Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'praca w polsce' .
-
Pisze posta tego potrzebuje wylać siebie swoją frustracje i doła, Jestem aktualnie na etapie szukania pracy, Czy ja mam zbyt wygórowane wymagania czy pracodawcy to janusze biznesu?. Powoli szukanie pracy mnie dobija. Dobija mnie też rodzina. Czy szukanie pracy która da mi stabilną finansową i nie będę miał szefa idioty. Ma sens, Nie kiedy chwytała mnie depresja po nieudanej rozmowie o pracę i miałem ochotę,skoczyć z mostu,rzucić się pod pociąg. Czy ze mną jest coś nie czy po prostu spadła moja motywacja. Powinienem pójść do psychiatry?.
-
Tu nie ma będzie dużego nawiązania do mojego wyjazdu za pracą do innego miasta. Dzisiaj byłam trochę rekreacyjnie na rozmowie w sprawie pracy w mojej branży, w moim mieście. I moje odczucia - czuję, że wypadłam kiepsko. Mało się odzywałam, czuję, że byłam za bardzo zwięzła w swoim przekazie, nie umiałam przekazać treści w "lukrowym tonie". Jedynie jestem zadowolona z tego, że znałam asortyment firmy, bo dzisiaj spędziłam chyba godzinkę przed rozmową kwalifikacyjną na zapoznawaniu się z marką, składami produktów, zdobytych przez nią certyfikatów etc. Pytałam na rozmowie o system pracy, płacę, premie, organizację pracy, !szkolenia! , dlaczego np.dany asortyment nie jest dostępny teraz sprzedaży, kto przygotowywał produkt (branża mała, więc nazwiska się zna), jak wygląda dana procedura etc. Ma być drugi etap rozmowy kwalifikacyjnej, przeprowadzi ją szef. Wiem, że dziewczyny (reszta kandydatek) nie ma takich papierów, certyfikatów co ja, ale podsłyszałam ich rozmowy. Lukier, tęcza... I myślę, że tego mi zabrakło - wizerunku uśmiechniętej, serdeczniutkiej dziewczyny, sympatycznego pracownika, który jest gotów do pracy; czuję, że wypadłam na kontrolera albo na kogoś, kto jest zbyt poważny i nie nadaje się do pracy z ludźmi?... Jednak - jakoś się nie zrażam, bo wiem, że to stanowisko byłoby na pewien okres. Mój docelowy punkt (gdzieś za 10-20 lat) - prowadzenie szkoleń/ wykładowca / wsparcie merytoryczne / praca badawcza / układanie procedur. Chciałabym być w takim miejscu i stanowisku, gdzie liczy się tylko badanie prawdy, faktów, skuteczności, nie chciałabym być ograniczona przez spółkę/markę/wpływowe środowiska. Coś jest gównem, badam to i stwierdzam, że jest to faktycznie gówno i żaden pan wpływowiec nie przeskoczy tego. Wiem, marzenia ściętej głowy. I wiem, że ta cecha jest dla mnie w pewnym stopniu ograniczeniem - chęć dociekania prawdy i potwierdzania/negowania skuteczności czegoś (w branży). Może Bracia podpowiedzą mi, jaki należy przybrać system myślowy i przede wszystkim - wykonawczy. Jak Wy podchodzicie do swojej branży, zawodu? Na ten moment przybrałam plan: 1. Praca w branży (nawet sprzedawca); 2. SZKOLENIA I STUDIA NON STOP ; 3. Popracowanie nad wizerunkiem - najtrudniejszy punkt 1. a. Mam propozycję pracy na Śląsku (potwierdzenie po 23.07., bo wtedy jadę tam na jeden dzień, by zobaczyć miejsce pracy, obejrzeć miasto itd.) Podoba mi się praca, bo ona nie będzie stricto korpo/sieciowo. Autentyczny pracodawca, który pomimo tego, że raz odmówiłam, to odezwał się ponownie! Mam już większy wachlarz możliwości pod względem szkoleń, nie ma na siłę sprzedaży danego produktu, sama robię kontakty z innymi markami. Na Śląsku musiałabym ostro zacisnąć pasa, by móc się utrzymać i kształcić sama, bez pomocy Męża i rodziców. Ich pomoc chciałabym mieć na tzw.czarną godzinę. Kwestię wyjazdu - proszę, nie omawiajmy jej w tym wątku, wszelakie rady i gdybania odnośnie tego "dlaczego bez Męża?!" proszę na W Polskę za pracą. Związek na odległość. Praca w moim mieście spoko, nawet byłam zdziwiona faktem, że moja poprzedniczka zarabiała średnią krajową. Ale urok tego, że jest to mała sieć, po pracy nadal jestem pod telefonem. Mam dosłownie 5 min pieszo do pracy, no i przede wszystkim - siedziałabym z Moim, ale wiecie - sprzedaż, sprzedaż, sprzedaż, uj z tym, że produkt taki sraki, ma być sprzedany, bo to nasz.... W tym przypadku mogłabym odłożyć więcej na kolejne szkolenia, czy kolejne studia. 