W piątek wracając z pracy widziałem niedaleko domu małego, czarnego psa z chyba obrożą i przywiązanym do niej kawałkiem sznurka.
Całkiem sympatyczny z wyglądu, ale niestety wygląda na to, że został porzucony przez właściciela, bo nie załapał się na urlop...
może komuś zginął, ale to raczej mało prawdopodobne. Mieszkam w takim punkcie, że łatwo jest wywalić psa z samochodu bez ryzyka przypału, co często miało miejsce w przeszłości.
Dzisiaj powtórka z rozrywki, przed chwilą w tym samym miejscu pies z obrożą i kawałkiem sznurka, oczy wystraszone, mówiące, żeby go wziąć ze sobą.
Niestety nie mam ani czasu, ani warunków, żeby to zrobić.
Od zawsze nie ogarniam tego tematu.
Zwierzak to nie jest pluszowy miś, można go na jakiś czas oddać do psiego hotelu czy znajomemu w razie wyjazdu, w najgorszym wypadku zapłacić kilkadziesiąt PLN i oddać do schroniska, jak jest schorowany
to uśpić. Ogólnie mało zachowań innych ludzi mnie dziwi i podnosi ciśnienie, ale mentalność takich "odpowiedzialnych" osób mnie rozpierdala w stopniu znacznym.
Takiego dziada na prawdę należałoby na 24h przywiązać do drzewa, może poziom empatii by trochę wzrósł.
W zyciu bym kota nie wyrzuciłł, chociaż to menda, dwa razy by mnie prawie zabił i ma ciągoty do klimatów narodowo-socjalistycznych, co widać m.in. na poniższym foto
http://www.fotosik.pl/zdjecie/6e55b64772cf63e6
BTW Chciałem to dać w dziale "co cię wkurwia" ale nie mogłem znaleźć, nie wiem, czy jakieś zmiany były w czasie kiedy mniej przeglądałem forum.