeriana - ogromna willa z basenem i siłownią, zabawy z najpiękniejszymi kobietami, najlepiej w grupie oraz wycieczki po pustyni na quadach by skończyć na strzelnicy strzelając z najlepszych zabawek. Oczywiście ten gość to odziedziczył. Dla mnie idealnym marzeniem jest willa jak i Vince'a z Postal 2. Innym przykładem, który szczegółowo opisać drogę do niego jest Felix Dennis - autor książki "Jak zdobyć bogactwo", który sam od hipisowego biedaka wzbogacił się do miliardera przez pracę, firmę i ryzyko, co opisał w swojej książce (gość był z Anglii).
Życie praktyczne też pokazuje, że połączenie bycia pracowitym (zaspokajanie popytu w ekstremalnym stopniu na rynku najczęściej przez posiadanie firmy) i takie życie jak u Bilzeriana to mit, gdyż z neuronaukowego punktu widzenia do robienia rzeczy trudnych i nudnych (umiejętność konieczna) trzeba mieć zdrowy układ nagrody, a przy takim życiu nie da się nie mieć rozwalonego układu dopaminowego.
Jak "osiągnięcie szczytu kariery/bogactwa" i wykorzystywanie tego wygląda o u was/waszych znajomych? Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił, że w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego? (to raczej przypadek dużej inteligencji, z czym sam się spotkałem u niektórych znajomych, ale także przy tym należy dodać brak rezygnacji z dochodzenia do celu, morderczą pracowitość i sztukę skupienia).
Zastanawia mnie czy to jest możliwe. Sam znam bogatych ludzi, ale nie różnią oni się za wiele po zdobyciu bogactwa (z pracy) w zachowaniu, podejściu do ludzi niż przed.
Fakt faktem tym wątkiem pokazuję raczej cechę zamiast "entrepreneur" bardziej "wantpreneur", który szuka, patrzy, myśli, ale nigdy nie dochodzi do celu... Taaak...