2.a. tutaj czuję się jak ryba w wodzie, sama wyszukuję ciekawe książki, publikacje, szkolenia, wykłady, platformy edukacyjne, specjalistów... w ogóle dla mnie najmniej problematyczna sprawa, myślę, że to zaprocentuje za parę lat i mam wobec tego cierpliwość, bo to jest w końcu najważniejsze, mam nadzieję, że kiedyś z tego będę mieć kasę i spełnienie, bo na razie jest samo małe spełnienie. 3.a. jestem trochę taki dziwak, raz mam sposób bycia taki ciepły, serdeczny, a raz sprawiam wrażenie "olewy". Gdy skupiam się na tym, by mówić ładnie po polsku (poprawną polszczyzną), to częściej popełniam błędy językowe, słabo mnie słychać, wyglądam sztywno? ; gdy jest spoko klient (dobrze nam się gada), to mam mocny, donośny głos, zaciągam moją gwarą (chodzi mi o dialekt), ktoś mnie może odebrać jak chłopkę/ ciotkę ze straganu? Nie umiem tego wyśrodkować, najchętniej bazowałabym na moim naturalnym sposobu bycia (małej fleji, która jest bezpośrednia, nawet z małym dialektem, odpowiem czasem komuś lekko pretensjonalnie jak Michałowa z Rancza ). Mam wrażenie, że ludzie nie słuchają mnie. Mam tego przykład w obecnej, nieszczęsnej branży - ja coś proponuję, niechęć klienta, przyjdzie koleżanka, zaproponuje to samo, i nagle zachwyt klienta. Nie lubię prowadzić rozmów o pogodzie, o czyjeś upie, mam specyficzne poczucie humoru. Rezonuję z danymi typami ludzi, a z resztą - b.obojętne stosunki.
- 2 odpowiedzi
-
- praca
- praca naukowa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć Postaram się myśl, którą chcę przekazać dobrze ubrać w słowa. Mam wyjebane na prace, mój stosunek do firm i Januszów biznesu jest wręcz agresywny, to co prezentują w Polsce, czyli swoje podejście do człowieka, zarobki, wymagania prosi się aby przypierdolić im w zęby, nie chcę być zle zrozumiany, bo lubię pracować i jestem pracusiem, ale to co daję od siebie jest kompletnie nie proporcjonalne do tego co otrzymuję w zamian, w związku z tym mam pracę w dupie, bo w tym kraju nie da się godziwie żyć, nie mam zamiaru zapierdalać u prywaciarza za marne grosze i słuchać jego obelg, a znając mój charakter pewnie skończyłoby się na mordobicu. Czuję że otwiera się przedemną coś nowego, mianowicie świadomość tego że nie muszę grac tak jak mnie zaprogramowano, czyli praca za najniższą i zapierdol do 60-tki, jest wręcz wyzwalająca, czuję się wolny bo zauważyłem z pomocą pewnego znajomego że wkręciłem sobie do głowy film odpowiednio podparty rodziną i środowiskiem aby spełniać czyjeś oczekiwania, zauważyłem ramy zniewolenia które mi wrzucili na barki, zauważyłem jak konsekwentnie brałem to na barki nieświadomy tego że nie żyję swoim życiem ale robię to co odemnię chcą.. Uświadomienie sobie tego spowodowało to że poczułem chęć zemsty, ale z drugiej strony wolność, że teraz robię to co będę chciał Mam też jakieś wyrzuty sumienia i nie pewność czy dobrze robię, czy to stare wzorce i przymus mnie prowokuję aby robić czego nienawidzę, czy moja fantazja? ale w głębi serca wiem że powinienem się odciąć od tego. Posuwam granicy swojej strefy komfortu dzięki temu że zdobyłem kolejne tereny mojego pola bitwy, czyli umysłu, zauważyłem jak mało miałem kontroli i jak dużo rzeczy robiłem nieświadomię, poczucie kontroli nad tym daję mi swobodę, że nie muszę... Zapraszam do dyskusji.
- 34 odpowiedzi
-
- 2
-
- praca w polsce
- zarobki
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: